Na pewno pamiętacie nasz wrześniowy konkurs literacki „Codzienne przypadki – niezwykłej matki” zorganizowany wspólnie z Księgarnią Internetową Tolle.pl. Dziś pragniemy przedstawić Wam pierwszy z nagrodzonych tekstów, zwycięski wpis konkursowy. Jego autorką jest Natalia Smykowska – zwyciężczyni konkursu i zdobywczyni głównej nagrody, zestawu książek. Mamy nadzieję, że przyjmiecie go równie ciepło jak my 🙂 Natomiast Natalii jeszcze raz serdecznie dziękujemy za udział w konkursie i gratulujemy wygranej 🙂
Śni mi się morze… spaceruję po plaży, boso, po zimnym i mokrym piasku… Chłodny wiatr owiewa moją twarz, a ja wciągam zachłannie powietrze, mocno, coraz mocniej, jakbym chciała zatrzymać je w sobie na zawsze. Mam zamknięte oczy, bo wystarczy mi ten zapach i łyk świeżego powietrza, żeby czuć się cudownie. Słyszę mewy – piskliwie naznaczają swoją obecność. Coś jest jednak nie w porządku… Mewy są niespokojne i rozdrażnione… Psuje to kompletnie moją morską idyllę! Próbuję zobaczyć, co się dzieje, jednak trudno mi cokolwiek dostrzec. Jedynie maleńkie światełko, tuż nade mną oświetla coraz większą powierzchnię wokół mnie, przy nieustającym wrzasku morskiego ptactwa. Zrywam się jak oparzona, nieudacznie nakładam okulary pośpiesznie wyszukane gdzieś w czeluściach pościeli i już wiem, że senne marzenia prysnęły… Podchodzę do łóżeczka i biorę moje rozpłakane dziecię na ręce. Przytulam czule swój policzek do jego pachnącej główki i całuję delikatnie, powtarzając, że jestem i że wszystko będzie dobrze…
Poranek, po mniej lub bardziej przespanej nocy, przeważnie napawa mnie optymizmem i daje zastrzyk energii, aby przetrwać nadchodzący dzień. Zaczyna się nagle, brutalnie wyrywając mnie z tak upragnionego snu, aby powoli przerodzić się w uroczy bezzębny uśmiech i leniwe przeciąganie z szerokim, mruczącym ziewnięciem. Uwielbiam jak po kilku przespanych godzinach, moje wygłodniałe dziecko widząc obnażoną obok pierś, kurczy się przyjmując kształt małej kuleczki, obraca w moją stronę i łapczywie przysysa się obejmując malutkimi rączkami jak najcenniejszy skarb…
Spoglądam w lustro. Moja zszarzała twarz nie prezentuje się idealnie w dziennym świetle… Jednak nie ma co rozmyślać teraz nad koniecznością wykonania kilku zabiegów w salonie kosmetycznym, bo czas, gdy berbeć odsypia poranne czułości, jest niezwykle bezcenny. Dlatego wykonuję czynności niezbędne, by doprowadzić się do ładu i nie straszyć chociażby listonosza, o mężu nie wspominając. Idę zjeść śniadanie. Nie! Nie idę… Po drodze napotykam widok wierzgających bosych stópek, które muszę natychmiast wycałować i przyodziać w mini-skarpetki. Lądowanie na kolorowej macie z dzwoniącymi i szeleszczącymi zabaweczkami kończy kilkunastominutowe turlanie po wielkim łóżku.
Jest chwila na śniadanie. A może kawka? Chętnie i koniecznie… Popijam aromatyczny napój i jednocześnie wyglądam za okno intensywnie analizując prędkość wiatru i intensywność promieni słonecznych, na podstawie czego za moment podejmę decyzję o przewietrzeniu własnej głowy i rozbawionego malca.
A więc spacer… Od krótkiego dość czasu odbywa się bez większych komplikacji. Niezwykle pożyteczny, zwłaszcza że połączony z wizytą na lokalnym bazarku. Zakupione jarzyny lądują we wrzątku, powoli zamieniając się w pożywną zupę. Małemu człowieczkowi też przypada udział, a większość rozdrobnionej papki pochłaniają jego dłonie i ubranie. Należałoby teraz wyprać tygodniowy zestaw takich upapranych ciuszków, jednak jak na złość brak popołudniowej drzemki i narastające marudzenie syna skutecznie mi to uniemożliwia.
Czas na kąpiel. Wspólną. Iskierki w oczach dziecka i masa gumowych, piszczących zabawek. Podczas gdy tatko oporządza malca, ja mam chwilę dla siebie. Wyławiam „gumiaki” i dolewam pachnący płyn. Moja skóra nie cieszy się zbyt długo nawilżeniem. Dociera do mnie ciche łkanie nieumiejętne jego uciszanie. Mimo iż to nie „mój wieczór” wyręczam przerażonego tatusia biorąc w ramiona zapłakane maleństwo. Wtulamy się w siebie. Wyśpiewuję w kółko tę samą melodię, coraz ciszej, aby wsłuchiwać się w jego spowalniający oddech. Staje się on spokojny i miarowy. Czuję jak jego małe ciałko robi się bezwładne. Zasnął. Mogę go teraz odłożyć do łóżeczka jednak zachłannie przedłużam tę chwilę i trzymając go w objęciach, dziękuję za szczęście, jakie mnie spotkało.
Jest mój moment. Siadam i podsumowuję miniony dzień. Do kalendarza starannie wpisuję dzisiejsze poczynania mojego szkraba. Jest chwila na rozmowę z ukochanym. W międzyczasie kilkakrotnie zaglądam do malca czy aby na pewno mnie nie potrzebuje. Sprawdzam pocztę i tyle… Zmęczenie bierze górę nad ciekawością internetowych nowinek. Cichutko skradam się do łóżka. Kładę się i rozmyślam nad niezwykłością tego małego stworzenia… Dziękuję jeszcze kilka razy za to, że jest i proszę o zbawienny sen…
Śni mi się morze…
Fot. Tamara Bellis/Unsplash
Zwycięski wpis konkursowy – Codzienne przypadki niezwykłej matki
Czytałam z szerokim uśmiechem – od ucha do ucha! I z przeszklonymi oczami,jednocześnie!!! Cudownie ujęłaś temat,tak nam Nam bliski! Nam – Mamom! 😉
BRAWO!! 🙂
Ciepło się robi na duszy, tak nostalgicznie, aż sama chciałabym powiedzieć … śni mi się morze 🙂
cudowny i ciepły opis tego wszystkiego co my Mamy czujemy 🙂
piękny tekst gratuluje wygranej
Natalka po prostu PRZEŚLICZNY tekst 🙂 przeczytałam jednym tchem i tak mi teraz błogo na duszy 🙂 Dziękuję i Gratuluję :*
Dziękuję za Wasze słowa! I za uznanie 🙂 To dla mnie największa nagroda!
Cudowny, naprawde cudowny teks i proszę o ciąg dalszy…:) :*
Tekst cudowny, balsam dla duszy 🙂
Świetny tekst! Po ciężkim dniu poprawił mi humor 🙂 Dziękuję :*
super tekst 🙂 czekam z niecierpliwością na część 2 🙂 i kolejne!!!
Przyjemnie czytało się cały tekst , który zawiera elementy mojej codzienności . Aż szkoda , ze już się skończył ….bo mogłabym jeszcze czytać i czytać 🙂 Gratuluję wygranej 🙂
Niezwykle wzruszające! Gratuluję
Bardzo przyjemny tekst, czułam się jakbym czytała ciekawą książkę i czekała na to co wydarzy się w kolejnych rozdziałach 🙂
Gratuluję wygranej 🙂
Brak mi słów….przepięknie napisane…..i tak jak Agusiak czytając miałam nadzieję na kolejny rozdział:) No więc nic innego nie pozostaje jak Apel o kolejne rozdziały…..a może jakaś książka by z tego wyszła:)
GRATULACJE
Gratuluję Ci wygranej oraz tak umiejętnego ubierania w słowa Twoich jakże wrażliwych odczuć, to sztuka. Pozdrawiam serdecznie.
Będą jeszcze inne wpisy?
Gratulacje, brak mi słów cudo!!!