Niedawno byliśmy na parapetówce u znajomych, którzy nie mają jeszcze dzieci. Synek od małego nie lubi obcych miejsc, zwłaszcza takich gdzie nie ma innych dzieci i początkowo zawsze jest bardzo ostrożny. Tym razem było podobnie choć z powodu gorszego nastroju skończyło się płaczem i chęcią wyjścia. Po kilku minutach udało się go jednak uspokoić i zajął się zabawkami, które przynieśliśmy. Potem pojawili się goście ze swoimi dziećmi i Adi rozkręcił się, choć nadal co chwilę przybiegał do męża, żeby pobawił się z nimi.
Mąż spędził więc wieczór częściowo z dorosłymi a częściowo bawiąc się z dziećmi. Synek był bardzo zadowolony, często się do niego przytulał i obdarzał go buziakami.
Usłyszeliśmy wtedy od jednego z gości, że wychowaliśmy dziecko na dzikusa. Nie skomentowałam tego, bo uznałam to za zbędne, w sytuacji kiedy większość gości była już na lekkim rauszu, choć swoje sobie pomyślałam.
Po powrocie do domu wróciliśmy z mężem do owej kąśliwej uwagi, bo mąż podobnie jak ja pozostawił ją bez komentarza.
Oboje mamy na ten temat takie samo zdanie. Staramy się nasze dzieci uczyć okazywania swoich uczuć, często je przytulamy, spędzamy z nimi dużo czasu na zabawie aby czuły, że są dla nas ważne i w każdej chwili mogą na nas liczyć. Chcemy, żeby wiedziały i czuły, że są kochane. Ze względu na Dzieci wyjechaliśmy do Dublina, bo tu możemy sobie pozwolić na to, żebym sama zajmowała się dziećmi i nie musiała zostawiać ich pod opieką innych, a co za tym idzie wychowywała je po swojemu bez ingerencji babć, dziadków czy opiekunek.
To jest nasz świadomy wybór i uważamy to za najlepsze dla naszych maluchów.
To jakie będą w przyszłości zależy tylko od nas i jeśli popełnimy błędy to będziemy mogli mieć pretensje sami do siebie, dumą również nie będziemy się z nikim dzielić.
Dla nas przytulanie jest czymś oczywistym, spędzanie czasu z dzieckiem – nawet jeśli właśnie przy stole dorośli prowadzą ciekawą dyskusję – również. Tak samo jak wyjście z imprezy kiedy dzieci są już zmęczone po to, żeby spokojnie położyć je spać w domu. Okazuje się jednak, że dla niektórych to dziwne i obce.
Dla mnie decyzja o dziecku to nie tylko przyjemności ale też obowiązki, bierzemy na siebie i plusy i minusy jakie to ze sobą niesie. Przecież to nie jest salon samochodowy, w którym mówię, że biorę klimatyzację, bo będzie mi potrzebna ale już alufelg nie bo za dużo kosztują. To jak z małżeństwem – na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie…
Jak napisał Antoine de Saint-Exupéry „Już zawsze będziesz odpowiedzialny za to, co oswoiłeś.”
Czy uważacie, że to dziwne? Czy dziecko, które nie lubi obcych to błąd rodziców? Jestem ciekawa Waszych opinii.
Źródło zdjęcia: Flickr