Emocje 13 marca 2015

Karta Dużej Rodziny – ukłon w stronę wielodzietnych.

Rodziny z trojgiem lub większą liczbą dzieci, mogą ubiegać się o wydanie Karty Dużej Rodziny. Wraz z nią, nabędą uprawnienia do zniżek z oferty kulturalnej, rekreacyjnej czy transportowej na terenie całego kraju. Warto skorzystać z tej możliwości.

 

Nie od dziś wiadomo, że rodziny wielodzietne, wcale nie mają na co dzień tak różowo. Nie da się ukryć, że wychowanie i wykształcenie większej gromadki dzieci, zawsze generuje koszty. I to nie małe! Duże rodziny radzą sobie jedne lepiej, inne gorzej, ale bez względu na dochód, każda z nich może skorzystać z tzw. Kart Dużej Rodziny, które funkcjonują od stycznia 2015 r. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej szacuje, że wpłynęło już ponad milion wniosków o ich wydanie.

Aby otrzymać dokument, wniosek należy złożyć w odpowiedniej placówce Ośrodka Pomocy Społecznej, jakie znajdują się w niezliczonej ilości miast w kraju. Karta jest wydawana bezpłatnie każdemu członkowi rodziny. Rodzice mogą korzystać z karty dożywotnio, dzieci – do 18 roku życia lub do ukończenia nauki, maksymalnie do osiągnięcia 25 lat. Osoby niepełnosprawne otrzymają kartę na czas trwania orzeczenia o niepełnosprawności.

A dlaczego warto jest złożyć wniosek o ten dokument? Dzięki Karcie osoby z rodzin wielodzietnych otrzymują m.in. ustawowe zniżki na przejazdy kolejowe – rodzice lub małżonkowie rodziców 37 proc. na bilety jednorazowe oraz 49 proc. na miesięczne; zniżki w opłatach paszportowych – 75 proc. w przypadku dzieci i 50 proc. dla rodziców i małżonków rodziców oraz darmowe wstępy do parków narodowych. Na zniżki można liczyć również podczas zakupów książek, jedzenia, kosmetyków, zabawek czy paliwa. W dodatku niższy może być rachunek za prąd, telefon czy prowadzenie konta w banku.

Karta Dużej Rodziny honorowana jest przez ponad 500 firm i instytucji w całym kraju. Zniżki mogą oferować nie tylko instytucje publiczne, ale i przedsiębiorcy prywatni. W wielu  takich miejscach jest umieszczona w widocznym miejscu informacja, że honorują tam uprawnienia do zniżek z Karty. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że pewne zniżki bogatym nie czynią, ale z drugiej strony…  “grosz do grosza i będzie kokosza”. Zważywszy na to, że polityka prorodzinna w Polsce dopiero raczkuje, dobrze jest korzystać z każdej możliwości zaoszczędzenia pewnych sum, które z łatwością uciekają z portfeli rodzin wielodzietnych.

Więcej informacji dotyczącej uprawnień, oraz instytucji honorujących Kartę Dużej Rodziny, a także wnioski do pobrania można znaleźć na stronie ministerialnej https://rodzina.gov.pl/duza-rodzina/karta-duzej-rodziny

Subscribe
Powiadom o
guest

11 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Maria Ciahotna
9 lat temu

Brawo że coś wreszcie się udało w polityce prorodzinnej 🙂 pewnie nikt nie zdecyduje się na większą ilość dzieci tylko po to, by zdobyć kartę, jednak dla rodzin wielodzietnych może to być bardzo mile widziana forma wspracia 🙂

Agnieszka Goch
9 lat temu

Korzystamy 😉

Ewa Gołębiewska
9 lat temu

Jesienią już będziemy mogli zacząć korzystać 🙂

Edyta Przywara
9 lat temu

Mam i kompletnie nic mi ta karta nie daje, nigdy nie użyłam bo nie mam gdzie.

Adrianna Ada
9 lat temu

w dzisiejszych czasach przy takich zarobkach jakie są w naszym kraju,obojgu pracującym rodzicom jest ciężko utrzymać 4osobową rodzinę,a co dopiero jednemu 5osobową…nie wiem czy rzeczywiście są z tego jakieś korzyści,wiem jedno,wolałabym mieć jedno czy dwójkę dzieci i na wszystko sama zasuwać niż trójkę i całe zycie liczyć na pomoc ze strony naszego chorego państwa…W dzisiejszych realiach nie porwałabym się na 3 dziecko,no chyba że zarabiałabym co najmniej 5000 😉

Krystyna Potępa
9 lat temu

Chyba nie skorzystam, dwójka mi wystarczy, 6 letni syn i 7 miesięczna córka, szkoda, że tego wcześniej nie wymyślili

Katarzyna Maryjosz
8 lat temu

W Żorach jest tego sporo – tańsze zakupy w niektórych sklepach, kino i basen. Niestety, ja mam o jedno dziecko za mało 🙂

Emocje 11 marca 2015

Mama na 1/4 etatu

Budze się rano i znów przeżywam to samo – zamyka się pętla czasu. Wstaję, robię śniadanie, szykujemy się do pracy i przedszkola. Wracamy, robimy szybkie zakupy, jemy, nastawiam zmywarkę i w razie potrzeby pralkę, doprowadzam mieszkanie do ogólnego ładu, szykuję obiad na kolejny dzień, etc.  W zależności od dnia do listy dodaję nowe pozycje. Kto tego nie zna z autopsji, chyba wszyscy zapracowani rodzice?

Codziennie jak w kołowrotku.  Kiedy krzątam się tak po domu, chcę to zrobić jak najszybciej by mieć chwilę wolnego dla rodziny. Do czasu położenia Kuby spać mam trzy godziny a nie wszystko mogę zrobić, gdy on zaśnie. Co da się przekładam na późniejszy wieczór. Chciałabym by doba była z gumy i można było ją dowolnie dla swoich potrzeb rozciągać. Nie raz Kuba prosi: „Mamo pobaw się ze mną” a ja go zbywam „zaraz kochanie”,  „za chwilę”…. Próbuję w formie zabawy wciągać go do czynności, którą w danej chwili wykonuję: wyjęcie naczyń ze zmywarki, pomoc we włożeniu/ wyjęciu prania, ale to nie jest zabawa, o której marzy mój syn. W tygodniu, tak najnormalniej w świecie mało się z nim bawię- brakuje mi czasu. Niekiedy nie mam na to siły i nie daję siebie w 100%. Jestem jakby mama na 1/4 etatu. Układam klocki, rysuję, gram w planszówki czy piłkę jednak wiem, że nie wkładam pełni serca w te zabawy. Staram się, ale nie raz zmęczenie bierze górę. Nadrabiam to w weekend –  są to dni tylko dla nas. Wówczas mam czas i siły na harce i swawole z Kubą. Ale przez zabieganie w ciągu tygodnia mam wyrzuty sumienia. Liczę, że wraz z wiosną znów wstąpi we mnie energia.

Z perspektywy czasu coraz bardziej doceniam okres, gdy miałam więcej czasu dla nas.  Czasami mam wrażenie, że czas ucieka mi przez palce, dni mijają jak z bicza strzelił a ja w pełni nie uczestniczę w życiu swojego dziecka mimo, że kocham je najbardziej na świecie.

Jestem tylko człowiekiem, rodzicem, który próbuje godzić obowiązki domowe, pracę zawodową z wychowaniem dziecka. Wiem, że nie jestem jedyna. Nie jestem idealna i nigdy nie będę, tacy rodzice nie istnieją. Mam tylko nadzieję, że od swojego synka, tak jak teraz, nie raz mimo zabiegania nadal co wieczór usłyszę „Mamo jesteś cudowna, nie zamienię Cię nigdy”.

Subscribe
Powiadom o
guest

12 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Dagmara J.
Dagmara J.
9 lat temu

Nie jesteś wyrodną matką. Sama mam podobnie z tą różnicą że kiedy wychodzę do pracy to wszyscy jeszcze śpią. Obawiam się że nie jesteśmy same w takiej sytuacji.

Karolina Kałuska
9 lat temu

Ja siedze w domu juz praiwe 5 lat, od 3 lat prowadze mała nasza firemkę sprzedaż przez internet – niby nic – ale papierków i obowiazkó jest masę, do tego trza ogarnąć dom i dzieci i wszystkier inne rzeczy o których FACET nie ma pojecia. Teraz być może trafi mi sie pełen etat w nowej pracy – jestem przerażona – bo z jednej strony chce isc do pracy oderwać sie od codzienności a z drugiej – jak damy sobie rade?teraz jestem na miejsciu mam czas na wszystko cały dzień dziele między porzadki w domu, firme, dzieci itp.., a jak podejmę… Czytaj więcej »

Kasia Koch
9 lat temu

Ja podjelam pracę w styczniu tego roku, 5lat siedzialam w domu z dziecmi. Cieszę się z pracy, bo siedząc tylko w domu wpadlam w rutyne, wszystko mnie denerwowalo. Teraz jestem dużo spokojniejsza i mam więcej cierpliwości dla dzieci i męża ;), chociaż wczoraj zabolalo jak moj 2.5l synek nie chcial wracać do domu, tylko wolal zostać u niani. Do domu wracam o 17.Wiec z dziećmi jestem tylko do pory spania o 20.Z mezem widujemy się tylko w weekendy, bo pracuje na 2zmiane,jak wraca ja juz spie, dobrze ze weekendy są wolne i moge ten czas poświęcić rodzinie, ale z drugiej… Czytaj więcej »

Anna Stachura
9 lat temu

Mam to samo 🙁 a najbardziej mnie chce szlak wziąć jak inni mówią. „…a co ty robisz, przecież siedzisz w domu…”

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Anna Stachura

taaaa, pewnie leżysz i pachniesz 😀

Anna Stachura
9 lat temu
Reply to  Anna Stachura

No, ba. Od tego leżenia aż się spociłam 😀

Anna Pasieka
9 lat temu

do tej pory siedziałam ponad 3 lata w domu, ale teraz zaczęłam prace i też dołączyłam do tego kołowrotka codzienności. No ale jest jeszcze mąż, który mnie wspiera i pomaga. On odbiera Jasia z przedszkola i robi zakupy. Jak wracam z pracy to bawię się z dzieckiem, a mąż gotuje w tym czasie obiad. Sprzątanie domu zostawiam sobie na sobotę. Bierzemy się za nie wszyscy.W trójkę idzie dużo szybciej. Na co dzień ogarniam tylko na tyle, żeby się nie zabić o rzeczy na podłodze. Wolę pobawić się z dzieckiem na brudnym dywanie niż włączyć mu bajkę i odkurzać.

Ewelina Mąkosa-Salamon

Tak jakbym czytała własne słowa 🙁 🙁

W roli mamy - wrolimamy.pl

nie ma łatwych wyborów dla rodzica …

Martyna Bednarczyk
9 lat temu

ja jestem mamą chyba na 1/8 etatu 🙁

W roli mamy - wrolimamy.pl

najważniejsze by ten czas z dziećmi jak najlepiej spędzić.

Emocje 10 marca 2015

Terror w przedszkolu

Szkoła, przedszkole czy żłobek to miejsca, w które odprowadzamy nasze dzieci mając nadzieję, że zdobędą tam wiedzę, nowe umiejętności a przede wszystkim będą bezpieczne i miło spędzą czas. Takie obietnice padają z ust pedagogów i dyrekcji, my w nie wierzymy zamykając drzwi tych instytucji, ale co tak naprawdę się za nimi dzieje??

W Szkole Podstawowej im. Polskiej Niezapominajki w Sczodrem (woj. dolnośląskie) nie dzieje się dobrze!

Buzie zaklejane taśmą!! Co to ma być?!? Agresja słowna, krzyki i wyzwiska rzucane w stronę 5- i 6-letnich dzieci, to zdecydowanie nienormalne zachowanie nauczyciela!

Tak małe dzieci to istne wulkany energii, dla których nauka powinna być zabawą lub odwrotnie zabawa – nauką. Trudno utrzymać je w jednym miejscu i względnej ciszy przez 45 minut. Tu potrzebne jest szczególne podejście pedagoga.

Tym czasem w tej szkole panował terror pseudo nauczycielki, która zastraszała dzieci, a te zamykały się w sobie, nagle stawały się płaczliwe. Toczyły wewnętrzną walkę, ponieważ bały się cokolwiek mówić, nie chciały “naskarżyć” na panią, gdyż uważały że w ten sposób zrobią coś złego.

Na szczęście znalazł się odważny chłopiec, a może już po prostu tak zdesperowany, że zdecydował się coś powiedzieć. I znalazła się mądra matka, która zaufała synowi i postanowiła działać.

Czy zareagowała dobrze, wkładając synowi do plecaka dyktafon? Po stokroć TAK!!! Nawet jeśli to nie do końca zgodne z naszym (beznadziejnym) prawem, popieram i sama też bym tak postąpiła.

Tu i teraz proszę –  jako rodzice bądźcie czujni, obserwujcie, wsłuchujcie się w swoje dzieci i wierzcie w ich słowa. Nawet jeśli coś wydaje się zmyślone, podważa ogólne zdanie – ufajcie, drążcie temat i w razie potrzeby działajcie. Nie zważając na zdanie innych, bo w takich sytuacjach nie o nich chodzi, a o Wasze dzieci, największe skarby, o ich przyszłość.

Subscribe
Powiadom o
guest

16 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Nasze Kluski
Nasze Kluski
9 lat temu

Ja myślę, że problemem nie jest to, że potrzebne są jakieś specjalne umiejętności pedagogów, żeby utrzymać dzieci w spokoju i w ławkach przez 45 minut. Problemem jest to, że dzieci próbuje się utrzymać w tych ławkach. I jest to ze szkodą dla dzieci. Bo sześcio czy siedmiolatki dużo lepiej uczą się przez ruch i czerpiąc informacje ze świata bezpośrednio. A nie z książki.

Magdalena
Magdalena
9 lat temu
Reply to  Nasze Kluski

Jak najbardziej popieram. Nauka = zabawa lub zabawa = nauka. Niemniej jednak, to na nauczycielu spoczywa sposób przekazywania wiedzy. Nie musi się tak kurczliwie trzymac książek, może do nich dokładać zajęcia dodatkowe by uatrakcyjnić lekcję.

Edyta Przywara
9 lat temu

Powiem tak, że do takich sytuacji nigdy nie powinno dojść i ta Pani naprawdę zasługuje na podniesienie konsekwencji bo takie sytuacje są chore. Teraz trochę z innej beczki – nauczyciel również powinien mieć jakieś wsparcie jeśli nie radzi sobie z ucznia ale nie może się przecież przyznać że sobie nie radzi bo nie dość że nie dostanie wsparcia to jeszcze zostanie zwolniony z pracy. Przyczyn jest na pewno wiele. Po pierwsze fakt że dzieci obecnie są bardziej niegrzeczne i nie słuchają dorosłych. Kiedyś czuły pewien respekt i szacunek ale nie dzisiaj. Porównuje moje pokolenie i moje dzieci a przepaść w… Czytaj więcej »

Magdalena
Magdalena
9 lat temu
Reply to  Edyta Przywara

Nie wymaga to dłuższego komentarza – wszystko Pani doskonale opisała. Niestety taka prawda.

Magdalena
Magdalena
9 lat temu
Reply to  Magdalena

Choć predyspozycje i jakieś „odchyły” tej nauczycielki trudno tłumaczyć.

Ewelina Mąkosa-Salamon

Dobre pytanie, sama dziś nad tym myślałam , dziękuję Bogu, ze moja córeczka, pierwszoklasistka ma wspaniałą wychowawczynię ale w przyszłości nie wiadomo na kogo się trafi 🙁

Milena Kamińska
9 lat temu

Niestety spotykam się często

Renata Wojtysiak
9 lat temu

ja z przedszkola jestem bardzo zadowolona, Panie są przyjazne, kochające. Moja córka lubi tam chodzić. Długo szukałam i pytałam rodziców zanim wybrałam odpowiednia placówkę. Musieli spełnić moje wymagania, abym powierzyła im moje dziecko.

Edyta Skrzydło
9 lat temu

Sama doznałam agresji, ze strony przedszkolanki jako dziecko, zwyczajem było targanie nas za uszy, i pewnego dnia tak mnie szarpneła, aż mi ucho naderwała. Los tak chciał, że w ubiegłym roku, spotkałyśmy się, jest obecnie wychowawcą mojego młodszego synka.

Renata Wojtysiak
9 lat temu

Podziwiam, ze oddałaś synka pod opiekę takiej osoby.

Małgorzata Szczepańska

I co zmieniła się ta pani? Dobrze traktuje dzieci?

Edyta Skrzydło
9 lat temu

Małgorzata, tak znaczącą zmiana, a synio twierdzi, że to jego ulubiona pani :-D.

W roli mamy - wrolimamy.pl

cieszę się, że zmieniła się na lepsze 🙂

Renata Wojtysiak
9 lat temu

Ja zla kobieta jestem – ale nie wierze w takie zmiany 🙁

Edyta Skrzydło
9 lat temu

A jednak , ani razu syn się nie skarżył, a gdyby coś było, by na 100% powiedział 🙂

Aneta Błąd
9 lat temu

Spotykam sie czesto ale nie w placówkach wychowawczych tylko w domach. Nie wyobrażam sobie żeby ktoś mi fizycznie skrzywdził dziecko, albo ubliżał mu słownie. Napewno byłby to ostatni dzień mojego dziecka w danym przedszkolu czy szkole.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close