(P)oświecenie

W internecie aż kipi po informacji, iż IKEA wycofuje ze sprzedaży „śmiercionośne lampki” dla dzieci. Spoglądam na datę i coś mi się nie zgadza. To nie Prima Aprilis, a ja wyczuwam tu niezły żart! Dlaczego tak duża i znana firma dała się wmanewrować w tę całą sytuację? Nie mam pojęcia…
Nie rozumiem jak można zrzucać odpowiedzialność na producenta za to, iż znaleźli się rodzice, którzy źle zabezpieczyli lampkę elektryczną w pokoju swojego dziecka? To na skutek ich głupoty zmarło po zaplątaniu się w kabel. Trochę to jest niedorzeczne, nie uważacie? Nie wiem też od kiedy jakakolwiek lampa, przedłużacz czy inny kabel są zabawkami dla dzieci? Kto normalny (nie waham się użyć tego określenia) pozwala dziecku na zabawy takimi rzeczami? Jak to możliwe, że dziecko ma do nich swobodny dostęp? I w końcu, jak to możliwe, że 16 miesięczne dziecko pozostało bez opieki tak długo, że zdążyło się udusić? Jestem załamana, że w dzisiejszych czasach trzeba tłumaczyć wszystko tak łopatologicznie – rodzicu zabezpiecz kabel elektryczny (nie tylko w pokoju dziecka, ale tam zwłaszcza!) ponieważ przegryzienie go małymi, ostrymi ząbkami w połączeniu z towarzyszącym temu ślinotokiem grozi mało przyjemnym łaskotaniem tego co w „kablu płynie łódką” oraz pamiętaj, że zwisający kabel ze ściany aż kusi do podduszania nie tylko misia…
Zaczynam się zastanawiać jak nasza córka przeżyła swe 3 lata, kiedy to w jej pokoju czai się zło w postaci niewinnie wyglądającego kwiatka? Podobno jesteśmy w gronie 23 milionów ludzi na świecie posiadających killera w postaci niebieskiej gwiazdki, żółtego księżyca, różowego kwiatka, białego kwiatka, czerwonego serca, zielonego robaka, niebieskiej muszelki oraz pomarańczowego konika morskiego.
Chyba nie pozostaje mi nic innego jak zażądać od producenta pewnej wody mineralnej, aby poszedł w ślady IKEI, bo czytając te bzdury zakrztusiłam się łykiem tej bezbarwnej cieczy z bąbelkami. Oni czyhają na moje zdrowie, a nawet życie!
Źródło zdjęcia: wp.pl
mam różowego kwiatka. Moje dziecko jeszcze żyje.
Bardzo mądry tekst i w pełni się z nim zgadzam,
Mamy różowego kwiatuszka :)
My chyba nie mamy żadnej z nich, ale to nic.
Mamy setki innych zagrożeń.
Choćby niemądre nieokrągłe i twarde rogi, kanty i takie tam.
I pewnie wymieniać można do wigilii..
Mnie osobiście irytuje jak odpowiedzialność odbiera się tym, którzy mają ją mieć i przerzuca na gdzieś tam.
A może pozamykajmy się (nasze dzieci) klatkach bezpieczeństwa i najlepiej obitych od środka miękką pianką.
Dla lepszego wyjaśnienia, że naprawdę otaczają nas idioci pozostaje tylko zacytować pewnego polskiego sportowca „… córka zeżarła kostkę z kibla i trzeba było jechać do szpitala [charakterystyczne he he he]”
Żyjemy w czasach tragikomicznych!
Cytat wbił mnie w fotel… Boże, widzisz i nie grzmisz !!!
;)
http://www.youtube.com/watch?v=rVEM4AyKKbM
ja testem zdania, żeby takich nieodpowiedzialnych rodziców wycofać z produkcji ;P
O to to! ;)
U nas od 3lat ponad wisi kwiatek, u mnie kilka ładnych lat wisiało serduszko,a u kuzyna kilkanaście lat wisiała gwiazdka i wszyscy żyją i mają się dobrze ;-) hmm, chyba nie sztuka jest związać za długi kabel,czy zrobić tulejke na niego.. No cóż ;-)
No tak lampka robi krzywdę, makarony atakują dziecko… Wszystko be i złe …
Strach się nie bać :-P
My używamy księżyca już przeszło trzy lata i jesteśmy bardzo zadowoleni, niektórzy rodzice powinni mieć troche więcej wyobraźni
Wystarczy chcieć, a takie rzeczy powinny być po za zasięgiem dzieci tak mi się wydaje. Ostatnio była też afera o szafce z Ikea która zabiła dziecko…Cyrk
Nic tylko IKEA czyha na życie dzieci :P ?
Mąż przerobił lampkę (gwiazdka) na taką włączaną przez pociągnięcie sznureczka, kable się już nie pałętają :)
Można?Można! :)
My też tak mamy, Dziadek nam przerobił… Poza tym moje dzieci wiedzą, że nie wolno bawić się prądem :/
Masakra, zamiast przyznać się do własnego błędu zawsze trzeba szukać kogoś winnego, najlepiej producenta, elektrownię i układ słoneczny, bo gdyby słońce nie zachodziło nie byłoby nocu i nie trzeba by było lampek nocnych…
Myślę, że dzieci powinno trzymać się w pustym pomieszczeniu bez kantów, wystających elementów, kontaktów itp. itd. a ściany obić gąbką i niech tam sobie siedzi… Bo nie daj Boze w salonie wejdzie w stół i nabije sobie guza i trzeba bedzie wyrzucić stół ale wczesniej oskarżyć producenta o sprzedaż tego zagrażającego zdrowiu i życiu sprzętu…
My mamy kwiatka od okolo 3 lat i sprawuje sie swietnie. Nie moge nic zlego na ten temat powiedziec.
Mu to ciekawe jakoś moje dwie córeczki maja lampkę w kształcie kwiadka i nic im się nie stało masakra co ludzie nie wymysla
To nie lampka tylko rodzice którzy nie potrafią jej bezpiecznie zamontować -ja mam już 5 lat i mam dwójkę dzieci(dobrze zabezpieczony kabel)pełen sukces-polecam!