Brzdąc w natarciu – gdy dziecko zmienia się w odkrywcę
Skończyły się czasy spokojnego siedzenia bądź wykonywania domowych obowiązków, gdy synek leżał i bawił się na macie czy kocyku. Wystarczyło gotując obiad zerkać czy maluszek bawi się spokojnie, czy może śpi. Słodki, bezbronny bobas zmienił się w prawie 8,5-miesięcznego małego odkrywcę, którego wszędzie pełno.
Synek leżenie zamienił na raczkowanie i wspinaczkę. Najlepszy do uskuteczniania wspinaczki okazał się bujaczek — leżaczek, nie mniej przydatne mamine lub tatusiowe nogi. Wystarczy objąć i piąć się do góry jak bluszcz. Alpinista nie przepuści oczywiście także kanapie, fotelom czy nogom od stołu. Nic, co prowadzi do pionizacji i jest w miarę łatwe do uchwycenia nie może stać bezużyteczne. Mój syn, brzdąc w natarciu, zaraz znajdzie mu milion innych zastosowań.
Oczywiście w związku z poczynaniami synka, cały dom musiał przejść ponowną reorganizację w celu spełnienia wymogów bezpieczeństwa. Pojawiły się zaślepki do kontaktów, zabezpieczenia na kanty mebli, pochowałam wszystkie kable i poprzestawiałam kwiatki… Tak kable i kwiatki to ulubieńcy mojego szkraba. Ciągnie go do nich jak kotka. Czai się, a gdy nie patrzę zaraz skrada się, by nagle zaatakować lub choć wyciągnąć rączkę, złapać i włożyć do buzi jak nie kabel to listek fikusa. Na szczęście udaje mi się go zawrócić, gdy tylko zmierza w kierunku „dżungli”.
Zmiany zaszły także w pokoju Kubusia. Łóżeczko zostało obniżone o poziom w dół, co spotkało się z dezaprobatą ze strony mobilnego malucha. W końcu rodzice zepsuli najfajniejszą zabawę, jaką było podciąganie się do klęku i wstawanie. Zamiast kocyka na dywanie rozłożona kołdra, bo mały odkrywca w czasie wspinaczek zaliczał bęcki a mama nie zawsze zdążyła z asekuracją. Rozważaliśmy nawet z mężem zakup kasku ochronnego. Wyglądałby wtedy jak prawdziwy alpinista.
Nasz mały skarbek nie posiedzi w miejscu 10 min (musi coś go bardzo zainteresować np. pilot TV). Jest jak sprężynka, takie żywe srebro. Wszędzie go pełno. Często schowany byłby nie do znalezienia, ale okrzyki radości zdradzają miejsce ukrycia. Nawet nasz czworonóg został wyeksmitowany ze swoim legowiskiem do kuchni. W ten sposób w każdej chwili mogę zamknąć kuchnię dla jego dobra i spokoju. Synek wprost uwielbia sierściucha i byłby gotowy zagłaskać go na śmierć. Teraz gdy jest w stanie sam do niego dotrzeć stwierdziłam, że trzeba stanąć w obronie psiaka i synka, bo nigdy nie wiadomo jak zareaguje zmęczony nieustannym tarmoszeniem pies. Poza tym psia karma mogłaby przez przypadek trafić do buźki ciekawskiego malucha.
Jednym słowem mój słodki bobas zmienia się w małego wędrowniczka, odkrywcę. Mama musi mieć teraz oczy dookoła głowy i być dwa kroki przed pomysłami syna. Mój skarbek codziennie zaskakuje nowymi umiejętnościami, oczekując z błyskiem w oku pochwały. Jego radość z czegoś, co mu się udało dokonać jest bezcenna. Ja natomiast z dnia na dzień zdaję sobie sprawę jak dzieci szybko rosną, rozwijają się i kształtują swój charakter.
Ciekawa jestem, co interesowało Wasze szkraby, gdy stawały się małymi odkrywcami i w jaki sposób starałyście się chronić je przed wypadkami, jakie czyhają na nie w Waszych czterech kątach?
Źródło zdjęcia: JillWellington/Pixabay
Ja czekam na „natarcie”. Mój brzdąc jeszcze się tak nie porusza. Jeszcze znajduję go w miejscu, w którym zostawiłam. Ale z moich obserwacji wynika, że lada moment ruszy. A wtedy zacznie się przemeblowanie mieszkania w celu zwiększenia jego bezpieczeństwa. I masz rację, dzeci rosną strasznie szybko. Na co dzień tego nie zauważamy, dopiero jak tak człowiek przystanie, poduma…wtedy widać!
Oj wiele niebezpieczeństw czeka na maluchy. My zaliczyliśmy wycieczkę na pogotowie, gdy 10-miesięczny Aleks rozwalił sobie głowę o kant stolika (papierowego z Ikea). Stres ogromny, bo krwi było mnóstwo – dziecko, białą koszulka męża, pokój, łazienka – lało się strumieniem! W rezultacie rana niewielka, obyło się bez szycia (pomógł specjalny plasterek), a doktor wytłumaczył, że urazy główki są właśnie takie „krwawe”. Na drugi dzień kanty stolika zostały ozdobione specjalnymi zabezpieczeniami (polecam te z Rossmanna).
I jeszcze chciałam dodać, że przy wypadku byliśmy oboje – ja i mąż – 10 cm od synka!
U mnie działo się dosłownie to samo, przy czym z małym byłam tylko ja, i Bartek gruchnął główką o drewniany kant łóżka :/ Niestety, rodzic choćby miał oczy wokół głowy, nie jest wstanie ochronić malca przez wszystkimi guzami.
Zgadzam się z tobą Marysiu. Kuba nie raz nie dwa wylądował na dywanie w czasie próby wstawania i zaliczył bęcki w łóżeczku. Żadna mama nie jest w stanie strzec swojego skarbu 24 godziny na dobę. Jak napisałam w tekście Kuba jest dość mobilny a niekiedy nie nadązam za jego pomysłami.
Mój 7-miesięczny Królewicz też ostro „naciera” 🙂 od momentu kiedy załapał jak może się SAM przemieszczać (pełzać) ciągle znajduję na Nim nowe siniaki i otarcia!!! 😛 I z tym pełzaniem doszedł do takiej wprawy że ciężko za nim nadążyć! „Biega” po całym mieszkaniu!Wciśnie się w każdy kąt,wejdzie pod łóżko,pod stolik,za biurko…zagląda do szafek,tarmosi mi firanki,kontakty i wszelkie kable które znajdą się w jego zasięgu! 🙂 No jakby mógł to by rozniósł całe mieszkanie!! 🙂 A to dopiero początek takich przygód! 🙂
Teraz próbuje się podnosić…..więc już się boję kiedy rozbije głowę,jak Twój Aleks Basiu ?! 😉
My póki co należymy do „leniwców” i znajduję Maję tam gdzie ją zostawiłam, ale myślę że nasz spokój już długo nie potrwa. Oj, będzie się działo;-)
Oj będzie wesoło 🙂
Oj będzie, będzie:) Ja czasami tęsknię za czasami jak moje dwa kręciołki były mniej mobilne:)
My jak nasz pierworodny stawiał pierwsze kroki mieliśmy taki wielki drewniany kojec. Bardzo pomagał. Ale córka w ogóle go nie chciała (kojca 😉 Trzeba wszystko co jest za nisko przestawić na górę (szybko się wolne półki zapchają). Kanty stolików zabezpieczyć gumowymi narożnikami. Nie da się wszystkiego przewidzieć, ale z perspektywy czasu, pierwsza ciekawość szybko mija – to co intrygowało na początku staje się normalne.
Podstawa to usunąć wszystko niebezpieczne z zasięgu ręki takiego szkraba…ale fakty są takie, że mając oczy na około głowy i zabezpieczone wszystkie niebezpieczne miejsca to i tak może zdarzyć się sytuacja, gdy szkrab coś przeskrobie, gdzieś się uderzy czy stłucze. Możemy prawdopodobieństwo wypadku tylko minimalizować. Przecież takie żywe srebro zawsze znajdzie jakiś nowy sposób na wspinaczkę, mimo, iż my byśmy na to nie wpadli nigdy 🙂
Olga to żywe srebro 🙂 Jak już tylko przestała być dzieckiem stacjonarnym, to trzeba było mieć ją ciągle na oku a i tak bez wypadków się nie obeszło. Pierwsza i druga krew polała się z rozwalonej wargi- 'spadając’ z materaca, który i tak leżał na podłodze- końcówka raczkowania a początki chodzenia. Poważniejszy wypadek miał miejsce na tydzień przed świętami Bożego Narodzenia w zaszłym roku- oblała się dziadkową kawą 🙁 Aż wstyd się przyznać były przy tym 4 dorosłe osoby! To był moment i kawa wylądowała na brzuszku Olci. Szczęście w nieszczęściu, że kawa stała już z 5 minut na stole;… Czytaj więcej »
Aldono nie zazdroszczę przeżyć. Starchu napewno najadlaś się co niemiara widząc jak Ola ląduje na szpitalnej posadzce 🙁 Najważniejsze że nic się jej nie stało. A ta kawa też na szczęscie wielkie szczęscie 😀
Oj tak, Ola potrafi zadbać o nasze emocje 🙂 Przypomniały mi się jeszcze jej akrobacje na placu zabaw, czy chęć zjechania na rowerku po schodach!!! W ostatniej chwili ją zatrzymałam. Niestety jest tak, że widzi co robią starsze dzieci i ona też tak chce. Nie raz i nie dwa zwróciłam uwagę takiemu dzieciakowi by np. nie skakał po zjeżdżalni czy huśtał się na stojąco na huśtawkach bo raz, że niszczą, dwa młodsze patrzą i też tak chcą. Wiem, że czasem patrzą na mnie jak na dziwoląga. No ale cóż, chodzi mi tylko i aż o bezpieczeństwo. Tak na marginesie- na… Czytaj więcej »
Ze starszym synem było bardzo spokojnie, jeśli nie liczyć upadku z łóżka na wakacjach (a zarzekałam się, że mojemu dziecku się to nie przydarzy). Syn ma raczej spokojny charakter, zwykle po prostu siedział na podłodze i bawił się zabawkami. Ulubioną zabawką była 5-litrowa pusta butelka po wodzie mineralnej, którą targał po mieszkaniu. Oczywiście, na porządku dziennym było szperanie w szufladach, dlatego zostały zaklejone zabezpieczeniami (ale potem żałowałam tego, bo trzeba było zdrapywać klej). Szkrab miał do dyspozycji dolną szufladę w kuchni z plastikowymi pudełkami do zabawy i z tego chętnie korzystał. Rogi stolika kawowego okleiliśmy zabezpieczeniami, które po pewnym czasie… Czytaj więcej »
Moim sprawdzonym sposobem na kleje po taśmach czy naklejkach/nalepkach to zmywacz do paznokci. Nasączyć wacik i kilka razy przetrzeć- powinno pomóc 🙂
Ja żadnych szuflad nie zaklejałam, szafek nie zawiązywałam. Wyjęłam z nich niebezpieczne i cenne przedmioty o zostawiłam to co spokojnie może być przeglądane, wyjmowane i wkładane przez małych odkrywców. W kuchni np. w szufladach (tych niżej położonych) zostały ściereczki, fartuszki, zapasowe gąbeczki i plastykowe kubeczki, pojemniczki do przechowywania żywności (oczywiście przed uzyciem wszystko musi zostać umyte:).
Młody alpinista wymyślił sobie jak wyjrzec przez okno: odsuwał kolejno szuflady, te co niżej to mocniej wysunięte. W ten sposób powstały „schodki”, po których sprytnie się wspinał aż mógł zobaczyć co dzieje się za oknem:)
O widzę, że panie niezłe zabezpieczenia stosowały, u mnie niczego takiego nie było, mówiło się tylko po kilkanaście razy „nie wolno” i koniec, aż dziecko posłuchało 🙂