3 minuty…
Czy Wasi faceci też czasami myślą, że są pępkami świata, czy tylko mojego dopadła taka przypadłość?
Przeżyłam właśnie sytuację, w której 3 minuty okazały się dla niego warte moich łez, milczenia i atmosfery, w której siekiera wisiała w powietrzu.
Ale po kolei, wszystko zaczęło się od jedzenia. Jak wiadomo jeść każdy musi i mniej więcej stałe pory posiłków są wskazane dla zdrowia i kondycji fizycznej. Toteż mój Pan i Władca ma takie pory – 18.00 to dla niego czas kolacji. Z racji, że coś tam “dłubał” na podwórku, zapytałam co zje, nastawiając się, że mu to przygotuję.
Już miałam wziąć się do roboty, gdy nagle mój syn stwierdził, że akurat chce być noszony, że pomarudzi mi do ucha, a nawet odśpiewa parę arii operowych. Niestety dzieci mają tę „wspaniałą” cechę, że nie zawsze chcą współpracować a nasze plany mają… gdzieś! Mimo przeciwności losu w międzyczasie udało mi się jednak przygotować składniki kolacji, które czekały na połączenie, wymieszanie i przyprawienie.
I tu do akcji wkroczył Pan – popatrzył, rozejrzał się i … zrobił krzywą minę. Jeszce raz przyjrzał się i zobaczył zalążki jego kolacji, więc rzucił tekst, że “nic nie przygotowane!” Przecież jest 18.00!!!!!!! Parę słów po łacinie usłyszałam, ale że nie znam tego języka 🙂 to puściłam kątem ucha. Po tym jak przystało na służebnicę oddelegowałam Śpiewaka do łóżka i zabrałam się wreszcie za krojenie. Wtedy usłyszałam, że teraz to sobie już Pan sam zrobi! Jak wspomniałam, nie było już zbyt wiele do zrobienia, więc 3 minuty były w tym przypadku na wagę złota.
Ale co tam… Pan siedzi obrażony, a ja mam wypucowaną łazienkę i kuchnię, którą mi jutro fachowcy zapaskudzą montując kaloryfery. Zrobiony dżem gęstnieje, sok z jabłek czeka w lodówce. A i jeszcze energii starczyło mi na dobry trening wybranych partii ciała. Jak się wkurzę to zawsze dostaję powera i mogę działać na zwiększonych obrotach. Z dwojga złego przynajmniej mam gniazdko ogarnięte 🙂
A że miał być wieczór miły, bo chata prawie pusta – jedno dziecię stacjonuje u dziadków – to się zrobił wieczór ciszy, mijania i jego fochów.
Tylko kto tu się powinien fochać????
P.S. Normalnie to wspaniały mąż, cudowny ojciec, ale jak się na coś uprze, to klękajcie narody:) A Ty kobieto znoś to wszystko.
A jak to wygląda u Was? Czy Waszym partnerom zdarza się zagotować w Was krew? I czy długo potem atmosfera jest napięta?
Źródło zdjęcia: Flickr
U nas
Oj tak, czasem jedym slowem. Albo gestem 🙂
moj mąż wlasnie tez mi cisnienie podniosl… od tego oni chyba są :p
w ulamku sekundy….
U mnie to samo,tylko,ze w ułamku sekundy 😀