Sposoby na dobry sen. Co robić, by się wysypiać?

Dobry sen nie jest dany każdemu. Wiele osób “przewraca się” w łóżku w trakcie nocy, najpierw nie mogąc zmrużyć oka, a później, gdy sen przychodzi, śpią płytko, niespokojnie. Poranek po takiej nocy jest ciężki i nie napawa optymizmem na cały długi dzień. Bo skąd czerpać radość i energię, gdy niewyspanemu człowiekowi niedługo po przebudzeniu już się oczy zamykają?

Dobry sen to podstawa dobrego humoru. Często jednak przed zaśnięciem myślimy o problemach lub popełniamy inne błędy, które mszczą się na nas w nocnych godzinach. Każdy organizm potrzebuje odrobinę innej dawki zdrowego snu, aby dobrze funkcjonował, i na każdym z nas jego niedostatek odbija się na samopoczuciu i na zdrowiu fizycznym. Co więc robić, a czego unikać, by mieć dobry sen przez całą noc?

Dobry sen – trzymaj się tych zasad

Dobry sen nie lubi pracy

Wcale nie śpimy najlepiej, gdy padamy ze znużenia przeglądając papierkową robotę, którą przynieśliśmy do domu z pracy. Praca w łóżku bywa zdradliwa, bo nasze myśli zaprzęgnięte są do intensywnej roboty. Tymczasem łóżko powinno się kojarzyć z relaksem, wyciszeniem, a nie stresowaniem się, ile zdążymy zrobić, zanim padniemy ze zmęczenia.

Warto więc ustalić sobie godzinę, o której definitywnie zamykamy laptop i odkładamy papiery. Wstając rano wypoczętymi, zrobimy znacznie więcej, niż po zarwanej nocy.

Wywietrzona, odrobinę chłodniejsza sypialnia sprzyja spaniu

To prawda, że – cytując klasykę – ze smrodu nikt nie umarł, ale jednak dla organizmu lepiej jest spać w pomieszczeniu chłodniejszym (ok 19 – 20 stopni C) i porządnie wywietrzonym. Zastrzyk tlenu pomoże w regeneracji organizmu, a niższa temperatura ułatwi zaśnięcie.

Telefon i telewizor najlepiej wyłączyć

Jeśli nie ma konieczności, by być non stop pod telefonem, na noc najlepiej go wyłączyć. Smartfony z aplikacjami umożliwiającymi korzystanie z portali społecznościowych, kradną czas i uwagę, co przegania sen. Nieprawdą jest również to, że brzęczący telewizor jest dobry do zasypiania. Światło emitowane przez włączone urządzenia typu telewizor czy laptop rozpraszają i utrudniają odpłynięcie myślom daleko. Zapewne nie raz ktoś się orientował, że film wciągnął i nagle zrobiła się 2.00, a o 6.00 trzeba wstać.

Dobry sen lubi rytuały wyciszające

Wprowadzenie o jednej porze relaksującej kąpieli, zaparzenie ulubionej herbaty, zapalenie świecy zapachowej, czy też sięgnięcie po ulubiony typ literatury, znakomicie rozluźniają. A gdy takie elementy wchodzą w rutynę, mózg uczy się, że gdy bierzemy kąpiel i sięgamy np. po książkę, nadchodzi czas na zwolnienie obrotów i sen.

Ciężkostrawna kolacja “obciąża” sen

Napełnienie żołądka do oporu przed snem może kusić, ale położenie się do łóżka chwilę po obfitym posiłku jest zbrodnią i na figurze (ups, kalorie!) i na śnie. Ciężar i dyskomfort odczuwany w pełnym żołądku oraz angażowanie organizmu do procesu trawienia, zamiast do odpoczynku, nie służy wysypianiu się.

To kilka sprawdzonych porad, które nie wymagają wielkiego wysiłku, a mogą przynieść dobre efekty. Jeśli macie inne, sprawdzone przez siebie rady, podzielcie się nimi w komentarzach.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Emocje 13 maja 2019

Młoda mamo! Trzeba chronić wrażliwą tkankę własnej emocjonalności

Pojawienie się w rodzinie dziecka jest zawsze wielkim wydarzeniem. Szczególnie tego pierwszego, gdy kobieta, z istoty wolnej i niezależnej, w jednej chwili przemienia się w osobę odpowiedzialną za życie drugiego człowieka. Wydaje mi się – a mówię to już z perspektywy mamy nastolatków – że to jedno z najmocniejszych doświadczeń, jakie przynosi macierzyństwo.

Rodziców zwykle zaskakuje determinacja nowego człowieka do przetrwania. Pomimo słabych możliwości komunikacyjnych i ruchowych, potrafi bardzo dobrze zadbać o swoją przestrzeń i o swój komfort. To charakterystyczne dla niemowląt: gdy coś je boli – całe są bólem; gdy są głodne – całe są głodem. To działa na ludzi w otoczeniu i sprawia, że pielęgnują dziecko z oddaniem.

Ich przewodnikiem są emocje. Te, które aktualnie zalewają ich słodkim sosem oraz te, które wcześniej wielkimi szuflami, załadowali przodkowie.

Łatwo się jednak wkurzyć, gdy przyłapujesz się na tym, że robisz rzeczy, których miałaś nigdy nie robić i mówisz słowa, których miałaś nigdy nie mówić. To działa, jak automat. Mózg chce najszybszych i najprostszych rozwiązań. To, co mówiła kiedyś Twoja mama jakoś dziwnie – choć znajomo – brzmi w Twoich ustach. I brzmi bardzo znajomo.

Trzeba być bardzo świadomym człowiekiem, aby w chwilach złości, frustracji, bezradności znajdować kreatywne rozwiązania dla swojej niemocy.

Kobiety skarżą się na to, że w takich trudnych momentach są zazwyczaj same. Gdy mówią partnerowi, o co konkretnie im chodzi, ten tylko przytakuje, albo – co gorsza – utwierdza je w tym, że coś jest z nimi nie tak.  Bywa, że słyszą wtedy od niego, że są nienormalne. Albo że tych emocji jest za dużo. Że powinno być ich mniej – bo on ich nie ogarnia.

Bywa też, że podczas spotkania rodzinnego (np. niedzielny obiad) młode mamy stawiają jasne granice, ale robi się z tego afera. A one same nazywane są przez najbliższych wariatkami albo furiatkami.

Nie lubią być w takich sytuacjach i z bólem uświadamiają sobie, że z chwilą, gdy urodziły dzieci stały się niewidzialne. To trudne doświadczenie, więc na wszelki wypadek wierzą najbliższym. To się przecież zawsze sprawdzało. Oni zawsze chcieli dobrze.

Problemem kobiecej emocjonalności wcale nie jest to, że kobiety okazują uczucia (albo nie okazują) – ale to, że uwierzyły w to, że są generatorkami problemów.

A tymczasem, do granicznych emocji zwykle przybliża nas kontekst. Rzadko bywa tak, że emocje pojawiają się same z siebie. Brak klarowności w różnych sferach życiowych sprawia, że żyjemy w napięciu. Wystarczy niewielka, niespodziewana zmiana, aby wywołać lawinę emocji, a nawet furię. A w takim stanie jest się bezradnym i podatnym na zranienie.

Proste rozwiązanie: koncentracja na tym, aby nie wybuchnąć – tylko pogarsza sprawę. Popularne triki: jedzenie, oddech, telefon do przyjaciółki pomagają na chwilę. Prawdziwy spokój bierze się z jasności, że wiesz, co robisz i dokąd zmierzasz. Potrzebujesz osadzić się w roli mamy.

Właśnie tym będziemy się zajmować podczas spotkania 23 maja 2019 „Kobieca furia”. Przygotowałam dla Was niezbędną wiedzę oraz mini-warsztat. Pokażę Wam prostą metodę działania, gdy doświadczacie skrajnych emocji. A dzięki ćwiczeniom, które razem zrobimy, będzie Wam łatwiej radzić sobie z codziennymi trudnościami.

Szczególnie zależy mi na tym, abyście umiały komunikować otoczeniu istotne zasady Waszego macierzyństwa i żebyście z troską podchodziły do kruchej tkanki swojej nowej tożsamości. Bo to, że jesteś mamą, nie oznacza, że zniknęłaś jako dziewczyna. Jesteś tą samą osobą, którą byłaś wcześniej – tylko teraz masz więcej zadań i odpowiedzialności. To ważne, żebyś była świadoma tego, że napięcie, którego doświadczasz, ma swoje istotne przyczyny.

Dodatkowo zachęcam Cię do uczestnictwa, bo masz możliwość spotkać inne kobiety i dowiedzieć się, jak radzą sobie z wyzwaniami podobnymi do Twoich.   

Chcesz wiedzieć więcej: KLIKNIJ TUTAJ

***

Monika Kurdej 23 maja br. w godz. 10:30-12:30 poprowadzi bezpłatny warsztat dla mam z dziećmi pt. „Kobieca furia. Jak się zrozumieć i porozumieć?”. Warsztat odbędzie się w sali zabaw FIGLARIUM na terenie Centrum Handlowego MARYWILSKA 44 w Warszawie.

Udział w warsztacie jest bezpłatny – wymagana jest wcześniejsza rejestracja mailowa pod adresem: fajnyczasmamy@marywilska44.com. Organizatorem warsztatu jest spółka MARYWILSKA 44, właściciel Kompleksu Handlowego MARYWILSKA 44 na warszawskiej Białołęce.

 

 

Kilka słów o autorce:

Monika Kurdej – empatyczna psychodietetyczka, trenerka oddechu i kobiecej złości, blogerka „Zasmakuj w życiu” (linkowanie do: www.zasmakujwzyciu.pl), prowadząca własną praktykę psychodietetyczną i pomagająca zapracowanym i zmęczonym kobietom wyglądać i czuć się dobrze. Autorka poradnika przeciwko świątecznemu objadaniu się „Przygotuj się na pokusy” oraz publikacji „Pokonaj wieczorne ciśnienie na jedzenie”, współautorka książki „W realu i w sieci” oraz „Cała prawda o kobietach”, ekspertka „Pytania na śniadanie” i magazynu „Money. To się liczy”.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Kultura 10 maja 2019

Niespodziewani goście? Nie wpadaj w panikę

Mogłoby się wydawać, że w epoce telefonii komórkowej nie ma takiego zjawiska jak niespodziewani goście i właściwie nie musimy być na nich zawsze gotowi. Błąd! Oni nadal funkcjonują, czają się za winklem i tylko czekają, by nas zaskoczyć. Oczywiście w najmniej odpowiednim momencie.

Niespodziewani goście – kto to taki

Raczej nie będzie to dawno niewidziana ciocia z Ameryki, bo ta jednak by się zapowiedziała. Nieoczekiwani goście to tacy, którzy po prostu pojawiają się nagle na progu. Na ogół mieszkają w miarę blisko i niekoniecznie mają dzieci. Blisko – bo nie chcą odbić się od naszych drzwi i nocować na dworcu (to nie takie proste, Straż Miejska na to nie pozwoli), a hotele są drogie. Mieszkają więc blisko i w razie niepowodzenia po prostu wracają do siebie. Nie mają dzieci, bo gdyby mieli, to by nas uprzedzili, że się zbliżają. I to nie zawsze z troski o nas, ale raczej z myślą o swoich pociechach. Żaden doświadczony rodzic nie ma ochoty na płacz „bo cioci nie było w domu”.

Niespodziewani goście uważają się za naszych dobrych znajomych – na tyle dobrych, że nie martwią się o konwenanse. Czasem są rodziną, a przecież rodzina zaproszenia nie potrzebuje, prawda? A czasem po prostu z niewiadomych powodów uważają, że mają do nas prawo. W każdym z tych przypadków trzeba sobie jakoś poradzić, szczególnie jeśli uważamy, że udawanie nieobecności nie wchodzi w grę.

Niespodziewani goście – gdzie ich przyjąć

Ideałem byłaby sytuacja, gdybyśmy mieli na tyle duży dom lub mieszkanie, by zarezerwować sobie jeden pokój na takie atrakcje. Nie wpuszczamy tam męża ani dzieci, nie składamy prania, nie przechowujemy na wierzchu żadnych „przydasi”. Taki pokój reprezentacyjny otwierany w nagłych sytuacjach byłby bardzo przydatny. Niestety, życie mało kogo rozpieszcza i raczej zastanawiamy się, jak upchnąć dwoje dzieci w jednym pokoju, żeby się nie pozabijały, niż który pokój wyłączyć z użytku, a zaglądać do niego wyłącznie w celu podlania kwiatków i wytarcia kurzy.

Nie ma pokoju „dla gości”? Trzeba improwizować. Tak zwany duży pokój powinien być zawsze w stanie średniej gotowości (w końcu nie mieszkamy w muzeum), trzeba więc nauczyć się nie zostawiać nic na wierzchu. Zresztą taki nawyk odkładania wszystkiego od razu na miejsce jest bardzo przydatny, ułatwia życie i utrudnia bałaganowi rozrastanie się – warto potrenować. Lekki rozgardiasz może być, bez przesady, w końcu to dom, a goście są niespodziewani.

W ostateczności „swoich” gości można przyjąć w kuchni, jeśli akurat tam urzędujemy i jeśli jest tam choćby kawałek stołu, do postawienia kawy lub herbaty.

Niespodziewani goście – czym ich poczęstować

W dawnych czasach, gdy nie było telefonów (nie tylko komórkowych, stacjonarne też były luksusem) zapobiegliwe panie domu przechowywały w czeluściach szafek kuchennych paczkę słonych paluszków lub nieśmiertelnych wedlowskich „Delicji”, które można było zawsze zaserwować gościom. Dziś słone paluszki brzmią trochę archaicznie i pewnie niejednej osobie skojarzą się z filmem „Kogel mogel”. Niemniej jednak warto byłoby mieć zachomikowane coś na czarną godzinę, jakiś średnio słodki drobiazg do kawy, który można zaproponować także dzieciom.

W naszym dziale Kulinaria znajdziecie kilka prostych przepisów na błyskawiczne „coś z niczego”. Zerknijcie zwłaszcza na desery i przekąski, te robi się naprawdę szybko.

Niespodziewani goście – weź byka za rogi

No dobrze, a co jeśli goście stoją na progu, a my mamy w lodówce lód i światło, bo reszta właśnie się skończyła, w pralce pranie czeka na powieszenie, bałagan kipi aż na klatkę schodową, a maluch ma kolkę i właśnie zasnął? Brzmi jak Armageddon, ale to obraz znany każdej młodej mamie. W takim wypadku nie mamy wyjścia – niespodziewanych gości traktujemy jak błogosławieństwo i perfidnie wykorzystujemy. Ktoś to pranie musi powiesić, ktoś musi skoczyć do sklepu na dół po kawę i pączki, przy okazji po kilka innych drobiazgów. Przecież młodej mamie się nie odmawia, prawda? Nawet jeśli z wizytą wpadła wiekowa ciotka, to umówmy się, skoro zaryzykowała taką wizytę bez wcześniejszego ustalenia terminu, to raczej na brak kondycji nie narzeka. My w tym czasie odgruzowujemy pokój z pierwszej warstwy bałaganu, to znaczy zdejmujemy wszystko ze stołu i krzeseł i kładziemy obok. No dobra, możemy przy okazji pochować to i owo. No i wreszcie się uczesać.

 

Dla niespodziewanych gości nie musimy być przesadnie mili. Jeśli poczują się niedopieszczeni naszą wymuszoną gościnnością, to może następnym razem przypomną sobie, że istnieją telefony komórkowe i internet, za pomocą których można łatwo i szybko poinformować o swoich planach i zapytać o zgodę na wizytę.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close