Na zakupach 22 stycznia 2013

Cóż to był za chrzest

Podczas przeglądania rodzinnych fotografii wpadły mi w ręce zdjęcia wykonane podczas chrztu Młodego. Odżyły wspomnienia związane z tym wyjątkowym dniem, który – jak się okazało – był większym przeżyciem dla nas, rodziców, niż dla naszego syna. Ileż to trudu włożyliśmy w przygotowania, ile czasu spędziliśmy na lekturze poradników dla młodych rodziców, którzy taką uroczystość będą przeżywać po raz pierwszy… Na szczęście w praktyce organizacja chrztu okazała się nieco łatwiejszym zadaniem niż początkowo myśleliśmy i mimo licznych obaw z naszej strony wszystko potoczyło się gładko.

Pamiętam, że pozytywnie zaskoczył nas brak zbędnych formalności związanych z ustaleniem daty chrztu. Ksiądz podał nam najbliższy dostępny termin, a my zgodziliśmy się do niego dostosować. Uniknęliśmy też problemów z wyborem chrzestnych, gdyż od dawna było jasne, że tę rolę będą pełnić nasi bliscy przyjaciele. No i po kilku latach stwierdzam, że wybór był słuszny, zaś nasi przyjaciele świetnie w roli chrzestnych sobie radzą.

Pamiętam, że szczególnie zależało nam na pochwaleniu się Pierworodnym, który w naszym mniemaniu miał być najpiękniejszym dzieckiem w całej grupce chrzczonych tego dnia maluchów. Ot, taki rodzicielski egoizm połączony z dumą i uwielbieniem dla własnej pociechy. Dziś może się to wydawać śmieszne, ale najwięcej problemów sprawił nam właśnie wybór ubranka do chrztu. Chcieliśmy, by nasz synek wyglądał elegancko oraz by w swej uroczystej kreacji czuł się dobrze. Byłam zaskoczona szerokim wyborem ubranek dla niemowląt projektowanych z myślą o tej uroczystości. Po odwiedzeniu niemal wszystkich okolicznych sklepów oraz przejrzeniu setek stron internetowych wybraliśmy wreszcie strój, który spełniał nasze oczekiwania. Choć kusiły nas eleganckie garniturki uznaliśmy, że naszemu Młodemu zapewnimy przede wszystkim wygodę. Wybraliśmy zatem dość prosty komplecik, który ujął nas swą skromną elegancją. Białe body zapinane w kroku, białe spodenki na gumce oraz szykowna, biała bluzeczka z długim rękawem na naszym synku prezentowały się wspaniale. Całość uzupełniła obowiązkowa czapeczka z daszkiem. Jak się okazało na takie wygodne rozwiązanie zdecydowało się więcej rodziców, zaś skromne i wygodne kompleciki zdobyły znaczną przewagę nad garniturkami i ozdobnymi sukienkami. Dzieci wyglądały w nich uroczo, zaś w wygodnych ubrankach dotrwały spokojnie do końca mszy.

Drogie Czytelniczki kiedy chrzciłyście swoje dzieci?
Czy też przywiązywałyście dużą wagę do skompletowania stroju dla małego bohatera uroczystości?
Jeśli macie ochotę, pochwalcie się w komentarzach zdjęciami maluchów.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
milena
milena
11 lat temu

Chrzest był dla mnie bardzo waznym dniem dlatego musiało byc u mnie wszystko zapięte na ostatni guzik. wybór chustki białej, świeca obrazek album na zdjęcia z dedykacja od rodziców i ubiór, formalności w kościele, tort, zaproszenie gości, rezerwacja sesji zdjęciowej i wiele wiele innych drobiazgów. Z chrzestnymi było już wiadomo od dawna kto będzie wiec nie było z tym problemu. wszystko sie udało, był to piękny dzień . Córkę chrzczę w świeta wielkanocne, lany poniedziałek 1 kwietnia i jestem własnie na etapie załatwiania wszystkich spraw 🙂 Poniżej są zdjęcia syna, słabej jakości 🙂 bo oryginały mam na starym zepsutym komputerze… Czytaj więcej »

Paulina Garbień
11 lat temu
Reply to  milena

jaki przystojny mężczyzna 🙂

Barbara Heppa-Chudy
11 lat temu
Reply to  milena

Ale elegancik 🙂

Paulina Garbień
11 lat temu

synka chrzciliśmy gdy miał 2,5 tyg. był maleńki bo zaledwie 3kg więc ubranko musiało być malutkie. wybraliśmy śpioszki, sweterek i czapeczkę szydełkowe. Dla córeczki którą będziemy chrzcić w kwietniu dopiero wszystko szykujemy, więc jeszcze trochę przed nami 🙂 strój na pewno będzie starannie dobrany 🙂

Sport 16 stycznia 2013

Zimowe bieganie

Zima nie jest najbardziej sprzyjającym czasem dla osób kochających bieganie. Niskie temperatury i  niesprzyjająca aura skutecznie potrafią zniechęcić do wyjścia na zewnątrz, a co dopiero przetruchtania kilku kilometrów. To co zdążyłam poczuć na własnej skórze, to szczególnie mało sympatyczne  bieganie w nieodpowiednim obuwiu po śniegu.

Nigdy nie udało mi się “wyciąć orła” jednak niejednokrotnie łapałam w akcie desperacji pion wymachując jak szalona rękoma. Niestety nie posiadam jeszcze odpowiedniego obuwia, więc jedynie zazdroszczę tym, którzy biegają wygodnie i suchą stopą. Wiem że jest możliwość zakupienia specjalnych kolców mocowanych do butów, co zapobiega poślizgnięciu się, jednak ja nigdy z tego nie korzystałam, więc nie mogę się na temat ich skuteczności czy wygody wypowiedzieć.

Ja (czego nie pochwalają moi koledzy wuefiści) zimą lubię biegać po chodnikach ponieważ z reguły są nieźle odśnieżone, więc nie muszę specjalnie skupiać nad tym na co za chwilę nastąpię. Co prawda mam za oknem możliwość biegania w pięknej scenerii lasu, jednak nie pociąga mnie perspektywa skręconej kostki, bo pod warstwą śniegu zwyczajnie nie widać zagrożenia (choć zupełnie inaczej wygląda bieganie po wydeptanych ścieżkach). Pod śniegiem nawet niewielki kamień obsuwający się pod stopą, o czym już zdążyłam się boleśnie przekonać, potrafi wyeliminować z biegania na dobrych kilka tygodni.

Kiedy już wiemy gdzie będziemy biegać, należy zastanowić się nad wyborem najlepszej ku temu pory. Jeśli wolimy bieganie na miękkiej nawierzchni (leśne czy polne dróżki) to nie zaszalejemy po ciemku, chyba że posiadamy zmysł echolokacji, albo bardziej po ludzku lampkę czołówkę :). Z chodnikami czy poboczami mniej ruchliwych ulic łatwiej jest według mnie wieczorem, ze względu na mniejsze natężenie ruchu, ponieważ nie  będziemy przeciskać się przez tłum piechurów, a światło lamp dobrze oświetli nam trasę naszego biegu. Dobrym pomysłem jest również odblaskowy element stroju, zwiększający naszą widoczność i bezpieczeństwo.

Ja tradycyjnie umilam bieg słuchaniem muzyki, naprawdę pomaga mi to w osiągnięciu zamierzonego dystansu, oraz skupieniu się na czymkolwiek innym niż śniegu padającym ostro w twarz 😉 Tego musicie sami spróbować, czy odcięcie się muzyką, pomoże Wam czy przyniesie wręcz odwrotny skutek.

I pozostaje jeszcze kwestia ubioru, co nie zawsze jest  takie oczywiste o tej porze roku. Z reguły zanim zbiorę się do biegania, zawsze sprawdzam ile stopni pokazuje termometr zewnętrzny, czy wieje i sypie śnieg. Ja działam według swojego schematu, tak do 0 stopni ubieram termoaktywny komplet legginsy i koszulka na długi rękaw, z tej samej serii bluza z golfem, czapka i rękawiczki, ponieważ dłonie marzną mi ekspresowo.

Tak do 7 stopni poniżej zera, dorzucam do powyższego drugą parę skarpet, komin na szyję i koszulkę na krótki rękaw pod komplet i jak dla mnie jest idealnie. Ilość warstw może nie robi wielkiego wrażenia, ale należy wziąć pod uwagę termoaktywne właściwości stroju i to że ruch szybko rozgrzeje nasze ciała. Dobrze jest również zadbać o skórę twarzy i rąk, zabezpieczając je odpowiednim kremem ochronnym przed mrozem.

Wszystko to co zostało tu przedstawione, to są moje doświadczenia. Chcąc wiedzieć więcej o zimowym bieganiu proponuję skorzystać z literatury fachowej, ponieważ ja absolutnie nie poczuwam się do bycia specjalistką w tej materii, raczej zakochanym w bieganiu laikiem praktykiem 😉

A jeśli któreś z Was nie odpuściło biegania po wakacjach i chciałoby się podzielić własnymi pomysłami na bezpieczne i przyjemne bieganie zimą, zapraszam do pozostawienia komentarza. Dzielcie się wiedzą, sama chętnie skorzystam z doświadczenia innych biegaczy 🙂

Źródło zdjęcia: Flickr

Subscribe
Powiadom o
guest

13 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anna Z
Anna Z
11 lat temu

Ja niedawno zaczęłam biegać. Nie wiedziałam wcześniej, że to taka super sprawa.

Żaklina Kańczucka
11 lat temu
Reply to  Anna Z

Podoba mi się takie podejście :)!

Monika Nagórna
11 lat temu

Nie ma nic przyjemniejszego niż bieganie, ale bieganie takie swobodne bez celu, kiedy to możemy się wyładować lub też odwrotnie uspokoić się i nabrać energii. Najprzyjemniej biega się w spokojnym miejscu np. w parku, w lesie… na łonie natury, z daleka od gwaru ulicy, smogu i innych zanieczyszczeń. Bieganie to samo zdrowie.

Basia
Basia
11 lat temu

Kolorowe kredki w pudełeczku noszę,
Kolorowe kredki bardzo lubią mnie,
Kolorowe kredki kiedy je poproszę,
Namalują wszystko to co chcę.

Katarzyna Sawicka
11 lat temu

Super kredeczki,
jak z okładeczki!
Synek mój po wszystkim rysuje
i niczym kompletnie się nie przejmuje.
Wiec bardzo prosimy podaruj je nam,
a rysuneczek synka na pewno Ci dam 🙂

Anna Kozubek-Bortniczuk

Przed drugą ciążą dość często biegałam. Niestety teraz nie mam z kim synka zostawić, więc odpuściłam…za to mały daje mi taki wycisk, jest lepszy niż niejedna siłownia….w śniegu nie biegałam nigdy, ale taki bieg w zimowym lesie musi być super….

Lidia Madalińska
11 lat temu

chapeau bas 🙂 dawno, dawno temu miałam ambitny plan – biegać! I pobiegłam… chyba ze dwa razy – zdyszana, zziajana, z jęzorem u ziemi i z wytrzeszczem oczu wróciłam do domu i jakoś samo się to bieganie zaprzestało 🙂 Szumnie jednak powiem, że z mojego doświadczenia wiem (!), że łatwiej dolę (bądź niedolę) biegacza znosi się, gdy ktoś biegnie obok Ciebie – wtedy pojawia sie element konkurencji: „skoro on/ona może, to ja(!) nie dam rady?” wtedy człowiek choćby ostatkiem sił, to jednak powłóczy noga za nogą, bo przecież gorszym być… nieeee….

Gosia Sójka
11 lat temu

Nie biegacz inny motywuje, ale system – wyznacz sobie , że 3 x w tygodniu wychodzisz z domu na 30 min wysiłku. Najpierw przyzwyczaj organizm to tych pór. Zacznij od marszu, potem marsz/bieganie/marsz, nastęnie bieganie/marsz/bieganie.

Jad Janusz
11 lat temu

Widzę, że nie tylko ja pozostałam na etapie planowania. Po lekkiej zadszyszce odpoczywam do dziś. Ale zgadzam się że bieganie z kimś (sąsiadem, psem) dodaje jakiejś energii, sensu. Nawet nie chodzi o konkurencję a o dodatkową motywacje. Może jakbym oglądała moje ciało codziennie w lustrze i z rana w wiadomościach podawali jakie to to dobroczynne właściwości ma bieganie to po tygodniowym przygotowaniu wybiegłabym na dłużej

Żaklina Kańczucka
11 lat temu

Widzę więc że nie tylko ja lubię się dobrze zmęczyć:) Fakt, najtrudniej jest znaleźć motywację i choć godzinkę w ciągu na tego typu przyjemność. Ale zaręczam, gdy to już się stanie, nawet nie zauważycie jak szybko to ustrojstwo wciąga. Ostrzegam, bieganie uzależnia :D!

milena
milena
11 lat temu

jak juz nie raz pisałam nie jestem bardzo za bieganiem choć bardzo żałuję i zazdroszcze tym co biegają a sposób na bezpieczne bieganie zimą? kupić bieżnie i biegać w domu. no tak ale zaraz ktos powie o swiezym powietrzu. Możemy otworzyc okno 🙂

GGG
GGG
11 lat temu

Nie ma nic lepszego niż bieganie zima. To zimą trenujemy siłę. Mowiac o bezpieczeństwie nie proponuje biegania w mieście ze słuchawkami na uszach-nie słyszysz co się dzieje wokoło ani w butach do tego nie przystosowanych.

Dom 9 stycznia 2013

Bycie zorganizowaną mamą nie jest trudne

O tym, że po urodzeniu pierwszego dziecka doba wydaje się strasznie krótka, a czas który możemy poświęcić dla siebie, redukuje się niemalże do zera, wie każda mama. Po urodzeniu zaś drugiego, szczególnie jeśli nastąpiło zaraz po pierwszym, właściwie możemy tylko zanosić modły do nieba z prośbą o to, aby ze zwyczajowych 24h na dobę zrobiło się 48h – albo i więcej (tak na wszelki wypadek). 

Niestety, ilości dostępnego czasu nie uda się nam zwiększyć, ale zawsze możemy lepiej wyzyskać ten, którym dysponujemy, poprzez jego lepszą organizację. Nie wierzycie, że to możliwe? A przypomnijcie sobie, co myślałyście, gdy zaczynały się przygotowania do Waszego wesela? „Na pewno nie dam rady, jest tak wiele do zrobienia, a tak mało czasu.” A co później było? Zaczęło się od wrzucenia do Google’a frazy „organizacja wesela Warszawa” (albo podobnej) i oglądnięcia pierwszych sal, a później był ołówek oraz kartka papieru i planowanie kolejnych kroków oraz ich realizacja punkt po punkcie. I jakoś poszło.

W przypadku opieki nad dziećmi możecie wykorzystać te doświadczenia organizacyjne, a przy tym skorzystać z kilku dobrych rad na temat tego, co robić, aby nie tracić czasu tam, gdzie możecie go zaoszczędzić.

Po pierwsze, wstawajcie wcześnie, najlepiej przed dziećmi – dzięki temu zyskacie kilka chwil, które możecie wykorzystać albo dla siebie, albo na ogarnięcie spraw związanych z prowadzeniem domu.

Po drugie, przyzwyczajajcie siebie i Wasze pociechy do regularności – posiłek o tej i o tej, kąpiel o tej i o tej, a spanie o tej i o tej. W ten sposób wiedząc, o której najważniejsze z czynności się odbędą, będziecie mogły zaplanować wykonanie pozostałych.

I na koniec – dzieci powinno się uczyć samodzielności – choćby zawiązywania butów. Wasz pięcioletni synek może wszakże sam to z powodzeniem zrobić, dzięki czemu zyskacie czas z na przygotowaniu swych pozostałych pociech do wyjście na dwór.

A jakie są Wasze metody na dobrą organizację czasu?

Subscribe
Powiadom o
guest

14 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Maria Ciahotna
11 lat temu

U nas dwójka dzieci jest, wprawdzie różnica 2,5 lat, ale na początku też nie było łatwo. Wstajemy zwykle budzeni przez dzieci, więc odpada poranna chwila dla siebie. Po wyszykowaniu córki mąż odprowadza ją do przedszkola (jakieś 200 m od domu :)), potem idzie do pracy (19 schodów na piętro), ja w tym czasie zajmuję się synkiem. Kolejna stała pora to powrót z przedszkola i spacer z dziećmi. A kolejny stały punkt – to kąpanie, kolacja i usypianie, mąż córeczkę, ja synka. A czas pomiędzy tym wypełniamy chaotycznie, tym, co akurat trzeba zrobić. Mąż pracuje w domu, więc czasami pomaga mi… Czytaj więcej »

Agnieszka Bałaga-Kupis

Odkąd jestem mamą dwójki idzie mi lepiej niż przy jednym, ale tego co sie nauczyłam to: po pierwsze – bez napinki, naprawdę nie wszystko musi być zrobione od razu, a jak się czegoś nawet nie zrobi to co? świat się nie zawali, po drugie – dzieciaki najważniejsze, więc wybierając one kontra reszta świata – wybieram je, po trzecie – skoro są ludzie którzy pragną towarzystwa moich panien prawie tak mocno jak ja, to czemu nie skorzystać, dlatego jak mama mówi, że chętnie weźmie panny na weekend, to ja je chętnie zawożę, a wtedy mam czas od piątku do niedzieli, by… Czytaj więcej »

Karolina Buczkowska
11 lat temu

ja mam dwójkę z różnicą 4 lata, w ogóle żadnej synchronizacji nie ma, już 2 lata nie mogę się zorganizować.

Ewa Łukasiewicz
11 lat temu

Nie rozumiem dlaczego BYCIE ZORGANIZOWANĄ oznacza w tym przypadku BYĆ SAMĄ we wszystkim? Owszem, można wstawać wcześniej, tylko nie zawsze się udaje – jeżeli dziecko marudziło 3/4 nocy, to każde 5 min jest na wagę złota i marzysz wręcz o tym, by dziecko spało jak najdłużej, a Ty razem z nim. Po drugie – regularność to może być w więzieniu 😉 w domu można coś zaplanować, ale nie co do minuty, nie zawsze nawet co do godziny się uda. Jak można nauczyć dziecko jeść o konkretnej godzinie, skoro jednego dnia ma taki apetyt, a drugiego inny? To samo jak dorosły… Czytaj więcej »

Asia Szarańska
Asia Szarańska
11 lat temu

Przede wszystkim we wszystkie czynności przy córeczce wtajemniczyłam męża. Dzięki temu tata od pierwszych dni kąpał, karmił, zabawiał Milenkę i gdy przyszła chwila, gdy musiałam ich zostawić samych i na tydzień iść do szpitala poradzili sobie koncertowo. I teraz także gdy potrzebuję chwili tylko dla siebie, oni bawią i zajmują się sobą, a ja mogę zrobić coś dla siebie: paznokcie, książka, spacer – wszystko jedno 🙂 U nas sprawdza się współpraca i wzajemna pomoc 🙂 A także to, że od początku wprowadziliśmy kilka zasad względem wychowania córki i wymagaliśmy ich przestrzegania (nie że tresura, ale zasady 😛 )

Anna Rogalska-Bućko
Anna Rogalska-Bućko
11 lat temu

Szczerze? Moja organizacja leży i kwiczy mimo iż mam 'tylko jedno dziecko i 'tylko’ prowadzę dom. Może i faktycznie organizacja nigdy nie była moją mocna strona ale swego czasu godzilam 2 szkoły, pracę w samorządzie uczniowskim i jeszcze chór i udzielanie korków i jakoś wtedy problemu nie było 😉 choć faktycznie od tej pory sporo czasu minęło. Wtedy wystarczyło od 3 do 6 godzin snu- miałam system który się sprawdzał- musiałam spać równe 1,5 godziny i jej wielokrotność bo inaczej bylam nie do życia- a teraz gdy próbuje zaserwować mniej niż 6 godzin to bójcie się narody, zasypiam na stojąco.… Czytaj więcej »

Magdalena Dybizbańska
Magdalena Dybizbańska
11 lat temu

Mój Synek jest na tyle kochany, że pozwoli mi ogarnąć dom i wszystkie inne sprawy:) Niestety żadko. Od zawsze byłam zorganizowaną osobąi wszystko było uporządkowane. Patrząc na to wszystko z boku stwierdzam, że nie warto się spinać- dom, bałagan, pranie, sprzątanie, gotowanie i masa innych rzeczy nie zając- nie ucieknie, a chwile spędzone z Synem są najcenniejsze i to On każdego dnia jest najważniejszy:)

Anna Kozubek-Bortniczuk

wcześniejsze wstawanie odpada, bo jak tylko ruszę się z łóżka to synek ma oczy jak 5zł 😀 a więc wstaje zaraz po mnie…5 letnia córka nie potrafi zawiązać butów…myślę, że jest to jeszcze za wcześnie…ale świetną metodą na dobrze zorganizowany dzień jest tzw. plan dnia. jeśli się ma w miarę ustalony, to nawet nie jest źle i na co dzień sama z dwójką urwisów daję radę (tatę mamy niestety tylko na weekendy). wstajemy 7-7.30 ubieramy się, robimy toaletę, potem idziemy- ja i 6 miesięczny synek, zaprowadzić 5 letnią córcię do przedszkola. wracając robimy czasem jakieś zakupy, potem śniadanie w domu,… Czytaj więcej »

Beata Bątkiewicz
11 lat temu

U nas kluczem do sukcesu była regularność. Każde dziecko od początku miało stałe godziny wstawania, jedzenia, kąpieli tzw. rytuały powtarzane codziennie do znudzenia, pomimo że czasami naprawdę się człowiekowi nie chciało. Najważniejsza była współpraca, tata zawsze kąpał,ja szykowałam potrzebne do tego rzeczy, potem ubierałam i kładłam dziecko a on sprzątał po kąpieli… i tak ze wszystkim. Pilnowaliśmy żeby do godziny dwudziestej dziecko było w łóżeczku i wtedy można było się całkiem nieźle ogarnąć i jeszcze zająć sobą. Taka organizacja dnia pozwala zrobić w domu i przy dzieciach właściwie wszytko pod warunkiem, że w tym „wolnym” czasie po prostu nie padnie… Czytaj więcej »

Karolina Sikorska
11 lat temu

Jeszcze 3-5 lat temu nigdy bym nie pomyślała że ja oto stanę się uporządkowaną zorganizowaną kobietą. Cały świat zawsze stał na głowie brak było ładu i składu. nie było planu nie było jakiejkolwiek wizji dnia. z reguły szło się na spontan aż tu nagle od czasu gdy zaszłam w ciążę ( to jedno było całkowicie planowane) zaszła we mnie totalna zmiana. Nie było mowy o przypadkowości nie było mowy o roztargnieniu zapominaniu. Nie mogłam sama uwierzyć że rosnąca we mnie maleńka istotka tak bardzo potrafiła przewrócić mój świat o 180 stopni. Od samego początku prawie wszystko szło zgodnie z planem… Czytaj więcej »

Smardz Marcela
11 lat temu

http://www.stalowka.net/wiadomosci.php?dx=9873 przeczytajcie artykuł i komentarz takasama mną wstrząsnoł

dunia
dunia
11 lat temu

ciezki temat łatwiej mówić niż zrobic każda z Nas chce byc super mama, ktora ma czysciutko w domku piekne dzieci, pracowac i nie korzystać z pomocy niestety rzeczywistosc jest zupełnie inna;-))

A R
A R
6 lat temu

Fakt nie jest łatwo, ja robię wszystko sama mój partner sporadycznie wykaże się zaangażowaniem na co dzień rano wychodzi do pracy a wraca wieczorem, w weekend na budowie lub przed telewizorem no i tak około 2h przez 2dninznajdzie dla dzieci. Więc ja robię wszystko w domu, przy dzieciach a nawet jak coś nawali w samochodzie to muszę sama sobie radzić. Do tego firma czeka na reaktywacje, w domu robię papiery i to by było na tyle. Za dużo tego ?, no cóż mam nadzieje że moje dzieci wyrosną na mądrych i zaradnych ludzi a i chociaż na dzień matki zawsze… Czytaj więcej »

Łukasz
Łukasz
6 lat temu

Szkodliwy i beznadziejny artykuł, który może powodować większą frustrację u młodych rodziców, że nie wszystko wychodzi jak chcą. Przedstawione rady są związane z dzieckiem, a nie z organizacją rodziców. 1. Wstawaj przed dzieckiem – Decyduje o tym dziecko, np. gdy wybudza się w nocy przez wyrzynanie zębów. Co wtedy? 2. Regularność – Tak samo decyduje dziecko. Jedne dzieci śpią 5 razy po 30 min. w ciągu dnia inne 3h ciągiem raz. Całkiem inaczej wygląda wtedy organizacja dnia. 3. Uczenie samodzielność – też jest to związane z dzieckiem, bo 8 miesięczne dziecko jeszcze niewiele może samo zrobić w około siebie. Spodziewał… Czytaj więcej »

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close