Drzwi techniczne w prywatnym domu


Drzwi techniczne to obowiązkowe rozwiązanie w budynkach użyteczności publicznej. Jednak dzięki temu, że wyróżnia je coraz ciekawszy design, stają się godną rozważenia alternatywą dla inwestorów indywidualnych.

Bezpieczne i funkcjonale

Drzwi techniczne to gwarancja bezpieczeństwa i funkcjonalności. W domach prywatnych warto montować je zwłaszcza w kotłowni oraz pomiędzy garażem a częścią mieszkalną. Od skrzydeł  standardowych odróżnia je zastosowana w konstrukcji płyta ogniotrwała oraz wkład szklany, co sprawia, że są wyjątkowo szczelne, a w razie pożaru  wolniej poddają się płomieniom, powstrzymując rozprzestrzenianie się ognia oraz dymu. Dzięki temu mieszkańcy mają więcej czasu na ewakuację, a straż pożarna na rozpoczęcie akcji.  Na tym jednak nie koniec zalet. Drzwi techniczne charakteryzuje znacznie lepsza izolacyjność akustyczna, co sprawia, że pozwalają cieszyć się większym spokojem we wnętrzach. W zależności od miejsca, w którym będą używane, mamy do wyboru model, który zapewnia klasę odporności ogniotrwałej przez 30 minut (np. model Guardia EI30 lub Ignis), 60 minut (Guardia EI60), a nawet 120 minut. Coraz mocniejszą stroną tego typu skrzydeł jest także wzornictwo.

Wbrew obiegowym skojarzeniom, drzwi techniczne mogą być po prostu ładne.

Ciekawie zaprojektowane

Przez długie lata drzwi techniczne kojarzyły się z jednolitą okleiną, w nijakim  kolorze. Na szczęście trend ten odszedł do lamusa. Drzwi techniczne z kolekcji Invado dostępne są w dwóch rodzajach oklein: Eco – fornir oraz Enduro.  Łącznie możemy wybierać aż spośród 17 kolorów. Od tradycyjnej bieli i szarości przez okleiny odwzorowujące drewno europejskie – m.in.: rożne odcienie dębu, wiśni, kasztan, olchę czy orzech, po drewno egzotyczne – coimbrę, teak i wiąz. Tak szeroka oferta sprawia, że bez większego trudu można dopasować je do stylistyki danego obiektu. Ciekawym akcentem może być także listwa dekoracyjna Comleto, którą warto ozdobić drzwi techniczne, by nabrały one jeszcze bardziej eleganckiego i udomowionego charakteru. Nie każdy wie, że parametry techniczne nie wykluczają stosowania przeszkleń. – W tym wypadku wykorzystujemy po prostu specjalistyczną, ognioodporną szybę – wyjaśnia Adam Hucz, odpowiedzialny za markę Invado.

Warto wiedzieć

Aby drzwi techniczne przeciwpożarowe właściwie spełniały swoją rolę, muszą być odpowiednio zamontowane. Ościeżnic drzwi technicznych przeciwpożarowych nie można wmurować w ścianę. Montaż możliwy jest dopiero wówczas, gdy wilgotność w pomieszczeniu spadnie poniżej 60%, wykończone są ściany i podłogi. – To bardzo ważne, by w pomieszczeniach, w których zamontowana jest ościeżnica drzwi przeciwpożarowych nie prowadzić już żadnych mokrych prac wykończeniowych, łącznie z układaniem glazury czy terakoty – podkreśla A. Hucz. Należy także pamiętać, by przed montażem zasilikonować dolną krawędź ościeżnicy, co zabezpieczy ją przed działaniem wilgoci podczas mycia podłóg. Drzwi techniczne przeciwpożarowe można zamontować właściwie do każdego rodzaju ściany – zarówno tradycyjnej, ceramicznej, zbudowanej z cegły silikatowej, betonu komórkowego jak i lekkiej konstrukcji z płyt kartonowo – gipsowych, trzeba jednak pamiętać o zastosowaniu odpowiednich mocowań. Ważne jest także, by zwrócić uwagę czy producent zastosował uszczelkę przylgowa pęczniejącą oraz próg opadający z uszczelką.

 

Ignis z listwa Completo_INVADO  Egida_okleina dwukierunkowa_INVADO  Drzwi Guradia z listwa Completo_INVADO 

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Mało? To może sprawdź kolejny tekst :)

Spokojny sen noworodka


 W pierwszych tygodniach po narodzinach dziecko przesypia wiele godzin. To czas jego adaptacji do nowych warunków i dalszego intensywnego wzrostu. Po 9 miesiącach spędzonych w brzuchu mamy, maleństwo jest przyzwyczajone do ciasnoty i ciepła, które dają mu bezpieczeństwo i spokojny sen. Dlatego otulacze Gro-swaddle mają specjalnie zaprojektowany kształt, pozwalający do komfortowe opatulanie niemowlęcia od narodzin do 3 miesiąca życia.

Spowijanie otulaczem Gro-swaddle to metoda spowijania, która zapewnia dziecku spójniejszy i dłuższy sen. Badania pokazują, że odpowiednie otulenie ogranicza odruch Moro a także zmniejsza objawy kolki. Otulacze Gro-swaddle zaprojektowano tak, aby kształt i wielkość zapewniały łatwe owinięcie dziecka, imitujące „ciasnotę”
z okresu ciąży, bez użycia dodatkowych wiązań i rzepów.

Odpowiednia temperatura

W Gro-swaddle niemowlę owinięte jest jedną warstwą, dzięki czemu ma odpowiednią temperaturę i nie przegrzewa się. Otulacz wykonany jest ze 100-procentowej lekkiej bawełny, która ułatwia skórze dziecka oddychanie. Ważny jest ubiór dziecka, który należy dostosować do temperatury panującej w sypialni, a także do indywidualnych potrzeb maleństwa. Regularnie sprawdzając na karczku dziecka czy nie jest mu zbyt ciepło lub zimno, rodzice sami doskonale wiedzą, w czym najlepiej czuje sięmaleństwo. W zalecanej do snu dziecka temperaturze otoczenia wynoszącej od 16 do 20 stopni Celsjusza radzimy ubrać dziecko w bawełniane ubranko dzienne (z krótkimi rękawkami i bez nogawek) lub bawełniane śpioszki (z rękawkami i nogawkami).

A gdy maleństwo podrośnie…

Stopniowo niemowlę będzie potrzebowało spowijania coraz mniej. Poznając swoje ciało i otoczenie, będzie czuło się w nim coraz bezpieczniej. Gdy maluch trochę podrośnie możesz otulać go do paszek, z wolnymi rączkami. W kolejnych tygodniach, na ogół po skończonym 3 miesiącu życia, możesz zamienić otulacz na śpiworek do spania Gro, który zapewni większą swobodę ruchów dziecku. A dodatkowo, spanie w śpiworku gwarantuje dziecku komfortową temperaturę przez całą noc.
Więcej informacji: www.bezpiecznysendziecka.pl

Sugerowana cena od 75 PLN

Gro-swaddle2_male

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Arielka
Arielka
9 lat temu

Spowijanie u nas naprawdę dobrze się sprawdziło:D Gdzieś kiedyś czytałam, że to działa jak wyłącznik płaczu i rzeczywiście można to tak opisać:) My zawijamy w bambusowy otulacz z lullalove, bambus jest zachwycający:) polecam sobie poczytać o właściwościach:)

To co? Jeszcze jeden artykuł?

Ponadczasowa elegancja


Drzwi, które nigdy nie wyjdą z mody, za to zawsze będą nadawały wnętrzom uroku wynikającego z subtelnej elegancji. To model Atos, który w kolekcji Invado 2013, oprócz tradycyjnych, fornirowych oklein, dostępny jest w wersji malowanej na kolor ponadczasowej bieli.   

Drzwi malowane podbijają serca projektantów wnętrz. I nie ma się czemu dziwić. W połączeniu z prostą formą charakteryzującą drzwi Atos, wysoce odporna powierzchnia malowanego skrzydła daje gwarancję stylowości, która nie może się znudzić. Zwłaszcza w zestawieniu z fazowanym kryształem, który  wprowadza drzwi  Atos w nowy wymiar elegancji. Bezpretensjonalnej, ale zachowanej na najwyższym poziomie.  Malowane drzwi Atos posiadają w opcji także szybę chinchila brąz. Ich rama oraz wypełnienie wykonane zostały z wysokiej jakości MDF-u i pomalowane farbą na bazie poliuretanu. Drzwi pojedyncze, dostępne są w wymiarach od 60 do 90 cm, zaś podwójne od 120 do 180 cm.

Atos 3_INVADO  Atos 2 w kolorze UNI_INVADO  Atos 1_INVADO

Atos – drzwi malowane

Producent: Invado

Cena: od 824 zł netto

www.invado.pl

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Sprawdź nasz kolejny artykuł

Popływajmy po Warszawie


Lubicie upały? Ja uwielbiam. Nie oszukuję, naprawdę lubię jak jest gorąco. Dlaczego? A w sumie nie wiem, lubię i już 😉

I tak oto w pewną upalną niedzielę uznaliśmy, że przydałby się nam odpoczynek nad wodą. Takie miłe niedzielne popołudnie. Pierwszą myślą było, że pójdziemy nad rzekę. Rzeka bezpieczna bo niezbyt głęboka, dziecko może się bawić, no ale właśnie – jest płytko. Nie popływamy. Zweryfikowaliśmy plany – jedziemy na basen!

Basenów odkrytych w Warszawie jest kilka, wybraliśmy ten, który znamy (to znaczy tak nam się wydawało, ale o tym za chwilę) czyli basen przy ul. Wał Miedzeszyński 407. Dla niewtajemniczonych – jest to basen na prawym brzegu Wisły, między mostem Poniatowskiego a mostem Łazienkowskim. Właściwie nie basen – baseny. Dwa baseny o wymiarach 15x50m. Dzięki temu nie ma tłoku. Jest naprawdę dużo miejsca do pływania i zabawy. Teren wokół basenów jest wystarczająco duży, aby pomieścili się wszyscy chętni –  w niedzielę, w środku dnia nie mieliśmy problemu ze znalezieniem miejsca. Z głodu też tam nie da się umrzeć, jest bufet z daniami ciepłymi, grill, z którego w każdej chwili można zjeść gorącą kiełbaskę, napoje ciepłe i zimne, lody. Co kto lubi. Jest i alkohol, do wyboru piwo lub wino, ale nie można go wnosić bezpośrednio nad basen. I co ciekawe, nie zauważyłam tam nikogo pijanego i w ogóle żadnego problemu związanego z faktem, że można kupić piwo nad basenem. Może akurat tam przychodzą ludzie odpowiedzialni. Jest też możliwość wypożyczenia leżaka, niestety nie wypożyczałam, więc ceny nie znam.

No ale żeby tak różowo nie było, basen ma zasadniczą wadę, nie ma miejsca do pluskania się dla dzieci. A pamiętałam, że kiedyś było, przecież kąpałam się w tych basenach 10 lat temu i na pewno za basenami był brodzik! Tak mi się wydawało, że w tych. Po dokładnym przewertowaniu internetu dowiedziałam się, że wcale nie w tych, tylko łudząco podobnych, położonych prawie po sąsiedzku, bo przy Wale Miedzeszyńskim 401. Niestety tamtych basenów już nie ma, po powodzi zostały zasypane (tak jestem pewna, czytałam o tym, widziałam zdjęcia, pomogło również zdjęcie satelitarne tego fragmentu Warszawy), miasto doszło do wniosku, że nie opłaca się ich remontować, szkoda. Na szczęście co nie opłaca się miastu opłaca się prywatnemu dzierżawcy i dzięki temu baseny przy Wale Miedzeszyńskim 407 są czynne. Jak Duśka podrośnie i nauczy się pływać na pewno tam wrócimy.

Bilet normalny kosztuje 15 zł, ulgowy 10zł, po godzinie 16.00 jest taniej, odpowiednio 8 i 5 złotych. Nie ma biletów rodzinnych. Jest to jedyny basen na jakim byłam w tym roku, gdzie po godzinie 16.00 jest taniej

Basen czynny jest w lipcu i sierpniu codziennie w godzinach 10.00 – 19.00

Kolejnym razem odwiedziliśmy basen w Parku Szczęśliwickim na Ochocie. Informacje wygrzebane w internecie zapewniały że są dwa baseny i brodzik dla dzieci. I to jak najbardziej prawda. Są dwa baseny, jeden do pływania i tam woda jest głęboka, drugi do pluskania się, z wodą mniej więcej do pasa. Wymiarów dokładnych nie znam, moim zdaniem głęboki basen ma wymiary 15×20 lub 15x25m, płytszy jest trochę większy. Brodzik dla szkrabów też jest. Całość jest w bardzo dobrym stanie, pewnie niedawno był jakiś generalny remont.

Pierwsze słowa jakie wypowiedziałam po wejściu na teren brzmiały: matko jaki tu tłok! A to była środa. W basenach głowa przy głowie, mało tego wszystkie krawędzie basenów zajęte przez siedzących, ciężko dopłynąć do brzegu bo nie ma się czego złapać. O miejsce na rozłożenie koca trzeba było się postarać, czyli dokładnie przeskanować trawniki w poszukiwaniu luki, no ale udało się. Dziecko pomysł zaakceptowało bo mogło samo wchodzić i wychodzić z brodzika w dowolnie wybranym momencie. Na plus trzeba zapisać huśtawki dla maluchów ustawione na miękkim tartanie, a może to nie tartan tylko co inne, grunt, że miękkie.

Na terenie basenu mamy bufet (nie wiem z czym, ale miał powodzenie więc chyba jest w porządku), przebieralnie, szafki na ubrania, oczywiście WC i natryski.

Obiekt w Parku Szczęśliwickim to idealne miejsce na pozbycie się kompleksów, siedziałam sobie z dzieckiem przy brodziku i podziwiałam cellulit na udach innych mam, widać taka nasza uroda, nie ja jedna go mam, nie ma się czym przejmować. Gdyby komuś tego było mało, to wdziałam tam młodą kobietę, miała góra trzydzieści lat, i daję Wam słowo, jej nogi nie wiedzą co to depilacja. Naprawdę moje powrastane pojedyncze włoski przy jej łydkach to pikuś.

Bilet normalny kosztuje 17zł, ulgowy 9zł, bilet rodzinny dla dwóch osób dorosłych i dziecka 35 złotych. Jest możliwość wynajęcia leżaka.

Basen czynny jest w sezonie letnim (nie wiem co to dokładnie znaczy) w godzinach 9.00 – 19.00 Kasa czynna jest do 18.50, nie wiem po co, bo o 18.45 ratownicy wyganiają z wody. Niech więc nikt nie pomyśli, że wpadnie na basen kwadrans przed zamknięciem i popływa na koniec dnia, nic z tego.

Tak przy okazji, chociaż może nie na temat, na basen musiałam dojechać Kolejami Mazowieckimi, niestety nie przyszło mi do głowy kupić biletów powrotnych. Kupowanie owych na Dworcu Zachodnim w Warszawie to prawdziwa droga przez mękę, czynna była tylko jedna kasa, biletomat nie działał, kasjerka z gatunku powolnych bo jej się nie spieszy, w dodatku nie wiem czemu udzielała informacji, bo wszędzie pełno tablic elektronicznych i wszystkiego można się dowiedzieć. No dobrze, teoretycznie można. Nie wiem czy tylko ja mam pecha, czy to norma, ale zawsze jak jestem na Dworcu Zachodnim tuż przed przyjazdem mojego pociągu dowiaduję się, że muszę zmienić peron. Jeśli pociąg się spóźnia jest szansa, że zmienię peron więcej niż raz. Z serca Wam radzę, jeśli wybieracie się na wycieczkę z dziećmi omijajcie ten dworzec, ja korzystam tylko jak naprawdę muszę a i tak zawsze znajdzie się powód by zakląć pod nosem.

Środowy tłok zniechęcił nas do szczęśliwickiego basenu, postanowiliśmy szukać dalej. Przypomnieliśmy sobie, że kiedyś chodziliśmy na basen przy ul. Inflanckiej 8. Było to jeszcze w czasach gdy mieszkaliśmy w Warszawie, akurat tam nam było najbliżej. Na stronie internetowej basenów można przeczytać, że znajdują się w dzielnicy Śródmieście, ja nie jestem tak do końca przekonana, moim zdaniem to bardziej Muranów niż stricte Śródmieście, ale nie będę się spierać.

I powiem Wam, że prawdę mówi przysłowie: do trzech razy sztuka! Basen przy Inflanckiej ma przede wszystkim ogromny, podzielony na trzy części (w każdej inna głębokość wody) brodzik dla dzieci.

Basen letni ma wymiary 18x12m i szczerze mówiąc nie wiem jaka tam jest głębokość, ale z tego co pamiętam nieduża, góra półtora metra. Ale pamiętajcie, że mogę się mylić 😉 Piszę z tego co pamiętam, gdyż ostatni raz weszłam do tego basenu dobrych kilka lat temu. A czemu? A temu, że oprócz letnich basenów odkrytych, w cenie biletu mamy wstęp na basen kryty pod warunkiem, że założymy czepek. I z tego basenu korzystałam, bo lubię sobie po prostu popływać tam i z powrotem, bez uważania na grających w piłkę, skaczących z brzegu basenu, nurkujących pomiędzy pływającymi i stojącymi jako żywe przeszkody i długo by jeszcze wymieniać. Ja lubię po prostu pływać wzdłuż wyznaczonych torów.

Kryty basen (tak naprawdę kryty od 1977roku, wcześniej to był basen letni) jest olbrzymi, jego wymiary to 50x25m, mieści 10 torów do pływania, jest połączony z czymś w rodzaju brodzika czy niecki, o wymiarach 37x10m. Woda w płytszej części ma około metra głębokości, głębokości basenu nie znam, w przybliżeniu jest to od 1.50m do 1.80m. Przy krytym basenie jest jacuzzi, polecam 😉

Ale wróćmy nad basen odkryty, wszak o nim głównie jest mowa. Oprócz basenów, przyznaję, dla dorosłych dość skromny, dla dzieci full wypas, do dyspozycji mamy olbrzymi teren porośnięty trawą i drzewami owocowymi, sami wybieramy leżymy w słońcu czy w cieniu. Dzieci mają do dyspozycji sporo huśtawek, drabinek i nie wiem czego jeszcze. Nie jest to typowy plac zabaw, bo ten sprzęt jest nieco rozrzucony, ale z tego co zauważyłam jest go całkiem sporo. Jest też boisko do siatkówki, niezbyt duży bufet, wypożyczalnia leżaków i innych akcesoriów plażowych typu koła, badminton, czepki, leżaki i nie pamiętam co jeszcze, ale chyba więcej tego było. W szatni za symboliczną złotówkę można zostawić swoje rzeczy, co zdejmuje z głowy problem, kto pływa kto pilnuje dobytku.

Bilet normalny kosztuje 20zł, ulgowy 11, za bilet rodzinny zapłaciliśmy 40zł. Basen czynny jest w sezonie letnim w godzinach 9.30 – 19.00.

Na wszystkich basenach była duża zjeżdżalnia dla dorosłych, tylko na basenie przy Inflanckiej jest zjeżdżalnia dla dzieci.

Wiem, że jest więcej basenów w Warszawie, ja ich nie znam, może Wy znacie i podzielicie się spostrzeżeniami? A póki co, do zobaczenia przy Inflanckiej, w tej chwili to jest mój numer jeden!

 

Źródło zdjęcia: www.parkwodnymoczydlo.pl

 

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close