Sport 29 maja 2014

Babskim okiem, czyli gotowi do startu… Start!

W ubiegłą niedzielę, 25 maja, w Gryficach, miałam okazję po raz pierwszy wystartować w zawodach dla biegaczy (5 km). Była to impreza, którą potraktowałam jako start rekreacyjny, bo czego innego można wymagać od siebie po chorobowym niebycie? Tak czy inaczej, w tygodniu poprzedzającym zawody udało mi się wyjść trzykrotnie na “wybieganie” po antybiotyku. Za bardzo żal mi było odpuszczać, więc pomyślałam: jest ryzyko – jest zabawa. Najwyżej umrę i za odszkodowanie z polisy mąż sobie szybciej kredyt na mieszkanie spłaci 😉

Dzieci zostawiłam z tatusiem, wyciągnęłam sąsiadkę z domu (w ramach akcji zawieź-przywieź) i z duszą na ramieniu wyruszyłam na trasę. Kurczę, że też nikt mnie nie uprzedził, że można się stresować takim startem! Nie spodziewałam się tego, bo przecież nastawiłam się na dobrą zabawę a nie na wyżyłowanie się i bicie rekordów. Stara już jestem, nie te nogi, nie ten wzrok 😉

Tak czy inaczej, na miejscu już po odebraniu pakietu startowego, rozejrzałam się dyskretnie po uczestnikach, licząc że z tłumu wyłapię znajome twarze. Kobiety, mężczyźni, młodzi, starzy a nawet dzieciątko w wózku do biegania 🙂 Rewelacja! Zarejestrowałam również  panie z kijkami do Nordic Walking. Frekwencja dopisała.

Spojrzałam w prawo, spojrzałam w lewo… udało się. Naliczyłam rodziców przyjaciółki i byłego ucznia. Czyli nie byłam już tak bardzo sama, poczułam się pewniej, a co więcej, miałam się pod kogo podłączyć w nadziei na towarzyszenie do mety.

Co tu dużo opisywać…  Przed startem – lekka “napinka”, ustawiłam się grzecznie z tyłu – ponoć tam powinni ustawiać się tacy jak ja (bez szans na zwycięstwo), pokręciłam nogą w miejscu, pomyślałam “byle nie ostatnia”, rzuciłam okiem na endo i czekałam już tylko na sygnał do startu. I paszli! Ruszyła machina, już nikt nie zatrzyma…

Ci z przodu to poszli jak przecinak, mnie poniósł z prądem tłum, i przez pierwszy kilometr pięknie się tłumu trzymałam. Tylko przez pierwszy kilometr, bo później to już biegli, jak kogo nogi niosły. Jednego niosły non stop, inny chwilami maszerował. Nie dziwię się tym idącym, bo jak dla mnie temperatura była wstrętnie wysoka (była 11:00 i pewnie ponad 20 stopni, a na co dzień biegam po godzinie 20:00, więc słońce w kark nie pali), trasa wredna bo z podbiegami (za jakie grzechy, skoro ja biegam TYLKO po chodnikach, w rytmie “prosto-długo-daleko”). Ale jaka nauka na przyszłość! Wrażenia bezcenne, nie tylko ze względu na pierwszy start i nową trasę, ale przede wszystkim na atmosferę podczas biegu.

Ponieważ w połowie trasy czekał nas nawrót, byliśmy zobowiązani poruszać się prawą stroną żeby nie przeszkadzać tym, którzy już wracali na linię mety. Bardzo podobało mi się,  że fajnie można się wzajemnie dopingować, dodawać otuchy i mijając konkurentów, przybijać piątki na  trasie, bo do tej pory miałam wyobrażenie że tam raczej każdy dba o siebie. Pozytywna energia, uśmiechnięci ludzie, bezpośredni, bez “ą””ę” i niepotrzebnego zadęcia.

Na metę wpadłam mocno zmęczona, załapałam się na medal i 4 miejsce wśród kobiet. A nawiązując do słów pewnego sympatycznego biegacza, zawartych w relacji z innego biegu, to że byłam 4 w swojej kategorii, wiele znaczy, pomimo świadomości że szybsi nie dojechali 😉 I mimo że nie liczyłam na dobry wynik, to i tak czas w jakim przebiegłam dystans bardzo mnie ucieszył.

Czy może istnieć lepsza motywacja do działań? Udało mi się poprawić wynik z treningu, ukończyć pierwszy start, rozsmakować się w atmosferze dobrej zabawy i gratulacji dla zwycięzców. No cóż, dla mnie znaczyło to dużo i z pewnością o ile mi zdrowie i dzieci pozwolą, stanę nie jeden raz na starcie zawodów. A więc do zobaczenia za rok, oby w jeszcze szerszym gronie!

4

3

2

5

Zdjęcia: Beata Ściesińska oraz Time-Sport

Subscribe
Powiadom o
guest

12 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Barbara Heppa-Chudy
Barbara Heppa-Chudy
9 lat temu

Jestem pełna podziwu – uwielbiam kobiety, które mają pasję; uwielbiam matki, które mają pasję! I samozaparcie. I są zmotywowane.
Gratuluję!

Żaklina Kańczucka
9 lat temu

Dziękuję. Mam nadzieję że coraz więcej mam wyjdzie na ścieżki do biegania czy jazdy rowerem. Sport to nie tylko zdrowie ale i gwarancja dobrego samopoczucia 🙂

Edyta Skrzydło
Edyta Skrzydło
9 lat temu

Brawo ! Najważniejsze to realizować swoje pasje. 🙂 Gratuluję!

Żaklina Kańczucka
9 lat temu

Dziękuję 🙂

Magda
Magda
9 lat temu

A gdzie to zdjęcie z medalem? Nie bądź taka, pochwal się reszcie 😀

Żaklina Kańczucka
9 lat temu
Reply to  Magda

że niby to 😉 ?

Paulina Garbień
Paulina Garbień
9 lat temu

Tak wygląda Mama dwójki dzieci, tutaj należą sie podwjóne graulacje !!!!!

Żaklina Kańczucka
9 lat temu

Chętnie usłyszę to po 3cim dziecku 😉 Dzię-ku-ję 😀

Justyna
Justyna
9 lat temu

Wielkie gratulacje!!! Wspaniale, że są kobiety, które potrafią połączyć pasję z codziennością i prozą życia. Uwielbiam…Życzę zdrowia, wielu radości, ogromnej satysfakcji na co dzień <3

Żaklina Kańczucka
9 lat temu
Reply to  Justyna

Dziękuję, bardzo miło mi czytać te słowa 🙂 Pozdrawiam serdecznie!

Olga
Olga
9 lat temu

Gratuluję samozaparcia i życzę kolejnych sukcesów 😀
Ps. Figura miodzie 😉

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
9 lat temu
Reply to  Olga

Dziękuję i zachęcam do aktywności, lato to idealna pora na rozpoczęcie działań 🙂

Na zakupach 27 maja 2014

Wrrrrrr…leci samolocik, czyli odlotowy sposób na małego niejdaka

Rodzice troszcząc się o swoje pociechy, zastanawiają się nad ich potrzebami. Czy jest im ciepło, czy nie są zmęczone, a kiszki nie grają marsza? Szczególnie to ostatnie, czyli pełen brzuch malucha, często martwi rodziców. Wiadomo, że zdrowe posiłki muszą być zbilansowane, pełne witamin i minerałów, nie może być mowy o śmieciowym jedzeniu i bezwartościowych napojach. Ale nawet stawiając dziecku najzdrowsze smakołyki pod nosek, zdarza się, że napotykają na opór malca przed jedzeniem.

Niestety kilkulatek to nie dorosły człowiek – sam sobie nie wytłumaczy, dlaczego warto jeść zdrowo. Nie ma potrzebnej do tego świadomości i jeszcze długo nie będzie postrzegał posiłków jako kluczowego elementu zdrowego stylu życia. Rodzice mają za zadanie wytłumaczyć i zachęcić do takiego pożywienia. Najlepiej byłoby, gdyby nie musieli rwać włosów z głowy i zastanawiać się ile jedzenia zniknęło z talerza. I to wcale nie w pysku przyczajonego pod stołem psa!

Ale jeśli nawet trafią na małego niejadka, który smętnie wygrzebuje zieleninę lub mięso z talerza, to nie koniec świata.

Pamiętacie, jak Wasi rodzice lub dziadkowie starali się Was przekonać do zjedzenia jeszcze jednej łyżeczki zieleninki z talerza? “Za mamusię”, “za tatusia”, “za dziadziusia” ??? Kto by tego nie pamiętał ! Albo jeszcze inaczej – wrrrr… i zamaszystym ruchem ręki babci łyżeczka z jedzeniem niczym samolot lądowała w otwartej małej buzi??? Jasne, że tak! To całkiem sympatyczne metody na zachęcenie dziecka do skosztowania choć odrobiny nałożonego jedzenia, w miłej atmosferze, bez niepotrzebnego stresowania niejadka.

Przy stole nie zawsze musi być sztywno, uśmiech jest mile widziany, a jeśli uśmiechamy się przy pięknie zastawionych talerzach, to jest fantastycznie! A jak sprawić aby maluch nie tylko nie uciekał na widok pełnego talerza, a sam złapał za widelec by zajadać ze smakiem? Podarować mu wyjątkowy prezent – zestaw dwóch kolorowych sztućców – łyżeczki i widelca, które z pewnością zachęcą do samodzielności przy stole.

Łyżeczka i widelec w kształcie samolotu zachwycą małych konsumentów. Dzieciaki kochają kolory i fantazyjne kształty, więc z radością wezmą do rączek łyżeczkę i widelec samolocik, którym załadują jedzenie do buzi. A ile przy tym będzie zabawy! Rodziców z pewnością ucieszy fakt, że sztućce nie tylko można szybko umyć pod bieżącą wodą, ale również wstawić z większą ilością rzeczy do zmywarki.

Komplety sztućców w różnych kolorach trafią w gusta maluchów, które mogą zadecydować o wyborze ulubionych łyżeczek i widelców. Lekki plastik z którego je wykonano, ułatwi młodszym dzieciom kierowanie rączki od talerza do buzi. Wszystko to sprawi, że dziecko chętniej podejmie dalsze próby samodzielnej nauki jedzenia. Ząbki widelczyka są bezpieczne dla dziąseł, nie obiją również mlecznych ząbków, więc bez strachu o bezpieczeństwo dziecka, można dać je w rączkę trzylatkowi.

Nawet jeśli malec nie będzie gotów do wzięcia łyżeczki czy widelca we własne dłonie, rodzice czy też dziadkowie śmiało mogą za pomocą samolotów wymyślać przeróżne zabawy, które ostatecznie doprowadzą do napełnienia brzuszka pociechy. Wtedy największy niejadek z otwartą buzią poczeka na lądowanie kolorowych łyżeczek w ustach. A jeśli towarzysze przy stole będą wydawać przy tym śmieszne odgłosy, pora posiłku będzie się już kojarzyła wyłącznie z mile spędzonym czasem. Nauka przez zabawę to zdecydowanie najszybszy sposób na pozytywne kształtowanie właściwej postawy i dobrych nawyków żywieniowych u dziecka na przyszłość.

Zestaw pierwszych sztućców dla dziecka można kupić w sklepie Mikołajek.

samolot

mikołajek 4

Mikolajek

mikolajek 2

mikolajek 3

Wpis jest elementem współpracy z firmą Mikołajek.

zdjęcia: Żaklina Kańczucka

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
madzia
madzia
9 lat temu

Świetny pomysł na zachęcenie niejadka do jedzenia. Pierwszy raz widzę takie odlotowe sztućce 🙂

MAMA
MAMA
9 lat temu

Teraz powiedzie „samolot leci” nabiera nowego znaczenia 😀

Uszi
Uszi
9 lat temu

Ja też chcę takie sztućce…. hm… aha ja nie mam problemów z napełnianiem brzucha … zapomniałem 🙁

Ale dobre Mańka !!

Żaklina Kańczucka
9 lat temu
Reply to  Uszi

Możesz być spokojny, Bartek na bank Ci ich nie pożyczy 😉

Asia
Asia
9 lat temu

Fajne 🙂 Choć u nas bardziej sprawdza się „za mamusię, za tatusia,….” 😉 😛

Emocje 25 maja 2014

Po stronie dziecka

Kiedy wspominam moją Mamę w zasadzie pierwsze co mi przychodzi na myśl, to że zawsze była po mojej stronie. Nie żeby zawsze się ze mną zgadzała, albo ja z nią, nie było tak różowo. Byłyśmy zbyt podobne do siebie, obie zbyt impulsywne, zbyt uparte, zbyt stanowcze, iskrzyło, oj iskrzyło! Oczywiście nie mówię tu o wczesnym dzieciństwie tylko o czasie nieco późniejszym. Bo dzieckiem to ja byłam grzecznym, narzekać nie można było.

Ale nie o to mi chodzi.

Mama nigdy publicznie nie wystąpiła przeciwko mnie, nawet jeśli były powody, jeśli zachowałam się nie tak jak trzeba, co przecież każdemu się może zdarzyć. Wyjaśniałyśmy to sobie, gdy byłyśmy same. Pamiętam taką sytuację, gdy ktoś mi zwrócił uwagę że źle się do Mamy odezwałam, to był jej dobry znajomy. Nie zdążyłam się odezwać, gdy Mama powiedziała: a co ciebie obchodzi jak my ze sobą rozmawiamy? Między nas nikt nie miał prawa wejść, bardzo o to dbała.

W ósmej klasie miałam beznadziejną wychowawczynię. Tak, tak, nie powinno się tak mówić o nauczycielach, no ale co poradzę, że taka była? Nie lubiła mnie, właściwie nie wiem czemu, może z nudów. Chociaż nie, teraz myślę, że wkurzałam ją, bo się jej nie bałam, a przecież była postrachem szkoły. Niczego mnie nie uczyła, widywałyśmy się raz w tygodniu na godzinie wychowawczej. Wiecie za co mnie najbardziej nie lubiła? Za drugi kolczyk w lewym uchu! Nie żartuję, mówię serio. Darła się na mnie z tego powodu, aż echo niosło po szkolnych korytarzach. Tak na marginesie: wszystkie moje koleżanki miały dwie dziurki w lewym uchu, a niektóre nawet trzy. Taka moda wtedy była. Nawet nie zrobiłam sobie pierwsza, ale to na mnie spadały bite przez nią pioruny. Kiedy zażądała żebym go wyjęła, a ja odmówiłam, kazała mi przyjść do szkoły z Mamą.

Mama się zagotowała, że z powodu takiej głupoty jest wzywana do szkoły, no ale poszła. Wychowawczyni chciała być profesjonalna, pochwaliła mnie za oceny (nie żebym była prymuską, ale źle nie było), przyznała, że zachowanie w porządku, no tylko TEN KOLCZYK! I wtedy moja Mama powiedziała: Wie pani co? Ja na ten kolczyk patrzę codziennie w domu i jakoś mi nie przeszkadza, mały jest, o nic nie zaczepia, ścian nie rysuje, a pani ten widok przeszkadza niecałą godzinę w tygodniu? To niech pani nie patrzy. I niech mi pani wyjaśni jak to jest, że nie przeszkadzają pani kolczyki innych uczennic, nawet tych co noszą po trzy duże kolczyki w jednym uchu?

Żeby nie przedłużać powiem tylko, że tak zapowietrzonej mojej wychowawczyni nie widziano ani wcześniej ani później, a temat kolczyków skończył się jakby kto nożem uciął 😛

Dziś gdy sama jestem mamą doceniam to dużo bardziej niż wtedy. I staram się być tak samo fair wobec Duśki. Jest jeszcze mała, proces wychowawczy trwa, ale nie zwracam jej uwagi publicznie, jeśli nie ma palącej potrzeby – dopiero gdy zostajemy same tłumaczę co i dlaczego zrobiła źle. Wyjątkiem jest plac zabaw, gdy jej zachowanie wpływa na bezpieczeństwo innych dzieci, wtedy reaguję natychmiast. Niestety moja córka jeszcze nie załapała, że nie wszystkie maluchy tak samo szybko opuszczają zjeżdżalnię. W innych przypadkach, kiedy np. do dorosłego sąsiada zwraca się per “ty”, czekam aż zostaniemy same, żeby spokojnie porozmawiać. Poza tym moje dziecko jest raczej statyczne i spokojne, jej największe przewinienie, które muszę ucinać, to krzyk, że ktoś chce gumą do żucia poczęstować, albo landrynką, a ona takich rzeczy nie je. Trenujemy grzeczne odmawianie i dziękowanie 😉

Nie pozwalam na krytykowanie mojej córki dla samego krytykowania. Co z tego, że nie wejdzie na drabinki tak wysoko jak inne dziecko? Co z tego, że nie che jeść tego co inne dzieci? Czy to jest powód żeby ją piętnować? Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Porównywanie do innych dzieci to dobry sposób na wpędzenie w kompleksy. Nie zgadzam się na to.

Dziecko ma prawo liczyć na mamę, szukać w niej oparcia, rola mamy to nie tylko: nakarmić, napoić, ubrać, zabrać na spacer. To coś o wiele bardziej złożonego, skomplikowanego, trudniejszego. Tak, tak, trudniejszego. Ale też nie ma nic piękniejszego na świecie niż uśmiech dziecka. Dlatego cieszę się, że jestem mamą.

Mam nadzieję, że kiedyś Duśka będzie wspominała mnie tak, jak ja dziś moją Mamę.

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Asia
Asia
9 lat temu

Lubię czytać twoje wpisy… Zawsze szeroko się do nich uśmiecham 🙂

Mirella
Mirella
9 lat temu
Reply to  Asia

Dziękuję 🙂

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close