Angielski z Hello Kitty! Nowość Wydawnictwa Egmont


Nauka nie musi kojarzyć się z nudą! Edukacyjny Egmont proponuje najmłodszym serię Angielski z Hello Kitty, która bawi, uczy i wspomaga wszechstronny rozwój dziecka. Na cykl nauki języka angielskiego składają się książeczki do czytania, audiobooki, książki zadań, karty obrazkowe, czy zeszyty z naklejkami. Angielski z Hello Kitty skierowany jest do trzylatków i czterolatków. Angielski z Hello Kitty to nowa seria, która w ciekawy sposób oswaja dzieci z pierwszymi zwrotami w języku angielskim, czyniąc z nauki przygodę pełną miłych niespodzianek. Przejrzysta struktura serii oraz różnorodność ćwiczeń sprawiają, że maluchy zaczynają rozpoznawać i powtarzać angielskie słowa w sposób naturalny i spontaniczny. Połączenie ćwiczeń językowych z zadaniami rozwijającymi sprawności psychomotoryczne u dzieci 3 i 4-letnich czyni tę serię bardzo wartościową i godną polecenia! – mówi Anna Wieczorek, autorka podręczników do nauki języka angielskiego. Nauka słówek i zwrotów w towarzystwie ulubionej dziecięcej bohaterki przynosi lepsze efekty. Hello Kitty sprawia, że dzieci świetnie się bawią, a zabawne ilustracje z nią pomagają najmłodszym lepiej zapamiętywać nowe wyrazy. Ciesz się poznawaniem świata z Hello Kitty!

 W serii ANGIESLKI z Hello Kitty ukazały się:

 Moje pierwsze słówka: RODZINA, KOLORY, ZABAWY, LICZBY,  

 

 

 

Wielka księga zadań:

 

 

 

 

 


Moje naklejanki:


 

 

 

 


Audiobooki:

Moje urodziny oraz Mój dzień


 

 

 

 

 

Wkrótce w serii ANGIESLKI z Hello Kitty ukażą się jeszcze:
– Karty obrazkowe
– Supernaklejanki:


Edukacyjny Egmont

Książki dla dzieci i młodzieży oznaczone logotypem Edukacyjny EGMONT to wartościowe merytorycznie i doskonale pod względem graficznym pozycje, których ideą jest uczyć w formie odpowiedniej i atrakcyjnej dla wieku dziecka i – co za tym idzie – jego rozwoju. Misją Edukacyjnego EGMONTU jest wydawanie takich książek, które pomagają czytelnikom w rozwijaniu pasji, odpowiadaniu na pytania pojawiające się w dorastających głowach… By stawały się przyjaciółmi i przewodnikami dzieci, które je czytają.  

 

źródło: informacja  prasowa

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
Informacje prasowe

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
11 lat temu

Świetny pomysl, moja mała za mala póki co , ale Hello Kitty uwielbiamy obie:)

Mało? To może sprawdź kolejny tekst :)

Pas Deltory w „Radiu Dzieciom” – Puszcze Milczenia w interpretacji Janusza Witucha


Literacki Egmont i Program 1 Polskiego Radia zapraszają do słuchania książki:
Emily Roddy „Puszcze Milczenia”.

Od 17 do 28 września w programie „Radio Dzieciom” fragmenty książki będzie czytać Janusz Wituch, który wcielał się w postacie m.in. z filmów „Lorax”, „Madagaskar 3”, „Avengers 3D”, czy „Ben 10”.  Start codziennie o 19.30.

W Deltorze, rozległej krainie magii i potworów, trwają poszukiwania siedmiu zaginionych kamieni. W pełną niebezpieczeństw podróż wyrusza trójka śmiałków – Lief, Barda i Jasmine. Bohaterowie muszą rozwiązać wiele łamigłówek i odkryć mroczne tajemnice, aby wypełnić powierzoną im misję.

Pozostałe tomy w serii:

Jezioro Łez, Miasto Szczurów, Ruchome Piaski

Do księgarń trafiają właśnie też dwie kolejne części z niezwykłego cyklu fantasy: Góra Grozy i Labirynt Bestii.

 

źródło: informacja prasowa

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
Informacje prasowe

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
11 lat temu

Do tego to moja córcia musi podrosnąć:)

To co? Jeszcze jeden artykuł?

Zadbaj o swoje nogi! Taniec Ci w tym pomoże


Piękne i zadbane nogi to marzenie każdej kobiety. Jednak nie każda z pań dumnie je prezentuje – a to z powodu różnych niedoskonałości, m.in. rozszerzonych naczyń krwionośnych, tzw. „pajączków”. Te cienkie, fioletowe bądź czerwone żyłki nie wyglądają elegancko, a co najważniejsze – są zwiastunem poważnej choroby żylnej. Czy są na nie jakieś sposoby? Przeczytaj, a dowiesz się więcej o tym problemie.

Aby mieć piękne nogi, trzeba o nie właściwie dbać. Niestety nasz tryb życia i wieloletnie przyzwyczajenia nie pomagają w pielęgnacji, wręcz przeciwnie – szkodzą naszym nogom. Długie siedzenie czy stanie, niewielka porcja codziennego ruchu, buty na wysokim obcasie, obcisła garderoba – to wpływa negatywnie na stan naszych kończyn dolnych. Z czasem ich kondycja się pogarsza. Nogi „wysyłają sygnały ostrzegawcze”, których nie należy lekceważyć – są obolałe, opuchnięte i sprawiają wrażenie ciężkich. Dodatkowo tym objawom mogą też towarzyszyć pojawiające się na skórze tzw. „pajączki” – rozszerzone naczynia krwionośne.

Jeśli nie zareagujemy na czas i nie pomożemy naszym nogom, możemy mieć pewność, że za kilka bądź kilkanaście lat będziemy borykać się z żylakami, owrzodzeniami i innymi bardziej przykrymi dolegliwościami, które nie tylko będą wymagały stałego leczenia, ale co gorsze – zabiegów operacyjnych.

Warto zatem reagować i wyciągać wnioski z tego, co sygnalizuje nasze ciało, zanim będzie za późno. Szczególnie panie powinny wziąć sobie do serca poniższe wskazówki, aby w przyszłości nie musiały rezygnować ze spódnic i mogły cieszyć się zadbanymi nogami przez długie lata.

Czego nie lubią Twoje nogi?

  • Nogi nie znoszą, kiedy przebywasz w jednej pozycji. Jeśli Twój tryb pracy polega przede wszystkim na siedzeniu bądź staniu, możesz mieć 100-procentową pewność, że niedługo odczujesz tego konsekwencje. Zaczną puchnąć i pobolewać.
  • Gorące kąpiele i sauna, mimo że przynoszą miłe odprężenie i relaks – szkodzą nogom. Ciepłe powietrze i woda powodują rozszerzanie się naczyń krwionośnych, a stąd już niedaleka droga do pojawienia się „pajączków”.
  • Wysokie buty to męka dla naszych nóg. Tylko wygodne, płaskie obuwie nie ogranicza pracy mięśni stóp i łydek. Szpilki na wysokim obcasie powinny być wyeliminowane z kobiecej garderoby. A jeśli trudno jest się nam się z nimi pożegnać, ubierajmy obcasy nie wyższe niż 4 centymetry.

Taniec – kilka miłych chwil dla nóg

Aktywność fizyczna to jedna z najlepszych rzeczy, jaką możemy ofiarować naszym nogom. I nie chodzi tutaj wcale o zawodowe uprawianie sportu. Wystarczy codzienny spacer, jazda na rowerze, jogging bądź taniec. Ten ostatni punkt z pewnością przypadnie do gustu kobietom. To idealny sposób na utrzymanie nóg w dobrej formie. Dwie godziny tańca tygodniowo poprawią nie tylko kondycję fizyczną i sylwetkę, ale także usprawnią krążenie krwi w nogach.

Taniec to jedna z najprzyjemniejszych aktywności fizycznych, jakie znam – mówi Iwona Pavlović, wielokrotna mistrzyni w tańcu. Tańcząc relaksuję ciało, dbam o swoją sylwetkę, jestem pełna energii. Taniec daje mi porcję sił witalnych, dzięki którym mogę wypełniać codzienne obowiązki. A ponadto moje nogi są w dobrej kondycji tylko dlatego, że codziennie o nie dbam tańcząc.

Taniec oddziałuje pozytywnie na naszej ciało w wielu aspektach. Może być odskocznią od problemów, bądź świetnym lekarstwem na codziennie odczuwany stres. Jest również świetnym sposobem na zrzucenie zbędnych kilogramów. Taniec, jak każda forma ruchu usprawnia krążenie w żyłach. Jest zatem zbawienny dla nóg, szczególnie jeśli prowadzimy na co dzień siedzący bądź stojący tryb życia. Warto zatem zapisać się na kurs tańca, odkryć jego zalety i przy okazji pielęgnować własne zdrowie. Nie chodzi jednak o profesjonalne wykonywanie kroków tanecznych, ale o bycie w ruchu oraz czerpanie radości z chwil, które mamy tylko dla siebie.

Powyższe wskazówki powinny na stałe wyryć się w naszej pamięci. Nogi z pewnością odczują dużą ulgę i odwdzięczą się dobrą kondycją.

Diosminex szybka ulga dla nóg

Diosminex szybka ulga dla nóg w formie żelu to doskonały produkt dla tych, którzy oczekują efektu od razu. Przynosi szybką ulgę nogom zaraz po zastosowaniu. Daje uczucie lekkości nóg i jest wygodny w użyciu. Efekty działania żelu potwierdza również Iwona Pavlović:  Nogi są dla mnie szczególne ważne. Jako tancerka muszę dbać o nie każdego dnia. Dlatego wybrałam Diosminex szybka ulga dla nóg. Stosuję go, gdy moje nogi potrzebują odprężenia i relaksu. Żel przynosi szybką ulgę, moja skóra pozostaje nawilżona i elastyczna. Polecam.

Wskazania: Diosminex szybka ulga dla nóg dzięki zawartości zmikronizowanej diosminy oraz innych bioflawonoidów:

  • zmniejsza uczucie ciężkości nóg,
  • zapobiega powstawaniu rozszerzonych naczyń krwionośnych tzw. „pajączków”,
  • regeneruje i pielęgnuje skórę z oznakami cellulitu,
  • zapewnia uczucie chłodzenia, świeżości i odprężenia,
  • produkt przebadany dermatologicznie.

Cena rekomendowana: 27 PLN

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
Informacje prasowe

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
11 lat temu

Fajnie jest się poruszać trochę, bez względu na to czy to taniec czy coś innego.Mi póki co muszą wystarczyć wózkowe spacery.

Sprawdź nasz kolejny artykuł

Spychologia stosowana, czyli jak NIE pomóc zwierzęciu


Dłuższy czas zastanawiałam się, czy warto w ogóle opisywać to, czego byłam świadkiem w trakcie organizowania pomocy dzikiemu zwierzęciu, ale przeszkody i ludzka obojętność jakie spotkały mnie w jej czasie, nie mogą pozostać bez komentarza.

Ale po kolei. Mieszkam w spokojnej okolicy, za moim osiedlem rozpościera się las, więc z wielką przyjemnością zabieram na spacer dziecko i psa, praktycznie każdego dnia. Wielokrotnie mijały nas dzikie zwierzęta, więc ich widok nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem, jednak gdy natknęłam się na rannego ptaka – do dziś nie wiadomo, czy był to młody kwiczoł, czy samiczka kosa – nie mogłam odejść obojętnie, nie udzielając mu pomocy. To było młodziutkie pisklę, z resztkami puchu, lecz jeszcze z nie wykształconymi “dorosłymi” piórami. Niestety gniazdo, z którego zapewne ptaszek wypadł, było zniszczone. Przez dłuższy czas obserwacji, nie pojawił się również żaden dorosły osobnik, który mógłby się nim zaopiekować. Mimo, iż nie jestem ekspertem od ptaków, postanowiłam udzielić pomocy skrzydlatemu, przede wszystkim ogrzać, gdyż był strasznie wyziębiony i nakarmić, w czym pomagał wujek Google, bo dla mnie nie było wcale takie oczywiste, co taki maluch powinien jeść.

Ptaszek początkowo miał się nieźle, szybko odzyskał siły, piórka zaczęły pokrywać jego ciałko, ale bardzo martwiła mnie jego wykręcona łapka i asymetryczne układanie po sobie jednego skrzydła, więc zaczęłam dzwonić po “specjalistach”, którzy powinni udzielić mi pomocy. Przynajmniej wtedy jeszcze tak mi się zdawało. Swoje “call center” uruchomiłam od telefonu wykonanego do jednego z weterynarzy w Gryficach, celem uzyskania pomocy. Zamiast tego usłyszałam, że jestem “taka, siaka i owaka” i najwyraźniej nie mam co w domu robić, skoro zajmuję się dzikim ptakiem.

Przyznaję, po takiej tyradzie łzy poleciały mi same, ale miałam jeszcze większą motywację żeby szukać pomocy dalej. Tylko jeden weterynarz w Gryficach zgodził się przyjąć mnie z ptakiem, dobry tydzień później, jednak jak zaznaczył w rozmowie telefonicznej, nie jest on specjalistą od ptaków i poza konsultacją nie będzie mógł mi pomóc. W zamian dostałam numer telefonu do pewnej fundacji w Szczecinie, która (ponoć) ma na celu ratowanie dzikich ptaków.

Z racji odległości i braku możliwości transportu ptaka aż 100 km, szukałam pomocy dalej na miejscu – kolejno obdzwoniłam nadleśnictwo gryfickie, Urząd Miasta i jedyne co usłyszałam, to że super nim się zajmuję, świetnie że mu pomagam, ale nie mają pieniędzy na pomoc dla ptaka, ewentualnie nadleśnictwo może zabrać ode mnie truchło. “Kłopot “ polegał na tym, że ptaszek – w międzyczasie otrzymał imię Karolczak – miał się bardzo dobrze, nie licząc okaleczonej łapki i ani myślał zdychać.

Napisałam więc maila do warszawskiego ZOO, azylu dla ptaków, gdzie otrzymałam mentalne wsparcie, na podstawie zdjęć wstępną diagnozę złamanej jednej łapki, a drugiej z początkami zaburzeń metabolicznych oraz dietę którą stosowałam już od tygodnia i adresy ośrodków gdzie należało ptaka przetransportować.

W międzyczasie Karolczak przestał opierać się na łapkach, chciał wzbić się w powietrze co uniemożliwiało mu złamanie i straszliwie tłukł się po pudle. I bez pomocy specjalisty wiedziałam że ptak nie wydobrzeje sam, więc w akcie desperacji wykonałam telefon do wspomnianej przez weta fundacji w Szczecinie. Wysłałam kolejne zdjęcia Karolczaka, i zostało ustalone że przyjadą po niego, bo mają pieniądze na transport, a mieli jechać z Trzebiatowa przez Gryfice do Szczecina. Pierwszego dnia czekałam i się nie doczekałam, mieli przyjechać drugiego dnia i nic, zero kontaktu, zadzwoniłam sama. Ok, w porządku, przyjadą – nie przyjechali, nie odebrali też telefonu, nie odpisali na moją wiadomość. Wielkie czyny nie poszły za wielkimi słowami.

Ostatnią deską ratunku okazała się wyszukana przez internet klinika weterynaryjna w Sikorkach, oddalona od Gryfic 30 km. Zadzwoniłam tam, doktor zgodził się nas przyjąć. Od osób które wożą tam swoje zwierzęta, usłyszałam że jest to świetny specjalista, człowiek od spraw beznadziejnych, z tym większą nadzieją oczekiwałam wizyty. Przyjął mnie tego samego dnia, i zrobił wszystko to, czego mogłabym oczekiwać od osoby która zajmuje się zwierzętami z potrzeby serca, a nie tylko pieniędzy.

Wytłumaczył mi wszystko, spokojnie, rzeczowo choć rozwiał moje nadzieje na zdrowie dla ptaka. Co więcej osobiście wykonał telefony dalej, czy ktokolwiek przejmie ode mnie ptaka celem fachowej rehabilitacji. Niestety nic nie wskórał, co gorsza noga Karolczaka zrosła się pod kątem 45 stopni, druga była już z niedowładem, gdyż w warunkach domowych strasznie trudno jest temu zapobiec.

Ostatecznie pomoc dla ptaka przyszła za późno, mimo wsparcia doktora, należało podjąć niełatwą decyzję o uśpieniu. Nawet po operacji istniało ogromne ryzyko, że ptak nie będzie chodził i  latał, zmuszony załatwiać się pod siebie, więc ja tylko po to aby nie skazywać Karolczaka na odleżyny i długie cierpienia, pozwoliłam odejść mu w spokoju.

Do tej pory jak o tym wszystkim myślę, to krew się w żyłach gotuje, bo gdyby nie polityka spychologii, gdybym od razu trafiła na doktora z Sikorek, a nie na mur obojętności, ptak pewnie byłby sprawny jeśli nie na wolności – co byłoby trudne, lecz możliwe – to w wolierze w azylu dla skrzydlatych. Mam też przykrą naukę na przyszłość, że chyba nie warto pochylać się nad takimi zwierzętami, bo niewiele osób jest chętnych do rzeczywistej pomocy, a przez to zwierzę ostatecznie umiera, i nie wiem co lepsze, czy śmierć z głodu i wycieńczenia w lesie, czy od zastrzyku weterynarza.

Jeśli jednak komuś przytrafi się podobne “znalezisko”, proszę zapoznajcie się ze stroną Małopolskiego Towarzystwa Ornitologicznego, gdyż nie każdy młody ptak przebywający poza gniazdem, potrzebuje pomocy, a my mimo dobrych chęci możemy pisklęciu bardzo zaszkodzić.

Źródło zdjęcia: Flickr

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
Żaklina Kańczucka

20 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
11 lat temu

No niestety taki mamy kraj:( Niby mamy dużo różnorakich fundacji i stowarzyszeń ale moim zdaniem mijają się z celem i służą jedynie do nabijania portfeli ludzi tam pracujących:(

Bombel
Bombel
11 lat temu

Aż mi się smutno zrobiło.
Strasznie to przykre kiedy człowiek za darmo, z dobrego serca chce komuś pomóc (nieważne czy to człowiek czy „tylko” zwierzę) i spotyka się z taką obojętnością i nieczułością! 🙁
Brak mi (kulturalnych) słów by określić co myślę o takich osobach, jakie miałaś okazję poznać…..
W ogóle, zastanawiam się teraz jak takie bezduszne persony mogą pracować w instytucjach, które powinny nieść pomoc potrzebującym, w tym przypadku – ptakom!?! Wywalić ich na zbity pysk! Bo nie za odprawienie z kwitkiem i chorym zwierzęciem dostają pieniądze!!

Magda Kupis
11 lat temu
Reply to  Bombel

dokładnie

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
11 lat temu
Reply to  Bombel

Nieczułość i tyle:(

Paulina Garbień
11 lat temu

🙁 niestety serduszko boli jak się słyszy coś takiego, strasznie to przykre

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
11 lat temu

przykre ale niestety prawdziwe:(

Żaklina Kańczucka
11 lat temu

To była strasznie przykra nauka dla mnie, ale skuteczna. Wczoraj jak na złość trafiłam na gołębia z niekompletnymi piórami na skrzydłach i ogonie, był duży ale nie wzbijał się w powietrze. Niestety wiedząc jak to wszystko wygląda nie zdecydowałam się na kolejną naukę, sama nic nie jestem wstanie wskórać. Zostawiłam to matce naturze.

Ania Stanczak
11 lat temu

ale sie poryczałam…. straszne…. nie wiem dlaczego tak jest dlaczego ludzie są tacy obojętni serce sie kraja ………

Ania Stanczak
11 lat temu

ale niestety ludzie są obojętni na krzywde drugiej osoby a co tu mówić o zwierzaczkach ………

Żaklina Kańczucka
11 lat temu
Reply to  Ania Stanczak

Obojętność ludzi to jedno, choć i tak ciężkie do zaakceptowania. Obojętność instytucji odpowiedzialnych statutowo za los zwierząt to inna bajka. A raczej horror, bo ja się pytam, jeśli nie weterynarze, azyle, schroniska to kto pomoże takiemu zwierzowi jakim był Karolczak? za darmo oczywiście jeden na stu, bo tu obawiam się że nie chodzi o istnienie tylko o pieniądze.

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
11 lat temu
Reply to  Ania Stanczak

zgadzam się;(

Matt
Matt
11 lat temu

Tak to właśnie jest, jak pisali wcześniej, niby milion organizacji, które głośno podają swoje numery kont, bo potrzebują pieniędzy na działalność. Tylko jak przychodzi co do czego to tej działalności nie widać. Ja osobiście kilka lat temu, chowałem najpierw 4 jaskółki, ale były zdrowe więc, naszczęście nie dotknęła mnie „spychologia”, aczkolwiek pamiętam jak się zapytałem Pana z małego ZOO czym ją karmić, to usłyszałem, że z tego nic nie będzie, no ale jak mi się chce to białe robaki. Jaskółki były bardzo małe same dziobów na początku do jedzenia nie otwierały, ale zaczęły dostawać piór, a jak się otwierało później… Czytaj więcej »

Grymułka
Grymułka
11 lat temu

Oj, Żakla, przykro mi strasznie, że musiałś tego doświadczyć! 🙁

Żaklina Kańczucka
11 lat temu
Reply to  Grymułka

Ja również żałuję, strasznie że nie udało mi się znaleźć pomocy na czas. Nie polecam tego ludziom o słabych nerwach, nie będę ukrywać że napłakałam się nad losem Karolczaka i własną bezsilnością.

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
11 lat temu

też mi żal ptaszka:(

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
11 lat temu
Reply to  Grymułka

szkoda, ze jeden człowiek coś próbuje zrobić a inny mu zamiast pomóc to odbiera mu nadzieję:(

Agnieszka
Agnieszka
9 lat temu

my jakiś czas temu ratowaliśmy młodego Kopciuszka. kupowałam przeróżne jedzenie, ważyłam każdego dnia. Pojechałam do weterynarza bo miał wielką bułę na kolanie i niedowład drugiej nogi. dostał antybiotyk, następnego dnia karmiłam go o 5 rano, a o 7 był już sztywny:( nie mogłam tego powiedzieć dzieciom, powiedziałam, że poleciał z rodzeństwem do lasu.

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
9 lat temu
Reply to  Agnieszka

Niestety nie zawsze jesteśmy wstanie pomóc. Cudownie że zrobiliście dla niego wszystko co było możliwe.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close