Poradnikowe poniedziałki 11 lutego 2019

6 szkodliwych dla ciała skutków picia kawy

Nie potrafimy żyć bez kawy. Większość Polek i Polaków codziennie rano sięga po pobudzającą filiżankę małej czarnej. Kochamy ją w różnych wydaniach — słabszą lub bardzo intensywną, z mlekiem i różnymi dodatkami. Wypijamy nie tylko jedną, ale nawet po trzy, cztery a zdarza się, że i więcej filiżanek kawy w ciągu dnia.

Sporo mówi się o jej zaletach dla organizmu oraz urody, jednak należy pamiętać, że wszystko, co jest dobre, w zbyt dużej ilości może zaszkodzić. Nadmiar kofeiny w organizmie może skutkować przykrymi dla samopoczucia, a nawet zdrowia, konsekwencjami. Jeśli więc jeszcze nie wiecie, w jaki sposób kawa wpływa na organizm, przeczytajcie ten artykuł do końca.

6 szkodliwych skutków picia kawy

  1. Szybka praca serca

Oczywiście właśnie po to sięgamy po kawę, ale jej nadmiar daje natychmiastowe skutki. Zazwyczaj serce wykonuje od 60 do 80 uderzeń na minutę, a gdy wypijemy filiżankę małej czarnej, tętno wzrasta do 100 uderzeń na minutę. Aby serce powróciło do normalnego rytmu pracy potrzeba mniej więcej godziny. Dopiero po tym czasie kofeina przestaje działać. Bywa jednak, że po jednej kawie sięgamy po następną i jeszcze kolejną. W konsekwencji stałe pobudzenie może powodować problemy z wyciszeniem się, zawroty głowy, kołatanie serca, przyspieszony oddech, a także przykry ucisk w klatce piersiowej.

  1. Ból żołądka

Ci, którzy piją mocną kawę na pusty żołądek, mogą nie tylko szybciej gonić w kierunku toalety (kawa przyspiesza działanie układu pokarmowego), ale mogą skarżyć się także na dyskomfort czy ból w żołądku, zgagę oraz refluks. Kofeina wzmacnia wydzielanie soków żołądkowych, co szczególnie odczują osoby z wrażliwym żołądkiem.

  1. Dyskomfort w jamie ustnej

Po wypiciu kawy, która wysusza śluzówkę jamy ustnej, może brakować w ustach odpowiedniej ilości śliny, która zapobiega rozwojowi bakterii. Po wypiciu filiżanki kawy może pojawić się uczucie dyskomfortu oraz suchości i nieświeży zapach.

  1. Kamienie nerkowe

Kofeina może szkodzić osobom chorującym na nerki. Kofeina co prawda bezpośrednio tu nie szkodzi, za to szczawiany obecne w kawie łączą się z wapniem, a następnie budują złogi przekształcające się w kamienie nerkowe.

  1. Brzydki uśmiech

Mało kto ma obecnie problem do utrzymania odpowiedniej higieny jamy ustnej, ale nie zawsze po wypiciu kawy można umyć natychmiast zęby czy nawet wziąć odpowiednią gumę do żucia. Kawa może zabawiać szkliwo, a duża ilość słodkich dodatków czy syropów, podnosi ryzyko tworzenia się próchnicy zębów.

  1. Gorsze wchłanianie składników odżywczych

Kofeina zawarta w kawie sprawia, że układ pokarmowy pracuje szybciej. Gdy pokarmy przepływają przez niego gwałtowniej, składniki, które powinny być wchłonięte w trakcie trawienia, nie zostają odpowiednio wykorzystane. Najczęściej przy wypijaniu dużych ilości kawy organizm nie wchłania wystarczającej ilości żelaza.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Gry planszowe i nie tylko 10 lutego 2019

Misia i jej mali pacjenci. Klinika Młodego Weterynarza. Rodzinna gra karciana

Czy znacie opowieści o małej, odważnej dziewczynce, która jest najlepszym weterynarzem dla zwierząt? Tak, to mowa o Misi, dziewczynce, która w swoim domku na drzewie założyła Lipową Klinikę dla zwierząt. Przede wszystkim, gdy weźmiecie książkę autorstwa Anieli Cholewińskiej-Szkolik do ręki, nie będziecie wstanie oderwać oczu od ilustracji. Wiem, co mówię, mamy już pięć egzemplarzy w domu. Dziś przyszła pora na grę.

Wydawnictwo Zielona Sowa poszło za ciosem i wydało przepięknie ilustrowaną rodzinną grę karcianą pt. Misia i jej mali pacjenci. Klinika Młodego Weterynarza. W pudełku znajdziecie 32 karty, 4 domki na drzewie – dwustronne oraz instrukcję. Graficznie gra jest dopracowana pod każdym szczegółem, podobnie jak w książce, obrazki są po prostu prześliczne, zresztą zobaczcie na zdjęciu poniżej. Prawda, że nie można od nich oderwać wzroku?

Zasady gry

Gracze wybierają jeden z czterech domków oraz rozkładają przed sobą szesnaście kart w czterech rzędach po cztery karty rewersem do góry. W pierwszej turze, każdy z graczy bierze po kolei jedną kartę i kładzie koło swojej kliniki. Następnie uzupełnia wolne miejsce kolejną kartą ze stosu. W następnej rundzie, już jest pod górkę, bo zadaniem gracza jest znaleźć kartę, która ma takie samo zwierzątko lub liczbę, jak ostatnia przez niego zabrana.  Wygrywa ta osoba, która pierwsza zdobędzie dziesięć punktów.

Jak dla mnie jest to dobrze podkręcona wersja gry w memo. Zadaniem dzieci, jest zapamiętywanie, jakie karty były odkrywane i tak ich umiejętne dobieranie, by jak najszybciej uzyskać wymagane dziesięć punktów.

Gra tak bardzo spodobała się moim dzieciom, że zbieramy karty do ich wyczerpania, a dopiero na końcu podliczamy ile punktów zdobyliśmy. Młodsza wspomaga się liczydłem i coraz lepiej i chętniej sama dodaje.

W instrukcji znajdziemy propozycję zagrania w inny wariant gry. Każdy z uczestników otrzymuje po osiem kart, które rozkłada w rzędzie przed sobą. Ze stosu odsłania się pierwszą kartę i zadaniem dzieci jest jak najszybciej pozbyć się swoich kart. Podobnie jak w pierwszym wariancie musi zgadzać się zwierzątko lub liczba. Wygrywa ta osoba, która jako pierwsza pozbędzie się wszystkich kart. Gra ćwiczy doskonale spostrzegawczość i refleks.

Gra na 2 osoby

W tą grę karcianą możecie zagrać już od dwóch do czterech osób. Jest przeznaczona dla dzieci od czwartego roku życia, ale moim zdaniem trzylatek także da sobie świetnie radę.

Dużym plusem jest małe pudełko,które łatwo spakować do plecaka i zabrać ze sobą na wycieczkę. Ponadto plusem jest także długość rozgrywki, która trwa do piętnastu minut. W naszym wypadku jest idealna. Lubimy w nią grać rankiem przed wyjściem do przedszkola, czy wieczorem przed pójściem spać.

Na koniec dodam, że wbrew pozorom to nie jest gra tylko dla dziewczynek. Mój siedmiolatek sam chętnie po nią sięga. Gdy zapytałam co mu się podoba w tej grze, skwitował jednym zdaniem – bo ma ładne obrazki, jest szybka i mogę w nią grać sam z Lusią.

Podsumowując polecam całym sercem, a jeśli nie znacie jeszcze przygód Misi, koniecznie sięgnijcie po jedną z książek.

 

Dziękuję Wydawnictwu Zielona Sowa za przekazanie egzemplarza recenzenckiego gry

 

Producent: Zielona Sowa
Format: 13.0×20.0cm
Oprawa: Pudełko kartonowe
Cena:34,90
Wiek: 4+
Liczba graczy: 2-4 graczy
Czas gry: 10-15 min.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Na zakupach 8 lutego 2019

My Little Pony Equestria Girl – z ekranu wprost do domu

Nie ma chyba dziewczynki, która nie znałaby kucyków My Little Pony i My Little Pony Equestria Girl – niezwykłych dziewczynek z końskimi uszami. Tymi bajkami żyją wszystkie kilkulatki. Jednak najlepsza zabawa zaczyna się w momencie, gdy My Little Pony Equestria Girl zejdą z ekranu wprost do pokoju. Zaryzykowałam i przyjęłam pod swój dach siedem z nich. I, jak to mówią, nie ma dziecka…

Po co dziewczynkom lalki?

Właściwie dobre pytanie. Nie mogą się bawić patykami i kamieniami? Mogą. Ale po co, skoro są lalki?

pony equestria girl

Szmaciana lalka to najczęściej pierwsza przytulanka dziewczynki. Ktoś do kochania i tarmoszenia 😉 Już kilkulatki traktują lalki jak swoje dzieci, przydzielając im role i wyznaczając miejsce w rodzinnej hierarchii. Moja córka na pewnym etapie rozwoju miała takich „córeczek” osiem, a ja miałam obowiązek pamiętać ich imiona i kolejność, w jakiej przychodziły na świat. Szmacianki i klasyczne lalki świetnie nadają się do uczłowieczenia.

lalki pony

Nieco inaczej jest w przypadku lalek typu My Little Pony Equestria Girl. Przytulić ciężko, uczłowieczyć też jakby trudniej. Za to rozwinąć fantazję wymyślając coraz to nowe zabawy – to jest to! Takie kukiełkowe w kształcie lalki (kiedyś dawno temu jakieś dziecko tłumaczyło mi, że te lalki trzeba trzymać za nogi jak kukiełki) są idealne do odegrania codziennie innego scenariusza. A jak jest ich dużo, to… no… nie zagonicie dzieci do spania!

Lalki od Hasbro

Hasbro to nie tylko firma, producent czy logo na opakowaniu. Hasbro to marka. Właściwie Marka przez duże M. A może nawet MARKA. Mamy w domu trochę zabawek od Hasbro i naprawdę niejedno przetrwały. A wygląd i wykonanie zachwycają.

Identycznie jest z lalkami My Little Pony Equestria Girl. Ochy i achy rozpoczęły się już przy otwarciu pudełka.

– Jaka ta ładna, a jaka ta! I ta sukienka! W bajce nie była taka ładna. Mamusiu rozpakuj, szybko!!!

pony equestria

 

Tutaj niestety mały kamyczek do ogródka. Szybko się nie dało. Rozpakowanie, odcięcie wszystkich niewidzialnych gumek, trwało chyba z pół godziny. Co od biedy dałoby się przeżyć, w końcu ważne, żeby dojechały w nienaruszonym stanie. Niestety, głowy też były przyczepione do kartonu w jakiś dziwny sposób i okazało się, że każda lalka z tyłu głowy ma kujące rogi… Odcinałam je delikatnie bardzo ostrymi nożyczkami do kurczaka przy samej „skórze”. Pozostałości wepchnęłam w głowę i tyle. Nawet się zastanawiałam, czy nie dałoby się tych głów zdjąć i po prostu wyjąć tego czegoś, ale nie zaryzykowałam sprawdzenia.

Potem było już tylko lepiej.

pony equestria girl

Kolory

Żywe, ale nie irytujące. Fantastycznie dobrane. Każda lalka ma swój niepowtarzalny styl. Kolor włosów, oczu, sukienki i butów doskonale do siebie pasują. Tu nie ma żadnej przypadkowości. Za to mamy całą gamę kolorystyczną od pomarańczu do fioletu. Co ciekawe – na lalkach praktycznie nie ma nic zielonego. Jedynie kilka ma zielone tęczówki oczu.

Chociaż lalki są z jednej rodziny, na szczęście nie są identyczne kolorystycznie. Kolory „skóry” mają różne odcienie. Dzięki temu wygląda to bardzo naturalnie. I jakoś tak lepiej się patrzy na cały komplet.

pony equestria girl

 

Kształty i szczegóły

Szczerze mówiąc, spodziewałam się, że będzie jak w przypadku innych seryjnych lalek — miały być odlane z tej samej formy i różnić się jedynie ubraniami i kolorami włosów. Otóż nie. Na szczęście nie wyglądają jak siedem klonów. Jedne mają ręce zgięte, inne proste. Czasem zgięta jest jedna ręka. Niby drobiazg, ale ważny. Podobnie twarze – nie jest to siedem identycznych lalczynych buziek. Różnią się minimalnie, ale różnią. Na przykład grymasem twarzy, układem i kształtem brwi, kolorem ust, oczu, kształtem, ułożeniem, położeniem i liczbą rzęs. Całkiem jak w życiu.

Włosy są długie i miękkie. Bardzo przyjemne w dotyku. Oczywiście każda lalka ma włosy w innym kolorze.

pony girl

 

To, co najważniejsze dla dziewczynek

Lalka to nie obrazek. Nie służy do patrzenia. Najważniejsze jest to, co można z lalkami zrobić. A z tymi można całkiem sporo. Mogą siedzieć, leżeć, albo stać. Pod warunkiem, że nie zdejmiemy im butów, wtedy się przewrócą. Długie włosy są idealne do robienia mniej lub bardziej skomplikowanych fryzur. Moje dziecko wszystkim zrobiło kucyki, no bo przecież to są lalki-konie to muszą mieć kucyki. Buty oczywiście zostały pozamieniane. Tak samo jak sukienki. Wielki plus dla Hasbro za ubranka. Są uszyte z dbałością o najdrobniejsze szczegóły, żadnych wystających nitek, siepań itp. za to wygodne rozcięcia na plecach, pozapinane na rzepy. Można przebierać, ile dusza zapragnie! A zapragnie na pewno. W końcu lalki nie mogą całe życie chodzić w tych samych sukienkach!

pony equestria girl
Reasumując: Jestem na tak 🙂  

Zdjęcia: Mirella

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close