Kultura 8 marca 2017

Teatr Baniek Mydlanych – bajeczne widowisko

Teatr Baniek Mydlanych intrygował mnie od czasu kiedy Jaś był jeszcze małym szkrabem. I pewnie dawno bym już go zabrała na jakiś występ,  gdyby tylko ów teatr zechciał zagrać gdzieś bliżej naszej okolicy. Przyszło mi czekać długo, ale w końcu się doczekałam i “bańki mydlane” przyjechały z nowym spektaklem na śląską ziemię! 

Przeczucia miałam złe. Ja, sama, z dwójką dzieci (1r. i 6l.), mam jechać z samego rana do wiecznie zatłoczonych Katowic, trafić, zaparkować, no i oczywiście dotrzeć na czas. Kto ma dzieci, ten wie, że z tym ostatnim bywają problemy, szczególnie rano i szczególnie, kiedy ma się pod opieką małego buntownika, który zawsze na wszystko ma czas…

Tak jak przypuszczałam, rano czekała mnie gonitwa, nerwówka i śniadanie w biegu. Wyszliśmy z domu później niż zaplanowałam więc na trasie musiałam nieco popędzać tych co w przeciwieństwie do mnie się nie spieszyli. Bo zapewne jechali bez dzieci…

Ku mojej uciesze, do Katowic dotarliśmy jednak idealnie przed czasem, o dziwo bez problemu znalazłam też miejsce parkingowe i na moment przestał padać deszcz – o losie, dziękuję ci, że choć raz postanowiłeś nie płatać mi psikusów, jak to zwykle lubiłeś robić! Choć byłam na to psychicznie nastawiona i uwierz mi, lepiej się stało, dla moich dzieci również, bo miałam w rękawie schowanych kilka soczystych epitetów.

No ale wracając do  Teatru Baniek Mydlanych, jak już w końcu dotarliśmy i grzecznie usadowiliśmy się na swoich miejscach – nota bene, z tym bym niezły młyn i występ zaczął się z 15 minutowym opóźnieniem! – szybko okazało się, że warto było tarabanić się tutaj. Bo spektakl był rewelacyjny! Dawno nie widziałam takiego widowiska dla dzieci.

Śmialiśmy się całą trójką na głos, nawet Pola, która z racji wieku (1r.) zapewne wiele z tego nie rozumiała, ale i tak miała niezłą radochę. A wraz z nią my i pewna pani, która siedziała dwa rzędy przed nami i co rusz odwracała się w naszą stronę, niedowierzając chyba, że ta moja mała dziewczynka tak głośno się chichra 😉

Nie da się ukryć, że największą atrakcją były oczywiście bańki mydlane, które zdominowały całą scenę. Wyrzucane ze specjalnych maszyn, w niezliczonych ilościach i wyczarowywane przez bohaterów: Mydlaneczkę, Bąbla i profesora Bulbulasa. Kolorowe, małe, duże i naprawdę ogromne. Tradycyjne – okrągłe i takie przypominające balony. Ale najfajniejsze były takie długaśne tunele, w których można się było nawet schować!

Na wiele, z miliona wypuszczonych baniek, reagowaliśmy jednogłośnie „Wow!”. Pola również wesoło pokrzykiwała „Łaa!” i „Łaaaa!” więc musicie mi uwierzyć na słowo i wyobrazić sobie, jakie świetne to było widowisko. Żałowałam tylko, że mieliśmy miejsca w ostatnich rzędach, bo gdybyśmy siedzieli bliżej i bańki mieli bardziej na wyciągnięcie rąk, zapewne efekt (szczególnie dla Poli) byłyby jeszcze lepszy.

Ale i tak było super, chętnie wybralibyśmy się ponownie gdyby tylko była taka możliwość. Mam więc nadzieję, że Teatr Baniek Mydlanych zawita jeszcze nie raz w stolicy… Śląska 😉

A tymczasem na stronie teatru możecie sprawdzić terminarz trasy koncertowej – najbliższy spektakl już 9.03. w Krakowie!  

Polecam i zapewniam, że wyjdziecie zadowoleni 😉

Subscribe
Powiadom o
guest

8 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Małgorzata Krupa-Kurz

My idziemy w sobotę. Miejsce na sali ma znaczenie? Niestety mamy miejsca bardziej z tyłu.

W roli mamy - wrolimamy.pl

My mieliśmy miejsca na samym końcu i nieco z boku, ale wszystko było widać. Chociaż wydaje mi się, że na dzieciach większe wrażenie zrobią te wszystkie bańki, jeśli będą bardziej na wyciągnięcie ręki – te z pierwszych rzędów łapały bańki i miały z tego niezłą radochę 😉

Barbara Heppa-Chudy
7 lat temu
W roli mamy - wrolimamy.pl

Jak Wam się podobało?? 🙂

Anna Hałuszczak
7 lat temu

Szkoda, że nic w okolicach Trójmiasta.

Elżbieta Bień
7 lat temu

Aaa przegapilismy wczoraj był w Kielcach

Anna Wieczorek
7 lat temu

I szkoda ze nie w Łodzi 🙁

Marzena
7 lat temu

Dobrze przygotowany artykuł, dzięki.

Gościnne wtorki 7 marca 2017

Tych produktów lepiej nie podawaj dziecku

Kolorowe opakowania, postacie z bajek, zapewnienia o bogactwie witamin i minerałów, a ostatnio tak popularne hasło „bez konserwantów”– to wszystko ma zachęcić nas do zakupu produktów dedykowanych dzieciom. Problem w tym, że gdy zagłębić się w skład takich produktów, to okazuje się, że jest tam cała masa składników, których dzieciom polecić nie można albo są one w nieodpowiednich dla dzieci proporcjach.. I nagle okazuje się, że serek owocowy ma tyle owoców, co kot napłakał, za to cukru pod samo wieczko.

Jak nie wpaść w sidła sprytnie obmyślonych strategii marketingowych i jak wybrać dla dziecka rzeczywiście to, co najlepsze?

Pracujesz, zajmujesz się domem, dziećmi i chciałabyś szybko i sprawnie zrobić zakupy. Nie masz czasu na czytanie etykiet. Wchodzisz do sklepu a tam kolorowe kubeczki, które aż krzyczą – wapń dla kości, magnez dla mózgu, wieloowocowy, pełno mleka, idealny na śniadanie, 10 witamin itd. Więc kupujesz, bo chcesz, aby dziecko miało mocne kości, dobrze się uczyło, było zdrowe i szczęśliwe. To oczywiste. Tylko czy wszystkim producentom tych produktów zależy na tym tak samo jak tobie…? Nie wszystkim niestety.

Kilka zasad na dobry początek:

  1. Im krótsza lista składników tym lepiej. Oznacza to, że produkt jest mniej przetworzony.
    Przykład:
    Jogurt owocowy dla dzieci może mieć taki skład: mleko pasteryzowane, wsad truskawkowy 20% (przecier z truskawek 12%, cukier, błonnik cytrusowy, koncentrat soku z cytryny), żywe kultury bakterii jogurtowych.
    A może też wyglądać tak: mleko pasteryzowane, cukier, draże kakaowe 7,4% [cukier, tłuszcz kakaowy, serwatka w proszku (z mleka), kakao o obniżonej zawartości tłuszczu 0,4%, mleko pełne w proszku, emulgator [lecytyny (z soi)], substancje glazurujące (guma arabska, wosk carnauba, wosk pszczeli, szelak), barwniki (ryboflawiny, koszenila, kompleksy miedziowe chlorofili i chlorofilin, karoteny, betanina, antocyjany, dwutlenek tytanu, tlenki i wodorotlenki żelaza)], truskawka rozdrobniona 4,8%, skrobia modyfikowana, sybstancja zagęszczająca (pektyny), syrop glukozowo-fruktozowy, aromaty, barwnik (koszenila), kultury bakterii jogurtowych i fermentacji mlekowej.
    A najlepiej i tak kupić zwykły jogurt naturalny i samemu wkroić do niego owoce.
  2. Upewnij się, że na opakowaniu jest nazwa zwyczajowa produktu, czyli ser, jogurt, sok itd. Może się, bowiem okazać, że zamiast jogurtu kupiłaś deser mleczny pełen cukru, a zamiast soku napój z 20% zawartością owoców.
  3. Unikaj jogurtów z dodatkami typu żelki, chrupki, drażetki, cukiereczki, ciasteczka w kształcie misiaczków, kuleczki zbożowe itp. Zwykle to zero wartości odżywczych a cała masa barwników i cukru.
  4. Jeśli już chcesz kupić dziecku sok – niech to będzie sok a nie napój czy nektar. Jak robi się napój owocowy – woda i 20% soku z owoców plus regulator kwasowości, barwnik i aromat, bo przecież czymś to musi smakować i na coś wyglądać. Czyli w szklance napoju jest 50 ml soku z owoców i 200 ml zabarwionej sztucznie wody. O cukrze i/lub syropie już nie wspomnę. I nie ma już większego znaczenia że „bez konserwantów”.
  5. Uważaj na syrop glukozowo-fruktozowy. Jest to tańszy zamiennik cukru a co za tym idzie, chętnie wykorzystywany przez niektórych producentów i niestety mocno szkodliwy dla zdrowia. Staraj się unikać produktów, które mają go w swoim składzie.
  6. Przy wyborze wędlin zwróć uwagę na procentową zawartość mięsa – im wyższa tym lepiej. Są wędliny, które mają 96%mięsa i są takie, które mają 50%. Unikaj wynalazków typu „produkt wysokowydajny” i szynek ulanych w formie, które w przekroju mają uśmiechniętego misia.

To tak na początek o składzie produktów. W następnej części opowiem o wartości odżywczej produktów dla dzieci i jak czytać tabelki umieszczone na tych produktach.

Więcej zasad o zdrowym odżywianiu znajdziesz na DietHarmony

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Aydogan Huseyin-Magda

Witam, mam pytanie
Dajecie swoim dzieciom actimel do picia?

W roli mamy - wrolimamy.pl

Ja nie podaję dzieciom actimela, bardzo rzadko jadają także jogurty -po prostu nie przepadają za nimi. Jestem ciekawa jak na twoje pytanie odpowie DietHarmony Porady Dietetyczne

Barbara Heppa-Chudy
7 lat temu

O, ja też jestem ciekawa odpowiedzi, bo ja akurat daję.

Joanna Fizia
7 lat temu

Z niecierpliwością będę czekać na kolejne, tego typu porady!

Joanna Szczyglowska
7 lat temu

A po co ten actimel…jedna wielka ściema….na pewno bym dziecku nie podała. ..

DietHarmony Porady Dietetyczne

Jeśli chodzi o Actimel to podstawowe pytanie- cel jego podawania? Jeśli jako produkt mający za zadanie odbudowanie równowagi mikroflory jelitowej np. po antybiotykoterapii to ok. Krótkotrwałe stosowanie może przynieść efekty. Jednak jako codzienne źródło białka,wapnia i dobrych bakterii szukałabym dla dziecka raczej produktów bliżej natury (kefir, maślanka czy jogurt naturalny) niż 2 łyżeczek cukru w 100 ml i mleka rekonstytuowanego.

Lidka Trubala
Lidka Trubala
7 lat temu

Fajnie ale jest jedno ale 🙂 ZA MAŁO! 😉 Temat jest tematem rzeką, niech Pani pisze dalej! Warto rozważyć słabej jakości i przetworzone tłuszcze, których pełno w kremach do smarowania, słodyczach, popularnych płatkach śniadaniowych, margarynach, przykładowo oleju palmowym, o parówkach, o barwnikach powodujących nadpobudliwość, paskudnych słodzikach, smażeniu… Zachęcam do zgłębiania tematu i popularyzacji wybierania produktów głową 🙂

Desery 6 marca 2017

Ciasto snickers bez pieczenia

To mój kolejny pomysł na pyszne ciasto dla tych, którzy uwielbiają proste przepisy i smaczne ich efekty. Gotowi? Przedstawiam ciasto snickers bez pieczenia. Ostatnio zamarzył mi się taki smak i spędziłam długie godziny na poszukiwaniu w sieci idealnego przepisu. Okazało się, że sposobów na to ciasto jest bardzo dużo, ale żaden do końca mnie przekonał. I tak postawiłam na własny eksperyment, który wszystkim bardzo smakuje i zawsze się udaje!

Składniki:

  • kakaowe herbatniki (ja kupuję Petite Beurre) – ok. 350 – 400 g
  • budyń waniliowy/ śmietankowy
  • ½ l mleka
  • 1/3 szklanki cukru
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
  • 125 g masła
  • 3 łyżki masła orzechowego
  • masa kajmakowa tradycyjna
  • 160 g orzeszków ziemnych (z solą lub bez)
  • tabliczka gorzkiej czekolady
  • 100 ml śmietany 30% (w Lidlu są małe, bo 200 g kubeczki)

Przygotowanie:

  1.      Przygotowuję budyń:

Odlewam pół szklanki mleka i dodaję do niej budyń i 1 łyżkę mąki ziemniaczanej.
Resztę mleka wraz z cukrem zagotowuję i następnie wlewam rozrobiony budyń.
Czekam aż budyń wystygnie.

  1.      Przygotowuję masę budyniową:

W misce miksuję masło i dodaję masło orzechowe.
Następnie powoli dodaję po łyżce schłodzonego budyniu ciągle miksując na małych obrotach.

  1.      Formę (20×28 cm) wykładam papierem do pieczenia i układam pierwszą warstwę herbatników.

Opcjonalnie ciasteczka można namoczyć w mleku.

  1.      Na herbatniki nakładam warstwę z połowy masy budyniowej. Wygładzam.
  2.      Układam drugą warstwę herbatników.
  3.      Rozsmarowuję masę kajmakową i posypuję ją drobno posiekanymi orzeszkami ziemnymi (ok 60 g).

Można też masę krówkową podgrzać i dorzucić orzeszki, dopiero potem całość nałożyć na herbatniki.

  1.      Układam trzecią warstwę herbatników.
  2.      Nakładam resztę masy budyniowej.
  3.      Układam czwartą warstwę herbatników.
  4. Śmietanę podgrzewam (uważajcie, by nie doprowadzić jej do wrzenia), ściągam z ognia i wsypuję połamaną na kawałki czekoladę – całość mieszam, tak by czekolada się rozpuściła.
  5.   Polewam ciasto gładką czekoladą i posypuję resztą drobno posiekanych orzeszków ziemnych.
  6.   Ciasto wkładam na kilka godzin do lodówki, a najlepiej na całą noc.

Smacznego!

Zdjęcia: Basia Heppa-Chudy

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Kinga Sołtys
7 lat temu

No i po co ja to teraz zobaczyłam..

Sobiesław Richter
7 lat temu

Wygląda apetycznie teraz mógłbym zjeść przez pomyłkę monitor 🙂

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close