Lepiej dla faceta jak karmi kobieta


Drogie mamy, o karmieniu piersią napisano już tyle, że życia nie wystarczy, żeby wszystko przeczytać. Zazwyczaj teksty adresowane są do kobiet, jakby to tylko i wyłącznie na nich ciążyła cała odpowiedzialność za wykarmienie potomka. Postanowiłam wbić się w tę niszę i napisać coś dla Waszych mężów/partnerów. Możecie ich na chwilę zawołać?

Być może już jesteś, a być może niedługo będziesz ojcem. Jeśli dopiero spodziewasz się potomka, to pewnie wyobrażasz go sobie, jako tego słodkiego bobasa z reklam kaszek i pampersów. Jeśli już jesteś tatą, to wiesz, że nie zawsze jest tak różowo. Ale jakkolwiek by nie było niech Cię ręka opatrzności broni przed wypowiedzeniem słów: ale po co się tak męczysz z tym karmieniem piersią, jak nie dajesz rady, to przecież możemy przejść na butelkę.

Właściwie już w powyższym zdaniu zawarte jest całe sedno rzeczy. Piersią karmi tylko i wyłącznie ona, na butelkę przechodzicie razem. A zastanowiłeś się, jakie to będzie miało skutki? Nie dla dziecka, nie dla niej, dla Ciebie drogi tato. Myślisz, że Ciebie to nie dotyczy? No to sorry, ale muszę wyprowadzić cię z błędu. Dotyczy jak jasna cholera za przeproszeniem.

Czy wiesz, że karmienie butelką poważnie ogranicza Twoją wolność? Tak, dobrze czytasz, Twoją. Nie wierzysz?

Umówiłeś się z kumplami na kręgle (dobra, dobra, ja wiem, że to wersja oficjalna, ale się jej trzymajmy), tymczasem Twoja kobieta informuje Cię, że umówiła się na ten sam wieczór z koleżankami na jakieś babskie party. No i co? No i nie masz wyjścia, zostajesz w domu, bo to jednak Ty wychodzisz częściej. Tym razem jej kolej, „kręgle” Cię ominą. A gdyby karmiła piersią? Ooo, wtedy to mógłbyś powiedzieć: kochanie, ja oczywiście mogę zostać i ten jeden raz nakarmić butelką, ale nie boisz się, że potem mały może nie chcieć piersi? I w tym momencie wygrywasz podwójnie, po pierwsze, bo wykazałeś się troską o dziecko i znajomością tematu, po drugie, bo to Ty idziesz wieczorem w miasto. Co prawda nie każde dziecko po jednorazowym karmieniu butelką odrzuci pierś, ale takie wypadki się zdarzają i to wystarczy, by kobieta nabrała wątpliwości.

Jedźmy dalej. O właśnie, jedźmy sobie w plener, lato jest. Fajnie by było gdzieś wyskoczyć, prawda? I teraz wyobraź sobie te wszystkie butelki, smoczki, mieszanki, ciepłą i zimną wodę, którą trzeba ze sobą zabrać. Ile masz tych butelek w domu? Na pewno wystarczy? Nigdzie ich tam nie umyjesz, na każde karmienie musi być osobna. I ta ciepła woda w termosie, która wytrzyma do wieczora albo i nie, i co będzie, jak nie wytrzyma. A teraz wyobraź sobie, że za każdym razem, gdy Twoje dziecko jest głodne, Twoja żona po prostu karmi je piersią. Zero przygotowań, zero akcesoriów, zero kłopotu. I za każdym razem robi to ona, nie Ty. Ty masz wolne, możesz patrzeć, uśmiechać się, ewentualnie robić jakieś fajne fotki na pamiątkę.

A skoro przy jeżdżeniu jesteśmy, to… no właśnie. Ile razy przed wyjazdem „w gości” rzucaliście monetą lub ciągnęliście zapałki, żeby ustalić kto będzie kierowcą, a kto może sobie na kilka drinków pozwolić? Ile razy byłeś wściekły, bo co to za impreza, jak nawet piwa czy koniaku wypić nie można, a to wszystko w imię tego, by ona przez całą noc wypiła jedną żałosną lampkę wina? To teraz posłuchaj: dopóki kobieta karmi piersią, nie pije alkoholu, więc może spokojnie prowadzić auto. Na Twoim miejscu zrobiłabym wszystko, żeby karmiła jak najdłużej.

Jesteście u rodziny, znajomych, gdziekolwiek, masz chęć odpocząć, zrelaksować się i… „kochanie nakarm małego, dobrze?” No przecież nie odmówisz, jesteś facetem nowoczesnym, zaciskasz zęby i idziesz robić to nieszczęsne mleko modyfikowane, chociaż nigdy nie możesz zapamiętać ile łyżek i ile wody. I nic to, że właśnie byłeś w trakcie pasjonującej rozmowy o najnowszym silniku samochodowym, który zamiast paliwa karmi się wodą z kranu.

Albo bliżej domu. Oglądacie mecz (serio, są kobiety, które oglądają mecze, na przykład ja 😛 ), kończy się druga połowa, emocje sięgają zenitu, adrenalina za chwilę rozsadzi Cię od środka i w tym momencie Twoje dziecko zaczyna płakać. I pech chciał, że to Twoja pora/kolej karmienia. Może ciągnęliście te cholerne zapałki, kto wstanie sprzed telewizora, jak mały się obudzi w trakcie meczu i przegrałeś. Taka sytuacja nigdy nie miałaby miejsca, gdyby mały był karmiony piersią. Wtedy po prostu oglądasz mecz do końca.

Wiesz, że dzieci jedzą nie tylko w dzień, ale i w nocy? Przy karmieniu butelką co drugą noc nie śpisz, mamy równouprawnienie, Twoja żona na pewno Ci to przypomni, masz jak w banku. Chcesz spać spokojnie, zrób wszystko, żeby Twoje dziecko było karmione piersią.

Karmienie butelką ma też ujemne skutki ekonomiczne. Próbowałeś to policzyć? Te wszystkie mieszanki, butelki, smoczki, które co chwila trzeba zmieniać, podgrzewacze, sterylizatory, a do tego prąd lub gaz, który zużywasz, na podgrzewanie wody. I czas, bo jak wiadomo – czas to pieniądz. Trochę wypadłam z obiegu, ale obstawiam, że 300 – 400zł miesięcznie będzie kosztowało samo karmienie. Serio nie chcesz tej całej kasy na coś fajniejszego wydać? W końcu nie odejmujesz dziecku od ust, pamiętaj, że karmienie piersią jest dla malucha korzystniejsze.

Aha, do tych wydatków trzeba dodać paliwo, kiedy z obłędem w oczach objeżdżasz swoje miasto i kilka sąsiednich, bo akurat ten jedyny rodzaj mleka akceptowany przez Twoje dziecko dziwnym trafem się skończył w kilku sklepach jednocześnie. W dużych miastach nie ma problemu, zawsze jakiś sklep się trafi, ale co jeśli mieszkasz w małym i kiedy przy wyjściu z domu usłyszałeś: „bez mleka nie wracaj”?

Karmienie piersią zmienia kobietę, każdy Ci to powie, ale zastanawiałeś się, jak Ty możesz na tym skorzystać?

Dziecko przy piersi nauczy kobietę samodyscypliny i szybkiego ogarniania się. Już nie będzie zajmowała łazienki na dwie godziny, a Ty ze zdziwieniem odkryjesz, że potrafi umyć głowę, nałożyć maseczkę, wydepilować co tam akurat potrzebuje, nakremować się i nabalsamować, a to wszystko w zaledwie dwanaście minut! Pamiętasz, że kiedyś robiła to dwie godziny, a Ty wściekałeś się, bo od godziny byliście spóźnieni? No to uwierz mi, po dwóch latach karmienia już nigdy nie zajmie łazienki na dłużej niż dwadzieścia minut, to wchodzi w nawyk.

No i najważniejsze, karmienie piersią działa odchudzająco. Dziecko to mały pasożyt, który wyciągnie z Twojej kobiety ostatnie zapasy tłuszczu. Ona będzie szczęśliwa, bo szybko odzyska figurę sprzed ciąży, a Ty nie będziesz musiał wysłuchiwać jaka ona jest gruba i zastanawiać się jakby tu wykręcić się od odpowiedzi na pytanie, czy bardzo przytyła. Nie będziesz też z bólem serca musiał oddawać jej własnego karnetu na siłownię i spędzać wieczoru z ograniczającym wolność maluchem, przy którym nawet piwa spokojnie nie wypijesz. Bo jak wiesz, przy dzieciach pić nie wolno.

Zrozumiałeś? Czujesz się przekonany? Chcesz mnie zapytać, co robić? Powiem Ci, co musisz zrobić. Naucz się na pamięć zdania: kochanie ja to zrobię. Przy czym TO oznacza pranie, sprzątanie, gotowanie, prasowanie, zakupy, zmywanie, a przede wszystkim elastyczność. Nigdy nie wiesz, co zastaniesz po powrocie do domu i z czym przyjdzie ci się zmierzyć. Co by to nie było, pamiętaj – uśmiech nr 1835654 i do dzieła!

Tak, jeśli właśnie zostałeś ojcem, to jedyny sposób by wieczorem wyjść z domu na „kręgle” a w nocy spokojnie spać.

 

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Agnieszka Zajac
Agnieszka Zajac
7 lat temu

Najgłupszy artykuł jaki miałam okazję przeczytać w ostatnim czasie……

Zobacz kolejny artykuł

My mamy podpaski, nasze mamy – watę a co miały babki? Kobieca zaradność zaskakuje


Tak, wszystkie bez wyjątku to znamy – okres, miesiączka, “krwawa Mary” czy też przyjazd ciotki z Ameryki zwiastuje typowo kobiecą przypadłość. Gdyby nie fakt, że dzięki odwiecznemu naturalnemu cyklowi jesteśmy w stanie poczynać i rodzić dzieci, chyba żadna z nas nie pisałaby się na to z własnej woli. Bo wiemy czym pachnie hormonalne wzruszenie na reklamie proszku do prania podczas PMS, jak wkurza te 2 kg więcej na wadze z powodu zatrzymanej wody w organizmie i sam fakt, że czasem i dobry tydzień dokucza nam ból i krwawienie. 

Jedyne czego możemy sobie pozazdrościć, to szerokiego wyboru środków higienicznych zabezpieczających naszą bieliznę przed zabrudzeniem. Co chcemy, to mamy: tampony (z aplikatorem lub bez, w różnych rozmiarach), podpaski (większe, mniejsze, pachnące lub bezzapachowe, ze skrzydełkami bądź bez), wkładki (j.w.), kubeczki menstruacyjne (różne rozmiary i bajeczne kolory). Czy coś pominęłam? Chyba tylko to, że dzięki przyjmowaniu hormonów możemy manipulować długością i terminem wywołania krwawienia. W sumie nie jest tak źle.

A nawet jest dobrze, gdy tylko zapytamy nasze matki, a jeszcze lepiej, babki, jak one sobie radziły podczas miesiączki, nie dysponując takim arsenałem środków, jak my.

Kwestia higieny została ustalona wiele lat wstecz. Ani nasze mamy, ani babcie nie czuły się komfortowo, brzydko pachnąc, więc dbały regularnie o higienę. Już przed wojną panie miały w zwyczaju, jeśli nie mycie najistotniejszych części ciała wieczorem, to przynajmniej przecieranie go wilgotną szmatką. W młodości babcie czyniły to w kącie pokoju, nachylając się nad miednicą, dzierżąc w dłoniach mydło Biały Jeleń. Kobiety z następnego pokolenia zażywały kąpieli z pianą w swych ciasnych, szaro-burych komunistycznych łazienkach.

Gdy nadchodziły “trudne dni” trzeba było szukać ratunku. I nie, nie w drogeriach, jakich mamy na pęczki we współczesnych miastach, a we własnej inwencji twórczej. Tak się tworzyła względnie krótka historia podpaski.

Nazwa tego niewątpliwego cudu higieny wywodzi się od specjalnych pasków, podtrzymujących zwój materiału. Tuż po I wojnie światowej panie same sobie szyły bieliznę, z miejscem na wkład zatrzymujący krew. Wkładki przygotowywano z materiałów o długości ok. pół metra! Były one wielorazowe i służyły aż do zdarcia, czyli gdy już nie było jak ich dłużej prać oraz podczepiać do rzeczonych wcześniej pasków (pamiętajcie – stąd nazwa :).

Przełom nastąpił w czasie trwania II wojny światowej, podczas której pielęgniarki zmuszone brakami w materiałach higienicznych, zaczęły wykorzystywać jałowe bandaże podczas miesiączek. Szybciej było wyrzucić zabrudzone, niż prać je na froncie. Zabrzmi to strasznie, ale chyba trzeba “podziękować Hitlerowi” za jednorazowe podpaski.

Potrzeba matką wynalazków, więc gdy za komuny zabrakło i tego, kobiety sięgnęły po jeszcze inną deskę ratunku. Wata! Tak, to czym my zdobiliśmy choinkę na święta, nasze mamy wydreptywały w długich kolejkach, po czym pięknie rolowały – czasem owijały w papier toaletowy, by starczyło na dłużej i tyle. Bo jak sobie radzić lepiej, gdy na półkach tylko papier i spirytus?

Resztę chyba same pamiętacie. Grube, toporne “śledzie” które wyjątkowo się odznaczały pod ubraniem, ewoluowały w ultra cienkie cuda, które nawet pod lupą trudno jest dostrzec na bieliźnie kobiet.

Tak więc moje miłe, jeśli z przekleństwem na ustach powitacie kolejne “trudne dni”, pomyślcie, że jednak w stosunku do tego, co czekało wasze matki i babki, to jednak są “łatwe dni”.

źródło: ciekawostkihistoryczne.pl

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

8 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena Kamińska
7 lat temu

🙂

Agnieszka Adam Kwiatkowscy

NIE CZYTALAM JESZCZE TEGO ARTYKULU LE 4 LETNIEMU BRATU TLUMACZYLAM ZE WKLADA IE JE POD PACHY JAK SIE CZLOWIEK SPOCI HAHAHAH

W roli mamy - wrolimamy.pl

uwierzył ;)?

Agnieszka Adam Kwiatkowscy

W roli mamy – wrolimamy.pl no pewnie 🙂

Agnieszka Adam Kwiatkowscy

do dziś się smieje z niego hehe

Go Sia
7 lat temu

Teks idealnie na mój dzisiejszy dzień .. 😉

Anna Wojtyna
7 lat temu

Świetny tekst. Każdy przyszły i obecny tata powinien to przeczytać.

Anna Wojtyna: Anioszek w kuchni i Kolorowa Kraina
Anna Wojtyna: Anioszek w kuchni i Kolorowa Kraina
7 lat temu

Dodałam komentarz do innego wpisu… Nie wiem tylko, czemu nagle pojawił się inny. Nie podoba mi układ treści na Twoim blogu. Przykro mi. Za to piszesz genialnie.

Zobacz kolejny artykuł

Odwodnienie dziecka w czasie upałów – jak do tego nie dopuścić


Moje siostrzenice klika dni temu wylądowały w szpitalu – powalił je rotawirus, który bardzo szybko potrafi – szczególnie małe dzieci – doprowadzić do odwodnienia. Tak też się stało w przypadku dziewczynek, które nie nadążyły z piciem i dysproporcje wody przyjmowanej do zwracanej były spore.

Czym jest odwodnienie organizmu?

Jest to taki stan organizmu, w którym zawartość wody jest mniejsza od jej ilości niezbędnej do jego funkcjonowania. Niemowlęta i dzieci są szczególnie narażone na odwodnienie, ponieważ mają procentowo więcej wody w organizmie niż dorośli.

Kiedy może dojść do odwodnienia?

Najczęściej organizm się odwadnia przy wymiotach i biegunce. Ale pamiętaj, że wodę traci się także z moczem, obfitym potem, płaczem i podczas oddychania. Dlatego ważna jest rozwaga rodziców podczas upałów. Wysoka temperatura zwiększa utratę płynów i wtedy naszym zadaniem jest pilnować, by dzieci przyjmowały odpowiednią ich ilość. Poza tym dzieci często w trakcie zabawy po prostu zapominają o piciu!

Jak rozpoznać odwodnienie?

Początkowo odwodnienie przebiega bez objawów. Zaniepokoić nas powinien fakt, że dziecko nie piło od dłuższego czasu. Potem pojawia się wzmożone pragnienie i suchość w ustach. Zmienia się zachowanie malucha – może być senny, rozdrażniony, płaczliwy. Gdy ubytek wody zwiększa się, mogą pojawić się zawroty głowy, osłabienie, zmniejszona ilość oddawanego moczu. Gdy odwodnienie jest poważne, jest widoczne również na skórze dziecka, która traci swoją elastyczność (po uszczypnięciu i puszczeniu pozostaje fałdka, która bardzo powoli znika). O dalszym ciągu nawet nie piszę… po prostu nie możemy do tego dopuścić!

Zawsze, jeśli podejrzewasz u swojego dziecka odwodnienie, jak najszybciej skontaktuj się z lekarzem pediatrą, bo może to zagrażać życiu.

Ile powinno pić dziecko?

Znalazłam informację o tym, że zgodnie z zaleceniami żywieniowymi powinno to być 100 ml na każdy z pierwszych dziesięciu kilogramów ciała, 50 ml na każdy z kolejnych dziesięciu i 20 ml na każdy kilogram powyżej 20 kg.

Czyli dziecko ważące 23 kg powinno w ciągu doby wypić minimum 1560 ml płynów.

Co podawać do picia?

Najlepsza jest niskozmineralizowana woda mineralna bez dodatku substancji smakowych i cukru. Ale także soki warzywne, owocowe (najlepiej te samemu wyciśnięte), woda z sokiem, kompoty, koktajle, smoothies. Jeśli dziecko nie przepada za piciem – warto mu urozmaicać napoje. Pamiętaj, że wodę zawierają też warzywa i owoce – najwięcej mają jej w sobie arbuzy (ponad 90%), truskawki, grejpfruty, melony, brzoskwinie, pomarańcze, morele, śliwki, ogórki, sałata, pomidory itp. Płyny można dostarczać też, przygotowując zupy, sosy na bazie jogurtu czy owoców.
Niemowlętom karmionym tylko piersią nie trzeba w upał dodatkowo podawać niczego do picia. Ważne jest jednak, by mogły pić tak często, jak mają na to ochotę!

Pamiętajcie, że dzieci trzeba wszystkiego nauczyć, wszystko pokazać, nad wszystkim czuwać i dopilnować. Mówmy o tym, jak ważne jest picie, stawiajmy im pod nosek kolorowy kubek/ bidon z płynem i sami dawajmy dobry przykład.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Maria Nowacka
7 lat temu

Soczyste owoce i warzywa też zawierają wodę

Milena Kamińska
7 lat temu

Na szczęście moje dzieci uwielbiają pić wodę i piją jej dużo plus dużo owoców

Kamila Kuśmierz-Chudy

U nas tez od zawsze woda nr1 ! Świeżo wyciskane soki ewentualnie! Ostatnio w piciu wody pomagają śmieszne butelki promujące film Angry birds co dziennie pije z innej butli/ptaka

Izabela Wojtyczka
6 lat temu

Oj tak pamiętam ,była wtedy bardzo smutna i nie tylko ona ale i Pola

Zobacz kolejny artykuł

Wraca 8-letnia podstawówka i 4-letnie liceum. I bardzo dobrze


Mija 17 lat od kiedy wprowadzono podział  na podstawówkę, gimnazjum i liceum. Miało się to przyczynić do poprawy jakości edukacji  i podniesienia poziomu nauki. Wydano miliony na przebudowy i budowy nowych budynków. Szybka reforma, ale pominięto w niej tych najważniejszych: uczniów.

Dzisiejsza „dobra zmiana” kieruje się podobno wolą szeroko pojętego ogółu. I znów mieszają w edukacji. Ledwo pozwolili sześciolatkom pozostać w przedszkolu zabierając miejsca dla trzylatków– tak tak, w moim mieście w pierwszej rekrutacji nie dostał się żaden trzylatek do przedszkola! Dopiero w drugiej stworzono 2 oddziały, które są kroplą w morzu potrzeb.

Dziś te same sześciolatki od przyszłego roku mają iść nowym system 8+4, czyli 8-letnia podstawówka i 4-letnie liceum lub 8+5, czyli podstawówka i technikum, lub 8+5, czyli podstawówka i szkoła branżowa. Przeczytałam kilka relacji z wystąpienia i samo wystąpienie Pani Minister i przyznam, że bije z niej niejaka pewność, że zarówno budynki jak i dobre programy nauczania – czytaj etaty nauczycieli, obronią się i będą dalej wykorzystywane ku edukacji „elity Rzeczypospolitej”.

Niestety odnoszę wrażenie, że i w tej zmianie pominięto uczniów i ich potrzeby. Wszystko skupi się na stworzeniu nowej ustawy, a potem na łapu capu będzie tworzona podstawa programowa, nowe podręczniki, zeszyty ćwiczeń. Choć do elementarza wydanego przez poprzednią władzę mam wiele zastrzeżeń to to sama idea takiego podręcznika mi się podoba. Szkoda, że nie wzięli w tym udziału prawdziwi eksperci. Obawiam się, że i w tym przypadku będzie podobnie, a nawet śmiem przypuszczać, która fundacja zgarnie miliony za konsultacje i ewentualne przygotowanie podstawy programowej.

Nie jest dobrze kiedy idąc za „wolą ogółu” wprowadza się  reformy na szybko. Nie tylko dzieci odczują zmiany, ale i duże grono nauczycieli, którzy jak podejrzewam mogą stracić zatrudnienie – tak jak to ma teraz miejsce z nauczycielami nauczania początkowego, którzy przesuwani są na świetlicę.

Czy obecny system był kwintesencją zła? Trudno powiedzieć. Warto dodać, że nasi uczniowie zajmują wysokie pozycje w badaniach PISA pod kątem rozwiązywania testów, jednak leży radzenie sobie z codziennymi problemami i czytanie ze zrozumieniem. Potem mamy uczniów, którzy na pytanie o wymienienie jednego starożytnego filozofa odpowiadają niepewnie “PanTarej?”.

Moim skromnym zdaniem zabrakło wtedy szkoleń, warsztatów dla nauczycieli, by odpowiednio przygotować się na wprowadzenie gimnazjów. Ten sam błąd pojawił się przy wprowadzeniu sześciolatków do szkół. Może niektóre budynki były gotowe, co już trudniej powiedzieć o nauczycielach, w których nie zainwestowano.

Może młodo wyglądam, ale sama miałam przyjemność uczyć się w systemie 8 + 4 i wspominam te czasy z przyjemnością. Czy powrót tego systemu jest naprawdę „dobrą zmianą” dziś nie wie nikt – możemy mieć tylko nadzieję, że idzie to w dobrym kierunku. Musimy chyba poczekać kolejne 17 lat lub do następnej “dobrej zmiany”.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Marysia Fritzsche
7 lat temu

ja y kolei uwazam ze kazda zmiana jest zla, bo zeby jakis system sie wdrozyl, to potrzeba czasu. w tej chwili infrastruktura zostala przerobiona tak, zeby pasowala do systemu z 3szkolami, teraz znow bedzie balagan…no i podobal mi sie pomysl oddzielenia nastolatkow od maluchow…

Barbara Binkowska
7 lat temu

dobrze napisane

J.m
J.m
7 lat temu

A ja jestem młodą mamą która chodziła w przeszłości do gimnazjum. Pamiętam że bardzo denerwowałam się zmianą szkoły ale wyszło mi to na dobre. Poznałam nowych ludzi. Nowych nauczycieli u których chciałam zdobyć dobra opinie i to bardzo mobilizowalo mnie do nauki. Zastanawiam się czy ktoś pomyślał o dzieciach z bardzo małych miejscowości w których dzieci nie mają wielkich perspektyw, co gdy pójdą do szkoły średniej a nie do gimnazjum (dla przykładu miałam koleżankę która chodziła do bardzo małej szkoły podstawowej, co roku świadectwo z paskiem, poszła do gimnazjum i okazało się że praktycznie nic nie umie, nie dorównuje trójkowym… Czytaj więcej »

Karolina Bylina
7 lat temu

Wreszcie! Ja szlam systemem 8 klasowym i nie bylo takiej patologii jaka jest teraz w gimnazjach. To dobry ruch

Karolina Bylina
7 lat temu

A system 8 klas ma byc podzielony na dwie czesci pierwsze 4 klasy to dzieci wczesnoszkolne czy jakos takwiec dalej noga byc oddzielone chociaz ja nie widze nic zlego w obcowaniu maluchow ze starszymi

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close