Emocje 8 grudnia 2017

Mirella kontra Mężczyzna Szczery Do Bólu

Rzadko wchodzę w polemikę z innymi blogerami, ale czasem nie mogę sobie odmówić. Dziś na tapetę biorę tekst Szczerego do Bólu Marcina i rozprawiam się z jego teorią na temat wychowania chłopców, chociaż sama jestem mamą dziewczynki i o wychowaniu chłopców nic nie wiem… To bardzo kobiece, prawda?

Tak, jestem mamą dziewczynki, a mimo to ośmielam się zabrać głos. Dlaczego? Bo ta dziewczynka kiedyś będzie kobietą i pewnie wyjdzie za mąż. I fajnie by było, gdyby trafiła w życiu na prawdziwego faceta, a nie jakieś ciepłe kluchy.

Przeczytajcie najpierw tekst Marcina, potem wróćcie do mnie.

 

Młotek i wiertarka

Zgoda, facet nie musi znać się na wszystkim i umieć wszystkiego, ale na litość, tę wiertarkę powinien jednak posiadać i powinien umieć się nią posłużyć. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której dzwonię po fachowca za każdym razem, jak trzeba kołek w ścianę wbić. W dużym skupisku ludności może znajdzie się jakiś sąsiad „Złota rączka”, ale jak się pod lasem albo w lesie mieszka to już trochę trudniej o takiego. Pomijam czas i koszty takiej imprezy. Zanim ten fachowiec dojedzie i zrobi, co trzeba, upłynie co najmniej kilka godzin. A i policzy jak za zboże, bo chociaż kołek wbija się kilka minut, to dojazd kosztuje… Dlatego ten przysłowiowy gwóźdź w ścianę wbić czy uszczelkę w kranie wymienić mężczyzna powinien umieć. Nawet jeśli na co dzień jest prezesem banku.

 

Szacunek do kobiet

Nie. Szacunek do ludzi w ogóle. Kobietom nie należy się porcja szacunku z urzędu, tylko dlatego, że są kobietami. Natomiast okazywanie szacunku wymaga kultury i tego wypadałoby uczyć nie tylko chłopców, dziewczynki też.

(…)to ona przejmuje w głównej mierze na siebie ciężar urodzenia i wychowania(…) Serio wychowania? Na mój gust wychowaniem dziecka zajmują się oboje rodzice, jeśli mężczyzna się z tego wymiksowuje z wygody, to nie jest mężczyzną. Jednak wolałabym, żeby mój przyszły zięć miał wbite do głowy, że jest tak samo jak jego żona odpowiedzialny za wychowanie dzieci.

 

Nie ustępuj dziewczynkom

No… zależy kiedy. Od mężczyzny oczekuję, że przepuści mnie w drzwiach, bo jestem kobietą, ale nie życzę sobie, żeby z tego powodu wycofywał się z rywalizacji ze mną np. o awans w pracy. Jak świat światem mężczyźni ustępowali kobietom w sprawach błahych (tak, tak, właśnie w błahych), natomiast jeśli szło o sprawy wielkiej wagi, załatwiali je po męsku, a kobiety miały się nie wtrącać. I nie wtrącały. Co wcale nie było takie dobre.

(…)W czasach prehistorycznych siła fizyczna owszem decydowała o przetrwaniu. Jeżeli Kobieta przespała się (oj chyba to nie było w łóżku :P) się mężczyzną to tylko z takim, który był silny bo to zapewniało jej przetrwanie oraz potencjalnej rodziny. (…) – obawiam się, że w czasach prehistorycznych kobieta nie miała nic do powiedzenia w kwestii wyboru mężczyzny, z którym się „przespała”. Nikt też nie dociekał ojcostwa. Odpowiedzialność za młode spoczywała na całym plemieniu. 

 

Trudna sztuka komunikacji

Z tym się zgodzę, faceci nie umieją rozmawiać… z kobietami. Swoimi kobietami. Albo nie chcą. Bo jakoś nie mają problemu, żeby zwierzyć się siostrze czy przyjaciółce, a czasem nawet koleżance z pracy. Skąd wiem? Nooo… mam kolegów. Tylko to nie kobieta nauczy swojego syna, że w małżeństwie potrzebna jest komunikacja. On musi to zobaczyć. Czyli po prostu rodzice muszą ze sobą rozmawiać. Nie ma obojga rodziców? No to faktycznie klops, ale można poszukać przykładów w najbliższym otoczeniu. Bo co z tego, że facet będzie umiał rozmawiać o emocjach, skoro gdzieś na poziomie podświadomości nauczy się, że przed żoną ma te emocje ukrywać?

 

Samodzielność

(…)Miłość matczyna jest ogromna i pokusa także, aby:

  • posprzątać za niego w pokoju
  • odrobić za niego lekcję
  • wynieść za niego śmieci
  • zawiązać mu buty po raz setny, zaraz pokazać mu po raz setny jak to się robi(…)

Nie mam syna, mam córkę. I teraz nie wiem, złą matką jestem, czy też tylko posiadanie syna wyzwala w kobietach nadopiekuńczość? Bo mnie jakoś nie korci, żeby sprzątać za dziecko czy też nie daj Bóg odrabiać lekcje. Zresztą moje dziecko by mi na to nie pozwoliło. Jej lekcje – jej sprawa. Ja tylko sprawdzam. Sprzątać też mi nie pozwala, bo „potem nic nie może znaleźć”.

 

Nauka czułości

(…)Jeżeli nie otrzyma tej czułości od Ciebie to nie będzie w stanie jej przekazać matce swoich dzieci, Twojej przyszłej synowej i jego ukochanej Kobiety w życiu.(…)

I znowu się nie zgodzę. Jeśli chłopiec doświadczy czułości tylko ze strony matki, to nauczy się, że tylko kobiety powinny ją okazywać. Tu na scenę powinien wkroczyć ojciec i przekazać synowi jak ważna jest codzienna porcja ciepłych gestów. Nie ma ojca? W rodzinie na pewno są inni mężczyźni. Jeśli mały chłopiec nie doświadczy czułości ze strony mężczyzny, to choćby matka dzień w dzień pocałunkami go zasypywała, sam nie będzie tego wzorca powielał, bo niby czemu? Raczej będzie oczekiwał, że to żona przejmie rolę matki i będzie go w jej imieniu hołubiła.

 

Finanse i odpowiedzialność

W tych sprawach całkowicie zgadzam się z Mężczyzną Szczerym Do Bólu. I nawet potrafię się do tego przyznać 😉

 

I na koniec…

Drogi Szczery Do Bólu Marcinie… Nie wiem, czy wiesz, ale przeklinanie w towarzystwie kobiet jest… mało męskie, by nie rzec – w ogóle nie jest męskie. Ja wiem, że raz czy drugi rzuciłeś „mięsem” dla podkreślenia wagi swoich słów, ale mnie jako kobietę po prostu to zniesmaczyło. Znajoma powiedziała mi kiedyś: „Nigdy w życiu nie słyszałam, jak mój tata przeklina. Po prostu nigdy. Myślałam, że on w ogóle nie przeklina, dopiero jak mój mąż zaczął z nim pracować, to mi zdradził, że w pracy to mój tata klnie jak przysłowiowy szewc. No, ale tam nie ma kobiet…” I tak właśnie moim zdaniem postępuje stuprocentowy mężczyzna.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena Kamińska
Milena Kamińska
6 lat temu

Super tekst z którym się zgadzam w 100 procentach. Owszem nie musi facet być hydraulikiem czy elektrykiem ale podstawowe majsterkowanie domowe powinien mieć opanowane i u mnie tą umiejętność dzieci się uczą i syn i córka, przyglądają się co robi tata, pomagają a nawet sami próbują na miarę swoich możliwości wiekowych. Szanować ma wszystkich czy to kobietę, czy dziecko, czy inne osoby dorosłe, osobę straszą.Jeśli chodzi o relacje z kobietami uważam że dobrze świadczy o facecie gdy otworzy drzwi, ustąpi miejsca itp to świadczy o jego kulturze a rywalizacja w pracy to co innego.Rozmowa trudna sztuka, ludzie coraz większy mają… Czytaj więcej »

Ola
Ola
3 lat temu

” zrobię to w konspiracji przed dziećmi”, a myślałam, że tylko ja tak mam ?, czasem czipsy czy batonik wtedy kiedy nie widzą… (sumienie czyste, że ich nie karmię śmieciami)

Emocje 7 grudnia 2017

Nie chcę fit papki o smaku błota. Wolę prawdziwe ciastko! (Mój punkt widzenia)

Średnio się nadaję na tę super modę z byciem fit. Owszem, lubię aktywność fizyczną i to, że wokół brzucha nie rośnie pulchna oponka. Lubię wiedzieć, co jest dobre dla mojego organizmu, a co z pewnością skróci mój byt o kilka lat. I okay, biorę to na klatę. Natomiast kiepsko się mam, gdy znów słyszę z każdej strony czego nie jeść, a po co sięgać, by z radością i błogim uśmiechem pracować na figurę godną bezdzietnej dwudziestki.

Jestem zwykłą kobietą, matką! W dodatku dobrze po 30-stce i mam prawo odstawać od kanonów nowoczesnej, superekstra wysportowanej matki. Moja babka i matka nie miały takich dylematów, a ja podzielam ich zdanie. Jeśli coś robię, robię to dla siebie. Czasem sobie pobiegam, chętnie sięgam po warzywa i kasze, ale żeby od razu mieszkać w siłowni i wykreślać ze słownika słowo “czekolada”, a później kasować się na ilość mięśnia w sześciopaku? I jeszcze gdzie się nie obrócę, tam nowe “ikony” namawiają mnie na zmiany. Ja dziękuję, naprawdę.

To nie dla mnie. Lubię ciastka z kremem, eklerki z budyniem, pączki z nadzieniem różanym. Uwielbiam ciastka z nadzieniem cytrynowym, których zamiast zaplanowanych kilku sztuk, pochłaniam na raz całe opakowanie. Nawet jak siadam do czekolady, to nie po to by ją powąchać, ale zjeść niczym batona. Bez lęku i poczucia przegranego życia. Czasem sięgam po słodycze zapchane tłuszczami oraz niezliczoną ilości cukru, przełamaną ilością soli, której pozazdrościłaby sama kopalnia w Wieliczce.

Tak, wiem, ile to ma kalorii, ale nie przesadzajmy, nie grzeszę codziennie. Wiem, że cukier mnie postarzy, zeżre moje zęby i zafunduje cukrzycę typu 2, jeśli przesadzę. Zapewne wstrętny tłuszcz rozepcha i rozwali moje tętnice, więc będę cicho dogorywała z nadgryzionym zakazanym ciastkiem w ręku pod taboretem w kuchni. Nie będę mogła swobodnie spać (nadmiar energii z cukrów prostych), sr*ć (zaparcia murowane od braku błonnika) oraz bić rekordów w biegu na 10 km (bo pewnie nogi mi się zaplączą o tę nieszczęsną oponkę). Ale bez przegięcia –  każdy ma swój rozum i umiar.

Ja wiem, że nie będę fit, nie będę fun, nie zarobię fortuny na dawaniu dobrych porad oraz zamieszczaniu ponętnych zdjęć w internetach. Szkoda mi czasu na rozmyślanie, który batonik “mocy” od od jednej czy drugiej fitnesski takiego kopa mi w dupsko zasadzi, że będę fruwać na wysokości lamperii.

Dobre i świadome życie wymaga pewnych wyrzeczeń, ale skoro wyrzekam się wolnego czasu na rzecz pracy, przyjemności z nic nierobienia na rzecz codziennego zapierdalingu w domu oraz wokół niego, mogę sobie darować totalną ascezę.

Nie będę liczyć kalorii, bo nie muszę, nie będę zaczynać dnia od jogi, bo nie lubię. A zamiast modlitwy nad kęsem arcyzdrowej przekąski, wygrzebię w porywie serca z szafki coś prawdziwie słodkiego na ząb.

I najpewniej zrobię to w konspiracji przed dziećmi, bo wiadomo, ja już swoje przeżyłam to mogę ryzykować, ale o ich zdrowie zadbać muszę 😉

 

Subscribe
Powiadom o
guest

8 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena Kamińska
6 lat temu

Uwielbiam czekoladę mleczną nussbeisera z orzechami

W roli mamy - wrolimamy.pl

Moja ukochana! Orzechy najlepsze bo całe 😀

Milena Kamińska
6 lat temu

w pierwszej ciąży co noc ok godz 2 wstawałam i musiałam choć kaneczkę zjeść inaczej nie usnęłam

Milena Kamińska
6 lat temu

oczywiście lubię też szyszki, kinder country, snicers, kinder boueno, itd

Gabriela Broźny
6 lat temu

Biala schogetten

Monika Iwanecka
6 lat temu

Lindt pistacjowa ?Polecam!

Sofija Wieszczeczyńska-Anlauf

Jestem bardzo elastyczna pod tym kątem. Lubię miśki i czekoladę i domowe ciasta i ciasteczka. Teraz królują piernikowe smaki

Katarzyna Świtalska

Ferrero Rocher 🙂

Na zakupach 5 grudnia 2017

O matko! Wyprzedaż!

Dzisiejszy tekst powstał parę lat temu, ale powiem szczerze, że techniki w nim opisane nadal się nie zmieniają… A teraz w okresie mikołajkowym, przedświątecznym warto się zastanowić, czy promocje są rzeczywiście promocjami?

Postanowiłam kupić sandałki Szkodnikom w Lidlu. Wybrałam się tam koło południa w dniu promocji. Czy kupiłam? Oczywiście, że nie! Tak, to już jest w mniejszych miastach, że słowo PROMOCJA lub WYPRZEDAŻ przyciąga niewyobrażalne tłumy.

Wystarczy przekreślona cena niższa choć o złotówkę, by ktoś chwytał za towar i mdlał ze szczęścia, że oszczędził… Może u nas, związane to jest też z tym, że są trzy większe markety na krzyż. Praktycznie nie ma sklepów tzw „sieciówek”. Jest jeszcze bazarek czy też targ.

Wracając do Lidla. Podsumowałam jak wygląda robienie zakupów w tym sklepie…

W dniu promocji w Lidlu toczy się regularna wojna o łupy! A ja jednak należę do miłujących pokój. Niemniej jednak każda matka czasem na wojnę pójść musi!

Przed godziną otwarcia:

Zanim sklep zostanie otwarty ustawia się przed nim kilometrowa kolejka po łupy. Często są to zorganizowane grupy, cicho omawiające strategię. Patrzą na ciebie spode łba, bo przecież jesteś ich wrogiem i możesz, oby nie, pierwsza dobiec do upragnionych sandałków dla dzieci. Grupki są większe i mniejsze, składają się głównie z osób, które wybiegły z pobliskiego (jeszcze nie zbankrutowanego zakładu) zwalniając się u kierownika: „Naprawdę muszę w urzędzie coś załatwić!”

Wybija godzina otwarcia i…

Drzwi się otwierają. Tłum pcha się do środka. Płynie wartko jak rwąca rzeka, zabierając wszystko po drodze. I teraz zaczyna się przedstawienie! Znaczy się walka o towar.

Strategii jest kilka!

  1. „Na zaborcę”  Delikwent biegnie do kosza z produktami, zagarnia ile może ramionami i wszystko wrzuca do koszyka.
  2. „Na podaj dalej” Delikwenci ze zorganizowanej grupy ustawiają się jak w zabawie w głuchy telefon, ten, który jest pierwszy przy towarze, łapie co popadnie i podaje dalej.
  3. „Na szabrownika” Delikwent krąży i tym, co bardziej nieuważni zabiera rzeczy wprost z koszyków.
  4. „Na akrobatę” Delikwent uskuteczniając swoje zdolności akrobatyczne i próbuje ponad kupującymi cokolwiek dostać z regałów.

To takie główne sposoby kupowania w Lidlu. Delikwenci, którzy dostaną towar zbierają się w grupki i sprawdzają co im będzie pasowało. Następuje czasem uprzejma wymiana rozmiarów między takimi grupkami! Ale uwaga! Szabrownicy nie przestają pracować do końca! Trzeba pilnować koszyka aż do kasy.

Tak to w dni promocyjne robi się u nas zakupy w Lidlu. Osobiście wracam do swojego sposobu „Na Leniwca” czyli dwa dni po promocji, idę na wieczorny spacerek i leniwie przeglądam towar, często w zmasakrowanych opakowaniach i jeszcze przez to dodatkowo przeceniony.

Cóż zdolności akrobatycznych nie mam, w bieganiu nie jestem zbyt dobra, szabrowanie nie leży w mojej naturze… I teraz buszuje po sklepach internetowych, by wyszukać odpowiednie tanie i dobre sandałki, kozaczki czy półbuty

Ostatnio sprzedawczyni z Lidla sprzedała mi informację, że warto na drugi dzień po promocji przyjść na zakupy. Są tacy co biorą po parę rozmiarów do domu, w domu wymierzą, zostawią odpowiedni, a resztę zwracają. Sprzedawcy muszą przyjąć ten towar, jeśli jest nieuszkodzony.

Czasy dzisiejsze – niewiele się zmieniło. Niektóre towary jednak dostarczane są w większych ilościach i niestety… nie ma już tych emocji. Cóż Zakupy w Lidlu robią się nudne. U Was także?

Subscribe
Powiadom o
guest

6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Marta Marecka
6 lat temu

Przed otwarciem sklepu? A w życiu, rano się śpi a nie ustawia w kolejkach do Lidla 😛

Żaklina Kańczucka
6 lat temu

Nie korzystam, szkoda nerwów 😉

Magie Bryła
6 lat temu

Takbuty zimowe i bluzki i spodnie długie dla syna 🙂

Andrzej Heppa
6 lat temu

Torebki WItchen dzisiaj leżą przed samą kasą,jak gumy do żucia czy prezerwatywy.I tak juz drug dzień 😉

Karolina Mich
6 lat temu

Nigdy

Ja
Ja
6 lat temu

Aha to skoro było tyle wolnych miejsc siedzących to oczywiście siedziałas tam gdzieś z tyłu i tam znalazłaś tego chłopczyka tak? Czy tak jak to tzw ” Bydło” stałas z przodu… Bo czegoś tu trochę nie rozumiem… Skoro było tyle miejsc to po co się pchalas tam do przodu…

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close