Ciąża 11 maja 2016

Strach przed porodem – dowiedz się jak go pokonać!

Poród to chyba największe życiowe wyzwanie z jakim musi się zmierzyć każda przyszła mama. A ponieważ nie jest łatwy i krąży wokół niego wiele opowieści, nierzadko mrożących krew w żyłach, strach przed nim zdaje się być zupełnie naturalny. Ale czy naprawdę trzeba się go bać?

Skąd się bierze strach przed porodem?

Przyczyn może być wiele. I tak naprawdę jest to sprawa indywidualna, zależna od charakteru danej kobiety oraz jej progu bólu. Ale generalnie rzecz biorąc strach zazwyczaj towarzyszy temu, co nieznane, jeśli nie wiemy, co nas czeka – a przebiegu porodu niestety nie da się przewidzieć, naturalnie odczuwamy niepokój.

Poza tym zazwyczaj boimy się samego bólu, tego, że będzie potworny i nie do zniesienia, że sobie z nim nie poradzimy i w końcu powiemy -Basta! Nie rodzę dalej! Nie mam już siły!
A przecież porodu zatrzymać się nie da. Jak już się zacznie, trzeba przez niego przebrnąć. My o tym dobrze wiemy. Stąd ten lęk.

Boimy się też porażki i rozczarowania, że coś nam nie wyjdzie, nie damy rady, albo że nie będzie tak, jak to sobie zaplanowałyśmy. Przeraża nas myśl, że musimy tak bardzo otworzyć i obnażyć się przed swoim partnerem. Boimy się, że ów partner nie podoła swemu zadaniu, albo przestanie nas pożądać, jeśli zobaczy za dużo. Przeraża nas również myśl, że coś pójdzie nie tak i życie bądź zdrowie naszego dziecka będzie zagrożone.

Wszystkie powyższe obawy i lęki są zupełnie normalne. Jeśli Ci towarzyszą, nie musisz się nimi przejmować, każda z nas chociaż raz w życiu się z nimi borykała. Najważniejsze to spróbować je nieco okiełznać i nie dać się im zwariować.

Jak zatem pokonać strach przed porodem?

Poród nie jest łatwy ani przyjemny. I raczej nigdy nie będzie – w końcu z własnego łona trzeba wydać na świat małego człowieka. Musisz więc mieć tego świadomość i się z tym pogodzić. Nie łudzić, że a nóż widelec będzie jak w filmie. Nie kłócić – dlaczego ja?! Nie protestować – ja nie chcę! Bo na to był czas wcześniej, jakieś dziewięć miesięcy wcześniej. Teraz trzeba stanąć w narożniku, zacisnąć pięści i podjąć walkę. Nie ma innego wyjścia!

Kluczem do sukcesu jest Twoja postawa. Jeśli podejdziesz do tematu ambicjonalnie, z założeniem – chcę tu i teraz (czyt. jak najszybciej) zobaczyć swoje maleństwo, będzie ci trochę łatwiej, niż wtedy gdy staniesz na sali porodowej z przerażeniem w oczach, trzęsąc się jak osika i błagając w myślach los, by poród nigdy nie nastąpił.

Przygotuj się na ten moment, poszukaj informacji, porozmawiaj ze swoim lekarzem lub położną -wiadomo, że każdy poród jest inny, ale świadomość tego, jak on może wyglądać i co może się wydarzyć, potrafi zmniejszyć skalę strachu, nie dając mu się zaskoczyć.

Poza tym dobrze się zastanów czy i z kim chcesz rodzić. Obecność bliskiej osoby ma bowiem duże znaczenie. Jeśli wybierzesz dobrze, dostaniesz odpowiednie wsparcie oraz siłę, gdy akcja będzie się dłużyć w nieskończoność, a Tobie zabraknie już woli walki i wiary, że to kiedykolwiek się skończy – taki moment niestety przychodzi, też go miałam.

Ale wierz mi, dziecko w końcu wyjdzie na świat! I to będzie najpiękniejsza chwila w Twoim życiu, której nigdy nie zapomnisz! 😉

 

Subscribe
Powiadom o
guest

33 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Magdalena Woźny
7 lat temu

Każda sie boi . A jak któraś mówi ze się nie bała to kłamie…

Sabina Kuchta
7 lat temu

Przed drugim jeszcze bardziej niz przed pierwszym …….

Magdalena Woźny
7 lat temu

Ja przed pierwszym to dostałam szoku panicznego ze strachu… Normalna reakcja na coś takiego ?

Barbara Naczk
7 lat temu

Owszem każda się boi czy wszystko będzie ok, czy dziecko zdrowe itd. Ale samego faktu porodu już niekoniecznie. Dużo zależy od nastawienia. Ja chciałam jeszcze w drodze wstąpić na kawę do szwagierki żeby nie leżeć pół dnia w szpitalu ale nie zdążyłam

Anna Maria Wajdzik
7 lat temu

Haha, ja się nie balam;) nie jestem zbyt cierpliwa, więc ciąża( szczegolnie pierwsza i szczegolnie przy koncu) to bylo dla mnie wyzwanie. Mozecie wierzyć lub nie ale o samym porodzie szczegolnie nie rozmyślalam. Chcialam juz miec to za sobą i tyle. Mialam slowo klucz na strach: epidural;) poszlo szybko i bezboleśnie, jak już w końcu zaczelo się na dobre. Przy drugim na epidural nie bylo czasu więc – nie ma się czego bać;)

W roli mamy - wrolimamy.pl

Anna Maria Wajdzik Ja też się nie bałam samego porodu, wręcz przeciwnie – byłam go bardzo ciekawa i w pewnym sensie, nie mogłam się już go doczekać! 😉

W roli mamy - wrolimamy.pl

Magdalena Woźny ja się nie bałam (jak napisałam wyżej) i mówię to zupełnie szczerze.

Dominika Uss
7 lat temu

Ja swojego pierwszego porodu nie bałam się wogole. Nastawilam się ze będzie boleć i bolało ale dało się przeżyć. Przede mną drugi poród i jeszcze czasu trochę mam więc jak narazie nie myślę o nim ?

Aneta Kwiatkowska
7 lat temu

Nie znam kobiety, która by się nie bała…

W roli mamy - wrolimamy.pl

A Wy, bałyście się porodu??

Barbara Naczk
7 lat temu

A i co ważne – rodziłam sama a na pomysł pielęgniarki że zawoła męża chciałam z łóżka uciekać. Ja tam nie mam ochoty żeby oglądał to ktoś kto nie musi – sama też bym nie chciała uczestniczyć w czyimś Porodzie. Lekarz i położna w zupełności wystarczą.

Barbara Naczk
7 lat temu

Ja się nie bałam. 😉 sama sobie wmowilam że to zostaje w genach a że moja mama rodziła szybciutko całą piątkę, to mi to trwało 30 min z czego 15 w szpitalu. Licząc od odejścia wód 2,5 h. A od pierwszych skurczy 2h. W sierpniu drugi i też się nie boję. 😀 Ja się boję tylko że znów pekne bo na samą myśl o szwach i ich sciaganiu mam ochotę skakać przez okno :-/ no i boję się że mogę nie zdążyć dojechać do szpitala 😉

Ilona Rosa
7 lat temu

Ja nie wiedziałam co mnie czeka jaki to bol i chyba najgorsze byly skurcze a nie sam poród . Potem przy drugim szycie niewielkie ale szycie gorzej wspominam niż porod . A treraz przed trzecim boje sie najbardziej!;))

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Ilona Rosa

Dlaczego? 🙂

Ilona Rosa
7 lat temu

Dlaczego? Jesli to pytanie do mnie to nie.mam pojecia dlaczego ! Pierwsze dwa porody przeszłam sama teraz chciaalabym z mężem tak ogromny strach mnie oblecial ze szok ;d niie wiem czemu;) chyba tych bolesnych skurczy sie boje ;d

Monika Binkowska
7 lat temu

Ja jakos specjalnie sie nie balam. Wiedzialam ze bedzie bolalo ale bardzo chcialam rodzic naturalnie. Panicznie balam sie ewentualnej cesarki. Poszlo sprawnie pierwsza cora urodzila sie po 2,5 h druga po 2h. Porod wspominam naprawde milo. Fantastyczne polozne, lekarze i co najwazniejsze maz ktory dal mi ogromne wsparcie.

Karina Szkutnik
7 lat temu

Ja od początku brałam poród coś co nastąpić musi i napewno będzie bolało ale nie bałam się samego porodu. Wmawiałam sobie cały czas że muszę to zdobić i dam radę. Mnie raczej przerażało to co będzie po… to że porodu się nie bałam zawdzięczam mojej mamie (położnej ). Wiedziałam dokładnie czego się spodziewać bez cenzury. I najwazniejsze co mi opowiedziała to: choćby nie wiem co słuchaj położnej ona wie co robi. 😉

Aneta Wnuk
6 lat temu

Ja najbardziej bałam się że poród zacznie się jak będę sama w domu.

Milena Kamińska
6 lat temu

Ja bólu

Bernadeta Porada
6 lat temu

Bałam się szycia krocza po porodzie. Ogólnie boję sie igieł i to przerażało mnie bardziej niż sam poród. A okazało się, że nawet nie czułam szycia A najgorsze było nacięcie ( niestety położna nie zrobiła tego w trakcie skurczu tylko zaraz po nim :/ )

W roli mamy - wrolimamy.pl

Ja nacięcie też czułam, dwa razy, mimo że były na skurczu robione.

Justyna Frankowska
6 lat temu

Szczerze ? Niczego . Naprawdę byłam świadomaaa ze będzie bolało i nie panikowalam . Podczas skurczy co 15minut śmiałam się i gadałam z dziewczynami z sali . One panika a ja pełeeen luzzz i uśmiech

W roli mamy - wrolimamy.pl

Ja za pierwszym i drugim razem też nie. Ale ponieważ poprzednio trafiłam na kiepski personel, teraz (przez to) mam obawy.. ?

Justyna Frankowska
6 lat temu

Ja naszczescieee moje miałam mile panie i ordynatora przy sobie co mnie cieszyło bo to był super gościuu ? ale … Teraz go tez już niema wiec może być różnie następnym razem

Katarzyna Kujańska
6 lat temu

Tego ze jak przy pierwszym porodzie zacznę rodzic w nocy w środku tygodnia kiedy jestem sama. No i sobie wykrakałam

W roli mamy - wrolimamy.pl

I jak sobie poradziłaś – sama jechałaś do szpitala?? ☺

Katarzyna Kujańska
6 lat temu

W roli mamy – wrolimamy.pl przeszło mi to przez myśl ? w ostateczności zadzwoniłam po szwagra

Malvina Askuntowicz
6 lat temu

Najbardziej CC 🙂 i udało się SN 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl

Ja też bałam się cc ? i na szczęście dwa razy udało się sn ☺ mam nadzieję, że tym razem też tak będzie.

Malvina Askuntowicz
6 lat temu

Trzymam kciuki! 😉 🙂

Joanna Lewkowska
6 lat temu

Ja balam sie ze kleszcze beda potrzebne. Na szczescie porod przebiegl szybko i bez komplikacji 😉

Magdalena Gałka
6 lat temu

Zaniku tętna

Agnieszka Zakrzewska

To mój trzeci poród… za każdym razem obawy są… nie przed bólem a przed tym czy z dzieckiem będzie wszystko dobrze.

Zabawa 9 maja 2016

Jak znaleźć czas dla dzieci, gdy wciąż go brakuje?

Jestem mamą i każdego dnia ćwiczę umiejętność żonglowania czasem. Czasem, który nie jest (niestety!) z gumy i który nieubłaganie ciągle płynie, nie zatrzymując się ani na chwilę. Są momenty, że nie wiem, gdzie mam włożyć ręce i od czego zacząć, bo tyle spraw do zrobienia, załatwienia, przemyślenia.

Znasz poranny bieg z przeszkodami, by niczego nie zapomnieć, zdążyć do przedszkola, przed szkolnym dzwonkiem i do pracy? Po powrocie do domu… trzeba nakarmić rodzinę, posprzątać, wyprać, odrobić lekcje z dzieckiem, sprawdzić zadanie domowe? A jednocześnie zależy ci by w tym codziennym pośpiechu wygospodarować czas dla tych, których kochasz przecież najbardziej?

Jak zatem znaleźć czas i spędzić go z dzieckiem? Jak sprawić, by on wartościowy?

Dublowanie czasu

Jedziesz z dzieckiem samochodem albo idziecie razem na zakupy – wykorzystaj, że jesteście fizycznie blisko siebie. Jest to doskonała okazja by porozmawiać, pożartować, pobawić się w gry słowne, pozadawać zagadki, wspólnie pośpiewać.

Trzymaj się planu

Chcesz spędzić czas z dzieckiem, ale jesteś tak zabiegany i masz tyle na głowie – po prostu wpisz z wyprzedzeniem w grafik dnia „wasz wspólny czas”. O określonej porze oderwij się od swoich obowiązków i poświęć dziecku choćby 15 minut. Co to jest kwadrans? Dla Twojego dziecka, każda chwila spędzona z Tobą jest ważna! Poza tym ilość spędzanego razem czasu, nie zawsze przekłada się na jakość. Ty na pierwszym miejscu właśnie na nią stawiaj. W tym czasie możecie zagrać w planszówkę, poczytać książkę, ułożyć puzzle, pobudować z klocków.

Rytuały

Mam teorię, że są potrzebne nie tylko dziecku, ale i rodzicowi. Wprowadzają w życie pełne pośpiechu pewne uporządkowanie, są wartością stałą i uspokajającą. Z całego serca polecam czytanie dziecku przed zaśnięciem i sama bronię tego szczególnego czasu rękami i nogami. To jest ta nasza chwila – moja i syna.

Oderwij oczy

… od komputera, garnków, papierów. Jeśli jesteś zajęty, odłóż to na tę krótką chwilę, gdy dziecko Cię potrzebuje. Dzieci wymagają uwagi, kontaktu wzrokowego, bo wtedy czują, że są dla Ciebie ważne. Potrzebują, abyśmy od czasu do czasu dali im znać, że je zauważamy, że zwracamy na nie uwagę, nawet jeśli akurat robimy coś innego.

Po prostu razem

Jest mnóstwo czynności domowych, które możecie robić wspólnie – zachęć dziecko do pomocy przy wieszaniu prania, pieczenia ciasta, krojenia sałatki, mycia samochodu. Podczas takich zajęć można bawić się w liczenie, segregowanie, sortowanie, to świetna okazja do ćwiczenia dzielenia czy czytania (np. przepisów kulinarnych). Jeśli Twój maluch jest na takim etapie, że bardziej przeszkadza niż pomaga, postaraj się potraktować to jako inwestycję, a z czasem stanie się doskonałym pomocnikiem.

By zaparło dech w piersiach

Czasem jednak musi być magia i wyjątkowość – zaplanuj wycieczkę do zoo, wypad na najlepszy plac zabaw w okolicy, rajd rowerowy, koncert. Termin „waszego czasu” zaznacz w kalendarzu, niech to będzie znak dla twojego dziecka, że to, co planujecie, ma też dla ciebie wartość.

Tajemnicza wiadomość

Gdy w ciągu dnia będziecie daleko od siebie i nie będzie wtedy możliwości na wspólne spędzenie czasu, przygotuj karteczkę z krótką wiadomością dla dziecka – że kochasz, że myślisz o nim, że nie możesz się doczekać wspólnego wyjścia na lody po twoim powrocie z pracy. Schowaj liścik np. do pudełka z drugim śniadaniem – na pewno zrobisz wspaniałą niespodziankę, a Twoje dziecko poczuje się kochane, poczuje z tobą bliskość, choć fizycznie będziesz daleko.

Dziecko, które czuje, że rodzic ma dla niego czas i jest blisko – czuje się bezpieczne i pewne siebie. Z próżnego i Salomon nie naleje, więc jeśli czasu dla dziecka nie masz tyle ile byś chciał, to pamiętaj, że wcale nie musi być go dużo, i nie musi być „z fajerwerkami”, nie trzeba zawsze stawać na głowie, można go spędzić zwyczajnie, byle nie tylko ciałem ale i duchem. I nie odkładaj tego wspólnego czasu na jutro, na bliżej nieokreślone „następnym razem”. I pamiętaj, że jest on świetną inwestycją – jeśli przegapisz czas, w pewnym momencie okaże się, że tak niewiele wiesz o swoim dziecku, że nie masz z nim więzi, która pomoże wam przetrwać każde, także te trudniejsze chwile.

Subscribe
Powiadom o
guest

6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Agnieszka
Agnieszka
7 lat temu

Artykuł pisany do samotnie wychowującej dzieci kobiety ?
Jest ktoś taki jak partner/mąż/narzeczony.
Druga osoba zwana rodzicem która potrafi uprac,ugotować,pomoc odrobić lekcje.
Dlaczego w artykule zwala się wszystkie obowiązki na nas kobiety, w dodatku nie widzę tu aby ta biedna zabiegana mama która ma do ogarnięcia tyle rzeczy,miała chwile dla siebie tylko.
Jest to bardzo ważny aspekt w życiu człowieka. Czas dla siebie. Nie zostalysmy stworzone do tego aby być głowam i szyją wszystkiego a nasze potrzeby mają być na samym szarym końcu.

Basia Heppa-Chudy
Basia Heppa-Chudy
7 lat temu
Reply to  Agnieszka

Agnieszko tekst jest kierowany do rodzica – obojętnie jakiej płci, jedynym kryterium jest to, czy posiada chęć bycia ze swoim dzieckiem i przeszkadza mu duże tempo współczesnego życia.

Cieszę się, że zwracasz uwagę na zaangażowanie partnera (śledź naszą akcję #naturalnierazem) i na konieczność posiadania czasu dla siebie, bo wspominamy często o tym w naszych tekstach.

Życzę każdemu świadomemu rodzicowi, żeby w świecie, który pędzi, wszyscy się gdzieś śpieszą, wszystko ma być na wczoraj – znalazł i spędził wartościowy czas ze swoim dzieckiem 🙂

Ula
Ula
3 lat temu
Reply to  Agnieszka

dokładnie! ale czy jeden czy drugi rodzić jest ten nawał obowiązków, dlatego ja jestem za odpuszczaniem zmywania co chwilę, bo można nastawić wieczorem zmywarkę, zamiast odkurzać, wolę włączyć roombę, można fajnie sobie ułatwiać życie i mieć czas 🙂

Anna Gajewska
Anna Gajewska
6 lat temu

Moja Gabuszka nie otrzymuje pieniędzy z 500 + bo jest jedynakiem 🙂 też nie łapiemy się na program bo jesteśmy „za bogaci”. Mąż jest na rencie a ja zarabiam kokosy pracując na NFZ :):) . Jednak rząd nie zachęci mnie do posiadania drugiego dziecka żeby tylko dostać 500 +:)

Agata
Agata
3 lat temu

Jedno dziecko to pikuś a nawet dwoje.

Ania
Ania
3 lat temu

ja osobiście uważam, ze zawsze można znaleźć czas, są różne rozwiązania, można ugotować coś na dwa dni i następny dzień mieć wolny, można się wyręczyć w sprzątaniu, ja np tak robię z roombą, można czasami odpuścić. 🙂 czas z dzieckiem jest cudowny.

W przedszkolu 8 maja 2016

Jak nauczyć dziecko jeździć na rowerze?

Jazda na rowerze jest bardzo przydatną umiejętnością, którą warto zaszczepić w dziecku od najmłodszych lat. Rower wyrabia kondycję, pomaga dbać o zdrowie a przede wszystkim jest olbrzymią przyjemnością i odskocznią od codzienności (dzięki wytwarzanym w czasie jazdy endorfinom poprawia samopoczucie). Ale jak nauczyć dziecko jeździć na rowerze, w taki sposób by poszło to szybko i sprawnie?

Potrzebne będzie:

  • rower
  • dziecko
  • rodzic w wygodnych butach i z dobrą kondycją
  • spokojne miejsce
  • cierpliwość
  • kask

Na wstępie zaznaczę, ze nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, mój atut to dziecko, które opanowało tę niełatwą sztukę dzięki opisanej metodzie.

Priorytetem jest wybranie odpowiedniego spokojnego, bezpiecznego miejsca. Z dala od samochodów, pieszych i innych rowerzystów. Świetnie sprawdzi się pusty plac lub prosty odcinek, na którym dziecko będzie mogło rozwinąć prędkość by łatwiej utrzymać równowagę. Najważniejszą kwestią jest stała obecność przy dziecku i pokłady anielskiej cierpliwości. Nie tylko by je asekurować i złapać gdy zajdzie taka potrzeba, ale także dodać pewności i wiary w siebie. Nie wolno żałować pochwał – one motywują do działania.

Kolejną sprawą jest wybór dobrego roweru, nie chodzi tu o markę a o jego wielkość w stosunku do dziecka. W końcu nikomu wygodnie nie byłoby jeździć na za dużym rowerze, gdy ręce są do granic możliwości wyciągnięte, by łapać ster a nogi nie są w stanie dosięgnąć podłoża.

W kwestii rozpoczęcia nauki pomocne według mnie jest od razu oswajanie dziecka z jazdą na dwóch kołkach. Sama nie przykręcałam małych bocznych kółek. Według mnie mają one sens, gdy dziecko w ogóle nie umie pedałować. Jeśli dziecko posiadło tę umiejętność są one niepotrzebne. Skupić  należy się na utrzymywaniu równowagi i prawidłowym odruchu hamowania. Niektóre modele rowerków posiadają zarówno hamulec ręczny (zatrzymujący tylko przednie koło)  jak i nożny (w pedałach). Najbezpieczniej jest, gdy dziecko nauczy się hamować używając równocześnie dwóch hamulców lub tylko nożnego. Prędkość plus użyty sam przedni hamulec ręczny nie wróżą nic dobrego.

Zanim rozpocznie się naukę trzymania równowagi na “dorosłym” rowerze świetnie, jako pierwszy ćwiczący równowagę sprawdzi się rowerek biegowy a dla starszaka hulajnoga dwukołowa. Ze względu na ich wagę znacznie łatwiej jest utrzymać i ćwiczyć na nich zmysł równowagi.

Kiedy dziecko potrafi pedałować i jako tako utrzymywać równowagę można przejść na wyższy level i zastosować metodę doczepionego kija 😀 Potrzebny jest jedynie drążek (bez problemu do kupienia w każdym sklepie rowerowym) do prowadzenia roweru i rodzic z dobrą kondycją (jeśli jej nie ma na pewno teraz to nadrobi)

Jak nie trudno się domyślić metoda polega na tym, że dziecko rozpędza się na rowerze a rodzic trzymając drążek biegnie ile ma pary w nogach, co jakiś czas puszczając go. Częstotliwość puszczania drążka zmienia się wprost proporcjonalnie do tego ile czasu dziecku udaje się utrzymać równowagę w prowadzeniu roweru. Ta metoda ma moim zdaniem taki plus – dziecko od razu uczy się jak „wyczuć” rower i manewrowania nim. Posiadając boczne koła (nawet lekko uniesione)  nie wyczuje tak wagi roweru i znacznie wolniej wyrobi odruch dobrego balansowania ciałem czy odruchy obronne w razie upadku. Niestety trzeba się sporo za dzieckiem nabiegać, zwłaszcza gdy jest demonem prędkości.

Po owocnej lekcji, gdy z dumą ujrzycie dziecko pędzące samodzielnie na dwóch kółkach idźcie wspólnie na lody. Osłodzicie sobie trud nauki i odbijcie kalorie które spaliliście 🙂

 

Subscribe
Powiadom o
guest

8 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Alicja Kołodziejczyk

MY WŁAŚNIE ZACZYNAMY NAUKĘ 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl

Powodzenia

Alicja Kołodziejczyk

Dziękujemy 🙂 dużo pracy przed nami nad równowagą bo synek strasznie na boki leci

W roli mamy - wrolimamy.pl

U mojego fajnie pomogła hulajnoga.

Małgorzata Krupa-Kurz

Michałek nauczył się w dwa dni. Jednego usiadł na nowy rower z kółkami bocznymi,drugiego jeździł już na dwóch. Pamiętam jacy byliśmy dumni 🙂 Hańcia dopiero przekonała się do roweru. Wcześniej nie chciała w ogóle. Wyciągneliśmy różowy rower ze strychu i śmiga. Może w wakacje spróbujemy na dwóch…

W roli mamy - wrolimamy.pl

Super 🙂 U nas dzisiejsza nauka po zimowej przerwie zajęła 40 min 🙂
Za jakiś czas i Hania będzie goniła brata na dwóch kółkach 🙂

Sylwia Wnuk
7 lat temu

ta nauka jeszcze przed nami

Justyna Kreft
7 lat temu

U nas po wyrośnięciu z rowerka biegowego syn wsiadl od razu na rower bez bocznych kolek 😉 pamiętam to zdziwienie jak go po prostu popchnęłam po raz pierwszy i pojechał bez problemu. Teraz przesiadł się na większy również bez żadnego problemu.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close