Ciąża 22 września 2016

Najgorszy wybór, to zbyt duży wybór. Wózek piękny kontra funkcjonalny

Już niebawem na świat przyjdzie moje trzecie dziecko. W związku z tym zmuszona byłam zrobić rekonesans, jakich rzeczy jeszcze dla małego potrzebuję. Byłam pewna, że z głowy będę miała większość wydatków, w tym największy – zakup wózka.

Niestety okazało się, że bryka po moich starszych synach, która dodatkowo woziła również dziecko mojej siostry, wymaga rozpaczliwego ratunku. Niesprawne koło do wymiany, zepsuty hamulec, obdarty pałąk w spacerówce oraz wyściółka spacerówki do wymiany. Napisałam do producenta wózka z zapytaniem, ile będzie kosztowała wymiana koła. Koszt mnie powalił – 200 zł za komplet kół, bo pojedynczych nie sprzedają. Dodatkowe 150 za pozostałe rzeczy nie licząc naprawy hamulca. Wniosek był prosty i bardzo bolesny – nie opłaca mi się inwestować w siedmioletni wózek, choćby nie wiem jak pięknie wyglądał.

Rozpoczęła się zabawa w szukanie nowego wózka dla Aleksa. Wybór wcale nie najłatwiejszy, tym bardziej, że ograniczony finansowo. Ze zgrozą odkryłam, że te wszystkie nowoczesne wózki z super funkcjami, mają różne “niedobory”.  

Na przykład, kubełkowe siedziska są w wielu przypadkach strasznie płytkie i krótkie, co potwierdzają opinie innych mam w internecie. Wystarczają dziecku tak do półtorej roku, a ja w swoim wózku woziłam dzieciaki aż do 3 roku życia!  Tak więc zaczęłam się przyglądać baczniej rożnym modelom, oko zawieszając szczególnie na Symbio Graco i Safety 1st Roadmaster (póki co mój faworyt).

Pewnym kłopotem są także koła piankowe, które wolałam ze względu na problemy z przebitymi dętkami w poprzednim dyliżansie. Okazuje się, że piankowe, mimo iż bardziej trwałe, nie radzą sobie dobrze na śniegu jak właśnie gumowe. To problem, ponieważ ja z moimi chłopakami i z psem często jeździłam na spacery do lasu. Małe, typowo miejskie koła odpadają, podobnie jak mały kosz na zakupy, który jest przekleństwem większości nowoczesnych  wózków.

Problemem może być kiepska amortyzacja piankowych kół. Nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać, czytając mnóstwo opinii, że szczególnie Symbio Graco jest wyjątkowo hałaśliwy. W kilku modelach w spacerówkach piękne, kubełkowe siedziska nie rozkładają się, trzeba przechylać całe siedzisko, by dziecko mogło spać z nóżkami wyżej. A jeśli się rozkładają, to są modele wózków bez regulacji położenia podnóżka, jak np. Safety 1st Kokoon – ależ mi się on podoba(ł)!

Zazwyczaj budki przy kubełkowych siedziskach są dość płytkie i nie osłaniają dobrze dziecka przed wiatrem czy słońcem. Na szczęście można kupić parasolkę i mieć ten problem z głowy. Wielką zaletą są super lekkie aluminiowe ramy, które jednak wyglądają na bardzo delikatne. Szczerze mówiąc, to te wózki wyglądają jakby miały połamać się przy pierwszym lepszym krawężniku, a co dopiero mówić o leśnych wertepach.  

Po dłuższych poszukiwaniach nasuwa się smutna konkluzja. Kiedyś wózki były bardziej toporne i ciężkie, ale duże i wygodne dla dziecka. Natomiast bajeczne, współczesne miejskie wózki projektowane są chyba bardziej dla wyglądu niż funkcjonalności i super wygody dla malucha.
I jak tu dokonać najlepszego wyboru?

Subscribe
Powiadom o
guest

12 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Dorota Diana
7 lat temu

U nas problem był mniejszy… 3 tylko wchodziły w grę jako wystarczająco wysokie dla ludzi – wieżowców … 😛

Żaklina Kańczucka
7 lat temu

Czy ktoś z Was ma Symbio Graco albo Safety 1st Roadmaster lub Kokoon? Jak się sprawują ich spacerówki?

Żaneta Tumłowska
7 lat temu

Stokke Crusi polecam! Bardzo duży kosz na zakupy!

W roli mamy - wrolimamy.pl

nie znam, chętnie poznam 🙂

Patrycja Gaj
7 lat temu

Duuuuzo czasu spędziłem na analizowani wózków :-), miałam wrażenie, ze wiem wiecej niż sprzedawcy ;). Kupiłam 3 w 1 Joolz Day. REWELACYJNY :), doskonała jakość, piękny wygląd. Nie zawiódł mnie w niczym. I nie jest popularny w Polsce, a dostępny w sklepach przede wszystkim internetowych

Natalia
Natalia
7 lat temu
Reply to  Patrycja Gaj

My także jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami?

Monika Piotrowska
7 lat temu

Po baardzo dlugich rozważaniach wybrałam Jedo Fyn, ze względu na dobre opinie i wielki kosz na zakupy. Niestety syn i tak nie chciał w nim jeździć, ani w żadnym innym. 😛

W roli mamy - wrolimamy.pl

indywidualista 🙂

Magdalena Bryła
7 lat temu

i jedno i drugie a funkcjonalonosc to proorytet

Klara
Klara
7 lat temu

Nam doradził doświadczony sprzedawca w sklepie wózek polskiej firmy Anex Sport. Ze wzgledu ze dużo wyjeżdzamy w Bieszczady a jak wiemy są tam lasy potrzebowałam wózka który bedzie miał amortuzacje i dyże koła skretne z możliwością zablokowania. I oczywiscie nie żałuję wyboru. Wózek świetnie zdał egzaminy 🙂 po lecie i po piachu dawał sobie radę a dziecko miało komfort jazdy. Lekki ale solidnie zrobiony.

Dora
Dora
7 lat temu

Ja mam i pi3kny i funkcjonqkny wozeczek, przynajmniej w mojej ocenie, mam model Essence z Expandera, wosek wielofunkcyjny polskiej marki, do jego kupna skłoniły mnie dobre opinie ale jego wyglad rowniez skradl mi serce.

Ewka Konewka
Ewka Konewka
6 lat temu
Reply to  Dora

I jak Ci się sprawuje wózeczek tej marki? Ja myślę nad modelem enduro.

Na zakupach 21 września 2016

Zdradzę Ci sekret… Ale nikomu nie mów!

Całkiem niedawno przyznałam się Wam, że uwielbiam robić zakupy przez internet.

Przy dzieciach tak jest zdecydowanie wygodniej, szybciej, w domowym zaciszu, bez stania kilometrowych kolejkach i zawsze mogę skonsultować z mężem — wiecie, żeby myślał, że on też ma coś do powiedzenia — oglądającym mecz tuż obok.

Oczywiście w sklepach pojawiają się często różne fajne promocje, niestety najczęściej nie dowiemy się o nich, jeśli nie mamy gazetki. No i tutaj zaczynają się schody. W moim bloku raczej gazetki nie uświadczysz… Nie wiem, czy to kwestia tylko mojego bloku, czy zwyczajnie sklepy odpuściły sobie roznoszenie ich po domach.

Sklep X, Y i Z

Jak potrzebuję, coś podłożyć jak kwiatka przesadzam, to „Houston mamy problem” . Nie kupuję gazet papierowych, bo czytam je w internecie, gazetek z promocjami też nie dostaję… I w efekcie sprzątania potem co niemiara. Ale nie o tym, znowu odeszłam od tematu 😉

Otóż jak nie mamy gazetki promocyjnej, to nie dowiemy się o tym, że sklep X ma 50% zniżki na produkty Y i Z. Można skorzystać z newslettera, ale po pierwsze nie wszystkie sklepy oferują, a po drugie spróbuj potem przegrzebać się przez skrzynkę mailową… No i jak tu oszczędzać?!?

Wiadomo, że oszczędzanie ważna rzecz, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, tym bardziej w rodzinie wielodzietnej! No i klops, odbiorą nam 500+ jak nic 😉

Zdradzę Ci mój sekret

Jak to mówią „Polak potrafi”, a zwłaszcza Polak-Matka 🙂 Znalazłam sposób na oszczędzanie. Jest jedno miejsce w sieci, gdzie można znaleźć ponad 10 000 kodów rabatowych, informacji o promocjach i wyprzedażach – Alerabat.com. Zapamiętaj sobie albo jeszcze lepiej zapisz w przeglądarce, jako stronę startową. Znajdziesz w niej np. aktualne promocje w SMYK.

Wyobraź sobie, że potrzebujesz zrobić zakupy spożywcze. Nie masz czasu na bieganie po kilku sklepach i sprawdzanie, gdzie aktualnie jaka promocja. Wchodzisz na tę jedną stronę i sprawdzasz gazetki promocyjne wszystkich okolicznych marketów. No i już wiesz wszystko — gdzie się bardziej opłaca pojechać i kupić to, czego Ci potrzeba.

W przypadku większych zakupów sprawa wygląda odrobinę inaczej. Większość z nas gdy ma w planie zakup sprzętu AGD, RTV przede wszystkim rozgląda się, co warto kupić. Jak już upatrzy sobie konkretny produkt, to szuka na Ceneo, Skąpcu, Allegro i innych stronach/portalach i kupuje tam, gdzie znajdzie najniższą cenę. I to jest błąd. Okazuje się, że można kupić jeszcze taniej.

Kojarzycie takie małe okienko podczas dokonywania płatności za zakupy, opisane jako „kod rabatowy”, „rabat”, „discount code” itd.? W to miejsce możemy wpisać kod, dzięki któremu uzyskamy jeszcze większy rabat na kupione produkty. Wystarczy go posiadać, a to wcale nie jest trudne i zarezerwowane tylko dla wybrańców. Zaglądnijcie na stronę Alerabat.com, znajdziecie ich tam mnóstwo. Trzeba odszukać ten, który nas interesuje i go wykorzystać. Prawda, że proste? Takie zakupy to sama przyjemność 🙂

Ale, że święta? Już?

Jeszcze chwila i będziemy szukać prezentów bożonarodzeniowych. Dla dzieci, rodziców, rodzeństwa, cioć, wujków i kuzynostwa pewnie też. Nie wiem jak Wy, ale ja lubię kupić coś przemyślanego, co naprawdę ucieszy obdarowanego. Potrzebuję czasu, żeby się zastanowić, co będzie odpowiednie dla danej osoby. Rozejrzeć się po sklepach co ciekawego oferują. Gdzie jest taniej, a gdzie drożej. Często po prostu przeglądnąć oferty sklepów, żeby poszukać inspiracji. Wolę podarunki kupić zawczasu, a nie na ostatnią chwilę. Osób którym  chcę coś podarować, jest dość sporo, to zawsze odpowiednio wcześnie rozglądam się i dokonuje zakupów spokojnie, bez pośpiechu.

Za dużo na głowie

W tym roku jak to Matka-Wariatka „wpakowałam się” w przedszkolne trójki grupowe — nie miała Baba kłopotów to sobie znalazła 😉 i to dwa kłopoty — czeka mnie więc kupowanie prezentów dla dwóch grup przedszkolnych. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że jest w sieci miejsce, w którym znajdę mnóstwo inspiracji. Wiele sklepów, ofert, promocji i rabatów.

Wpadłam również na genialny w swej prostocie pomysł i poprosiłam drogą mailową rodziców o napisanie mi, czym lubią bawić się ich pociechy. Dzięki temu będzie mi łatwiej znaleźć coś, co zadowoli większość lub wszystkie dzieci.

13 lat minęło jak jeden dzień…

Na dodatek już niedługo, bo w październiku będzie nasza rocznica ślubu (tzn. moja i męża, nie moja z blogiem 😉 ). Poszukuję właśnie pomysłów, co podarować małżowi… W końcu to nie byle jaka rocznica, tylko trzynasta. Pechowa nie będzie, bo w pecha nie wierzę, więc może być tylko szczęśliwa. Do pełni szczęścia potrzeba jedynie idealnego prezentu. Ruszam więc na łowy, w końcu sklepów jest mnóstwo, kodów rabatowych i promocji jeszcze więcej. Na pewno coś znajdę i nie zbankrutuję.

PS: Pochwalę się po zakupach co wymyśliłam dla męża 🙂

PS2: Tylko, jeśli nie będzie to nic sprośnego 😛

kody-rabatowe

Wpis jest elementem współpracy z Alerabat.com.

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Agnieszka Jelinek
7 lat temu

O to coś dla mnie. 🙂
Tylkoten czas…. tak ogranicza

W roli mamy - wrolimamy.pl

wieczorem, jak dzieci śpią 😉

Żaklina Kańczucka
7 lat temu

Im więcej dzieci, tym sprytniejsza mama 😉 oszczędność – znam dobrze to słowo, a zakupy przez internet są mega wygodne.

W roli mamy - wrolimamy.pl

to prawda,brak zorganizowania przy trójce dzieci grozi „chorobą lub kalectwem” 😉 przed zastosowaniem przeczytaj ulotkę lub skonsultuj się z inną mamą 😀

Karolina Bylina
7 lat temu

a ja wole isc do sklepu, przynajmnirj wiem co kupie i nie dostane niczego nieswiezego lub niechcianego zamiennika 😉 Moja oszczednosc to glownie kupowanie produktow gdzie konczy sie termin waznosci. Mozna zrobic zakupy za grosze 🙂

Emocje 20 września 2016

Klaps, kopniak, cios w twarz, co za różnica?

Nie. Nie wytrzymałam. Oliwy do ognia dodał dzisiejszy news o dwunastolatce, która została mamą.  Rodzicu ogarnij się,  bo może na twoją głupotę nie ma już leku, ale możesz uratować od niej swoje dziecko.

Przez weekend pół Polski żyło artykułem, który ukazał się w tygodniku Rzeczpospolita.  Szanowny Pan profesor „szanowanego” katolickiego uniwersytetu  i tytuł ” Klaps obowiązkiem rodziców”.

Bo klaps to metoda wychowawcza, jakże skuteczna, nieprawdaż? Dziecko nie słucha, co się do niego mówi, nie wykonuje poleceń, nie reaguje na kary, no to chlaps go po dupie. Raz, drugi raz, trzeci, …, a potem się dziwisz, że dziecko jeszcze mniej cię słucha, ucieka od ciebie, wręcz się ciebie boi, a nawet bije ciebie i inne dzieci.

A może to było inaczej? Może w pracy nagle coś nawaliło, szef wydarł się na ciebie, nie miałe/aś czasu zjeść i boli cię głowa. Do tego pociąg się spóźnił i każdy dźwięk spadającego dziecięcego klocka wyprowadza cię z równowagi. Nie masz już sił odpowiadać na kolejne „głupie” pytania ” a dlaczego?”, “a po co?”. W końcu nie wytrzymujesz i chlaps po dupie. Jeden raz, drugi, trzeci….

Każdemu puszczają nerwy, cierpliwość się kończy, a bezsilność przytłacza i …
Skąd to wiem? Bo nie jestem święta. Źle  jest mi z tym, że przegapiłam moment kiedy problemy mnie przerosły. Cierpiało na tym dziecko, ja i moja rodzina. Klaps, który dostał mój syn, zapadnie  na długo w mojej pamięci. W jego zapewne też.

Klaps to bicie. To nie wina dziecka, tylko twoja. To ty wychowujesz to dziecko, a nie szkoła, czy przedszkole.


Co jak co, ale to na Tobie, Rodzicu, leży ta odpowiedzialność. Brak twojego czasu, uwagi poświęconej dziecku, konsekwencji w wychowaniu. Można by tak  dalej wymieniać. Mam taką małą myśl dla ciebie na koniec, a ty zrób z nią co zechcesz: spokojny rodzic to spokojne dziecko…

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Karolina Bylina
7 lat temu

Opowiem moja ostatnia sytuacje bo jest totalnym zaprzeczeniem tego co jest w artykule. Moje dziecko bylo zawsze przykladem do nasladowania. Grzeczna, posluszna, delikatna. Pojechalysmy do sanatorium. Czas, ktory jej poswiecalam to 200%. Nie musialam nic robic, bylam tylko dla niej. Niestety przebywanie z innymi dziecmi spowodowalo ze moja latorosl dostala kociego rozumu. Mowienie, tlumaczenie grozby, prosby nie daealy efektu. Pod koniec kiedy moje dziecko mialo kolejny grnialny plan ktory mogl sie bardzo zle skonczyc nie wytrzymalam i……..moje dziecko wrocilo na wlasciwy tor 😉 klaps byl lekki, to raczej psychika bardziej zabolala. Jestem z epoki gdzie klaps byl czyms normalnym. Pare… Czytaj więcej »

W roli mamy - wrolimamy.pl

Dzięki za twój tekst. To prawda że dziś rodzicom brakuje konsekwencji w wychowaniu.

Karolina Bylina
7 lat temu

Oczywiscie nie wszystkim. Sa tacy co dobrze wychowuja swoje dzieci ale ogolnie ludziom sie nie chce

W roli mamy - wrolimamy.pl

Klaps to najczęściej przejaw słabości rodzica…

Karolina Bylina
7 lat temu

Owszem. Kiedy braknie sil argumentow i czegokolwiek tam jeszcze, rodzic lapie sie tego ostatniego posuniecia.

Dominika Sagan
7 lat temu

Jestem z czsow gdzie klaps byl czyms normalnym ale nie dla mnie i mojej rodziy niewyobrazam sobie ze mama mogla by udezyc mnie za kare . U mnie w rodzinie byl wzajemny szacunek oczywiscie do kata stac chodzilam ale nikt na nikogo reki niepodnosil i wyroslam na normalnego czlowieka . Mam teraz syna ma 5 lat i niewyobrazam sobie go udezyc mozna dac kare zabrac zabawki ale nie bic

spodziewajka
spodziewajka
7 lat temu

Może i nie jestem zwolenniczką bicia dzieci, stosowania bicia jako kary, sama też nigdy niczego takiego nie doświadczyłam. Raz tylko dostałam w tyłek od taty, ale to wiem i jestem świadoma, że załsużenie. Od mamy częściej, ale zawsze mnie te sytuacje bardziej śmieszyły niż dawały do myślenia. No – może byłam tylko nieco spokojniejsza. Ale nie uważam, że to było coś złego. Klapsy – okej, ale żadna przemoc, bicie.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close