Nie będziemy rodzić po ludzku bo odbiorą nam do tego prawo
Od kilku dni media „trąbią” o przyjętych przez Sejm zmianach w ustawie dotyczącej standardów opieki okołoporodowej. Wiąże się to z likwidacją wypracowywanych w ostatnich latach przepisów medycznych, dotyczących okresu ciąży, fizjologicznego porodu, połogu oraz opieki nad noworodkiem.
Prace nad standardami opieki okołoporodowej rozpoczęły się na wniosek Ministra Zdrowia prof. Zbigniewa Religi w 2007 roku. Powołał On wówczas Zespół Ekspertów, a następnie stworzył dokument, zgodny z wytycznymi WHO, zasadami medycyny opartej na dowodach naukowych i dostosowany do systemu ochrony zdrowia w Polsce. Celem było między innymi przestrzeganie praw pacjenta i zwiększenie satysfakcji pacjentek z opieki okołoporodowej.
W wyniku nowelizacji ustawy kobiety stracą prawo do:
– chodzenia w czasie porodu,
– zmiany i doboru wygodnej pozycji,
– korzystania z prysznica,
– spożywania wody w trakcie porodu,
– ochrony krocza,
– bezpośredniego kontaktu z dzieckiem po porodzie („skóra do skóry”),
– udziału w porodzie partnera/osoby towarzyszącej,
– wsparcia w karmieniu piersią,
– poszanowania godności i intymności.
W myśl nowych przepisów, wszystko to co miało pozwolić nam „rodzić po ludzku” będzie zależało od widzimisię lekarzy i położnych danego szpitala. A w razie jakichkolwiek nieprawidłowości pacjentki nie będą mogły wnosić skarg ponieważ najzwyczajniej w świecie, nie będą miały do czego się odwołać!
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że głosy tysięcy kobiet nie mają w tym kraju żadnego znaczenia, a dobro grupy zawodowej (czytaj – lekarzy) przedkłada się nad dobro pacjentek. To z kolei daje przerażającą wizję powrotu do czasów gdy sale porodowe były wieloosobowe, gdzie kobiety były upokarzane i nieludzko traktowane, a swoje noworodki matki mogły „oglądać” tylko podczas karmienia.
Z tamtych czasów krąży wiele historii pełnych bólu i cierpienia. Założę się, że niejedna wasza koleżanka, ciotka, matka czy babka doświadczyły takich traumatycznych przeżyć, do których z pewnością wolałyby nigdy nie wracać.
Dziś, dzięki prowadzonym od 1994 roku akcjom „Rodzić po ludzku”, sytuacja jest zupełnie inna, aczkolwiek mimo to wciąż słyszy się opowieści o kobietach, które zostały potraktowane przez położne i lekarzy, niczym zwierzęta. Sama zresztą również nie wspominam dobrze swojego ostatniego porodu, po którym długo czułam się źle, zarówno fizycznie, jak i psychicznie – co zawdzięczam “cudownej” położnej, na którą pechowo trafiłam.
Strach więc pomyśleć co może się dziać na polskich porodówkach jeśli nowelizacja ustawy wejdzie w życie. Nie zdziwię się jeśli efektem tego będzie wzrost depresji poporodowych i ogólnej niechęci do rodzenia.
Chociaż z drugiej strony, nie pozostaje nam nic innego, jak wiara w to, że kwestia standardów w opiece okołoporodowej, to nie tylko sucha ustawa na kawałku papieru, ale przede wszystkim etyka. Miejmy nadzieję, że personel medyczny pomimo zmian będzie dążyć do tego by owe standardy były coraz wyższe i bardziej przyjazne pacjentkom.
Monika Lichocka
Wraca średniowiecze!!! Dobrze ze nie żyje w tym chorym kraju. Pierwsze dziecko rodziłam niestety w Polsce i rownież trafiłam na „cudowna” położna. Oczywiscie dziecko od razu zabrane (cesarskie cięcie), musiałam sie dopominać zeby mi syna pokazali… drugiego szkraba rodziłam na szczęście w uk rownież cc i od razu skóra do skory i nikt nigdy nie zabierał dziecka na badanie kąpanie szczepienia itp lekarze i położne przychodziły na sale do nas. Inny świat a w Pl raz ze teraz nie jest rewelacyjnie to wraca średniowiecze… aż strach
No ja jestem bardzo ciekawa co to będzie… Ale jak pomyślę o ostatnim porodzie i zbliżających się zmianach, to aż boję się myśleć o potencjalnym kolejnym porodzie.
Od razu pomyślałam o tym, że teraz to się raczej nie będę decydowała na następny poród.
Przecież zawsze wszystko zależało od lekarza prowadzącego. Więc skąd ten płacz.
A co do średniowiecza to douczcie się! To właśnie wtedy przeprowadzono pierwsze cesarskie cięcie gdzie matka i dziecko przeżyli. W średniowieczu kobiety rodziły w kobiecym kręgu dzięki akuszerkom. Mężczyźni nie mieli wstępu do izby gdzie odbywał się poród. W średniowieczu kobieta sama wybierała pozycję porodu za radą akuszerki.
Poród na leżąco czy siedząco wprowadzono w XVII w. – wieku rozumu we Francji – po to by lekarzowi było wygodnie.
Tak więc zanim zaczniesz krzyczeć „średniowiecze” ze strachem w oczach dowiedz się o tej epoce czegoś więcej 😉
Owszem, ale póki jest ustawa, która prawi o pewnych standardach, w razie czego mamy się do czego odwołać, możemy wymagać… a jak ta ustawa zniknie to będziemy skazane na łaskę personelu szpitala, któremu nikt nie podskoczy.
Poza tym, rozumiem Pana spokój, bo jakby nie patrzeć jest Pan bezpieczny i nie będzie Pan rodzić dzieci, ani w „średniowieczu”, ani teraz…
W moim przypadku kiedy urodziłam syna na drugi dzień słyszałam rozmowę pielęgniarek które zastanawiały się czy syna czy córkę urodziłam bo im się opaski pomyliły maaasakra
To juz lepiej rodzic samemu w domu w Pl to od kad slysze nawet o wode trzeba walczyc a w innych krajach to soki daja na szybszy porod i jedzenie rowniez! Jak bym miala rodzic w Pl nie zdecydowalabym sie… wspolczuje tylko. Ja wspominam wszystko super od poczatku az do wyjscia ze szpitala ale rodzilam w Norwegii!
Rodziłam 4 miesiące temu. Każdego dnia wspomnienie porodu powraca jak jakiś koszmar. Moje prośby, prawa i życzenia nie były w ogóle brane pod uwagę. Też miałam pecha do położnej. Była „zmęczona i chciała iść już do domu bo to jej 8 poród na tej zmianie”. Nie było informowania mnie o tym co robi, nacięcie krocza bez uprzedzenia, mimo, iż prosiłam o ochronę krocza i informowanie. Krzyczała na mnie, czułam się poniżona. Najgorzej jednak wspominam „opiekę” okołoporodową. Wcześniejsze wizyty w szpitalu, brak poszanowania intymności, prywatności, zero informowania – o wszystko trzeba było dopytywac. Nie rodziłam po ludzku, a tak bardzo chciałam…… Czytaj więcej »