Dom 12 września 2014

Mama wraca do pracy – czy słoiczki są konieczne?

Jak znaleźć czas na gotowanie ciapek, papek i deserków? Przed tym pytaniem staje większość rodziców. Gdy na świat przyszło dziecko ilość obowiązków domowych oraz opieka nad malcem spowodowały drastyczne „skurczenie” czasu. Większość mam jest zdania, że doba jest zdecydowanie za krótka w swoim 24 godzinnym wymiarze. Po pierwszych kilku miesiącach przyzwyczajania się nowej sytuacji życiowej, znów wszystko się zmienia.

W zależności od przyjętego przez rodzica schematu żywienia dziecka, który jest uzależniony od tego czy dotychczas niemowlę było karmione piersią czy sztuczną mieszanką, między 4 a 6 miesiącem jego życia zaczynamy wprowadzać stałe pokarmy. To czas wielkich zmian w życiu dziecka i rodziców, bowiem nasz „bochenek chlebka” spowity w pieluszki zamienia się w nad wyraz aktywnego bobasa. Zakładając, że każdy chce dla swojego dziecka tego, co najlepsze zazwyczaj rodzic staje przed dylematem „Słoiczki czy gotowanie?”  Nie należy demonizować sławetnych słoiczków, jednak bez dwóch zdań świeże jedzenie zawsze jest zdrowsze i smaczniejsze.

Pięć mikroskopijnych garnuszków, sitka, tarki, blendery i miksery to już relikt przeszłości – na szczęście. Dziś gotowanie maluchowi wcale nie musi być pożeraczem czasu i nerwów młodych rodziców. Jak skutecznie ułatwić sobie życie przygotowując posiłki dla młodego człowieka, nie zwariować i mieć czas na swoje obowiązki lub pracę? Sposobów jest kilka.

Babycook – Na ratunek rodzicom

Fenomenalnym rozwiązaniem dla każdego jest urządzenie Babycook, francuskiej firmy Beaba. Nie myślcie, że to gadżet dla bogaczy. Nic z tych rzeczy. Przygotowanie posiłku dla dziecka przy pomocy Babycooka sprowadza się właściwie do przygotowania składników i włączenia go. Całą robotę (poza karmieniem dziecka i zmywaniem po) odwala za nas ten multifunkcyjny robot. Na czym polega jego innowacyjność? To bardzo wielofunkcyjne urządzenie przez co minimalizuje czas przygotowania posiłków i ilość niezbędnych przyrządów. Robot Babycook potrafi rozmrozić, ugotować na parze i zmiksować posiłek dla dziecka. Nasz wkład pracy to przygotowanie warzyw, mięsa czy innych składników potrzebnych do ugotowania dania. Wykorzystuje przy tym najzdrowszy sposób przygotowania posiłki – czyli gotowanie na parze. Produkt Beaby od wielu lat odnosi sukcesy w domach na całym świecie. Jest bardzo kompaktowy i łatwy w obsłudze.

pol_pl_Babycook-Solo-Pastel-Blue-NOWOSC-Beaba-857_5

Zapewne wielu z Was powie: „Fajnie, ale ta cena…” A ja odpowiem Wam od razu, że koszt urządzenia zwróci się z nawiązką już w pierwszym roku życia dziecka. Nie będę nawet wspominała o kosztach, które ponieślibyście na inne niezbędne akcesoria do gotowania, przypalonych garnuszkach i tego typu historiach. Według moich obliczeń (a przyjęłam, uśrednioną cenę słoiczków, czyli nie najwyższą cenę na rynku) w ciągu pierwszego roku życia dziecka, na słoiczki od 5 miesiąca życia, wydamy około  2500 zł! Robi wrażenie, prawda?
Co najbardziej przemawia za wyborem Babycooka? To trafiona inwestycja, sprawdzi się do gotowania również dla małego dziecka czy całej rodziny – szybko przygotujecie w nim np. warzywa do obiadu lub inne dania, przygotujecie koktajl owocowy, czy skorzystacie  niego jak z blendera. A co najważniejsze – nie zajmuje dużo miejsca i jest genialny w utrzymaniu czystości – pojemnik można myć ręcznie lub w zmywarce.

pol_pl_Babycook-Solo-Pastel-Blue-NOWOSC-Beaba-857_2

Świetnie sprawdzi się gdy opieka nad dzieckiem spada na nianię, babcię czy tatusia. Nasza opiekunka może nie być zadowolona z dodatkowego obowiązku, jakim jest sterczenie nad garami. Z Babycookiem mamy asa w rękawie!

Zdjęcie 04.08.2014, 10 45 39

Organizacja – jest kluczem do sukcesu

Jest jeszcze kilka trików, które pomogą z domową organizacją.

Gotuj na 2 dni – oczywiście świeże jest najlepsze, ale gotowanie na dwa dni nadal ma przewagę nad pasteryzowaną żywnością. 24 godziny w lodówce zdecydowanie mniej wpływają na jakość produktu niż kilka miesięcy na sklepowej półce.

Mrożonki dla zabieganych na dwa sposoby:

Pierwszą oczywistą formą, jest ugotowanie kilku porcji i zamrożenie – to dobry sposób na wypadek W. Ja jednak nie przepadam za rozmrożonymi daniami – konsystencja i smak dania bardzo tracą na tym zabiegu.

Drugim sposobem – moim pomysłem stosowanym na własnym podwórku – jest mrożenie przygotowanych składników. Na czym polega metoda? To proste!

Przygotuj (np. raz w tygodniu) składniki niezbędne do ugotowania posiłków. Umyj, obierz i pokrój w kostkę warzywa, przygotuj odpowiednią porcje mięsa. Skład na składniki podziel od razu na porcje – możesz zamrozić je w woreczkach lub pojemnikach (to już zależy od Ciebie). Możesz zamrozić warzywa i mięso razem lub oddzielnie – wtedy łatwiej komponować różne smaki. Ja mrożę oddzielnie – zazwyczaj robię raz na jakiś czas większe zakupy „na dłużej” i od razu dzielę sobie mięsko na wygodne kawałki. Wystarczy wyjąć paczuszkę z zamrażalnika i wrzucić do Babycooka. Z takim przygotowaniem niania lub tata muszą posiadać zdolności kulinarne ograniczające się do obsługi włącznika.

Zdjęcie 30.08.2014, 11 33 15

Zdjęcie 30.08.2014, 11 38 52

Kolejnym sposobem na domowe zapasy, jest przygotowanie własnych słoiczków czyli weków dla dziecka. Długoterminowe przechowywanie żywności nie sprzyja zachowaniu ich wszystkich wartości odżywczych, ale jeżeli macie dostęp do świeżutkich ogródkowych warzyw i owoców – grzechem byłoby ich nie zachować na zimę. Koniecznie pamiętajcie o zakupie małych słoików, te po gotowych daniach dla niemowląt nie nadają się zazwyczaj do ponownego użycia (zakrętka traci szczelność po otwarciu). Przygotowane danie lub przecier owocowy wystarczy zapasteryzować  w garnku z wodą.

Zdjęcie 30.08.2014, 12 01 43 (HDR)

Jak widzicie, samodzielnego gotowania nie trzeba się bać! Jest wiele sposobów na ułatwienie sobie życia! Koniecznie zajrzyjcie do mojej recenzji Babycook’a. Ja to urządzenie znam od dawna – kiedyś miałam przyjemność pokorzystać z niego na gościnnych występach, teraz już z Babycookiem we własnej kuchni wzięłam go ostro na warsztat 😉 I szczerze polecam – dlaczego, zobaczcie sami moją recenzję (KLIK)!

 Partnerem wpisu jest marka BeabaSpotkaj się z Beaba na Facebooku

pol_pl_Babycook-Solo-Pastel-Blue-NOWOSC-Beaba-857_12

Zdjęcie tytułowe: Frédérique Voisin-Demery / CC BY

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Marta
Marta
9 lat temu

Ja jednak wole thermomix, zrobi obiad nie tylko dla dziecka, ale dla całej rodziny. A przez ostatnie dwa dni zrobił tez dla nas powidła i marmolade, latem lody owocowe. Cena trochę wyższa niż multicook, ale bardziej niż warto 🙂

Ela
Ela
9 lat temu

Ja przygotowywałam dziecku sama słoiczki – obiady i desery. Raz poświęciłam czas, zrobiłam zapas i miał na długo spokój.
I żadnej „maszyny” poza blenderem do tego nie potrzebowałam… 😉

Mariola
Mariola
9 lat temu

Podoba mi się to urządzenie! 🙂 Z radością przyjęłabym taki prezent! 🙂

Asia Kowalska
9 lat temu

nie chce krytykowac matek bo kazdy podchodzi do tego inaczej, ale ja uwazam, ze kupowanie sloiczkow z jedzeniem to lenistwo.ja mam dwoch synow (6i 2) zaden z nich nie jadl smieci ze sloiczkow.z obydwoma pracowalam I zawsze w niedziele wieczorem gdy dzieci spaly gotowalam rozne dania I robilam przeciery na deser I je mrozilam na caly tydz.zeby bylo pod reka.nikt mnie nie przekona, ze deserek z jablek I gruszki czy makaron z miesem jest zdrowy ze sloiczkow skoro moga stac na polce w sklepie po kilka mcy!!!

Anka W.
Anka W.
9 lat temu

Swoje słoiczki to podstawa! Jakoś nie ufam tym sklepowym.

Agnieszka
Agnieszka
5 lat temu

Po pierwsze na początku autorka pisze, że świeże, domowe obiadki są lepsze od słoiczków właśnie ze względu na tą świeżość, później proponuje gotowanie na zapas, robienie weków i mrożenie co całkowicie zabija te świeżość i sprawia, że mają jeszcze mniej zalet od słoiczków.
Wpis dla samego wpisu, zwykły artykuł sponsorowany, jedna wielka reklama.

Targi 10 września 2014

Dlaczego chętnie pójdę na Targi Mamaville?

Jak człowiek dobrze poszuka to znajdzie na pewno taką imprezę, która spełnia wszystkie indywidualne kryteria. Nawet taka wybredna maruda jak ja znalazła, a co!

Nigdy nie ukrywałam, że jestem wegetarianką. A życie wegetarianki łatwe nie jest, szczególnie jeśli ta wegetarianka jest mamą niejadki, która w dodatku oświadcza, że również nie będzie jadła mięsa. No sama radość, tylko jak z takim wybrednym dzieckiem gdzieś pójść? Najczęściej kończy się to tym, że obie jemy fryty, bo tylko to jest łatwo dostępne.

Dlatego kiedy padło hasło pójścia na kolejne targi dziecięce w pierwszej chwili pomyślałam: eee, to bez sensu, znowu problem z jedzeniem, nie chce mi się. A potem wczytałam się w plakat i co zobaczyłam? Strefa kulinarna, czyli jedzenie dla wszystkich (także wegetariańskie i wegańskie) No i to jest ta wartość dodana, która sprawiła, że zarezerwowałam sobie niedzielę 28 września na wyprawę na Targi Mamaville. Bo już wiem, że będą to targi inne niż wszystkie!

Tak jak w poprzednich latach Targi Mamaville odbędą się w Warszawie przy ul. Domaniewskiej 37A.

Oprócz strefy kulinarnej, która jakby nie patrzeć odgrywa marginalną rolę, organizator proponuje jeszcze dwie:

strefa zakupów u wystawców znanych marek i wybranych projektantów z branż: ubrania / zabawki / wystrój wnętrz / akcesoria / dodatki / edukacja / wydawnictwa; dla kobiet, rodzin oraz dzieci w różnym wieku, od niemowlaka do starszaka

strefa edukacyjno – rozrywkowo – warsztatowa dla dzieci i dorosłych

wszystkie warsztaty i cała strefa są za darmo!!!


Do kogo skierowana jest oferta?

Do rodziców, do przyszłych rodziców i do dzieci, każdy znajdzie coś dla siebie: ubrania, zabawki, akcesoria, dodatki, ciekawe warsztaty, mnóstwo zabawy…. no i to wegetariańskie jedzenie, mniammmmm ;-D

 

 

Podsumowując:

Kiedy? – 28 września godz. 10.00 – 17.00

Gdzie? – Warszawa ul. Domaniewska 37A

Obecność? – Obowiązkowa!

I jeszcze na koniec mała niespodzianka: po raz pierwszy w tym roku Targi Mamaville zawitają do Wrocławia. Tych Wrocławian, którzy już pożałowali, że mają daleko do Warszawy organizatorzy zapraszają 5 października w godzinach 10.00 – 17.00 do miejsca, które zwie się Browar Mieszczański. Wrocławska edycja Targów Mamaville połączona jest z Wrocławskim Bazarem Smakoszy, imprezą z pewnością dobrze znaną wszystkim Wrocławianom.

10660468_10202864439392574_2022610748_n

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Emocje 10 września 2014

Co w trawie blogowej piszczy

Przyzwyczailiśmy się, że blogosfera, blogi parentingowe i cała rzesza blogerek i blogerów codziennie dzielą się z nami wszystkim. Dosłownie wszystkim. I czasem załamuję ręce. Nie rozumiem jak można napisać elaborat pod wezwaniem haftującego dziecka, tudzież i komentarzy, które mnożą się jak grzyby po deszczu zachwalającej wszystko w tonacji słodko-pierdlawej .

Co w tych wpisach odkrywczego, interesującego, co was tak porywa drodzy czytelnicy? No tak, odpowiedź mamy blisko. Bo tacy już jesteśmy. Lubimy podglądać i niestety też osądzać nie znając często sedna sprawy. Bo przecież tak łatwo wzbudzić w nas empatię od przesranych pieluszek, do zdjęcia półnagiego dziecka podpiętego pod aparaturę medyczną.

Bo bez względu na środki dążymy do celu. Niestety tak. Tylko co powiecie swoim dzieciom kiedy za kilkanaście lat wyrzucą Wam dlaczego tak szafowaliście ich zdjęciami, a to sesja w waniennce, a to sesja przy obiadku, itp. No pytam się, co wtedy odpowiecie?

Dziecko to też człowiek, który ma takie same prawa do prywatności jak my. Dlatego głośno mówię NIE dla blogów, które żerują na swoich dzieciach codziennie okradając je z prywatności. Nie dziwcie się potem, że zdjęcia Waszych dzieci, często roznegliżowanych są pożywką dla pedofilów, którzy na pewno podszywają się pod fanów i proszę nie tłumaczcie się, że to NIE WASZA wina.

Sama jestem blogerką, sama piszę o macierzyństwie, ale zanim puszczę tekst zastanawiam się czy i za dziesięć lat mogę się pod tym podpisać, czy moja rodzina nie będzie się mnie wstydzić.

Umieszczam także zdjęcia naszego dziecka w sieci, ale jest ich jest niewiele, po prostu dbam o jego prywatność.

Dzięki Bogu na straży czuwa jeszcze dziewięć koleżanek, bym nie puścić bubla niosącego za sobą informację o tym, jaką dziś piłam kawę i jak dziecko mi ją wypiło i obrzygało nową sukienkę.

Wszystkim blogerom, a przede wszystkim czytelnikom życzę roztropności,  świadomości i poszanowania godności drugiego (małego) człowieka.

Subscribe
Powiadom o
guest

6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Magda
Magda
9 lat temu

Od dłuższego czasu obserwuję to o czym napisałaś. Szukałam odpowiedzi na pytanie skąd to zainteresowanie? Czy aż tak ciekawym jest to, że ktoś zrobił dziś 10 przysiadów, wypił kawę (koniecznie latte w papierowym kubku), a na obiad zjadł fusilloni z cagliata (bo czemu nie po prostu makaron z serem?). Nie chcę nikogo obrażać, ale wytłumaczcie mi dlaczego my -czytelnicy dajemy sie traktować jak niespełna rozumu? Jestem tez pełna zdziwienia kiedy ktoś żali się na sławne hejty. Wystarczy przeanalizować prezentowane treści by dowiedzieć się gdzie jest ich źródło. Mam kilka blogerek na „czarnej liście” za to, ze robią czytelników w balona.… Czytaj więcej »

Rachela
Rachela
9 lat temu
Reply to  Magda

Magda zgodzę się z tobą w 100%. Dziś nasza ludzka ciekawość przeszła wszelkie pojęcie. Może jest to sposób dla niektórych by się dowartościować. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę wstanie w pełni odpowiedzieć na to pytanie. Wiem jedno, omijam z daleka takie blogi.

Magda
Magda
9 lat temu
Reply to  Rachela

Poznałam kilka blogerek, które przez to wstydzą się mówić, że tworzą bloga, choć nie piszą o takich „ważnych” sprawach

Olga
Olga
9 lat temu

Pisać należy z głową i mysleć perspektywicznie. Nie lubię blogów świecących ekshibicjonizmem. Internet jak papier przyjmie wszystko, tylko to co opublikujemy zostaje w nim na lata. Zanim jedna z druga „blogerką” opublikuja foto dziecka w w wannie, na nocniku czy opisującpo raz kolejny jego ekscesy żołądkowe niech się zastanowi co powie i jak poczuje się jej dziecko za 10 lat, gdy ktoś mu to pokaże. W polskiej blogosferze parrentingowej jest wiele takich przykładów rzucających cień na naprawdę wartościowe i ciekawe blogi. Blogi bez przesłania, ciekawej merytorycznie treści i pisane po prostu niechlujnie( autorzy nie znają chyba zasad poprawnej polszczyzny) omijam… Czytaj więcej »

Mariola
Mariola
9 lat temu

Ja, choć zgadzam się z Twoimi spostrzeżeniami w 100 %, uważam że każdy pisze o tym, o czym chce…. albo (raczej) umie pisać – bo pisać, za przeproszeniem o gównie, może każdy, a coś z sensem i przesłaniem, już nie. I w zasadzie, bardziej od tego – czemu blogerzy popełniają takie śmierdzące, obrzygane i mało interesujące (mnie) teksty, zastanawia mnie fakt – dlaczego ludzie z takim zainteresowaniem to czytają? Czemu wkładają tyle serca, albo hejtu w komentowanie? A blogi, które prawią o czymś „mądrym”, które pozwalają na chwile refleksji, dają jakieś wskazówki (na życie), bawią – w pozytywnym słowa znaczeniu…..… Czytaj więcej »

Basia De
Basia De
9 lat temu

Bo żyjemy teraz w świecie materializmu i dziecko traktuje się jak obiekt chwalenia, przecież to od dawna wiadomo. Można się pochwalić posiadaniem kosmetyków, szmatek, torebek, dzieci – z tym, że o ile nowy łaszek nie ma uczuć, to dziecko raczej tak.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close