Ciąża 12 września 2016

Fioletowy motyl – obyś nie zobaczyła go przy łóżku dziecka!

– Jaki ślicny, pulpulowy motylek! – stwierdziła Nika.
Ma rację śliczny, ale czy Ty mamo wiesz co oznacza fioletowy motyl?

Kiedy w ciąży z Oskarem leżałam w szpitalu na patologii, na oddział została przyjęta kobieta w trzecim miesiącu. Był wieczór, krwawiła. Rano po badaniu okazało się, że straciła swoje maleństwo. Przyszła położna i pomogła jej zebrać rzeczy – od razu ją przenieśli.

Po porodzie na oddziale noworodków usłyszałam o mamie, którą również przenieśli na ginekologię, bo maleństwo zmarło zaraz po porodzie.

Te mamy nie musiały oglądać szczęśliwych mamuś głaszczących swoje okrągłe brzuszki lub tulących swoje nowo narodzone maleństwo. Miały szczęście, bo nie we wszystkich szpitalach takie sytuacje są normą.

A co z mamą, która przy porodzie traci jedno z bliźniąt? Czasem inna mama niewiedząca o tragedii rodziców może powiedzieć coś bolesnego, zupełnie przypadkowo…

By zapobiegać takim sytuacjom, powstał w Wielkiej Brytanii pomysł, aby przy łóżeczku maleństwa, które straciło swoje rodzeństwo umieszczać fioletowego motyla.

Autorką tego pomysłu jest mama, którą w szpitalu spotkała przykra sytuacja. Kiedy odwiedzała córeczkę leżącą w inkubatorze, usłyszała od mamy mającej bliźnięta, że ma szczęście, posiadając tylko jedno maleństwo, bo przy dwójce jest znacznie trudniej. Wyobraźcie sobie ból, jaki czuła wiedząc, że ich córeczka miałaby rodzeństwo, gdyby tuż po porodzie nie zmarła jej siostra…

Motyl symbolizujący odlatującego maluszka.
Kolor fioletowy, bo pasuje zarówno chłopcom, jak i dziewczynkom.
Okazało się to trafione i akcja zatacza coraz szersze kręgi. Zaczęło się w szpitalu, w którym leżała córeczka Millie Smith – autorki pomysłu. Niedługo potem zgłosiło się do niej kolejne 115 szpitali chcące umieszczać symbol przy łóżeczkach maluchów, które straciły rodzeństwo.
Mama założyła fundację “The Sky High” i pomaga rodzicom w uporaniu się z ich stratą.

Akcja zaczyna docierać do Polski, jeśli więc spotkasz fioletowego motylka przy łóżku lub inkubatorze dziecka w szpitalu, pamiętaj, co on oznacza…

 

 

 

zdjęcie należy do Millie Smith

Subscribe
Powiadom o
guest

6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Kamila Kuśmierz-Chudy

Dobrze ze o tym piszecie! Nie chcialabym kiedykolwiek zobaczyc takiego motylka

Karolina Bylina
7 lat temu

Utrata jednego z narodzonych dzieci

Ewa Gołębiewska
7 lat temu

Żałuję że 10 lat temu nie było takich motyli…

Agnieszka Jelinek
7 lat temu

warto wiedzieć zatem co oznacza fioletowy motyl…

Iwona Okulicz-Zawada

Tydzień temu się dowiedziałam z artykułu, trzeba to udostępniać .

KingaZiel
KingaZiel
7 lat temu

bardzo dobrze, że o tym mówicie! ważne żeby każdy wiedział co to oznacza i odpowiednio się zachował

Emocje 9 września 2016

Czy warto zapisać dziecko na zajęcia dodatkowe dla małych dzieci

Pierwsze zajęcia dodatkowe, na jakie poszła moja córka, to tak naprawdę nie były zajęcia “dodatkowe”, bo jedyne, na jakie wówczas chodziła. Miała cztery lata, a ja obawy, jak zniesie rozstanie ze mną, bo w zasadzie się nie rozstawałyśmy.

Oczywiście swoje obawy schowałam głęboko w kieszeń, przywołałam na twarz najbardziej optymistyczny uśmiech, dałam buziaka i posłałam dziecko w świat. Poszła za rękę z koleżanką, nawet się nie obejrzała. Uffff. W klubie osiedlowym rysowała, wyklejała, śpiewała – ot, takie mini przedszkole raz w tygodniu przez godzinkę.

Po wakacjach zmieniłyśmy klub osiedlowy, panią Monikę zastąpiła pani Ania, a mini przedszkole przekształciło się w regularne zajęcia plastyczne. Duśka złapała bakcyla. Od tej pory w domu nie było śmieci, tylko zużyte przedmioty (głównie rolki po papierze toaletowym, ale też plastikowe kubki, folia bąbelkowa, patyczki po lodach), z których można jeszcze tyyyyleee zrobić. Domowy recykling działał całkiem sprawnie, w końcu zaczęło nam brakować miejsca na półkach na te dzieła.

Zajęcia w obu klubach były nie tylko okazją do nauki nowych umiejętności, ale i rozstawiania się z mamą. Jeśli nie miałam nic w planach, siedziałam pod drzwiami i czytałam książkę, jeśli musiałam – szłam na zakupy. Do domu nie wracałam, bo było za daleko. Zawsze informowałam dziecko czy będę, czy wychodzę, a jeśli wychodzę, to kiedy wrócę. Początki były łatwe, później zaczęło być dziwnie. Moje dziecko „zaraziło” się od koleżanek wychodzeniem w trakcie zajęć i sprawdzaniem, czy jestem. Czasem byłam, czasem nie. Zmieniło się tylko tyle, że o swoich wyjściach informowałam też panią Anię, ot tak, na wszelki wypadek. Widziałam, że Duśka niepokoi się, podobnie jak jej koleżanki i szczerze mówiąc, mocno mnie to irytowało. Nie sam fakt, że się boi, ale że boi się, bo one się boją. Niestety dzieci przesiąkają nie tylko przydatnymi umiejętnościami, tymi niepożądanymi też.

Oczywiście oprócz nauki rozstawania Duśka zaliczyła naukę rysowania, malowania, klejenia, lepienia, wyklejania, oklejania, nawlekania, ozdabiania, owijania i sama nie wiem czego jeszcze. Z pewnością miało to pozytywny wpływ na sprawność jej małych rączek.

Przedszkole oferowało własne zajęcia dodatkowe, więc z bólem serca zrezygnowałyśmy z klubu położonego po drugiej stronie miasta. Sentyment pozostał, chodzimy na wszystkie klubowe pikniki. W przedszkolu pozwoliłam Duśce chodzić na wszystkie zajęcia dodatkowe, rytmikę (niby dodatkowa a była obowiązkowa, chociaż płatna), angielski, taniec i lepienie w glinie. Wyszłam z założenia, że jak coś nie podpasuje, to zrezygnujemy. Podpasowało wszystko.

Na początku przedszkola Duśka twierdziła, że będę musiała siedzieć na krzesełku w szatni i czekać na nią. Myślała, że przedszkole to coś, jak klub. A ja w myślach błogosławiłam i ten pierwszy i drugi klub osiedlowy, bo moje dziecko nauczyło się zostawać samo, nauczyło się pamiętać, że mamusia nawet jak wychodzi, to wraca i że to nie trwa długo. Nigdy nie było łez w przedszkolu. A nie, przepraszam, były jak trzeba było wychodzić.

Moi znajomi mają problem z pięcioletnim dzieckiem, które histerycznie płacze, gdy ma zostać samo w przedszkolu. Z tego co wiem, dziecko nie chodziło nigdy na żadne zajęcia dodatkowe dla małych dzieci. Myślicie, że to jest powód?

 

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Barbara Heppa-Chudy
7 lat temu

Aleks zaczął chodzić do domu kultury jak miał 2 lata i jakieś 8 miesięcy. Podobało mu się.
A bym zapomniała, że przecież odkąd skończył 4 miesiące na cotygodniowe zajęcia na basenie 😉

W roli mamy - wrolimamy.pl

To wcześnie zaczął 😉

Aneta Błąd
7 lat temu

My zapisaliśmy się na „sport” dla dzieci kiedy młody miał 14 miesięcy. Potem jak poszedł do przedszkola sport odpadł a przyszły zajęcia w szkole muzycznej. Do tego raz w tyg jazda konna. Widzę w tym same korzyści bo synek ma zaburzenia lękowe a zajęcia pomagają mu wzmocnić pewność siebie i pokonywać małymi kroczkami lęk społeczny. Poza tym chciałabym aby miał w przyszłości jakieś hobby a może nawet pasje więc szukamy pomału już dziś 🙂

Agnieszka Jelinek
7 lat temu

Marcin mając 2,5 latka chodził do klubiku da dzieci. Początki nie były łatwe. Do przedszkola poszedł już bez płaczu i histerii.

Monika Wilkuszewska
7 lat temu

ok. roku na zajęcia ruchowo zabawowe od 2,5 roku angielski, od 6 karate, drugi ma 3 latka i zacznie z hiszpański

Targi 9 września 2016

Targi Mamaville vol. 9 Warszawa

Koniec września to dobra pora na zakupy. Wyprawka przedszkolna i szkolna skompletowana, składki opłacone, pora pomyśleć o przyjemnościach. 24 września 2016 roku to idealny dzień na dziewiątą warszawską edycję Targów Mamaville.

Targi Mamaville vol. 9 Warszawa, podobnie jak poprzednio, odbędą się na warszawskim Kole przy ul. Obozowej 60. Hala Koło to sprawdzone miejsce, do dyspozycji gości jest aż 80 miejsc parkingowych, nie ma obaw, dla wszystkich wystarczy. Ponieważ targi są imprezą rodzinną, na którą organizatorzy zapraszają rodziców z dziećmi, również małymi, przed wejściem nie brakuje podjazdu dla wózków. Oczywiście w środku zarezerwowano miejsce, gdzie można dyskretnie przewinąć i nakarmić malucha.

A skoro już przy temacie jedzenia jesteśmy: bogata strefa kulinarna, również z ofertą wegetariańską, to stały punkt programu targów. Można spędzić na nich cały dzień i nikt nie wyjdzie głodny.

Ale Targi to przede wszystkim zakupy. Zakupy, zakupy i jeszcze raz zakupy. Jak co roku, w jednym miejscu gromadzą się wystawcy oferujący pełen asortyment dla kobiet w ciąży, młodych mam, niemowlaków i starszaków. Można oglądać, kupować, wybierać, przebierać , wybrzydzać, a i tak nikt nie wyjdzie z pustymi rękami. Na tym właśnie polega magia Targów Mamaville. A przy takiej okazji można liczyć na atrakcyjne rabaty i upusty.

Zakupy zakupami, ale do dyspozycji gości jest jeszcze strefa warsztatowo-rozrywkowa. Rodzice będą mieli okazję spotkać się ze specjalistami z różnych dziedzin i uzyskać odpowiedzi na nurtujące ich pytania, a dzieci jak to dzieci – wyszaleją się, przetestują nowe zabawki i na pewno będą się dobrze bawić.

Więcej informacji można znaleźć tutaj: https://www.facebook.com/events/961332380650640/

Blog W Roli Mamy tradycyjnie już obejmuje Targi Mamaville patronatem medialnym.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close