Emocje 12 czerwca 2013

100 lat, Kacperku!

Jesteś mamą. Przepełnia cię szczęście i rozpiera duma – kochasz swoje dziecko nad życie. Wyobraź sobie, że znalazłaś się w sytuacji, kiedy życie tej najukochańszej małej istoty zależy od… pieniędzy. Pewnie teraz myślisz, uff… jak dobrze, że moje dziecko jest zdrowe!Janina jest mamą, taką jak Ty… ale nie ma aż tyle szczęścia – jej synek Kacperek ma poważną, wrodzoną wadę serca.

Mamą, która wie, że jej synek wyjątkowo szybko się męczy… Mamą, która widzi jak  w różnych sytuacjach, skóra chłopczyka nabiera niebieskiego koloru, paznokcie sinieją, oddech staje się przyspieszony, dziecko wymiotuje… Mamą, która kocha nad życie i walczy o życie… syna!

Kacper dziś kończy 8 lat – w swoim kilkuletnim życiu przeszedł 11 skomplikowanych zabiegów w obrębie serduszka, a zabieg kończący trzyetapową korekcję wady serca Kacpra może zostać wykonany tylko w klinice w Munster w Niemczech.  Tam światowej sławy kardiochirurg, profesor Edward Malec, wraz ze swoim zespołem, wykorzystując najwyższej klasy sprzęt medyczny z powodzeniem przeprowadza najbardziej skomplikowane operacje serca. Profesor, po zapoznaniu się z medyczną dokumentacją Kacperka, stwierdził, że jest w stanie dokończyć leczenie chorego serduszka chłopczyka. Operacja, która będzie kosztowała około 32 000 euro, musi odbyć się jak najszybciej. Termin został wyznaczony na 27 sierpnia tego roku.

Teraz wystarczy „tylko” zebrać potrzebne pieniądze.

My mamy z wrolimamy.pl prosimy wszystkie mamy o pomoc! Przekażcie choć niewielką kwotę – jesteśmy przekonane o wielkiej wartości małych wpłat!

Pieniądze można wpłacać na konto: Fundacja na rzecz dzieci z wadami serca Cor Infantis

86 1600 1101 0003 0502 1175 2150 z dopiskiem „Kacper Chmiel”.

23 czerwca zostanie zorganizowany w Rudzie Śląskiej Bieg Charytatywny „Bieg po serducho dla Kacpra” – jeśli jesteście ze Śląska przyjdźcie w niedzielę z całymi rodzinami.

Zapraszamy też na stronę http://www.uratujsercekacperka.pl/ gdzie możecie przeczytać więcej o Kacperku.

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Dania główne 10 czerwca 2013

Pierogi ze szpinakiem i fetą

Za szpinakiem nigdy specjalnie nie przepadałam. Nie smakował mi i tyle. To zielone warzywo zagościło w naszym domu wraz z rozszerzaniem diety synka. Dbałam o to by była ona różnorodna i dostarczała dziecku wiele drogocennych witamin i mikroelementów.  Początkowo była to zwykła zupa szpinakowa, nic specjalnego, ale dziecku smakowała. Chcąc nie chcąc musiałam jej przed podaniem spróbować, trochę przyprawić. I tym sposobem przekonałam się do smaku szpinaku.

Do zrobienia pierwszy raz pierogów ze szpinakiem i fetą nakłoniło mnie ostatnie spotkanie z blogowymi koleżankami. Spróbowałam odtworzyć danie, które jadłyśmy w jednej z warszawskich kawiarenek. Nieskromnie przyznam, że moje bardziej mi smakowały.

Składniki na pierogi ze szpinakiem i fetą

Farsz:

  • 450 g mrożonego lub świeżego szpinaku.
  • 250 g. sera typu feta.
  • 1 średnia cebula
  • Sól.
  • Pieprz.
  • Mielona gałka muszkatołowa
  • 2 łyżki masła
  • 2 ząbki czosnku
  • 2  szklanki mąki
  • 3/4  szklanka gorącej wody
  • 3 łyżki oleju

Ciasto na pierogi:

  • 2 szkl mążki
  • 3/4 szkl gorącej wody
  • 3 łyżki oleju

Przygotowanie:

Pracę rozpoczynam od wykonania farszu, który musi trochę ostygnąć.

Na patelni rozpuszczam 2 łyżki masła.  Siekam cebulę i podsmażam ją na rozgrzanym maśle, po chwili dodając do niej [1] przeciśnięty przez praskę czosnek.

Gdy cebula się zeszkli dodaję szpinak  oraz przyprawiam pieprzem i tyci solą – nie za dużo gdyż feta też wzbogaci farsz w słony posmak.

Podsmażam około 10 minut. Zestawiam z kuchenki do ostygnięcia.

Na stolnicę wysypuję mąkę i łączę ją z gorącą wodą, olejem i zagniatam ciasto. Ciasto zagniatam rękoma, niestety żaden mikser nie zrobi tego lepiej. Jeśli ciasto zacznie się mocno lepić do ręki podsypuję trochę mąką.

Następnie ciasto rozwałkowuję na bardzo cienki placek i foremką do pierogów wykrawam małe placuszki. Można do tego użyć szklanki.

W tym czasie szpinak ostygł, więc łączę go z pokruszoną fetą. Przyprawiam jeszcze raz do smaku pieprzem i szczyptą gałki muszkatołowej.

Później lepię pierogi nakładając farsz szpinakowy na wykrojone placuszki i mocno ściskając brzegi. Czasem żeby się łatwiej lepiły można lekko zwilżyć  je wodą.

Gotowe  pierogi gotuję w lekko osolonej wodzie ok. 5 minut od wypłynięcia na wierzch wody.

Odcedzone pierogi wykładam na talerz. Na wierzch dodaję kleksik kwaśnej śmietany 18% i posypuję koperkiem

Smacznego.

pierogi-ze-spinakiem-i-feta 

Często by zaoszczędzić sobie czasu w przyszłości, na raz robię podwójna porcję pierogów. Ulepione, nie ugotowane układam na desce do krojenia a następnie umieszczam na jakieś 30-45 min w zamrażarce. Po upływie tego czasu odrywam je od deseczki i pakuję w torebeczki foliowe. Później wystarczy tylko ugotować i obiad gotowy. Niekiedy, gdy brakuje już farszu a ciasto nadal jest w środek daję zamrożone jagody czy truskawki i tym sposobem mam zrobione smaczne pierogi z owocami.

pierogi-ze-spinakiem-i-feta-1 

Zdjęcia: Sylwia
Źródło zdjęcia tytułowego: Flickr

Subscribe
Powiadom o
guest

8 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Krysia
Krysia
10 lat temu

chyba troszeczkę się Pani pomyliła w przepisie, gdyż dwa razy są podane proporcje na ciasto, a przepis na farsz jest dokładnie taki jaki szukałam…zrobię z nim pierogi na Wigilię (oprócz oczywiście tradycyjnych 🙂 ) przy czym trochę zielonego szpinaku dodam chyba do ciasta – prościej będzie rozróżnić…

Sylwia
Sylwia
10 lat temu
Reply to  Krysia

Zgadza się wkradł się błąd w treści i razem z farszem podpięły się składniki na ciasto pierogowe. Dziękuję za „czujne oko” 🙂
Zielone pierożki będą wyglądać ciekawie i kusząco 😉

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
9 lat temu

Pierogi pierwsza klasa- niezrównane ze szpinakiem robi moja teściowa- palce lizać.

Katarzyna
Katarzyna
8 lat temu

Pierożki wyglądają cudnie:)ja mam zawsze problem przy klejeniu, po nałożeniu farszu ciężkoMa zlepić pierożki.Jak Pani sobie z tym radzi???

Sylwia
Sylwia
8 lat temu
Reply to  Katarzyna

Do zlepienia pierożków wykorzystuję specjalną plastikową foremkę. Zamykając ją ładnie zlepia się brzegi. Najważniejsze to by farsz (w odpowiedniej ilości) ułożyć na samym środku okręgu z ciasta.
Należy też uważać by nie ubrudzić farszem brzegów ciasta i nie utłuścić ich, wówczas ręcznie też bez problemu uda się skleić każdy pierożek.

Kasia
Kasia
7 lat temu

Ciasto zrobiłam swoje,ale farsz z Twojego przepisu i wyszedł super.

Małgorzata Szewczyk
Małgorzata Szewczyk
7 lat temu

Ile sztuk pierogów wychodzi?

Sylwia
Sylwia
7 lat temu

Nigdy nie liczyłam zrobionych pierogów.

Emocje 8 czerwca 2013

Idzie burza z piorunami…

Różnimy się od siebie mnogością cech, które można by tu wymieniać w nieskończoność. A to wygląd zewnętrzny, upodobania kulinarne, sympatie lub antypatie do idola, a to jeszcze pochodzenie, przeżycia, plany na przyszłość. Generalnie nie da się na tym świecie nudzić i ja sobie chwalę taką różnorodność. Czasem zadziwia mnie coś jeszcze innego, coś co trudno jest w jakikolwiek sposób zmierzyć, ale z ciekawością się temu przyglądam, i otoczenie pewnie też u mnie to od czasu do czasu obserwuje.

Mianowicie chodzi o rzeczy/osoby/zdarzenia, które doprowadzają całą rzeszę ludzi do szewskiej pasji. Dobrze jeśli niemiła sytuacja spotka nielubianego sąsiada, to jeszcze się pod nosem uśmiechnę okraszając to cichym komentarzem. Gorzej jak mnie szlag trafia, np. w sytuacji gdy uczniowie, nie przygotowani do lekcji, odpowiedzą  “pomidor” na zadane przeze mnie pytanie. Tak, uwierzcie, czasem to staje się rzeczywistością. I co zrobić? Z racji tego, że jestem kulturalna, przynajmniej w godzinach pracy, najczęściej obracam to w żart, nawet jak ciśnienie wysadza mój mózg, a oczami wyobraźni widzę to czego sam Salvador Dali w swych wizjach by nie zobaczył….

Gorzej w domu, lub poza nim, gdzie wyrwie mi się to i owo z wściekłości. Nie ma co ukrywać, rzucenie mięsem potrafi ulżyć. Ale gdy za plecami stoi uczeń, albo jestem w sklepie pełnym ludzi i nagle pada ognista wiązanka…Nawet najcichsza i tak zostanie usłyszana. Oj, wstyd który szybko nie mija, i złość która narasta, bo dał się człowiek mimowolnie złapać na takim grzeszku.

Jakoś tak to u mnie działa, że ciężko mi się pohamować, choć przyznam szczerze, że uszy mi więdną gdy słyszę coś podobnego w innym wykonaniu. A co u Was się dzieje, gdy padnie Wam komputer podczas pisania “na wczoraj” arcyważnego dokumentu? Ja bynajmniej nie głaszczę czule sprzętu prosząc, żeby już się nie gniewał. Czasem walnę w biedną klawiaturę, zrobię rundkę po domu, w międzyczasie kawę, żeby jeszcze bardziej ciśnienie podnieść i wracam tłuc myszką o biurko. Następnie dzwonię do męża, a jak on nic nie pomoże, to też obrywa przy okazji. Biedny On, aż się dziwię że jeszcze się ze mną nie rozwiódł!

Z przykrością stwierdzam, że moje sposoby na rozładowanie wściekłości od lat się nie zmieniają, choć słyszałam że można pracować nad zmianą przyzwyczajeń. Ale śmiem twierdzić, że charakteru człowieka się nie zmieni, a nawet pociesza mnie fakt, że choleryków jest więcej na tym świecie i nie tylko ja w ciągu sekundy potrafię się zachmurzyć jak niebo przed wielką burzą, i tak samo szybko wrócić do normalności. I nie ważne, czy pomoże mi w tym głośna muzyka, wielgachny kawał ciasta, czy talerze lądujące na podłodze w kuchni, ważne żeby nikt w tym czasie pod rękę mi się nie nawinął 😉

A Wy drogie Czytelniczki jakim typem ludzi jesteście? Ile Wam potrzeba żeby się zezłościć, i co pomaga ukoić Wasze nerwy? Dzielcie się śmiało, w końcu nie wszystkie jesteśmy aniołami!

Źródło zdjęcia: Flickr

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close