Drugie spotkanie z cyklu BoboCamp


Zapraszamy na drugie spotkanie z cyklu BoboCamp! Tym razem będziemy rozmawiać o komunikacji i o rozwoju mowy u dzieci.BoboCamp#2 startuje 4 października (czwartek) o godzinie 12.00. Tak jak poprzednim razem będziemy rozmawiać o dzieciach, macierzyństwie i problemach związanych
z byciem rodzicem. Naszymi gośćmi będą Dorota Banaszak – mam i twórczyni zeszyciku „Codzienniczek”, Ewa Tomczak-Słomka – pedagog specjalny i logopeda oraz Justyna Kwiatkowska – trenerka z Pracowni Sukcesu.

Pierwsze spotkanie BoboCamp odbyło się 6 września. Rozmawialiśmy z Małgorzatą Falis o blaskach i cieniach pracy z dzieckiem w domu, o tym jak radzą sobie mamy pracując zdalnie. Iza Sztandera – doradca macierzyński, podpowiedziała nam jak być rodzicem
i nie zwariować, a Anna Charko – dietetyk, podała kilka przykładów zdrowych i szybkich do przygotowania śniadań dla naszych maluchów.

Teraz zapraszam na kolejne spotkanie. Tym razem poruszymy tematy związane
z komunikacją i rozwojem mowy u dzieci. Dorota Banaszak, która  jako mama mieszkająca z maluchami w różnych krajach opowie nam o swoich doświadczeniach związanych z komunikacją z przedszkolami i nianiami. Następnie Pani Ewa Tomczak-Słomka, jako długoletni pedagog i logopeda podpowie nam na co zwróci uwagę i jak pracować z dzieckiem, aby jego mowa rozwijała się prawidłowo. Na koniec powrócimy do tematu komunikacji w przeprowadzonym przez Justynę Kwiatkowską mini warsztacie dotyczącym skutecznej komunikacji i porozumiewania się w rodzinie. Dodatkowo na uczestników spotkania będzie czekać gorąca herbata i losowanie nagród, takich jak „Codzienniczek” i płyty z piosenkami dla dzieci i muzyką relaksacyjną dla mam.

BoboCamp#2 odbędzie się w czwartek, 4 października o godzinie 12.00
w kawiarni FikuMikuCafe, znajdującej się na ul. Zwycięzców 32 w Warszawie. Udział
w spotkaniu jest bezpłatny
, a rodziców zapraszamy, oczywiście, z dziećmi. Więcej informacji o spotkaniu znajdziecie na stronie www.bobocamp.pl i na www.facebook.com/bobocamppl.

Czym jest BoboCamp?

BoboCamp to cykliczne spotkania, odbywające się w luźnej, nieformalnej atmosferze.

W trakcie takiego spotkania każdy może poruszyć interesujący go temat, podzielić się swoimi doświadczeniami, a także troskami. Inicjatorką cyklu jest Agnieszka Jasińska – mama, z dużymi pokładami energii. Przez kilka lat pracowała w branży parentingowej – prowadząc serwis internetowy dla rodziców, a także zajmowała się organizacją eventów. Teraz, z małym towarzyszem u boku, organizuje BoboCamp.

źródło: informacja prasowa

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
Informacje prasowe

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
11 lat temu

To fajne, że mamy z Warszawy mogą skorzystać z takich spotkań. W małych miasteczkach nikt nie myśli o mamach.

Mało? To może sprawdź kolejny tekst :)

Warsztaty radiowe dla młodzieży


„MAMY PRAWO DO BYCIA SOBĄ” – teatr (dla dzieci)
projekt edukacyjny realizowany w Teatrze Lalek „Pleciuga”

WARSZTATY RADIOWE
zajęcia dla nastolatków

sobota 22 września
w godzinach 11:00 – 13:00
miejsce: Polskie Radio Szczecin
al. Wojska Polskiego 73 w Szczecinie

Warsztaty dziennikarskie przeznaczone dla nastolatków, podzielone na dwa bloki warsztatowe – zajęcia radiowe i literackie.
Zajęcia radiowe, odbywające się w najbliższą sobotę, odbywać się będą w siedzibie Polskiego Radia Szczecin.
W trakcie spotkania uczestnicy zapoznają się z treścią Konwencji Praw Dziecka oraz ideami Janusza Korczaka, poprzez dyskusje zgłębią temat potrzeb dzieci we współczesnym świecie, nauczą się formułować opinie w sposób poprawny językowo oraz w formie odpowiedniej dla przekazu medialnego.
Podczas zajęć sobotnich dzieci poznają funkcjonowanie radia oraz staną się współtwórcami dwóch odcinków audycji radiowej „Dziecko też człowiek” emitowanej cyklicznie na antenie Polskiego Radia Szczecin.


ZAPISY NA ZAJĘCIA

Na warsztaty obowiązują zapisy – liczba miejsc jest ograniczona.
Cena biletu: 5 zł

Zgłoszenia prosimy przesyłać drogą elektroniczną na adres: marketing@pleciuga.pl. W zgłoszeniu należy podać imię i nazwisko, numer telefonu oraz których warsztatów dotyczy zgłoszenie. Uczestnictwo w warsztatach potwierdzane będzie za pośrednictwem poczty elektronicznej.

Więcej informacji na temat projektu znajdą Państwo na stronie:
www.mamyprawo.blogspot.com

 

Organizator:
Teatr Lalek „Pleciuga”

Partnerzy:
2012Korczak.pl
Wydział Humanistyczny Uniwersytetu Szczecińskiego
Ośrodek Kultury w Wolinie
Polskie Radio Szczecin
Stowarzyszenie Oswajanie Sztuki

Patroni medialni:
TVP Szczecin
„Kurier Szczeciński”
Polskie Radio Szczecin
e-teatr
qlturka
wSzczecinie.pl
magazyn dla dzieci i rodziców FIKA

Projekt dofinansowany jest ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

 

źródło: Informacja prasowa

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
Informacje prasowe

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
11 lat temu

W większych miastach tyle się dzieje, a u nas kompletnie nic. Nie ma nic dla młodzieźy, a o maluszkach nie wspomnę.

To co? Jeszcze jeden artykuł?

Nowe przedstawienie dla najmłodszych widzów – Teatr Pleciuga


W krainie kształtów i dźwięków wykluwa się z jaja mały Krokodylek. Ma zielony brzuszek i grzbiet, zielony ogonek, niebieskie łuski i żółte łapki. Wita się z dziećmi radośnie, przytula je, trąca delikatnie pyszczkiem. Po chwili jednak ogólną wesołość przerywa smutny pisk i popłakiwanie: to Krokodylek szuka mamy! Wśród dzieci siedzących na sali wraz z rodzicami on jeden jest maluszkiem bez mamusi…
Na ratunek zrozpaczonemu Krokodylkowi ruszają A i Ku Ku: pomiędzy drzewami, domkami i promieniami słońca muszą odnaleźć krokodylą mamę. Mogą to zrobić jedynie przy pomocy najmłodszych widzów, bo tylko dziecko potrafi zrozumieć, jak strasznym jest stracić z oczu mamę, jak przerażającym – zostać samemu. Udział Państwa dziecka w poszukiwaniu stanowi gwarancję, że Krokodylek odzyska ukochaną mamę i pod koniec spektaklu będzie równie szczęśliwy, jak maluchy.Najmłodsi widzowie wkroczą w bajkowy świat kolorów, kształtów i związanych z nimi dźwięków, a także w przestrzeń pozytywnych emocji rodzinnych. Dla dzieci i rodziców jest to gwarancja wspaniałego spędzenia wspólnie czasu oraz obejrzenie opowieści o tym, co najważniejsze: o rodzinie i byciu razem.

Premiera 22 września 2012

Maria Jamińska
„A ku ku”

reżyseria, scenariusz i scenografia
Maria Jamińska

muzyka
Jacek Wierzchowski

występują:
Edyta Niewińska-Van der Moeren
Krzysztof Tarasiuk

rezerwacja biletów:
tel. 91 433 58 04, 91 44 55 141


www.pleciuga.pl
www.facebook.com/Teatr.Lalek.Pleciuga

 

 

źródło: Informacja prasowa

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
Informacje prasowe

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
11 lat temu

Fajne:)

Sprawdź nasz kolejny artykuł

Spychologia stosowana, czyli jak NIE pomóc zwierzęciu


Dłuższy czas zastanawiałam się, czy warto w ogóle opisywać to, czego byłam świadkiem w trakcie organizowania pomocy dzikiemu zwierzęciu, ale przeszkody i ludzka obojętność jakie spotkały mnie w jej czasie, nie mogą pozostać bez komentarza.

Ale po kolei. Mieszkam w spokojnej okolicy, za moim osiedlem rozpościera się las, więc z wielką przyjemnością zabieram na spacer dziecko i psa, praktycznie każdego dnia. Wielokrotnie mijały nas dzikie zwierzęta, więc ich widok nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem, jednak gdy natknęłam się na rannego ptaka – do dziś nie wiadomo, czy był to młody kwiczoł, czy samiczka kosa – nie mogłam odejść obojętnie, nie udzielając mu pomocy. To było młodziutkie pisklę, z resztkami puchu, lecz jeszcze z nie wykształconymi “dorosłymi” piórami. Niestety gniazdo, z którego zapewne ptaszek wypadł, było zniszczone. Przez dłuższy czas obserwacji, nie pojawił się również żaden dorosły osobnik, który mógłby się nim zaopiekować. Mimo, iż nie jestem ekspertem od ptaków, postanowiłam udzielić pomocy skrzydlatemu, przede wszystkim ogrzać, gdyż był strasznie wyziębiony i nakarmić, w czym pomagał wujek Google, bo dla mnie nie było wcale takie oczywiste, co taki maluch powinien jeść.

Ptaszek początkowo miał się nieźle, szybko odzyskał siły, piórka zaczęły pokrywać jego ciałko, ale bardzo martwiła mnie jego wykręcona łapka i asymetryczne układanie po sobie jednego skrzydła, więc zaczęłam dzwonić po “specjalistach”, którzy powinni udzielić mi pomocy. Przynajmniej wtedy jeszcze tak mi się zdawało. Swoje “call center” uruchomiłam od telefonu wykonanego do jednego z weterynarzy w Gryficach, celem uzyskania pomocy. Zamiast tego usłyszałam, że jestem “taka, siaka i owaka” i najwyraźniej nie mam co w domu robić, skoro zajmuję się dzikim ptakiem.

Przyznaję, po takiej tyradzie łzy poleciały mi same, ale miałam jeszcze większą motywację żeby szukać pomocy dalej. Tylko jeden weterynarz w Gryficach zgodził się przyjąć mnie z ptakiem, dobry tydzień później, jednak jak zaznaczył w rozmowie telefonicznej, nie jest on specjalistą od ptaków i poza konsultacją nie będzie mógł mi pomóc. W zamian dostałam numer telefonu do pewnej fundacji w Szczecinie, która (ponoć) ma na celu ratowanie dzikich ptaków.

Z racji odległości i braku możliwości transportu ptaka aż 100 km, szukałam pomocy dalej na miejscu – kolejno obdzwoniłam nadleśnictwo gryfickie, Urząd Miasta i jedyne co usłyszałam, to że super nim się zajmuję, świetnie że mu pomagam, ale nie mają pieniędzy na pomoc dla ptaka, ewentualnie nadleśnictwo może zabrać ode mnie truchło. “Kłopot “ polegał na tym, że ptaszek – w międzyczasie otrzymał imię Karolczak – miał się bardzo dobrze, nie licząc okaleczonej łapki i ani myślał zdychać.

Napisałam więc maila do warszawskiego ZOO, azylu dla ptaków, gdzie otrzymałam mentalne wsparcie, na podstawie zdjęć wstępną diagnozę złamanej jednej łapki, a drugiej z początkami zaburzeń metabolicznych oraz dietę którą stosowałam już od tygodnia i adresy ośrodków gdzie należało ptaka przetransportować.

W międzyczasie Karolczak przestał opierać się na łapkach, chciał wzbić się w powietrze co uniemożliwiało mu złamanie i straszliwie tłukł się po pudle. I bez pomocy specjalisty wiedziałam że ptak nie wydobrzeje sam, więc w akcie desperacji wykonałam telefon do wspomnianej przez weta fundacji w Szczecinie. Wysłałam kolejne zdjęcia Karolczaka, i zostało ustalone że przyjadą po niego, bo mają pieniądze na transport, a mieli jechać z Trzebiatowa przez Gryfice do Szczecina. Pierwszego dnia czekałam i się nie doczekałam, mieli przyjechać drugiego dnia i nic, zero kontaktu, zadzwoniłam sama. Ok, w porządku, przyjadą – nie przyjechali, nie odebrali też telefonu, nie odpisali na moją wiadomość. Wielkie czyny nie poszły za wielkimi słowami.

Ostatnią deską ratunku okazała się wyszukana przez internet klinika weterynaryjna w Sikorkach, oddalona od Gryfic 30 km. Zadzwoniłam tam, doktor zgodził się nas przyjąć. Od osób które wożą tam swoje zwierzęta, usłyszałam że jest to świetny specjalista, człowiek od spraw beznadziejnych, z tym większą nadzieją oczekiwałam wizyty. Przyjął mnie tego samego dnia, i zrobił wszystko to, czego mogłabym oczekiwać od osoby która zajmuje się zwierzętami z potrzeby serca, a nie tylko pieniędzy.

Wytłumaczył mi wszystko, spokojnie, rzeczowo choć rozwiał moje nadzieje na zdrowie dla ptaka. Co więcej osobiście wykonał telefony dalej, czy ktokolwiek przejmie ode mnie ptaka celem fachowej rehabilitacji. Niestety nic nie wskórał, co gorsza noga Karolczaka zrosła się pod kątem 45 stopni, druga była już z niedowładem, gdyż w warunkach domowych strasznie trudno jest temu zapobiec.

Ostatecznie pomoc dla ptaka przyszła za późno, mimo wsparcia doktora, należało podjąć niełatwą decyzję o uśpieniu. Nawet po operacji istniało ogromne ryzyko, że ptak nie będzie chodził i  latał, zmuszony załatwiać się pod siebie, więc ja tylko po to aby nie skazywać Karolczaka na odleżyny i długie cierpienia, pozwoliłam odejść mu w spokoju.

Do tej pory jak o tym wszystkim myślę, to krew się w żyłach gotuje, bo gdyby nie polityka spychologii, gdybym od razu trafiła na doktora z Sikorek, a nie na mur obojętności, ptak pewnie byłby sprawny jeśli nie na wolności – co byłoby trudne, lecz możliwe – to w wolierze w azylu dla skrzydlatych. Mam też przykrą naukę na przyszłość, że chyba nie warto pochylać się nad takimi zwierzętami, bo niewiele osób jest chętnych do rzeczywistej pomocy, a przez to zwierzę ostatecznie umiera, i nie wiem co lepsze, czy śmierć z głodu i wycieńczenia w lesie, czy od zastrzyku weterynarza.

Jeśli jednak komuś przytrafi się podobne “znalezisko”, proszę zapoznajcie się ze stroną Małopolskiego Towarzystwa Ornitologicznego, gdyż nie każdy młody ptak przebywający poza gniazdem, potrzebuje pomocy, a my mimo dobrych chęci możemy pisklęciu bardzo zaszkodzić.

Źródło zdjęcia: Flickr

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
Żaklina Kańczucka

20 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
11 lat temu

No niestety taki mamy kraj:( Niby mamy dużo różnorakich fundacji i stowarzyszeń ale moim zdaniem mijają się z celem i służą jedynie do nabijania portfeli ludzi tam pracujących:(

Bombel
Bombel
11 lat temu

Aż mi się smutno zrobiło.
Strasznie to przykre kiedy człowiek za darmo, z dobrego serca chce komuś pomóc (nieważne czy to człowiek czy „tylko” zwierzę) i spotyka się z taką obojętnością i nieczułością! 🙁
Brak mi (kulturalnych) słów by określić co myślę o takich osobach, jakie miałaś okazję poznać…..
W ogóle, zastanawiam się teraz jak takie bezduszne persony mogą pracować w instytucjach, które powinny nieść pomoc potrzebującym, w tym przypadku – ptakom!?! Wywalić ich na zbity pysk! Bo nie za odprawienie z kwitkiem i chorym zwierzęciem dostają pieniądze!!

Magda Kupis
11 lat temu
Reply to  Bombel

dokładnie

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
11 lat temu
Reply to  Bombel

Nieczułość i tyle:(

Paulina Garbień
11 lat temu

🙁 niestety serduszko boli jak się słyszy coś takiego, strasznie to przykre

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
11 lat temu

przykre ale niestety prawdziwe:(

Żaklina Kańczucka
11 lat temu

To była strasznie przykra nauka dla mnie, ale skuteczna. Wczoraj jak na złość trafiłam na gołębia z niekompletnymi piórami na skrzydłach i ogonie, był duży ale nie wzbijał się w powietrze. Niestety wiedząc jak to wszystko wygląda nie zdecydowałam się na kolejną naukę, sama nic nie jestem wstanie wskórać. Zostawiłam to matce naturze.

Ania Stanczak
11 lat temu

ale sie poryczałam…. straszne…. nie wiem dlaczego tak jest dlaczego ludzie są tacy obojętni serce sie kraja ………

Ania Stanczak
11 lat temu

ale niestety ludzie są obojętni na krzywde drugiej osoby a co tu mówić o zwierzaczkach ………

Żaklina Kańczucka
11 lat temu
Reply to  Ania Stanczak

Obojętność ludzi to jedno, choć i tak ciężkie do zaakceptowania. Obojętność instytucji odpowiedzialnych statutowo za los zwierząt to inna bajka. A raczej horror, bo ja się pytam, jeśli nie weterynarze, azyle, schroniska to kto pomoże takiemu zwierzowi jakim był Karolczak? za darmo oczywiście jeden na stu, bo tu obawiam się że nie chodzi o istnienie tylko o pieniądze.

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
11 lat temu
Reply to  Ania Stanczak

zgadzam się;(

Matt
Matt
11 lat temu

Tak to właśnie jest, jak pisali wcześniej, niby milion organizacji, które głośno podają swoje numery kont, bo potrzebują pieniędzy na działalność. Tylko jak przychodzi co do czego to tej działalności nie widać. Ja osobiście kilka lat temu, chowałem najpierw 4 jaskółki, ale były zdrowe więc, naszczęście nie dotknęła mnie „spychologia”, aczkolwiek pamiętam jak się zapytałem Pana z małego ZOO czym ją karmić, to usłyszałem, że z tego nic nie będzie, no ale jak mi się chce to białe robaki. Jaskółki były bardzo małe same dziobów na początku do jedzenia nie otwierały, ale zaczęły dostawać piór, a jak się otwierało później… Czytaj więcej »

Grymułka
Grymułka
11 lat temu

Oj, Żakla, przykro mi strasznie, że musiałś tego doświadczyć! 🙁

Żaklina Kańczucka
11 lat temu
Reply to  Grymułka

Ja również żałuję, strasznie że nie udało mi się znaleźć pomocy na czas. Nie polecam tego ludziom o słabych nerwach, nie będę ukrywać że napłakałam się nad losem Karolczaka i własną bezsilnością.

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
11 lat temu

też mi żal ptaszka:(

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
11 lat temu
Reply to  Grymułka

szkoda, ze jeden człowiek coś próbuje zrobić a inny mu zamiast pomóc to odbiera mu nadzieję:(

Agnieszka
Agnieszka
9 lat temu

my jakiś czas temu ratowaliśmy młodego Kopciuszka. kupowałam przeróżne jedzenie, ważyłam każdego dnia. Pojechałam do weterynarza bo miał wielką bułę na kolanie i niedowład drugiej nogi. dostał antybiotyk, następnego dnia karmiłam go o 5 rano, a o 7 był już sztywny:( nie mogłam tego powiedzieć dzieciom, powiedziałam, że poleciał z rodzeństwem do lasu.

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
9 lat temu
Reply to  Agnieszka

Niestety nie zawsze jesteśmy wstanie pomóc. Cudownie że zrobiliście dla niego wszystko co było możliwe.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close