10 naturalnych sposobów na pozbycie się bólu głowy

Ból głowy zna chyba każdy z nas. W ciągu dnia nie brakuje nam sytuacji stresowych, co potwierdzi zarówno pani bizneswoman, jak i mama opiekująca się dziećmi w domu. Z reguły zaczyna się niewinnie, pojawia się ucisk, ćmienie, które przeradza się następnie w ból, który może obejmować część lub całość głowy.

Wtedy najczęściej sięgamy po leki przeciwbólowe, bo tak jest najszybciej. A przecież łykanie leków nie zawsze jest dla nas takie dobre. Zamiast sięgania po farmaceutyki, proponuję Wam inne, równie skuteczne naturalne metody walki z bólem głowy.

     1.Herbatka z melisy

Melisa to zioło, które znane jest ze swoich właściwości rozluźniających, uspokajających. Doskonale poradzi sobie z napięciowym bólem głowy i wyciszy, gdy problemy wynikają z nadmiaru sytuacji stresowych.

  1. Olejki eteryczne

Olejek z mięty czy lawendy mogą być bardzo pomocne. Niewielką ilość wybranego olejku należy delikatnie wetrzeć w skronie i poczekać, aż lotne związki eteryczne zaczną działać.

  1. Masaż skroni

Gdy ból dopiero się “rozkręca”, warto spróbować go zatrzymać delikatnym masażem. Kładąc palce na skroni, zataczaj kółka. Pomocny będzie olejek lub oliwka, by palce ślizgały się po skórze. Pomyśl o czymś przyjemnym, nie skupiaj się na odczuwanym dyskomforcie.

  1. Chłodny okład

Ta metoda działa, więc jeśli tylko masz pod ręką okład z lodówki lub możliwość zamoczenia miękkiego ręcznika w zimnej wodzie, skorzystaj z niej.

  1. Drzemka

Co tu dużo pisać – sen często rozgania natrętne myśli i zmartwienia. Po regenerującej drzemce powinnaś poczuć się lepiej.

  1. Świeże powietrze

Idź na spacer, usiądź na ławeczce pod domem, otwórz okno. Zamknij oczy i oddychaj głęboko tak, by unosiła się przy wdechu nie tylko klatka piersiowa, ale i brzuch. Dotlenienie organizmu ma duży wpływ na poprawę samopoczucia i pozbycia się bólu głowy.

  1. Prysznic

Wzięcie szybkiego prysznica pomoże złagodzić napięcie w ciele i dokuczliwy ból głowy. Jeśli masz więcej czasu, przygotuj kąpiel z ulubionym olejkiem eterycznym.

  1. Napij się wody

Mózg aż w 80% składa się z wody. Jeśli pijesz jej zbyt mało, szybko dochodzi do odwodnienia organizmu, choć niczego jeszcze nie podejrzewasz. Ból głowy często bywa sygnałem tego problemu, a zadbanie o to, by woda była cały czas pod ręką, jest znakomitym rozwiązaniem.

  1. Ogranicz bodźce

Niekiedy nadmiar bodźców takich jak np. hałas z dworu czy drażniące światło, wywołują ból głowy. Odcięcie się od tego, np. przez zasłonięcie rolet, zamknięcie okna, czy ściszenie muzyki, może przynieść pozytywne efekty dla naszego samopoczucia.

  1. Idź do łóżka

Nie, nie na drzemkę! Na seks 🙂 Podczas współżycia uwalniana jest oksytocyna, która wpływa na ilość endorfin w organizmie. Endorfiny odpowiadają za nasze dobre samopoczucie, więc ich wyrzut rozluźni nas i pomoże zlikwidować ból głowy.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena Kamińska
Milena Kamińska
5 lat temu

o 10 punkcie słyszałam tak” Najlepszy na ból głowy jest stosunek płciowy”. A jeśli chodzi o inne sposoby to moja babcia zawsze kroiła ziemniaki w grube plastry kładła na czoło i owijała bandażem i tak ok pół godzinki leżała.

W przedszkolu 4 maja 2018

Neofobia – nowomodna choroba czy poważna przypadłość wieku dziecięcego?

Twoje dziecko je „trzy produkty na krzyż” i odmawia próbowania nowych pokarmów? Wbrew pozorom nie oznacza to, że wybrzydza i grymasi. Być może masz w domu małego neofobika.

Neofobia żywieniowa to niechęć do próbowania nowych pokarmów, a także odmowa spożywania tych, które jedynie wyglądają jak nowe. Przykładowo, jeśli dziecko przyzwyczajone jest, że na talerzu leżą ziemniaki w całości, a nagle dostanie ugniecione – jest wielce prawdopodobne, że odmówi ich spróbowania. Wygląd potrawy ma bezpośredni wpływ na chęć lub niechęć do jedzenia. Dlatego nie dziwmy się rodzicom, którzy mówią, że ich dziecko je tylko krojone jabłko i nie można mu podać tartego. To naprawdę nie znaczy, że dziecko nimi rządzi. Po prostu rodzice wiedzą, co robić, by ich dziecko łaskawie coś zjadło. W końcu ostatecznie chodzi o nakarmienie malucha, a nie postawienie na swoim „bo tak”.

Niechęć do jedzenia ujawnia się u dzieci między drugim a piątym rokiem życia, częściej dotyczy chłopców niż dziewczynek. Wbrew pozorom nie jest spowodowana nieprawidłowym rozszerzaniem diety w okresie niemowlęcym. Nawet jeśli dziecko mając półtora roku je wszystko, co mu podsuniemy, nie ma żadnych gwarancji, że rok później będzie jadło więcej niż trzy produkty. Najczęściej dzieci odmawiają jedzenia warzyw, owoców i mięsa. Co ciekawe – nigdy nie odmawiają jedzenia słodyczy i praktycznie nigdy nabiału.

Co robić, gdy dziecko nie chce jeść np. marchewki? Rozwiązanie wydaje się może dziwne, ale… uparcie kłaść tę marchewkę na talerz. Kilkulatki odmawiają jedzenia nowych, nieznanych produktów. Dowiedziono, że mniej więcej za dziesiątym razem marchewka przestaje być nowa. Mózg traktuje ją jako pożywienie znane i bezpieczne. Podobnie jest z innymi potrawami. Tylko cierpliwością można cokolwiek osiągnąć. Co ciekawe, mózg dziecka można oszukać, po prostu stawiając w pobliżu talerz z nielubianą potrawą. Jeśli dziecko będzie patrzyło na niego wystarczająco długo, za którymś razem uzna produkt za znany, bezpieczny i chętnie po niego sięgnie.

Dzieci to doskonali obserwatorzy. Jeśli sami będziemy jeść hamburgery z wołowiną, nie dziwmy się, że maluch krytycznym okiem spojrzy na grillowaną pierś kurczaka z surówką. Dzieci wykazują większy apetyt, jeśli na talerzu mają to samo, co ich rodzice. Ponadto chętniej jedzą to, co kupują rodzice. Może to tłumaczyć niechęć dziecka do zbiorowego żywienia w przedszkolu lub szkole.

Jeśli mamy w domu małego neofobika, musimy wspiąć się na szczyty dyplomacji. Z jednej strony podsuwać nowe produkty, z drugiej nie eskalować problemu. Dziecko powinno myśleć, że akceptujemy jego wąskie menu. Tylko w ten sposób jedzenie nie będzie kojarzyło się ze stresem.

Czy neofobik to niejadek? Absolutnie nie. Niejadek nie je nic albo je bardzo mało, ale nie dzieli jedzenia na lepsze i gorsze. Neofobik potrafi zjeść dużo, ale jego dieta jest monotonna jak telenowela wenezuelska. W pierwszej kolejności trzeba zadbać, by w diecie tej nie dominowały słodycze (najlepiej je całkowicie wyeliminować) i bułki kajzerki. Jeśli uda się przekonać dziecko, by jadło chociaż jeden gatunek mięsa, jeden owoc i jedno warzywo, można mówić o początkowym sukcesie. To, czego na pewno nie można robić, to karać dziecko za niechęć do jedzenia, porównywać do rówieśników i młodszych dzieci (on taki mały i zjadł, ty też możesz) i nie zmuszać do jedzenia tego, czego dziecko absolutnie jeść nie chce. Dziecko powinno też wiedzieć, że ma wsparcie w rodzicach. Wszelkie komentarze wszystko wiedzących ciotek (szczególnie tych bezdzietnych 😛 ) należy ucinać w zarodku.

Walka z neofobią jest powolna i dość żmudna. Jeśli rodzice czują taką potrzebę, mogą skonsultować się z psychologiem, neofobicy bowiem przejawiają mniejszą pewność siebie niż ich rówieśnicy.

 

Nasze babcie mówiły: „Zgłodnieje, to zje”. Mówiły też: „Niech nie żre, najwyżej zdechnie”. Dziś zaopatrzeni w wiedzę, której brakowało poprzednim pokoleniom, wiemy, że żadne z tych podejść nie jest prawidłowe.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Emocje 3 maja 2018

Ulubione miejsce w mieście? Ja mam jedno, wyjątkowe

Macie swoje ulubione miejsca w mieście? Muszę się Wam przyznać, że ja mam jedno, a w nim takiego człowieka, który zawsze poprawia mi humor. To szczególnie cenne, gdy mam dzień pełen złego ciśnienia, wszystko się wali i pali. Wtedy biorę swój plecak, pakuję się i wybywam z domu na spotkanie przygody.

Aby tam dojść, muszę przebrnąć przez połowę miasta. Niestety, nie mam za blisko, zazwyczaj przy okazji odbębniam półgodzinny spacer w jedną stronę. To czas na przewietrzenie głowy, przemyślenie po co tam idę i na czym szczególnie mi zależy.

To miejsce ukryte jest w bocznej uliczce centrum.

Z radością zbliżam się do dużego poniemieckiego budynku, wkraczam do gmachu  i już czuję to powietrze specyficznie przesycone minionym czasem i obietnicą ciekawych przygód. Następnie muszę zdecydować, co dalej, wiedząc, że są dwie pary drzwi – jedne na parterze, drugie na piętrze. Omijam wzrokiem te na parterze i wspinam się po drewnianych schodach do góry. Przekraczam próg niemal bezgłośnie i już jestem w środku. Cicho, ciepło, spokojnie….

Zdejmuję z siebie plecak, wyciągam całą jego zawartość i wiem, że nadszedł czas szaleństwa. Wiecie, gdzie jestem?

Jestem w bibliotece!

Tak moi mili, to jest moje ulubione miejsce w mieście. Tam “czeka” na mnie cudowna Pani Grażynka. Bardzo lubię te spotkania, bo zawsze wymieniamy opinie o  ostatnio przeczytanych książkach, polecamy sobie nawzajem coś dobrego. Ja się wręcz czuję tam, jakbym wchodziła do siebie. Zawsze się śmieję, że jak wchodzę do biblioteki, to Ona już wie, co ja bym chciała przeczytać. Uwielbiam spędzać tu czas, ale bez towarzystwa dzieci. Przecież idę tam po to, aby pobyć w błogim spokoju kilka dłuższych minut, odchamić się, zrelaksować.

Dziś znów wróciłam z kilkoma książkami, bo księgozbiór jest bogaty i  w tym ogromie nowości grzechem byłoby powiedzieć, że nie ma z czego wybierać.

Z biblioteki zawsze wychodzę uspokojona i uśmiechnięta, ciesząc się “łupem”, który przemycam w plecaku – do biblioteki zabrać torebkę, to jakby popełnić grzech zaniechania zabrania większej ilości książek do domu ;). Zazwyczaj wypożyczam kilka grubszych książek, bo wtedy mniej więcej na miesiąc mam z głowy problem braku wieczornej lektury. A po tym czasie znów pakuję swój plecak, zostawiam dzieci w domu i podążam do mojego ulubionego miejsca na mieście. Wam również polecam.

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
leggidellamagia
leggidellamagia
5 lat temu

Dziękuję i życzę smacznego dnia !http://are-f.com/

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close