Gdy nie ma mamy w domu…

Obiecałam to obiecałam, więc żeby nie być gołosłowną tym razem będzie o tym co znam tylko z opowieści, czyli jak Duśka poradziła sobie, gdy bylam w szpitalu.
Tytułem wyjaśnienia powiem, że był to czas kiedy moje dziecko w nocy akceptowało tylko mnie, tata był wrogiem publicznym numer jeden i wcale nie wiemy dlaczego. Zły sen, nagła potrzeba napicia się herbatki, przytulanka, która spadła z łóżka i trzeba ją podnieść; od tego wszystkiego byłam ja i tylko ja – mama do zadań specjalnych. Dlatego, gdy o czwartej rano ubierałam się do szpitala, miałam w głowie tylko jedną myśl: niech mnie czymś nafaszerują i wypuszczą zanim moje dziecko się obudzi. Niestety – nie udało się.
Poranek nie był dla Duśki łatwy. Z tego co wiem, było dużo płaczu i wołania „mamo, mamo”, niestety, nie mogłam przyjść. Duśka dowiedziała się, że mamusia jest u pana doktora, bo ją boli brzuszek. Przyjęła do wiadomości, bo co miała zrobić? Na szczęście jest już na tyle duża, że nie żąda niemożliwego.
Jeszcze przed obiadem przyjechała ukochana kuzynka Duśki, jedyna nadzieja, że moja nieobecność przejdzie ulgowo, albo wręcz niezauważalnie.
Udało się, cały dzień przebiegł bezboleśnie: rysowanie, rysowanie, rysowanie :D Wydawałoby się, że nikogo jej nie brakuje, tylko jak mąż szedł do mnie do szpitala to tłumaczyła kuzynce, że „tatuś idzie do mamusi, bo mamusia jest u pana doktora bo ją brzuszek boli”. To samo tłumaczyła lalkom i foremkom w piaskownicy. Jedyny dowód na to, że naprawdę przeżywała nieobecność matki. No cóż, moje dziecko do wylewnych nie należy, trzeba umieć czytać między wierszami. Nawet o herbatkę się sama nie upomina, czeka aż się domyślę.
Na krótką chwilę udało nam się połączyć na Skype, niestety szpitalny net do najlepszych nie należał. Połączenie było bardziej niż żałosne, ale wystarczyło żebym zobaczyła, że moje dziecko świetnie się bawi. Przyznaję, była to dla mnie duża ulga, bardzo duża, bo nie wiedziałam jak długo będę musiała w tym szpitalu zostać. Błogosławiłam w myślach kuzynkę, która była gotowa zamieszkać u nas na ile będzie trzeba. Naprawdę super jest jak dziecko ma kogoś takiego. Wiem, że niektóre matki są zazdrosne, gdy dziecko nagle przestaje na nie zwracać uwagę. Duży błąd moje Kochane. W sytuacjach kryzysowych taka osoba może być ostatnią deską ratunku. A i na co dzień fajnie jest móc odpocząć, gdy naszą pociechą zajmie się ktoś zaufany, ktoś kogo dziecko uwielbia.
Moje dziecko jest klasycznym niejadkiem, chociaż nie, nie klasycznym, jest wyjątkowym niejadkiem, nikt oprócz mnie nie ma prawa jej karmić, a jej żywienie to temat na osobny artykuł. Możecie się dziwić jak chcecie, w końcu ma trzy lata, niemniej jednak jest jak jest. I właśnie dlatego miałam obawy, jak będzie z posiłkami. Na szczęście okazało się że i w tym przypadku kuzynka jest niezastąpiona. Może nie było tak jak ze mną, ale brzuszek mojego dziecka nie był pusty.
Trochę gorzej było z kąpielą, tu już musiał tata wkroczyć, na szczęście stanął na wysokości zadania i Duśka nie poszła spać brudna. Okazało się, że są pewne rytuały do których dostęp mają tylko rodzice, jednym z nich jest kąpiel właśnie.
Pobudka następnego dnia była już łatwiejsza, Duśka przyjęła do wiadomości, że mamusia nadal jest u pana doktora, bo ją brzuszek boli i nawet zgodziła się zjeść śniadanie.
Kilka godzin później wróciłam do domu.
Na dźwięk furtki moje dziecko wybiegło zobaczyć kto idzie, po czym natychmiast zrobiło swoją klasyczną minę pod tytułem: ”ta niespodzianka to naprawdę dla mnie??? No normalnie nie wierzę!!!” I chyba rzeczywiście nie uwierzyła, bo jeszcze przez klika godzin trzymała się z dala ode mnie, jakby się bała, że to fatamorgana a nie prawdziwa mama, obserwowała tylko czy aby na pewno jestem. Potem się przełamała i przyszła na kolana, objęła mnie i mocno przytuliła. I już nawet na krok nie odstępowała, wchodziła na kolana, przytulała się, a jak wstawałam to wyciągała rączki, żeby ją wziąć na ręce. I to był największy problem bo byłam jeszcze koszmarnie obolała, nie mogłam jej dźwigać. Sporo leżałyśmy i się przytulałyśmy. Pilnowała, żebym nie znikła.
Ogólnie muszę przyznać, że Duśka zniosła rozłąkę dużo lepiej niż mogłam się spodziewać, co było dla mnie naprawdę dużą niespodzianką i niesamowitą ulgą. Wiem, że jeżeli zdecyduję się na operację (a raczej jeśli nie uda się jej uniknąć) to obie damy radę :))
A Wy drogie czytelniczki macie kogoś takiego jak nasza niezastąpiona kuzynka?
Źródło zdjęcia: Flickr
Bardzo fajny artykuł. Miłość dziecka jest bezgraniczna, bezwarunkowa i ….. jest najwspanialszym uczuciem jakim może nas obdarować. Rozłąki są trudne, ale niestety konieczne:(
no, niestety:(
U nas rozłąki były tylko na weekend, ponieważ musiałam jechać do szkoły w piątek aż do poniedziałku od rodziców, a tylko 320 km od domu:( Tata mieszkał ze swoimi rodzicami, takie życie cóż można zrobić, nie mógł przyjeżdżać do nas co weekend więc tylko widywaliśmy się co dwa tygodnie nie zawsze mogłam zabrać synka ze sobą:( Pierwsza rozłąka była dla mnie bardzo ciężka, jak on i ja damy sobie radę, wiedziałam,że dziadki nakarmią, po bawią się, wykąpią jego, ale to wszystko nic, nikt nie zastąpi matki. Co godzinę dzwoniłam do domu, jak co i itd… czy wszystko dobrze. Piątek przeszedł… Czytaj więcej »
Po prostu taki mamusiny synuś:)
Dzieci są często dzielniejsze od rodziców :) choć zdarza się, że jak gąbka chłoną lęki rodziców- na szczęście Mirella dzielnie zniosła rozstanie, więc córka nie miała innego wyboru i też dała redę :) Jakiś czas temu oglądałam program „Najgorsza matka świata”, była tam rodzina panicznie bojąca się życia, chłopiec mógł stać na deskorolce na trawie i udawać, że jeździ bo rodzice bali się, że zrobi sobie coś strasznego, ich córka na tyle przejęła ich obawy, że miewała napady lęku z dusznościami i inne objawy somatyczne, a najgorszy był lęk o to, że kiedy nie będzie jej z rodzicami to oni… Czytaj więcej »
też czasem oglądam ten program i wcale w sumie nie jestem taka zła:) :)
My przygotowujemy się do rozłąki z powodu powrotu do pracy i choć to jedyne 7 godzin dla mnie to cała wieczność. Już miesiąc przed postanowiłam, że będziemy przyzwyczajać córkę do babci z którą będzie zostawać podczas mojej nieobecności. Do tej pory istniałam dla niej tylko ja i tatuś, a że karmię piersią to nasza więź jest nierozrywalna. Początki były trudne, córka tak płakała babci, że biegiem wracałam do domku i okazywało się, że babcia z tego wszystkiego też płakała. W tej chwili wszystko się odwróciło. Zuzia chętnie zostaje z babcią, a babcia jako jedyna potrafi ją uśpić bez cycunia jak… Czytaj więcej »
na pewno na poczatku będzie trudno)
Mi póki co ciężko wyobrazić sobie rozłąkę. Jesteśmy tylko we dwie cały czas (tata za granicą) więc obie jesteśmy za sobą bardzo, ale kiedyś trzeba będzie
No właśnie, to wielki minus kiszenia się z nami Klary – w przypadku wypadku – strach pomysleć. Choć ostatnio tak nas zaskoczyła, że opadły nam „kopary”. Byliśmy na weselu i sama się sprzedawała do tańca temu, kto się trafił – a zazwyczaj przyczepia się do mojej nogi wstydzi przez pierwszą godzinę :)więc może nie będzie aż tak źle, gdyby przyszło nam podrzucić nasze szczęście w nagłym wypadku.
Ahh prawie sie popłakałam na tym artykule wiem ze nie było o co ale ja taka beksa jestem płacze nawet na Amelki bajkach :P My też mamy taką osobe jak kuzynka jest nią moja siostra i mama Amela ich UWIELBIA nieraz to nawet nam przykro bo jak ja musimy zostawić mamy może małą nadzieje ze nie będzie chiała czasami a ona jakby nigdy nic macha nam i mówi BAY!!!!!!! i buziaki wysyła…. ale to dobrze wiem bo nie mam problemu w takich właśnie sytuacjach… i jestem im bardzoo wdzięczna
Trzymam kciuki mocno
Ja wybrałem wózek Anex Classic. Jesteśmy zadowoleni.
Wybór wózka jest dość trudny bo jest naprawdę ogromny wybór i różnorodność. Ja zdecydowałam się na anex sport. Nie żałuję, wózek super się prowadzi, ma dobrą skrętność. Pompowane koła i amortyzacja w ramie dają poczucie komfortu w czasie spacerów. Maluch nie lata na wszystkie strony w gondolce na każdej nierówności. Teraz używam już spacerówki. Zaletą jest duża budka. W trakcie deszczu po jej opuszczeniu praktycznie całe dziecko jest osłonięte.
Mamy wózek 3w1 Vicco z żelowymi kołami, on ma podwójną amortyzację, nie jest ciężki, posiada też dobrą wentylację. Poza tym, co dla mnie było dość istotne jest niedrogi. Ja podczas zakupu wózka zwracałam uwagę głównie na koła oraz amortyzatory, a także dodatkowe akcesoria.