Emocje 16 marca 2016

Jak dorośli psują dzieci – lekcja o poniżaniu i braku szacunku do małego człowieka

Dziecko – młoda istota ludzka, która nie osiągnęła jeszcze pełnej dojrzałości. Niczego mu nie wolno, wszystko musi, a najbardziej musi się słuchać. Dorosłych rzecz jasna. Często nie traktuje się go jak człowieka równego sobie. Mniejszego i młodszego, ale równego. Bywa krytykowane, wyśmiewane, a nawet poniżane przez starszych – własnych rodziców czy dziadków. Obserwuję to od dawna, w różnych miejscach i sytuacjach. W mojej rodzinie i Twojej. Mało kto zwraca na to uwagę, a jeszcze mniej na to reaguje. Każdy myśli, że tak można i to jest w porządku. Ale nie jest. 

Dorosły człowieku, rodzicu, dziadku…

Powiedz, jak byś się czuł gdybym ciągle mówiła Ci co masz robić? I nie za chwilę, tylko tu i TERAZ. Bo ja tak chcę. Gdybym traktowała Cię jak własnego sługę – przynieś, podaj, pozamiataj. W myśl niepisanej zasady „jesteś młodszy to się rusz”.

Jak byś się czuł gdybym krzyczała na Ciebie za to, że przypadkiem rozlałeś sok na podłogę, że spadła Ci szklanka i się potłukła, albo zrobiłeś cokolwiek innego zupełnie przez PRZYPADEK? Gdybym Ci wtedy powiedziała, że jesteś fajtłapą, pokraką, albo inną „sierotą” – byłoby Ci miło?

A gdybym ciągle poprawiała Twoje wypowiedzi, wytykając Ci wszelkie popełniane błędy i przejęzyczenia. Perfidnie, bo w towarzystwie. Przy rodzinie, znajomych lub wśród obcych – nieważne przy kim, ważne że przy ludziach. Byłoby Ci miło?

Powiedz mi proszę, jak byś się czuł gdybym zmuszała Cię do jedzenia lub picia tego, czego nie lubisz? Gdybym kazała Ci jeść TERAZ, bo ja tak mówię! Albo gdybym kazała Ci robić to na co nie masz ochoty, będąc jednocześnie głuchą na Twoje protesty i odgrażając się, że jeśli nie posłuchasz, spotka Cię kara.

Gdybyś uderzył się lub przewrócił i skaleczył, a ja bym Cię wyśmiała mówiąc, że przecież nic Ci się nie stało, wmawiając Ci przy tym, że to przecież nie boli i masz się nie mazgaić, szczególnie jeśli jesteś mężczyzną, bo przecież Wam nie wolno płakać! Byłoby Ci miło?

Jak byś się czuł, gdybym wylewała na Ciebie swoje frustracje, zrzucając na Twoje barki własne problemy i humory? Gdybym ciągle wpędzała Cię w poczucie winy bo to przez Ciebie coś mi się nie udało. Przecież gdybyś był cicho, gdybyś mi nie przeszkadzał, albo wręcz gdyby Ciebie w ogóle nie było (!), ja bym ze wszystkim zdążyła i sobie poradziła.

I powiedz, jak byś się czuł gdybym szarpała Cię za rękę, ciągnęła za ucho, popychała albo biła, mówiąc, że Ci się należy?! Na dodatek robiąc to na oczach innych ludzi, podczas rodzinnego spotkania, w parku, sklepie czy na placu zabaw. Byłoby Ci miło?

A gdybym była wobec Ciebie wulgarna, nie liczyła się z Twoim zdaniem, jednocześnie nie pozwalając Ci na takie samo traktowanie mojej osoby, bo przecież TY MNIE MUSISZ SZANOWAĆ! No jak byś się czuł?!

Założę się, że byłoby Ci bardzo źle, smutno i przykro! Że czasami wolałbyś zniknąć, może nawet nigdy się nie urodzić, niż być ciągle tak poniżanym. Bo to przecież boli, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie! Bo to „ryje beret” i zabija poczucie własnej wartości! Dlaczego więc traktujesz w ten sposób własne dziecko czy wnuka? Dlaczego robisz to, co Tobie niemiłe?!

Każdy ma prawo do błędu, każdemu może rozlać się mleko, każdy może się przejęzyczyć i czegoś nie wiedzieć, nie umieć. KAŻDY! Nie tylko dorosły, dziecko też. Nie krytykuj więc i nie poniżaj, tylko dlatego, że ktoś jest od Ciebie mniejszy oraz słabszy! I pamiętaj, że każdy człowiek, zarówno duży jak i mały, zasługuje na SZACUNEK oraz możliwość bycia sobą, a tzn. że Twoje dziecko nie musi lubić tego co Ty i nie musi być takie jak Ty.  

 

Subscribe
Powiadom o
guest

6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Karolina Koss
Karolina Koss
8 lat temu

Słaby wpis….

Nina Walocha Leszczyńska

Każda skrajność jest zła – zarówno poniżanie czy przesadne karanie dziecka jak i go rozpuszczanie i totalny brak dyscypliny. Rozumiem i szanuję zdanie moich dzieci ale nie wyobrażam sobie żeby dziennie oni decydowali co zechcą łaskawie zjeść na śniadanie czy kolacje, trzeba postawić czasem granice.

Aneta Błąd
8 lat temu

Masz racje. Ale chyba nie powiesz do syna czy corki: „jedz gówniaro bo jak nie to wpiernicz!!!” 😉 o tym właśnie jest artykuł 🙂 Dyscyplina jest niezbędna do wychowania, ale nie każdy wie że dyscyplinę i szacunek do dziecka można razem połączyć 🙂 A można!

Kitka Kuc
8 lat temu

Kiedyś wystarczyło być dorosłym, by mieć szacunek tych najmłodszych. Dziś na szacunek musimy sobie zasłużyć. Nie wystarczy powiedzieć: BO JA TAK MÓWIĘ I TAK MA BYĆ. Nie, dziś się tłumaczy. Jestem dla moich dzieci przyjacielem, ich zdanie jest dla mnie ważne, ale to ja podejmuje decyzje i stawiam granice. Nie jesteśmy równi, bo to ja jestem starsza. Kumplostwo jest fajne do czasu. Dzieci potrzebują oparcia, bezpieczeństwa i mądrego rodzica. Rodzica, nie kolegi i koleżanki.

Monika Górny
8 lat temu

Wychowanie i tresura ciagle nam sie myla… Madry rodzic to nie ten, ktory pokazuje swoja wyzszosc bo „wie lepiej i juz”, bo „jest starszy”. Jak nauczyciel – bedac przykladem staje sie wzorem. To rodzic, ktory jest blisko dziecka i jego emocji.

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Monika Górny

Krótko, zwięźle i na temat! <3

DIY 15 marca 2016

Kartka wielkanocna w trzech odsłonach

W tym roku czas przelatuje mi przez palce tak szybko, że nawet nie wiem kiedy minęła połowa marca. Święta Wielkanocne tuż tuż, a kartka wielkanocna nie dość, że nie wysłana, nawet nie kupiona więc może czas by zabrać się za małe rękodzieło z pomocą pięciolatka.

Owszem, można się nie męczyć, wściekać, dręczyć, że nie wyszło i kupić gotowce. Osobiście nie przepadam za wysyłaniem kupionych kartek, lubię włożyć w ich przygotowanie odrobinę serca i czasu. Do tego to świetna zabawa z przedszkolakiem. Taka kartka wielkanocna wykonana przez nas ma wielką wartość dla dziadków, rodziców chrzestnych i innych. Po drugie uczymy dziecko, że wykonana własnoręcznie praca jest cenniejsza, wręcz bezcenna dla drugiego człowieka. Po trzecie ćwiczymy z dzieckiem małą motorykę wycinając, przyklejając, a to bardzo ważne umiejętności dla przedszkolnego dziecka.

By nie zanudzać Was za długo, poniżej kartka wielkanocna w trzech odsłonach. Zatem kurtyna do góry!

Pierwsza odsłona

Będziecie potrzebować stare wielkanocne kartki – np. z zeszłego roku, kolorowy papier, wstążki, nitki, pieczątki, ozdobne dziurkacze, guziki itp. Nie zapomnijcie o kleju i nożyczkach. Zasada jest prosta, ze starych kartek wycinacie interesujące was fragmenty, a potem przyklejacie do złożonej na pół kartki. Ozdabiacie według waszego gustu lub waszych dzieci. Na zdjęciu poniżej mała inspiracja jak może taka kartka z recyklingu wyglądać.

kartka wielkanocna

Druga odsłona

Przydatny będzie kolorowy papier, nożyczki, klej, arkusze filcu, pieczątki itp. i ewentualne wielkanocne motywy, które możecie pobrać tutaj – kartka wielkanocna wzory. Motyw zajączka lub inny przykładacie np. do wybranego koloru papieru, czy filcu i wycinacie. Potem przyklejacie do złożonej na pół kartki w innym kolorze. Pobawcie się w dodatki, zastanówcie się jak możecie uatrakcyjnić kartkę.

20160313_181614

Trzecia odsłona

Będziecie potrzebować dwa różne kolory, które pasują do siebie – oczywiście według waszego zdania lub dzieci – bądźcie gotowi na twarde negocjacje. Jedna kartka w formacie A5 (w moim przypadku bordo – patrz zdjęcie poniżej) będzie złożona na pół. W niej za pomocą ostrego nożyka wycięłam pasemka, tak by powstał witraż w kształcie jajka. Później od spodu podkleiłam drugim kolorem (biała kartka), i voila. Kartka gotowa.

20160313_201618

Wielkanocna kartka nie musi być sztampowa, wykorzystajcie swoją wyobraźnię, zaproście dzieci do współpracy i bawcie się dobrze. A kartki na pewno chwycą za serce adresatów i pozostaną długo w ich pamięci.

Zdjęcia: Agnieszka Jelinek

Subscribe
Powiadom o
guest

8 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Kasia Grochowiec
8 lat temu

Bardzo bym chciala zrobic kartki na wielkanoc, ale inne zamowienia czekaja 😉

Karolina Mich
8 lat temu

Wysyłam 🙂 a robię też bo min.też się tym zajmuje zarobkowo 🙂 ale pielęgnuje ten piękny zwyczaj i sama tez je dostaje

Anna Maćkiewicz
8 lat temu

Sami zrobiliśmy i wysłaliśmy 😉

Justyna Skorubska
8 lat temu

Od wielu lat sama robię kartki i wysyłam do rodziny i znajomych. Taka rodzinna tradycja.

Magda Zielińska
7 lat temu

Tak.zaczęłam wysyłać w tamtym roku.Postanowiłam wrócić do naszej pięknej tradycji 😉

W roli mamy - wrolimamy.pl

Super! Masz może zdjecie swoich kartek? Szukam nowych inspiracji 🙂

Magda Zielińska
7 lat temu

Niestety nie.

Kasia Grochowiec
7 lat temu

Robiliśmy kartki swiateczne z dziećmi w szkole 🙂

Emocje 14 marca 2016

Starość, umieranie – nie zasłaniaj dziecku oczu na nieuniknione

Kiedyś ludzie rodzili się w domach. I tam umierali. A domy były wielopokoleniowe. Teraz to jest rzadkością. Żyje się szybko, tu i teraz, permanentnie brakuje na wszystko czasu, gna się do przodu. I gdzieś w tym nowoczesnym zabieganym świecie jest dziecko i jest stary człowiek – czy mają ze sobą w ogóle jakieś wspólne relacje?

Ludzie się starzeją. I umierają. Ale czy dzieci o tym wiedzą? Czy rozmawiamy z nimi o starości i śmierci? Pokazujemy, pozwalamy dotknąć tego zagadnienia, a może wręcz przeciwnie zasłaniamy dziecięce oczy na trudne sprawy?

Bo przecież starość jest trudna.

Starzy ludzie mają zmarszczki, plamy na skórze, drżą im ręce i często niedosłyszą, więc trzeba mówić do nich głośno. Starzy ludzie mają czas, więc w wolnym tempie ze szczegółami opowiadają coś nieistotnego, nawet wtedy, gdy nam się śpieszy. Spacer ze starym człowiekiem może być uciążliwy, bo chodzi pomału, przystaje co pewną ilość kroków, rozgląda się za ławką. Stary człowiek narzeka, bo jest słaby, bo go boli, nie ma tyle wigoru, co dawniej, bo chciałby tak wiele, ale brakuje mu sił i zawodzi ciało. Starzy ludzie chorują, przebywają w salach szpitalnych, w domach spokojnej starości albo we własnych mieszkaniach, często samotni. Starzy ludzie potrzebują nas – młodych, w wielu prozaicznych codziennych sprawach, są od nas zależni, nawet w samoobsłudze. Starość Panu Bogu nie wyszła… mówimy.

Może się nie udała. Ale jest! I w zasadzie jest nieunikniona. Nie da się przed nią świadomie uciec, ani nigdzie schować i gdzieś przeczekać. Mimo to nie jest tematem często poruszanym, czasem nawet bywa tabu. Chronimy przed nią dzieci, strzeżemy przed tematem śmierci. Nie oswajamy ich z przemijaniem, z naturalnym kołem życia, którego są częścią.

Miesiąc temu zmarła moja babcia. Ludzie pytali – jak przyjął to Aleks (który całe swoje sześcioletnie życie z nią mieszkał i od małego mówił „Moja rodzina to mama, tata, babcia i ja”)? Przyjął to –hmmm, jakiego słowa użyć? – spokojnie i mądrze. Bo dzieci dużo rozumieją i często nas zaskakują tą swoją życiową mądrością. A mój syn miał osobiste doświadczenie przebywania na co dzień ze swoją prababcią. Przeżył z nią wiele fajnych, zabawnych chwil – podwieczorki z obowiązkową drożdżówką, partie „Chińczyka”, wspólne oglądanie bajki, nawet kosztem ulubionego przez babcię „M jak miłość”.  Ale także uczestniczył w jej chorobie, cierpieniu i trudnych momentach. Nie miałam żadnych wątpliwości, gdy zabierałam go do szpitala i gdy był przy ostatnim pożegnaniu babci.

I chciałabym Ci poradzić – nie bój się pokazać swojemu dziecku starość, chorobę. Rozmawiaj o upływającym czasie, nawet jeśli nie będzie tego do końca rozumiało. Jeśli będziesz chciał/a by dzieciństwo było wolne od tematów starzenia się i umierania, możesz sprawić, że mały nieprzygotowany człowiek nagle i boleśnie będzie musiał się skonfrontować z rzeczywistością.

Niech to będzie dla niego normalny temat, że człowiek się rodzi, starzeje, odchodzi. Przecież Twoje dziecko i tak się kiedyś z tym spotka. A wszystko co jest nowe i nieznane budzi obawy. Im bardziej przemijanie będzie nieoswojone, tym większy lęk z nim związany.

I bardzo polecam piękną książkę o relacji między dzieckiem a starym człowiekiem, o radości bycia razem, o starości i pożegnaniu: Czy umiesz gwizdać, Joanno. Autor Ulf Stark cudownie uwrażliwia dzieci i tłumaczy czym jest starość, samotność, konieczność troski o drugiego, ale i pokazuje przyjaźń międzypokoleniową oraz wartości z niej płynące.

 

Ten wpis dedykuję mojej Kochanej Babci Ani… która była bardzo ważną osobą w moim życiu.
Mam nadzieję, że zostanie także w sercu Aleksa.

Aleks z babcia

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Karolina Bylina
8 lat temu

my mieszkamy prawie w jednym domu z rodzicami i dziadkami. Ma to swoje plusy i minusy. Jak babcia umarła nie robiliśmy z tego tajemnicy, wiedziała, że umarła, że poszła do nieba.Nie wyobrażam sobie, co mozna innego powiedzieć, że niby co, wyjechała?

Elzbieta Jankowska-Koszela

Po dzisiejszym dniu, czyli po wędrówce po grobach, moja 6 letnia Ola ciągle pytała, kto to?
To ile ja mam tych pra babciów?
Dorasta , i ile razy trzeba tyle razy będę tłumaczyć, dużo ksiądz na Religi tłumaczył dzieciaczkom u starości umierania, no temat rzeka…

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close