Klaps według papieża
Klaps to (nie)bicie. Temat jak zawsze kontrowersyjny, tym razem z wielkim hukiem odbił się w szerokim świecie, po katechezie papieża Franciszka. A papież przecież mylić się nie może.
Klaps to (nie)bicie. Słowo “nie” zapisałam w nawiasie, bo ilu rodziców, tyle zdań na ten temat. Bardzo zdziwiłam się widząc ten news w wiadomościach TVN-u i zastanawiałam się, czy to nie żart. Jak się okazuje, papież wcale nie żartował. Powiedział głośno coś, czego jemu być może nie wypadało powiedzieć, ale co po cichu lub całkiem głośno myśli bądź mówi wielu.
Ja moje zdanie przed ponad rokiem wyraziłam tutaj, dość dobitnie. Niestety, albo i stety, po drodze złagodziłam moje stanowisko, idąc w stronę zawieszenia klapsa jako ostatecznej metody wychowawczej. Mimo to, zdziwiłam się bardzo słysząc o katechezie papieża, bo niby jakim sposobem wydaje takie wyroki, skoro jako duchowny specjalnego pojęcia o wychowywaniu dzieci nie ma? Ale zabrał głos, popierając klapsy, byle nie w twarz, bo to poniża.
Pozwolę sobie Go tutaj zacytować – Ojcowie muszą być cierpliwi. Ileż razy nie pozostaje nic innego, jak czekać; modlić się i czekać z cierpliwością, łagodnością, wielkodusznością, miłosierdziem. Dobry ojciec umie czekać i przebaczać z głębi serca. Oczywiście umie też stanowczo upomnieć, bo nie chodzi o ojca słabego, uległego, sentymentalnego. Ojciec, który umie upomnieć bez upokarzania, to ten sam, który umie chronić, nie szczędząc siebie – mówił Franciszek. Zacytował też słowa innego ojca – Czasami muszę uderzyć dzieci, ale nigdy nie biję ich po twarzy, aby ich nie poniżyć”. Jakie to piękne. Ten ojciec ma poczucie godności swoich dzieci. Musi ukarać, czyni to sprawiedliwie i idzie dalej – mówił Franciszek.”
Zapewne psychologowie już w zaciszu swoich gabinetów tworzą wpisy piętnujące słowa Franciszka, które potraktują jako rozgrzeszenie dla tych, co ciężką rękę mają. Ale to przecież nie tak działa, żaden psychol-kat, nie zainteresuje się słowami papieża jako zachętą do tłuczenia. On zwyczajnie nie potrzebuje zachęty aby się znęcać nad dzieckiem. A każdy przeciętny rodzic, który kocha dziecko, nawet jeśli je uderzy aby ukarać, nie chce poniżyć ani obić dzieciakowi tyłka, bo przecież nie o to tu chodzi. Moim zdaniem papież wypowiedział jedynie myśli tysięcy rodziców, którzy być może nie mają na to odwagi, a którzy myślą tak samo – że trzeba być nie uległym a kochającym, a klaps jako kara ostateczna, jest do “rozgrzeszenia”.
Tak jak nie podnoszę ręki na męża czy innego dorosłego kiedy mnie zdenerwuje, tak nie daję dziecku klapsów.
Nie uznaje nawet lekkiego klapniecia, mam szacunek do swojego dziecka, i nigdy ani ja ani maz nie podniesiemy reki na niego. Po to sa kary , tlumaczenia i odwracanie uwagi,by uczyc dziecko co wolno a co nie w taki sposob, zrozumialy dla dziecka. Poza tym , co pokaze mu ze jak mu sie cos nie spodoba to moze bic innych?? O nie nie.. to nie czasy sprzed 20-30lat
Ojcowie. O matkach coś nie wspomniał 🙂 Jestem w stanie zrozumieć, że wychowany został w określonych czasach, w określonej kulturze „machismo” 🙁
Kocham. Nie bije. Nigdy i za nic. Na bicie nie ma usprawiedliwienia. U nas w domu nikt na nikogo reki nie podnosi.
Z tego co doczytałam nie wyraził swojego zdania na ten temat, niestety nie zaprzeczył. OpowiedZiał historię ze swojej rodziny. Ale z każdym artykułem i newsem cała wypowiedź zmienia kierunki w tysiące stron, zależnie od publikacji. Za tydzień się okaże co miał Papież na myśli kiedy się zacznie publikowanie całej Wypowiedzi
Moim zdaniem jest wielu rodziców którzy zarzekają się że nigdy nie dali by klapsa a tak naprawdę zdarzyło im się to gdy już ich emocje sięgnęły zenitu. Nie przyznają się bo w obecnych czasach jest to bardzo negowane. Nie skreślałabym takich osób bo tak jak cytował Papież ten rodzic nie chce poniżyć dziecka. Jednak uważam że rodzice powinni ustalić z pociechami system kar i nagród bez używania klapsów.
Może i niektórzy pomślą sobie ze jestem zła i nie mam szacunku dla swoich dzieci, niech każdy mysli co chce nie interesuje mnie to. Niestety przyznaje sie ze zdarza mi sie dać klapsa w tyłek, bardzo żadko ale zdarza. Może i jestem mało cierpliwa i nie nadaje sie na matkę a moje dzieci bedą mi to wypominały na starość. Trudno nie mam usprawiedliwienia dla siebie zdarza sie i juz.
biciu mówię stanowcze NIE
Klaps to tez bicie
a moim zdaniem klaps jak najbardziej, sprowadza dziecko na ziemię w momencie, pomimo, że dziecka to nie boli
Klaps nie boli? To w jaki sposób Pan/Pani uderza? 😉
Tu nie chodzi tylko o ból fizyczny!!! Ale też psychiczne poniżenie dziecka! Dzieci to też ludzie tacy jak my – rozmawiajmy, tłumaczmy! Czy nam by było miło jakby ktoś nas zlał ! A jak nie potrafimy to są od tego psychologowie- może należy skorzystać, to są specjaliści i nam doradzą jak rozwiązywać problemy.
Mąż też Cię tak sprowadza na ziemię, jak mu się nie podoba Twoje zachowanie?
Klaps to bicie, bicie to przemoc. Tak jak nie podnoszę ręki na żadnego dorosłego, tak tym bardziej nie robię tego w stosunku do dzieci. Oboje z mężem nie tolerujemy klapsów.
Klaps to też bicie… a bicie to porażka rodzica i okazanie pełnej bezradności. Ciekawe czy zwolnennic klapsow też wzajemnie leją się w związku…
ŚWIETNIE NAPISANE!
A dziękuję; -)
a dla mnie te słowa to porażka. później widzi ię bezstresowo wychowane dziecko, które wrzaskiem układa pod siebie rodziców
Mnie nikt w życiu nie uderzył… a ostatnie co mogę powiedzieć o moim wychowaniu, że było bezstresowe… i nigdy nie usiłowałam sobie rodziców wychować
prawie wszyscy tu zarzekają się, że ręki nie podniosło na dziecko i nie neguję tego, tylko zapytuję w jaki sposób sprowadzacie dziecko gdy wpadnie w coroczny atak histerii, gdy nie słyszy co się mówi/wykrzykuje? Czasami jak słyszę ton jakim matki na ulicy prubują wymusić posłuszeństwo dzieci, to wolałabym aby dały tego uspokajającego klapsa – z pewneścią nie zapadłby w pamięć jak ten przykry upokarzający ton.
Tzn. że co mówią te matki?
Ja biorę dzieci na przeczekanie, nie reaguję na te krzyki, zawsze pomaga. Nerwy zamykam w sobie ( to mój problem nie dziecka !!! )
a w miejscu publicznym, np. w przychodni tez moze sobie krzyczec, bo jest na przeczekaniu?
O właśnie; piszesz uderza, a ja nie uderzać tylko klepie i to wystarczy, żeby dziecko się uspokoił. To właśnie oznacza klaps.
Czasem lekki klaps się zdarzył.
Ja wam powiem tak slowa moga bardziej bolec niz reka. Moj tata potrafil mi dac klapsa przyznaje ze bylam zywym dzieckiem. Za ta mama mnie nie bila ale gdy rozrabialam pamietam ze mi mowila ze jak sie nie uspokoje to mnie odda do domu dziecka a ja jej wierzylam i strasznie sie balam ze mnie kiedys odda i naprawde to bylo duzo gorsze niz klaps .
Karą…? raczej upokorzeniem i pokazaniem kto jest silniejszy… Dokładnie-klaps to bezradność rodzica-bo kiedy rodzic go daje..gdy nie potrafi sobie poradzić z dzieckiem