Mama Bloguje 18 lutego 2013

[Wpis konkursowy] Słuchaj Mamy

Wiele mam w Polsce zajmuje się prowadzeniem blogów i z roku na rok przybywa blogujących matek. Ideą konkursu jest  promowanie blogów pisanych przez mamy oraz uhonorowanie i nagrodzenie autorki najciekawszego wpisu.

Oto praca konkursowa jednej z mam blogerek.

Autorka: Mamade
Blog: Słuchaj Mamy

W roli mamy

Dobrze pamiętam ten dzień.

Rano przed wyjściem do pracy zrobiłam pierwszy test ciążowy.

Pamiętam jak bardzo byłam zdumiona.

Jednak przeczucie mnie nie myliło. To co zaobserwowałam w moim ciele było czymś nadzwyczajnym.

Pamiętam minę Męża, gdy wybiegłam z łazienki, żeby powiedzieć Mu o swym odkryciu. Byliśmy zdziwieni jak para nieświadomych nastolatków.

Niecałe dwa miesiące po ślubie…

Ale czym? Przecież planowaliśmy. I tak bardzo zależało nam na tym, żeby udało się. Mieliśmy dokładny plan na najbliższe kilkanaście miesięcy i w tym planie było miejsce na nasze Dziecko.

Moje zdziwienie podparte było także tym, że przez wiele lat lekarze mówili mi, że mogą być problemy z zajściem w ciążę. Dlatego też, byliśmy nastawieni na długotrwałe (swoją drogą całkiem miłe) działanie.

Cud.

I radość. Radość…

I przerażenie.

Co teraz będzie? Co my teraz zrobimy?

Powoli przestawiam się na inne myślenie. Dociera do mnie, że nic już nie będzie takie jak kiedyś. Płaczę po nocach, głaszcząc jeszcze mały brzuch.

Płaczę i mam jeszcze większe wyrzuty sumienia z powodu tych łez. W myślach przepraszam Maleństwo za swoją głupotę.

A przecież cieszę się.

Jestem przesadnie ostrożna. Bacznie przyglądam się wszystkiemu na talerzu. Uważam na każdy swój ruch. Zaczynam nosić luźniejsze ubrania…, żeby kilkumilimetrowemu Dziecku było wygodnie! Nawet nie chodzę zbyt szybko, żeby tylko nic się nie stało…

Ale mimo wszystko nadal nie mogę się pozbierać.

Co teraz będzie? Czy dam radę?

A co będzie z nami? Czy nasz związek to udźwignie? Czy będą jeszcze kiedyś romantyczne chwile?

Uczę się żyć z myślą, że będzie inaczej, że spoczywa na mnie ogromna odpowiedzialność.

Gdy już psychicznie jest lepiej, zaczynają dokuczać mi mdłości i…. wszystkie napotkane zapachy. Jest środek lata, a ja czuję się okropnie…

Wszystko mi przeszkadza, jestem przygnębiona, wyć mi się chce.

Czy ja mogę być dobrą mamą, skoro na samym początku ciąży tak użalam się nad sobą?

Nie wytrzymuję w końcu i mówię do Męża „ja chyba nie będę mamą skłonną do poświęceń, boję się, że nie będę zbyt wrażliwa i ciepła dla naszego Dziecka”. Mąż patrzy na mnie jak na wariatkę. A mi chce się płakać i już sama nie wiem dlaczego… Nie wytrzymam tego!

Na szczęście z końcem pierwszego trymestru skończyły się dolegliwości. Psychiczne również.

Czuję się wspaniale. Mam tyle energii, że spokojnie mogłabym podzielić się nią z całym światem! Nareszcie czuję, że nie mogę doczekać się narodzin mojego Maleństwa. Przepełnia mnie miłość i spokój.

Matka Natura wszystko dobrze zorganizowała.

Dała nam sporo czasu, aby przygotować się do tej szczególnej roli. Roli mamy.

I choć w czasie ciąży miałam dużo pomysłów na swoje macierzyństwo, najlepszy, przyspieszony kurs doszkalający przeszłam, gdy na świat przyszedł nasz Synek i zmierzyłam się z wszystkimi problemami twarzą w twarz.

Spokojnie mogę powiedzieć, że ta rola jest dla mnie, choć bywają też kryzysy spowodowane zmęczeniem.

Nigdy nie czułam się bardziej szczęśliwa.

Nigdy nie czułam się bardziej kobieca i atrakcyjna, choć do ideału mi brakuje.

Nigdy wcześniej nie byłam tak wysportowana i gibka (bieganie za lub z Maluchem na rękach robi swoje).

Nigdy wcześniej nie byłam tak silna i jednocześnie tak wrażliwa.

Nigdy wcześniej nie kochałam tak bardzo.

I nigdy nie martwiłam się o drugiego człowieka, tak jak teraz o mojego Synka.

A co z moimi obawami? Brak skłonności do poświęceń? Hmmm…. Nie sądziłam, że tak oszaleję, a moje Dziecko tak zawładnie całym moim światem.

Nieprzespane noce? Dam radę.

Bolące brodawki? Wytrzymam.

Bycie na każde skinienie? Nie ma sprawy.

Dźwiganie prawie 13kg na jednej ręce? Proszę bardzo.

Tłumaczenie czegoś bez końca? Polecam się.

Zachowanie spokoju podczas buntu? Pewnie, że tak.

Wszystko mogę!

Co z tego, że od prawie dwóch lat nie byłam z Mężem w kinie czy na koncercie? Teraz mam inne potrzeby. I wcale nie wpływa to źle na jakość naszego związku. Cała nasza Radość jest przy nas  każdego dnia, a gdy podrośnie razem będziemy wychodzić do kina i na koncerty… Oczywiście jeśli tylko będzie chciał…

Tak, rola mamy wymaga poświęceń.

Najpiękniejszych poświęceń na świecie!

 

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, zagłosuj na niego! Głosować możesz klikając “Lubię to” lub “Google +” pod wpisem.

Weź udział w konkursie
Przeczytaj pozostałe prace biorące udział w konkursie

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
czymzajacmalucha.blogspot.com
czymzajacmalucha.blogspot.com
11 lat temu

Super 😀 Nie mogę zagłosować z uwagi na brak konta na fb i g+, ale tekst bardzo mi się podoba.

Mamade
Mamade
11 lat temu

Dziękuję:))

asymaka
asymaka
11 lat temu

konto zawsze można sobie założyć…

Mamiczka
Mamiczka
11 lat temu
Reply to  asymaka

Pewnie, że można sobie założyć. Ale skoro na razie nie chcę mieć tam kont, to po co? Dla samego założenia? To się mija z celem 🙂

asymaka
asymaka
11 lat temu

Masz rację, Mamiczko, tylko po to nie ma sensu zakładać konta! Pozdrawiam!

Mama Bloguje 17 lutego 2013

[Wpis konkursowy] Mała mama

Wiele mam w Polsce zajmuje się prowadzeniem blogów i z roku na rok przybywa blogujących matek. Ideą konkursu jest  promowanie blogów pisanych przez mamy oraz uhonorowanie i nagrodzenie autorki najciekawszego wpisu.

Oto praca konkursowa jednej z mam blogerek.

Autorka: Natalia/Nati
Blog: Mała mama

W roli mamy

Mały wielki CUD…
Nasz CUD…

Urodziłam Ciebie, choć wielu to dziwi…
Jak Ty urodziłaś to dziecko…?! Tak często to słyszę!
Urodziłam i jestem z tego dumna!

9 miesięcy było cudowne.
Mała mama rosła. Ty byłeś we mnie…
Mała mama to ja.
A Ty synku jesteś naszym, niepowtarzalnym, bezcennym, wymarzonym, wyczekiwanym cudem.
Minął rok jak jesteśmy razem, a ja mama, uczę się każdego dnia tej wyjątkowej roli.
Czy czytałam scenariusz?
Czy uczyłam się go?
Moja rola zapisana jest głęboko w serduszku…
uczę się jej każdego dnia,
uczę się jej od 13 miesięcy, od chwili kiedy Cię ujrzałam.

Gdy codziennie rano słyszę „mama” dobiegające z łóżeczka, rozpiera mnie duma, tak to ja MAMA to mnie woła Fabianek.
To najlepsza „muzyka” dla moich uszy!

Każdego dnia nas zaskakujesz…
Ja w roli mamy, on w roli taty, codziennie uczymy się życia.
Przeglądając zdjęcia nie mogę uwierzyć, że ten czas tak szybko biegnie, a w tym czasie moja rola, która dała mi nowe życie ciągle ewoluuje…
Byłam już mamą noworodka – maleńkiego, cudownego, słodkiego,
Byłam mamą niemowlaka – wyjątkowego, radosnego,
Jestem mamą małego chłopczyka – który jest wspaniały, prześliczny, idealny.
Fabianku biegasz sobie właśnie po  mieszkanku od mamy do taty. Co chwila zatrzymujesz się, aby pobawić się jakąś zabawką. Piszczysz z radości, tańcujesz, tulisz się, a nawet dajesz buziaka.
A ja siedzę piszę w notesie konkursowy wpisik i patrzę na Ciebie.
Na moje szczęście.

Co wieczór staję przy twoim łóżeczku i patrzę, głaszczę, całuję…i tak codziennie od 13 miesięcy.
„Nati co ty tak na niego patrzysz…Nie głaszcz go, dopiero co zasnął, bo się obudzi” – słyszę od męża.  Ale ja jestem mamą, a mamy tak robią
J
Patrzymy, tulimy, głaszczemy, całujemy, czasem krzykniemy po to, żeby za chwilę przeprosić.

Myślę o Tobie w każdej  sekundzie, minucie…
A ty uśmiechasz się do mnie , do taty, do sąsiadki, do listonosza. Jejku jaki on wesolutki słyszę.
Tak chyba wygląda szczęśliwe dziecko…Tak na pewno wygląda szczęśliwa mama!
Uśmiecham się sama do siebie…

Kocham Cię!

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, zagłosuj na niego! Głosować możesz klikając “Lubię to” lub “Google +” pod wpisem.

Weź udział w konkursie
Przeczytaj pozostałe prace biorące udział w konkursie

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Mama Bloguje 17 lutego 2013

[Wpis konkursowy] kiddie and more

Wiele mam w Polsce zajmuje się prowadzeniem blogów i z roku na rok przybywa blogujących matek. Ideą konkursu jest  promowanie blogów pisanych przez mamy oraz uhonorowanie i nagrodzenie autorki najciekawszego wpisu.

Oto praca konkursowa jednej z mam blogerek.

Autorka: aeidenn
Blog: kiddie and more

***Noszę Twe serce z sobą

Noszę twe serce z sobą (noszę je w moim
sercu) nigdy się z nim nie rozstaję (gdzie idę
ty idziesz ze mną; cokolwiek robię samotnie
jest twoim dziełem, kochanie)

i nie znam lęku

przed losem (ty jesteś moim losem) nie pragnę
piękniejszych światów (ty jesteś mój świat prawdziwy)
ty jesteś tym co księżyc od dawien dawna znaczył
tobą jest co słońce kiedykolwiek zaśpiewa

oto jest tajemnica której nie dzielę z nikim
(korzeń korzenia zalążek pierwszy zalążka
niebo nieba nad drzewem co zwie się życiem; i rośnie
wyżej niż dusza zapragnie i umysł zdoła zataić)
cud co gwiazdy prowadzi po udzielnych orbitach

noszę twe serce z sobą (noszę je w moim sercu)

e.e.cummings

Ten wiersz chodzi za mną, we mnie i ze mną od lat. Chociaż jest to wyznanie miłosne do kobiety, idealnie odzwierciedla dzisiaj moje odczucia związane z macierzyństwem.

Kiedy moja córka przyszła na świat usłyszałam od mojej mamy znamienne zdanie: „teraz już zawsze i na zawsze będziesz mamą, a ona Twoim dzieckiem”…

Pępowina mentalna nigdy nie zostanie odcięta.

Noszę serce mojej córki ze sobą i nigdy się z nim nie rozstaję.
Odkąd się pojawiła na świecie wiele codziennych decyzji, począwszy od tych najprostszych podejmuję przez pryzmat jej obecności.

Budzę się z myślą o niej, lub literalnie – z nią skaczącą po mnie. Zasypiam słuchając jej równego oddechu.

Kiedy wyjeżdżam, wciąż jest ze mną w mojej głowie, jak niewidzialny bagaż i ukryty skarb.

To jej obecność i jej charakter zmieniły mnie i kształtują nadal jako człowieka. Planowana i oczekiwana z niecierpliwością i tak wybuchła jak supernowa wrzucona w sam środek poukładanego życia. Bo, jak mawiają bohaterowie skeczu Monty Pythona: „nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji”…

Ten ukochany inkwizytor zawłaszcza sen, czas, sposób spędzania dnia, myśli, kieszeń, łóżko, przestrzeń.

Czasem jestem wykończona, czasem zirytowana, czasem czuję się ubezwłasnowolniona i wyzuta ze swoich potrzeb. Gdy padam zmęczona, gryzę się jednocześnie, że nie spędzam z nią aktywnie czasu.
Zresztą czasu mam tak mało, że teorie o praktycznym egoizmie matki, która powinna zaspokajać i swoje potrzeby by być szczęśliwa i spełniona, nie mają w moim życiu racji bytu. Nie mam czasu na realizację nawet podstawowych zadań.

Noszę więc serce mojej córki ze sobą. Często w biegu, między jednym spotkaniem i mailem firmowym a drugim, w kolejce w sklepie, na przystanku, kiedy przytupuję z zimna.

Miłość do córki jest rośliną, która każdego dnia pnie się coraz wyżej i rozrasta jak dziki ogród. Czasem piękny, czasem tajemniczy, czasem nieprzewidywalny, czasem groźny.

Noszę jej  serce z sobą (noszę je w moim
sercu) nigdy się z nim nie rozstaję

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, zagłosuj na niego! Głosować możesz klikając “Lubię to” lub “Google +” pod wpisem.

Weź udział w konkursie
Przeczytaj pozostałe prace biorące udział w konkursie

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close