Ciąża i dziecko 25 listopada 2019

Meningokoki – czy jest się czego bać? Czego o nich nie wiemy, a powinniśmy.

Meningokoki – czy jest się czego bać? Czego o nich nie wiemy, a powinniśmy.  Kilka słów o realnym zagrożeniu naszych dzieci…

Wiecie co jest najgorsze w byciu rodzicem? Ciężar ODPOWIEDZIALNOŚCI  za zdrowie i życie drugiego człowieka, który spada na nas od momentu poczęcia, i z którym konfrontujemy się w dniu narodzin naszego dziecka. Kiedy weźmiemy tę małą istotę po raz pierwszy na ręce, uświadamiamy sobie, jaka jest krucha i bezbronna. Wówczas dociera do nas też fakt, jak trudne i poważne czeka nas zadanie. 

Zmienia się całe nasze życie, a priorytetem staje się zdrowie i bezpieczeństwo młodego człowieka. Od tej pory musimy stawać na wyżynach wszelkich swoich umiejętności, nierzadko nawet na rzęsach, by odpowiednio zadbać o naszego potomka. Musimy za nim podążać i razem się rozwijać. Nieustannie kształcić, pytać i szukać odpowiedzi, ponieważ niejednokrotnie przyjdzie nam podejmować wiele trudnych decyzji.

Z pierwszymi mierzymy się zaraz po porodzie, gdy padają pytania, czy zgadzamy się na wykonanie pewnych badań, procedur, a także szczepień ochronnych. Pamiętam, jaki wielki miałam mętlik w głowie, gdy przyszedł na świat mój najstarszy syn. I choć wydawać by się mogło, że z kolejnymi dziećmi będzie łatwiej, wcale tak nie jest. Młodemu rodzicowi bowiem zawsze towarzyszy niepewność czy dobrze robi podejmując taką, a nie inną decyzję? Czy odpowiednio się wcześniej przygotował i wyedukował?

A z tym niestety bywa różnie. Nie każdy rodzic jest świadomy tego, jakie zagrożenia czyhają na jego dziecko w różnych dziedzinach życia. Jednak dziś skupimy się na zdrowiu i niebezpiecznych chorobach, a konkretnie tych, które wywołują meningokoki.

Zapewne część z Was słyszała coś na temat tych bakterii, ale są też tacy – jak wynika z badań opinii – którzy nie mają o nich zielonego pojęcia. Okazuje się bowiem, że przyszłym i młodym rodzicom często brakuje wiedzy na temat ZAGROŻENIA ZWIĄZANEGO Z MENINGOKOKAMI. Mniej więcej połowa ankietowanych rodziców nie wie jakie choroby wywołują dwoinki zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych oraz jakie są objawy zakażenia.

A ponieważ meningokoki potrafią być niezwykle groźne – szczególnie dla niemowląt i małych dzieci – chciałabym poniżej przedstawić Wam najważniejsze informacje na ich temat. Przeczytajcie, jeśli jeszcze nie mieliście okazji zgłębić tego tematu. Warto, bo od tej wiedzy i świadomości, zależeć może zdrowie, a nawet życie Waszych dzieci.

Zacznijmy od tego – co to są meningokoki?

Meningokoki są to bakterie – dwoinki zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych (Neisseria meningitidis), wywołujące ciężkie zakażenia inwazyjne: sepsę, czy zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Kolonizują jamę nosowo-gardłową zdrowych osób (tzw. nosicieli), nie powodując żadnych objawów.

Z powodu różnic w budowie polisacharydowej otoczki wyróżnia się dwanaście grup serologicznych tychże bakterii, z czego niebezpieczne są serogrupy: A, B, C, Y, W-135. 

Występowanie poszczególnych serogrup zależy od obszaru geograficznego. W Polsce i Europie dominującymi typami są w pierwszej kolejnośći meningokoki z grupy B, a następnie C.

Dlaczego meningokoki są tak niebezpieczne?

Meningokoki są na tyle cwanymi, a przez to niebezpiecznymi bakteriami, że w początkowej fazie choroby nie dają jednoznacznych sygnałów, wskazujących na to, iż mamy z nimi do czynienia. Początkowe symptomy przypominają raczej zwykłe przeziębienie, które często staramy się wyleczyć w domu na własną rękę. A tymczasem w przypadku zakażenia meningokokami kluczowa jest NATYCHMIASTOWA REAKCJA – postawienie trafnej diagnozy i podjęcie odpowiedniego leczenia.

Ważne!

Inwazyjna choroba meningokokowa może doprowadzić do zgonu nawet w ciągu 24 godzin! To niezwykle przerażający fakt, ale trzeba być tego świadomym, by zwiększyć czujność i przyspieszyć działanie.

Objawy inwazyjnej choroby meningokokowej

Pierwsze objawy są niepozorne: brak apetytu, rozdrażnienie, gorączka, senność.

W kolejnych godzinach doskwierać może: ból brzucha, nudności, wymioty, biegunka, bóle głowy, mięśni i stawów.

Następnie pojawiają się bardziej charakterystyczne oznaki takie jak: sztywność karku, światłowstręt, zaburzenia świadomości, drgawki, obniżone napięcie mięśniowe, zimne dłonie i stopy, uwypuklenie ciemiączka, wzmożone pragnienie, tachykardia, trudności z oddychaniem, nienaturalny kolor skóry (sinica).  

W przypadku sepsy może również pojawić się wysypka wybroczynowa, nieblednąca pod wpływem ucisku. Sprawdzić to można w prosty sposób wykonując tzw. test szklanki. Aby to zrobić należy przyłożyć bok szklanki do skóry, ucisnąć i ocenić, czy pod szkłem wysypka blednie.

Co istotne – nie zawsze występują wszystkie wymienione objawy.

 Groźne powikłania

Przebyta inwazyjna choroba meningokokowa poza ryzykiem śmierci, niesie również za sobą groźne powikłania. W przypadku zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych mogą to być: wodogłowie, padaczka, głuchota, porażenie ruchowe oraz upośledzenie umysłowe. Natomiast w przypadku sepsy może dojść do zmian zatorowo-zakrzepowych, a w konsekwencji do martwicy skóry oraz odległych części ciała (palców, kończyn) i amputacji. 

Kto jest najbardziej zagrożony inwazyjną chorobą meningokokową?

Na zakażenie meningokokami narażeni są wszyscy niezależnie od płci, czy wieku, jednak najbardziej zagrożone są niemowlęta i dzieci poniżej piątego roku życia – to właśnie w tej grupie wiekowej odnotowuje się najwyższy wskaźnik zachorowalności.

W przypadku najmłodszych dzieci, ryzyko zachorowania jest duże,, ponieważ bakterie mają ochronne wielocukrowe otoczki, z którymi niedojrzały układ odpornościowy niemowląt nie potrafi walczyć. Z tego samego powodu przebycie choroby w tym wieku nie daje odporności na przyszłość. 

Źródła zakażenia

Meningokoki rozprzestrzeniają się drogą kropelkową, a więc poprzez: kaszel, kichanie, całowanie, czy korzystanie ze wspólnych sztućców i naczyń, a także przez oblizywanie dziecięcego smoczka. Zarazić się można zarówno od osoby chorej, jak również zdrowej będącej nosicielem bakterii.

Szacuje się, że około 10% społeczeństwa jest nosicielami tej bakterii, a w dużych skupiskach ludzi, takich jak: żłobki, przedszkola, szkoły, akademiki, czy różnego rodzaju domy opieki  liczba ta wzrasta aż do 80%.

Do zakażenia dochodzi, gdy bakterie dostaną się do krwi i ośrodkowego układu nerwowego. Okres wylęgania wynosi od dwóch do dziesięciu dni, a chory może zarażać do 24 godzin od momentu rozpoczęcia leczenia.

Profilaktyka zakażeń

W ramach profilaktyki zaleca się szczepienia ochronne głównie u niemowląt i dzieci, szczególnie tych, które chodzą do żłobka, przedszkola lub szkoły oraz gdy ich rodzeństwo uczęszcza do tychże placówek. A także u młodych ludzi przebywających w akademikach i internatach oraz osób z upośledzoną odpornością.

 

Wpis powstał we współpracy z serwisem Wyprzedź Meningokoki.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ewelina
Ewelina
4 lat temu

U mojego brata ciotecznego w kwietniu synek niespełna dwuletni zmarł na meningokoki, wszystko trwało niespełna dobe, dziecko wymiotowało i gorączka w nocy, lekarz stwierdził przeziębienie, po kilku godzinach był już szpital, sepsa i wybroczyny na ciele, w nocy dzieciaczki umarł:((( nikt mnie nie przekona do nieszczepienia dzieci, ta sytuacja tylko to potwierdziła że warto

Rozwój 25 listopada 2019

Integracja sensoryczna – jak wspierać rozwój małego dziecka?

Integracja sensoryczna (SI) nie bez przyczyny coraz częściej pojawia się na ustach rodziców zatroskanych o prawidłowy rozwój pociechy. Rodzice obserwują swoje dzieci wyjątkowo uważnie i szybko wyłapują, gdy coś – ich zdaniem – jest nie tak, jak powinno. Kiedy należy się zaniepokoić i podjąć odpowiednie kroki? Czym jest rzeczona integracja sensoryczna i jaką rolę pełni w rozwoju dziecka? Jak wspierać malucha w prawidłowym rozwoju? O tym opowie ekspert w tej dziedzinie, Aleksandra Charęzińska*.

Co to jest integracja sensoryczna (SI)?

Termin integracja sensoryczna to określenie na prawidłową organizację wrażeń sensorycznych (bodźców) napływających przez receptory. Informacje docierają ze wszystkich zmysłów do mózgu, który następnie rozpoznaje je, segreguje, interpretuje oraz integruje ze zdobytymi wcześniej doświadczeniami. Dzięki temu mózg tworzy odpowiednią reakcję adaptacyjną (ruchową i myślową), co pozwala odpowiednio reagować na otoczenie.  

Integracja sensoryczna swój początek ma już w okresie prenatalnym i trwa do około 7 roku życia dziecka. Jeśli w tym czasie któreś z określonych umiejętności się nie rozwiną odpowiednio, dziecko może mieć trudności w funkcjonowaniu i zachowaniu.

Integracja sensoryczna – objawy zaburzeń

Nieprawidłowy przebieg SI powoduje różne zaburzenia wynikające ze sposobu przetwarzania bodźców sensorycznych. Najczęstsze objawy zaburzeń to:

  • wzmożona/obniżona wrażliwość na bodźce,
  • niewłaściwy poziom uwagi,
  • opóźniony rozwój mowy,
  • obniżony poziom koordynacji ruchowej,
  • nieprawidłowy poziom aktywności ruchowej,
  • trudności w zachowaniu.

Sensoryczne niemowlę – czyli jak wspierać rozwój małego dziecka?

„Integracja sensoryczna pozwala zyskać spójny obraz tego, co dzieje się z ciałem i otoczeniem. Twoje dziecko od pierwszych chwil życia uczestniczy w „kursie pilotażu” swojego ciała. Dojrzewają jego narządy zmysłów, rozwija się układ nerwowy, który przewodzi i interpretuje bodźce. Mózg uczy się przyswajać równocześnie wiele różnych komunikatów i tworzyć spójny obraz sytuacji” (A.Charezinska; J.Szulc. Sensoryczne Niemowlę. Mamania 2019r)

Już po urodzeniu, możemy stymulować prawidłowy rozwój naszych pociech. Okazuje się, że nie potrzebujemy do tego studiów czy drogich zabawek i gadżetów. Trzeba natomiast wiedzieć o najważniejszych zasadach, czyli przepisie dokładnie jak to robić?

O czym musimy pamiętać? Co jest bazą, podstawą wspierania rozwoju? Podczas szkoleń oraz warsztatów dla rodziców zawsze podkreślam, trzy najważniejsze zasady:

Bliska relacja

To podstawa wszystkiego. Bez poczucia bezpieczeństwa i bliskości z rodzicem, dziecko nie ma fundamentów niezbędnych do prawidłowego rozwoju. Bardzo często jak mantrę powtarzam hasło rodzicom –  ‘Najpierw relacja, potem stymulacja!’ – to zdanie lepiej podsumowuje podstawową zasadę, która powinniśmy kierować się jako rodzice.

Nieprzeszkadzanie w rozwoju ruchowym

Co to oznacza dokładnie? Można to w skrócie zmieścić w kolejnych trzech podpunktach:

Nie ograniczanie rozwoju ruchowego dziecka, poprzez wkładanie niemowląt do kojców, chodzików, skoczków i innych sprzętów. Dzieci nie mogą eksplorować otoczenia i swobodnie się przemieszczać, co jest konieczne do prawidłowego funkcjonowania i rozwoju. Wystarczy zabezpieczyć przestrzeń dziecka, by mogło ją swobodnie i bezpiecznie poznawać.

Nieprzyspieszanie rozwoju 

Ważne jest by wspierać maluchy, ale absolutnie nie przyśpieszać osiągania nowych umiejętności. Każde dziecko rozwija się we własnym tempie, a zbyt wczesne sadzanie lub prowadzenie za rączki, nie tylko zaburza ten naturalny proces a także może powodować wady postawy w przyszłości. Tutaj sprawdza się zasada, że prawidłowo rozwijający się malec, każdą umiejętność ruchową powinien zdobywać sam, a nie z czyjąś pomocą.

Ostatnim zaleceniem jest wykonywanie codziennych czynności pielęgnacyjnych zgodnie zasadami pielęgnacji neurorozwojowej min.  podnoszenia, noszenia, odkładania itp. Są to techniki wykonywania czynności dnia codziennego zgodne z aktualną wiedzą dotyczącą rozwoju psychoruchowego dzieci. Bardzo dużo informacji na ten temat można znaleźć w Internecie oraz na wielu warsztatach i spotkaniach dla rodziców.

Zabawy sensoryczne

Rodzice sensorykę głównie kojarzą z książeczkami kontrastowymi i zajęciami gdzie dzieci się mogą pobrudzić. A prawdziwą ideą sensoryki jest spojrzenie na malucha poprzez „sensoryczne okulary”. A co to właściwie oznacza?

Ważne, by zabawy wspierające zmysły były dostosowane do wieku i możliwości dziecka.  Idealnie sprawdzą się tu zasady: „mniej znaczy więcej” lub „co za dużo, to niezdrowo”. Okazuje się bowiem, że to co proste, naturalne, ekologiczne, dostępne w domu, jest o wiele bardziej atrakcyjne i korzystne dla dzieci niż wymyślne zabawki na baterie.

Integracja sensoryczna – najważniejsze zmysły w rozwoju!

Niewiele osób wie, iż oprócz podstawowych pięciu zmysłów – słuchu, wzroku, smaku, węchu i dotyku – posiadamy także min. zmysł równowagi (zwany przedsionkowym) oraz zmysł czucia głębokiego (propriocepcja). A które z nich są najważniejsze w rozwoju małego dziecka? Właśnie równowaga, czucie głębokie oraz dotyk. Niestety maluchy często nie otrzymują odpowiedniej dawki bodźców w tych trzech obszarach, narażone są natomiast na zbyt dużo stymulacji wzrokowo-słuchowej. Warto więc, zamienić zabawy interaktywnymi zabawkami, które stymulują często zbyt wiele zmysłów na raz, na proste aktywności ale w relacji

Integracja sensoryczna – zabawy z niemowlakiem 

Oto kilka przykładów bezpiecznych zabaw sensorycznych, które można śmiało stosować do codziennej stymulacji zmysłów. Bardzo proste, i dostępne dla każdego rodzica

Dotyk: masowanie, książeczki sensoryczne-dotykowe, zabawy paluszkowe.

Czucie głębokie/propriocepcja: noszenie w chuście, przytulanie, baraszkowanie, siłowanki.

Przedsionek/równowaga: bujanie na rękach, zabawy w samolocik, bujanie na kolanie.

Słuch: czytanie dziecku, naśladowanie odgłosów zwierząt, zabawy grzechotką i innymi przedmiotami wydającymi naturalne dźwięki.

Wzrok: puszczanie baniek mydlanych, zabawa kolorowym balonem, oglądanie obrazków w książce.

Węch: podsuwanie do powąchania przypraw czy produktów spożywczych.

*Aleksandra Charęzińska jest doświadczoną pedagożką, terapeutką integracji sensorycznej, specjalistką diagnozy i terapii pedagogicznej, instruktorką Masażu Shantala oraz wykładowcą akademickim.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Kultura 22 listopada 2019

Ozdoby choinkowe – dlaczego warto robić je z dzieckiem

 Internet jak to internet – podlega sezonowym wpływom. Zapewne zauważyłyście, że ostatnio jakby częściej pojawiają się tutoriale, jak zrobić z dzieckiem tę czy inną ozdobę choinkową. Ale czy zastanawiacie się, dlaczego warto robić ozdoby choinkowe z dzieckiem?

Owszem, w sklepach jest bardzo dużo ozdób choinkowych, w wielu są bardzo tanie. Przy odrobinie uporu można co roku mieć komplet nowych, gotowych dekoracji. Ale to świecidełka robione z dzieckiem cieszą najbardziej, nawet jeśli są nieco krzywe i koślawe.

Ozdoby choinkowe robione z dzieckiem – spędźcie razem czas

Tego czasu spędzanego naprawdę razem, wcale nie jest tak dużo. Już kiedy maluch idzie do przedszkola, zaczyna się on mocno kurczyć, by z czasem przypominać raczej bycie obok siebie niż bycie ze sobą. Nie chcę generalizować, nie twierdzę, że wszędzie i zawsze tak się dzieje, ale to dość częsty scenariusz. Szkoła kranie jeszcze więcej czasu. Wspólne przygotowywanie ozdób na choinkę to czas spędzony naprawdę razem. Tu trzeba wspólnie podejmować pewne decyzje (fajnie, jeśli choinka utrzymana jest w określonej kolorystyce lub tematyce), jest też czas na niespieszne pogaduchy o niczym.

Ozdoby choinkowe robione z dzieckiem – trening małej motoryki i kreatywności

Wiele rzeczy jest kwestią wprawy, ale tej wprawy trzeba kiedyś nabrać. Przygotowywanie zabawek na choinkę razem z dzieckiem daje mu szansę wytrenowania sprawności manualnej, doskonalenia sztuki wycinania, wyklejania, malowania, rysowania i wielu innych technik plastycznych.

Własnoręczne przygotowanie ozdób choinkowych wymaga też pomysłowości, czy jak to się dziś mówi – kreatywności. Dzieci potrafią zaskakiwać, dlatego nie ma sensu przygotowywanie dokładnego scenariusza prac. Wystarczy ogólny zarys, resztę dziecko załatwi samo, jeśli tylko zostawimy mu odpowiednią przestrzeń. Powiem Wam, jak to wygląda u nas: pierwsza praca jest zwykle sztampowa, druga już lepsza, a trzecia to prawdziwy popis kreatywności mojego dziecka. Dlatego ja nigdy nie planuję pojedynczych pracy, zawsze hurtowe 😉

Ozdoby choinkowe robione z dzieckiem – szanujmy tradycję

Niegdyś oczywiste było robienie własnoręcznie ozdób choinkowych i to nie tylko dlatego, że innej możliwości nie było. Po prostu było to elementem przygotowań do świąt, tradycją, którą się szanowało. Dziś owa tradycja powoli odchodzi do lamusa, a szkoda. Jest ładna i warto ją szanować. Przygotowania do świąt to nie tylko umycie okien i usmażenie karpia. To także przystrojenie domu, a w czasach, kiedy mocno promuje się oryginalność, nie ma nic bardziej oryginalnego niż drobiazgi na choinkę zrobione z dzieckiem. Drugich takich samych na pewno nie znajdziecie nigdzie.

Ozdoby choinkowe robione z dzieckiem – oczekiwanie na magię świąt

Dzieci jak to dzieci, nie mogą się doczekać świąt. Właściwie my, dorośli, też na nie czekamy, chociaż nie mówimy o tym tak głośno. W tym kontekście wspólne przygotowanie świecidełek choinkowych jest wstępem do świątecznego okresu, pierwszym zwiastunem owych świąt. Można się umówić z dzieckiem na cykliczne przygotowywanie choinkowych zabawek. Kiedy zrobimy wszystkie, to znak, że i święta są już naprawdę blisko.

Ozdoby choinkowe robione z dzieckiem – pomysł na prezent

Święta to czas prezentów, na które dzieci na pewno czekają. Jednak to także czas, w którym i one mogą dać coś innym. Oczywiście nie „od Mikołaja”, ale od siebie. Własnoręcznie zrobione ozdoby choinkowe na pewno ucieszą babcię czy dziadka, a dziecko nauczy się nie tylko brać, ale i dawać prezenty.  

 

PS. Wiem, że jest dopiero listopad, ale takich prac nie zostawia się na ostatnią chwilę 😉 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close