Kiedy maluch jest gotowy na nowe smaki?


Najważniejszym pokarmem w pierwszych miesiącach życia dziecka jest mleko matki. Jednak do prawidłowego rozwoju kilkumiesięcznego malucha, potrzebne są różne składniki odżywcze, zawarte także w innych pokarmach. Kiedy można po nie sięgnąć? Obserwuj bacznie swoje dziecko, bo możliwe że już teraz wysyła Ci wyraźne sygnały.

Wybór właściwego momentu

Układ pokarmowy u dziecka osiąga dojrzałość w ciągu pierwszych 2 lat życia. Mały brzuszek noworodka nie potrafiłby strawić wszystkiego, co jedzą dorośli. Maluch nie umie jeszcze żuć, potrafi tylko ssać, dlatego pierwszym, jedynym i właściwym pokarmem jest dla dziecka mleko mamy. Pierwszy bezmleczny smak w diecie malucha powinien się pojawić między 17. a 26. tygodniem życia dziecka. Przyglądaj się maluchowi w tym okresie – da Ci znać, że jest gotowy na nowy smak. Zacznij od podania dziecku warzyw. Maluch bez trudu strawi zawarte w nich węglowodany, a dodatkowo jego dieta zostanie uzupełniona o ważne witaminy i składniki mineralne.

Sygnały gotowości dziecka

Już od pierwszych dni maluch jest ciekawy świata, wyciąga rączki w kierunku różnych przedmiotów. Kiedy zacznie zwracać uwagę na Twoje posiłki, zastanów się, czy to tylko jednorazowe zainteresowanie. Jeżeli zauważysz, że Twój posiłek przyciąga uwagę dziecka, że dodatkowo maluch ssie paluszki, śledzi ruchy łyżeczki od talerza do ust, mogą to być oznaki, że czas na pierwszy bezmleczny posiłek. Gotowość na nowe smaki dziecko może także wyrazić radosnym pomlaskiwaniem, wkładaniem różnych przedmiotów do ust. Jeśli maluch częściej niż zwykle domaga się karmienia, budzi się w nocy, choć wcześniej przesypiał całą noc bez dokarmiania, może to oznaczać, że warto rozpocząć rozszerzanie diety dziecka. Jeżeli Twój maluch skończył już 4. miesiąc, ale nie widzisz objawów sygnalizujących gotowość na nowy smak, porozmawiaj ze swoim pediatrą, pomoże Ci odkryć, co jest tego przyczyną.

Uważna obserwacja

Karm swojego malucha powoli, zawsze małą, plastikową łyżeczką. Obserwuj jego reakcję na dany smak. Przyglądaj się sposobowi jedzenia dziecka, reakcjom na dane produkty, a także zwróć uwagę na wszelkie nietypowe objawy. Wybieraj produkty bezpieczne i sprawdzone. Jeśli chcesz być pewna jakości pierwszych warzyw i owoców, które oferujesz dziecku, możesz skorzystać z posiłków z linii Pierwsza łyżeczka marki BoboVita. Informacje na temat rozszerzania diety dziecka możesz znaleźć także w nowej aplikacji na telefon marki BoboVita.

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
Informacje prasowe

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Mało? To może sprawdź kolejny tekst :)

Ochrona przed pieluszkowym zapaleniem skóry z Cleanic Kindii


Jak mówi znane polskie powiedzenie lepiej zapobiegać niż leczyć. Ta złota maksyma idealnie sprawdzi się również w przypadku pieluszkowego zapalenia skóry dziecka. Przypadłość ta dotyka wiele maluchów, głównie między 7 a 12 miesiącem życia. Klasyfikowana jest jako choroba skórna i bywa bardzo nieprzyjemna dla maluszka. Wiąże się z dużym dyskomfortem, swędzeniem i pieczeniem w okolicach pieluszki tj. pupy, ud, dolnej części brzuszka i pleców. Stosowanie Cleanic Kindii Baby Sensitive zapobiega  powstawaniu pieluszkowego zapalenia skóry, a jak już się pojawi – pomaga w radzeniu sobie z nim.

 Czym jest pieluszkowe zapalenie skóry?

Pieluszkowe zapalenie skóry jest zmianą chorobową, która powstaje najczęściej na skutek zbyt długiego kontaktu pupy dziecka z moczem i kupką. Podrażnienia mogą być także wywołane przez mechaniczne otarcia skóry przez pieluszkę, infekcje, zasadowe pH moczu, niedostateczną higienę, bakterie zawarte w kale, czy też reakcje alergiczne. Na pieluszkowe zapalenie skóry narażone są też maluchy po antybiotykoterapii. Przyjmowanie antybiotyków wiąże się bowiem ze zniszczeniem nie tylko bakterii wywołujących chorobę, ale w wielu przypadkach również tych tworzących naturalną florę bakteryjną dziecka. Konsekwencją tego może być np. biegunka dodatkowo pogarszająca stan skóry.

Pod wpływem powyższych czynników skóra dziecka w strefie okołopieluszkowej ulega podrażnieniom, nadmiernemu przesuszeniu, mogą też pojawić się na niej krostki czy pęcherzyki wypełnione płynem. Wszystko to przyczynia się do ogromnego dyskomfortu u dziecka, związanego ze swędzeniem, pieczeniem i bólem.

Jak zapobiegać?

Zamiast leczyć, zawsze lepiej jest zapobiegać. Oczywiście są sytuacje, na które nie masz wpływu, ale stosowanie się do kilku podstawowych zasad pomoże zmniejszyć ryzyko wystąpienia pieluszkowego zapalenia skóry. Najważniejsza w tym względzie będzie przede wszystkim odpowiednia pielęgnacja i higiena, w tym wybór odpowiednich pieluszek, chusteczek nawilżanych i innych kosmetyków. Podstawą jest to, by były one hipoalergiczne i posiadały odpowiednie atesty.

Gdy mowa o zakupie chusteczek nawilżanych ważne, aby kierować się rodzajem skóry dziecka. Na pieluszkowe zapalenie najbardziej narażeni są alergicy i maluchy z atopowymi problemami skórnymi. W ich przypadku idealne będą chusteczki nawilżane Cleanic Kindii Baby Sensitive, specjalnie dedykowane dla szczególnie wrażliwej, problemowej skóry niemowląt i małych dzieci.

Wybierając pieluchy należy pamiętać, aby unikać tych wykonanych z nieprzepuszczalnych i sztucznych materiałów. Im więcej powietrza, tym mniejsze szanse na odparzenie. Przewijanie powinno odbywać się z regularną częstotliwością, co 2-3 godziny i po każdym zrobieniu kupki. Tak często jak to tylko możliwe zostawiaj malucha z odkrytą pupą, by uniknąć odparzeń. Nie wolno również zapominać o codziennych kąpielach i dokładnym myciu stref okołopieluszkowych.

Jeśli mimo wszelkich starań Twojemu dziecku przytrafi się pieluszkowe zapalenie skóry, pomocna będzie kąpiel w nadmanganianie potasu. Przy przewijaniu koniecznie sięgnij też po chusteczki nawilżane Cleanic Kindii Baby Sensitive, które dzięki specjalnej formule z panthenolem złagodzą podrażnienia i dodatkowo stworzą specjalną barierę ochronną przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi. Kiedy zmiany nie ustępują lub nabierają na sile, skonsultuj się z lekarzem.

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
Informacje prasowe

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

To co? Jeszcze jeden artykuł?

Czy zadawane w szkole prace domowe muszą być rodzinnym polem bitwy?


I… Kto w rzeczywistości planuje nam i dzieciom czas wolny?

Dorosły człowiek, myśląc o czasie wolnym, najprawdopodobniej ma przed oczami spacer z rodziną, wieczór w kinie, teatr, spotkanie z przyjaciółmi lub ciekawą książkę. Czy komuś przyszłoby do głowy, traktować przyniesiony do domu zaległy raport dla szefa jako rozrywkę na wieczór? Tymczasem miliony dzieci na odrabianiu lekcji spędzają czas po szkole, w której przebywają nierzadko aż 8 godzin. Co więcej, w odrabianie lekcji często zaangażowani są rodzice, wskutek czego należy zadać pytanie, kto sporej części społeczeństwa de facto planuje czas wolny… Szkoła? Nauczyciel?

Większość rodziców, którzy kiedykolwiek starali się nakłonić swoje dziecko do odrobienia lekcji, wie, że jest to jedna z sytuacji zamieniających dom w rodzinne pole bitwy. Rodzice, wierząc, że odrabianie lekcji jest właśnie tym, co zaważy na jakości edukacji ich dzieci, poświęcają dużą część własnego wolnego czasu na wspólne kolorowanie, pisanie po śladzie, naukę tabliczki mnożenia i ortografii. A co, gdy praca nie idzie tak sprawnie i szybko? Pojawiają się krzyki i groźby rodziców, bądź obietnice nagrody. Dzieci stoją pod murem, ponieważ w stresie nic im nie wchodzi do głowy. Obie strony są zmęczone zarówno nauką, jak i sobą nawzajem.

Nauczyciel zarządza czasem dziecka w szkole. Nie powinien jednak decydować o tym, co ma ono robić po jej opuszczeniu, a tym bardziej w jaki sposób dzieci i rodzice mają spędzać wspólny wolny czas. napisali w swoim nowym poradniku „Jak wspierać rozwój dziecka w wieku 6-13 lat?” Natalia i Krzysztof Minge. Według nich Nie ma dowodów na to, by zadania domowe odgrywały istotną rolę w edukacji i by ich odrabianie wpływało w szczególnie pozytywny sposób na rozwój dziecka, szczególnie sześcio-, siedmio- czy ośmiolatka. Dzieci powinny za to mieć czas na zabawę, ruch na świeżym powietrzu, pozbawione kontroli kontakty z rówieśnikami, a nade wszystko potrzebują chwil spędzonych z rodzicami. Czasu na rozmowę z nimi, obserwację ich w codziennym życiu, czy na zwykły spacer.

Istnieją kraje, w których pracy do domu właściwie nie zadaje się. Należy do nich Finlandia, gdzie dzieci nie są również oceniane, a jedynie informowane, jaki stopień zaawansowania osiągnęły z konkretnego przedmiotu. Pierwszy test przechodzą w wieku 16 lat decydując, który typ szkoły wybrać (odpowiednik liceum lub szkoły zawodowej). Efekt? Finowie każdego roku zajmują czołowe miejsce w rankingu PISA (Program Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów). Dwie trzecie uczniów kontynuuje naukę na studiach i kończy je ok. 90% studentów.

Podobne założenia przyjmowane są w całej Europie w szkołach Montessori, Waldorfskich i tzw. demokratycznych, gdzie nauczyciele stawiają na naturalną chęć dzieci do zdobywania wiedzy i naukę przez doświadczenie, a także podążanie za zainteresowaniami uczniów. Prace domowe nie są tam konieczne, ponieważ za najważniejsze dla prawidłowego rozwoju dziecka uznawane są zabawa, wolność i możliwość obserwacji świata. Rodzice, którzy zdecydowali się na nauczanie domowe, twierdzą, że aby opanować program szkoły potrzeba 2-4 godzin dziennie. Tym dzieciom zostaje dużo czasu na poznawanie świata i rozwijanie zainteresowań.

Warto porozmawiać z innymi rodzicami i nauczycielami na temat zasadności zadawania dużej ilości prac domowych. Coraz więcej nauczycieli, o ile problem zgłosi grupa rodziców, daje się przekonać, jeżeli nie do likwidacji zadań domowych, to chociaż do zmniejszenia ich ilości i zmiany charakteru. – twierdzi Natalia Minge – Jeśli zamiast podobnych do siebie ćwiczeń zadaniem dzieci będzie odszukanie informacji na interesujący je temat, przygotowanie prezentacji lub eksperyment, zadanie domowe przestanie być nudnym, mechanicznym zajęciem. Dzieci będą miały szansę podążyć za swoimi zainteresowaniami, a rodziny odzyskają czas potrzebny na budowanie relacji.  – kontynuuje autorka.

Źródło:

„Jak wspierać rozwój dziecka w wieku 6-13 lat?” – Nowy poradnik dla rodziców w wieku szkolnym. Wskazówki i porady zawarte w tej książce pomogą pomyślnie przetrwać pierwsze lata edukacji dzieci poprzez stworzenie im odpowiednich warunków do efektywnej nauki, a także wypracowanie (wspólnie z dzieckiem) dobrych nawyków związanych ze szkołą, zabawą i odpoczynkiem, oraz techniki i ćwiczenia wspomagające naukę.

O autorach:

Natalia i Krzysztof Minge – psycholodzy z wieloletnim doświadczeniem. Zainteresowani rodzicielstwem bliskości oraz wspomaganiem rozwoju dzieci. Autorzy m.in. bestsellerowego poradnika „Jak kreatywnie wspierać rozwój dziecka?” oraz książki „Rodzicielstwo bliskości”.

Dane wydawnicze:

Wydawca: Edgard/Samo Sedno, ISBN 978-83-7788-301-3, liczba stron: 224

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
Informacje prasowe

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Sprawdź nasz kolejny artykuł

Jabłko od jabłoni…


…podobno pada niedaleko. Inna wersja: jaka matka taka natka 🙂 I ja obserwując Duśkę widzę, że jest w tym sporo racji – jest do mnie podobna. I nie o fizyczne podobieństwo mi chodzi, bo tego akurat jest niewiele. Tu nastąpił podział, zewnętrznie jest podobna do tatusia, natomiast charakter wzięła po mnie. Jest tak samo jak ja uparta, tak samo dociekliwa, tak samo konsekwentna i tak samo nieprzewidywalna. Tak jak ja lubi komputery i muzykę klasyczną. Całą ciążę słuchałam Mozarta, warto było. Tego, że siedzenie przy komputerze w ciąży zaowocuje jej sympatią do tego sprzętu nie przewidziałam. Ale pewnie by mnie to nie powstrzymało przed buszowaniem w sieci.

I tak samo jak ja nie chce jeść mięsa. I to nawet nie o to chodzi, że ktoś jej na talerzu położy, tego na bank nie ruszy. Ale nigdy nie dała się oszukać w kwestii słoiczków: warzywny, owocowy, z rybką proszę bardzo, z mięsem stanowczo nie i koniec. Ja nie jem mięsa od dziewiętnastu lat, nie jadłam w ciąży i nie jadłam gdy karmiłam piersią. Można powiedzieć, że niechęć do mięsa moje dziecko wyssało z mlekiem matki.

A co przyszło jeszcze wcześniej?

Początek ciąży u mnie oznaczał przede wszystkim nadmierną senność, jak nie mogłam usnąć po południu to byłam nie do życia, no koszmar normalnie. Koło godziny szesnastej szłam spać, ot, taka dwugodzinna drzemka. Kiedy Duśka miała koło roku i zaczęła spać tylko raz dziennie, było to dokładnie w tych samych godzinach. Przypadek?

No to inny przykład. W ciąży codziennie o piątej rano budziłam się, szłam do kuchni i zjadałam jogurt. Jak Duśka się urodziła piąta rano była porą karmienia, często-gęsto nie zdążała się obudzić, karmiłam przez sen. Jak nie obudziłam się w porę to mogłam liczyć na pobudkę, piąta rano była świętością, na szczęście jej to przeszło 😉

Kiedy już moje dziecko zaczęło harcować w moim brzuchu nigdy nie robiło tego w nocy, noc to była pora spania i jak się urodziła było tak samo, żadnych pobudek co dwie trzy godziny, nigdy mi nie robiła, właściwie od początku przesypiała noce, czyli spała minimum pięć godzin bez przerwy. Jeżeli udało mi się zdążyć z karmieniem zanim się obudziła spała dłużej.

O ile to wszystko co powyżej da się jakoś logicznie wytłumaczyć, to jest jedna rzecz, która wyjaśnienia nie ma – żółta poducha. Pod koniec ciąży, kiedy trudno znaleźć sobie dobrą pozycję do spania, wkładałam ją sobie między nogi, niesamowita ulga 😉 Jak Duśka się urodziła poduszka poszła w odstawkę, nie była do niczego potrzebna. A nie, przepraszam, czasem podkładałam pod ramię przy karmieniu jak moja córeczka była maleńka. Ale krótko to trwało. Duśka od początku miała swoją poduszkę, mojej nie potrzebowała, zresztą za duża by dla niej była. I sama nie wiem kiedy żółta poducha stała się ukochaną poduszką, przytulanką i towarzyszką życia Duśki. Mało tego, potrafi zasypiać trzymając ją między nogami! Ktoś da radę mi to wyjaśnić?

A Wy drogie mamy, zaobserwowałyście takie podobieństwa między Wami i Waszymi dziećmi?

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
Mirella

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close