Urzędnicze hieny

W Urzędzie Skarbowym…
Stoję w kolejce. Pomieszczenie, w którym mam zaszczyt przebywać mieści siedem stanowisk i tylko jedno z nich jest czynne. Siedzi przy nim pani, na oko w przedziale wiekowym 40-50 lat, więc ani młoda ani stara, jest za to znudzona własnym życiem. Powiedziałabym nawet zażenowana, albo wręcz zawiedziona! W zasadzie, pani emanuje tymi trzema cechami na raz!
Podchodzę, kłaniam się, mówię ładnie „dzień dobry” i naturalnie się uśmiecham. Pani nie odpowiada. Zarówno słowem powitania, jak i uśmiechem. Zaryzykuję stwierdzeniem, że „biedaczka” w ogóle nie wie co to jest uśmiech. O życzliwości nawet nie wspominam!
Ewidentnie niezainteresowana moją skromną osobą, pyta czego od niej chciałam. Wyjaśniam. Pani informuje, że w tym celu muszę wypełnić wniosek i dopiero z tym wnioskiem do niej….
No to biorę jakąś śmieszną kartkę, wypełniam i wracam na koniec kolejki. Czekam.
Podchodzę do okienka, wręczam pani dokument, uśmiecham się delikatnie z nadzieją że sprawa już załatwiona, i co..? Mylę się. Pani twierdzi, że muszę jeszcze uiścić drobną opłatę w kwocie 21.00 zł by ktokolwiek zechciał spojrzeć na mój wniosek. W tym celu opuszczam budynek, idę do innego… kiosku(!), płacę i wracam… na koniec kolejki rzecz jasna.
Podejście numer trzy: podchodzę do okienka, wręczam wniosek oraz dowód wpłaty, pani odbiera i krótko, bez zbędnych emocji mówi, że to co jest mi potrzebne (na już) mogę sobie odebrać za około siedem dni!
Wychodzę zła bo zmarnowałam niemal pół dnia i teoretycznie nic nie załatwiłam. Ale kogo to obchodzi?
Ta sama placówka, inna okazja….
Stoję w kolejce. Do okienka obok, przed którym nikt nie czeka (muszą ludziska wiedzieć, że tam wyjątkowa hiena siedzi!), podchodzi młody mężczyzna. Grzecznie pyta, baaardzo zapracowaną panią… ;-) czy u niej załatwi sprawę z PIT-em jakimś tam. Kobita ewidentnie oburzona, że facet śmie jej przeszkadzać, odpowiada zdawkowo, że „tu jest wszystko napisane” i równie oburzonym palcem wskazuje na kartkę, przyklejoną do jej okienka. Zdezorientowany mężczyzna czyta…. po czym mówi –„No ale tu jest napisane, że ten PIT to właśnie u pani…..” , na co ona, z ewidentną kpiną w głosie –„Noo tak.” I mnie w tym momencie ręce opadły, faciowi chyba też.
To nie można było od razu mu powiedzieć, że dobrze trafił?! Że ona mu pomoże?! Że tu załatwi! Na litość boską, przecież to nie jest wielki wyczyn, zwykła uprzejmość!
W Urzędzie Miasta…
-Dzień dobry, chciałam spytać o taką sprawę ..
-To pani tego nie wie?!!
-No nie. Gdzie załatwię tę sprawę?
-To pani jeszcze tego nie załatwiła?!!!
-Nieeeeee! Więc gdzie mam się udać?
-Do pokoju numer 15
Pokój 15…
-Dzień dobry, chciałam załatwić taką sprawę..
-Ale to nie tutaj. Z tym do pokoju numer 21
Pokój 21…
-Dzień dobry, ja w sprawie…
-To nie tutaj, niech pani idzie do pokoju….
-Jasny gwint! Co ja jestem małpa z ZOO?! Popychadło jakieś?! Biegam od pokoju do pokoju jak debil! Pracuje tu w ogóle ktoś kompetentny?!?!
-Proszę nie krzyczeć i się wyrażać, bo wezwę ochronę!
…..brak mi słów..
Tak się czasem zastanawiam czy w tych urzędach tylko same wredne hieny pracują? Ciekawa jestem jak wygląda selekcja potencjalnych pracowników? Urządza się konkurs i wybiera najgorsze z najgorszych CV??
Jak użyjesz w swoim takich haseł jak: „uprzejmy, życzliwy, serdeczny, punktualny czy miła i fachowa obsługa klienta” to wiedz, że zostaniesz z miejsca wywalony do niszczarki!
Tam się liczy coś innego! Bardziej pożądane są osoby: nieodpowiedzialne, nieuprzejme, mściwe, niezadowolone z życia, bez ambicji i marzeń, flegmatyczne, leniwe, ponure, introwertyczne, nerwowe, impulsywne i z wysokim mniemaniem!
Nie podpisujesz się pod wyżej wymienionymi cechami? Nie nadajesz się! Złóż lepiej podanie w Biedronce!
Podpisujesz się? Brawo! Jesteś potencjalnym kandydatem na nowego pracownika! Zgłoś się do najbliższego urzędu i dołącz do grona ćmoków, czopków i mondziołów!
Pięknie zostało to ujęte!Zgadzam się w milionach %!!Przeżyłam takie samo piekło załatwiając sobie macierzyński w Zus’ie!!MASAKRAAAA
A w moim ZUSie bardzo pomocne i kompetentne osoby, pani bez problemu praktycznie, krok po kroku poinformowała co i jak załatwić. W sumie to chyba nie spotkałam urzędnika z muchami w nosie…
Ha! Ja miałam bardzo dużo załatwiania z budową domu, w urzędzie powiatowym, i nigdy mnie źle nie potraktowano. W ogóle zawsze jakoś mi się udawało, na ni-hieny trafić… a w ciąży – przy zakończeniu budowy, to już wybitnie mili wszyscy byli :D
Sugerujesz, że następnym razem mam sobie wsadzić jakąś poduchę pod bluzkę ??? :P :D
Na urzędników pomaga – ale staruszki mogą Cię pod tramwaj za to wepchnąć :) w Poznaniu nie jest najgorzej z urzędnikami :)
Heheheh na staruszki trzeba zawsze uważać :) Nigdy nie wiadomo co takim strzeli do głowy :P
oj tak cała prawda , niejednokrotnie miałam do czynienia z hienami z urzędów koszmar
A ja jutro muszę się udać do kilku takich „przemiłych” miejsc i aż się boję. Nie rozumiem w ogóle o co tym cymbałom chodzi, siedzą jak za karę, nosy na kwintę, uprzejmości żadnej. Normalnie scyzoryk się w kieszeni sam otwiera!!! Nic nie robią, a pensje to by chcieli nie wiadomo jakie. I to MY ich utrzymujemy, a oni dla nas jak …. ach szkoda się denerwować. Jutro dość się powkurzam.
No właśnie! Oliwę do ognia dolewa jeszcze fakt, że to MY ICH UTRZYMUJEMY!! ….
No i co… w jednym urzędzie poszło nawet gładko (bo mam tam znajomą), ale obsługiwała nas jakaś gburka!!! A w drugim załatwiłam…. g***** A Pan tak nie uprzejmy, że wolę nie rozwijać tematu!!!! Wrrrrr….. czeka mnie jeszcze jedno podejście.
Mnie czeka w przyszłym tygodniu wycieczka do ZUSu, US i PUPu ….. już nie mogę się doczekać ;/
I najgorsze jest to, że jak już się trafi na kogoś nieuprzejmego to zazwyczaj nie załatwi się wszystkiego, za jednym posiedzeniem i trzeba do niego wrócić :P
Z tymi urzędami to różnie bywa… Na szczęście zdarzają się też takie 'ludzkie' :)
Sugerujecie miłe Panie, że w sklepie czy kawiarni nigdy nie trafiłyście na taką uroczą i miłą obsługę? Czy przeszło Wam przez myśl,że w takim urzędzie pracują ludzie wykonujący polecenia kogoś stanowiącego przepisy?Że może wbrew temu co się powszechnie sądzi nie zarabiają kokosòw,a i z ich pensji również potrącane są podatki i składki?No nie wiem chyba powinnam się czuć urażona tym że jestem uważana za ćwoka,ale moja ogromną radość życia mi na to nie pozwala.pozdrawiam wszystkie niezadowolone:))))
Wykonywanie poleceń i w pewnym stopniu ograniczenia, których te osoby nie mogą „przeskoczyć” w związku z naszymi sprawami to jedno. A taka po prostu ludzka uprzejmość to drugie i o tym mowa. Wiadomo, każdy może mieć zły dzień, ale jeśli załatwiasz coś nie pierwszy raz i to możesz już mieć pewne wyrobione zdanie. A czy w kawiarniach i sklepach spotykamy takie Panie – jasne, ale wpis akurat odnosi się konkretnej sytuacji i instytucji, których możemy się domyśleć.
Ale czy fakt, że ktoś kto jest ponad panią z okienka, stanowiący przepisy… niedający jej zarobić kokosów, upoważnia ją do tego by wszystkich ludzi traktować jak… to brązowe co wpada do kibla??? By pokazywać im swoją wyższość?? By jawnie kpić z tego, że czegoś nie wiedzą?? ….. Przecież ludzie po to przychodzą do urzędników, żeby ci im pomogli. Żeby odpowiadali na pytania i wyjaśniali. Gdybym ja chciała odbyć z kimś niemiłą pogawędkę i poczuć się źle, to pokłóciłabym się z mężem, albo sąsiadką, ..a nie szła do urzędu. I nie mówimy tutaj o jednym złym dniu pracownika urzędu, bo przecież… Czytaj więcej »
O ja się zgadzam oczywiście,że czasami to się nóż w kieszeni otwiera,że uśmiech mógłby wiele zmienić(w urzędach różnych) ale idzie sobie taka młoda osoba do pracy za śmieszne pieniądze i od progu wylewają na nią petenci wiadro pomyj to zastanówmy się jak długo wytrzyma i kiedy przestanie się uśmiechać i być życzliwą?ja rozumiem złość autorki na cały urzędniczy świat ale na prawdę nie rozumiem dlaczego od razu wszystkich miesza z błotem i wyzywa od ćwoków?
Gwoli ścisłości – nie ćwoków, a ćMoków.
Proszę nie przekręcać moich słów i wciskać mi w usta coś, czego nie napisałam.
„Ćmoki, czopki i mondzioły” – to tekst ze znanego, pełnego humoru, animowanego serialu. A w związku z tym, że tekst został napisany, po części z przymrużeniem oka, pozwoliłam sobie owy tekst pożyczyć / zacytować.
Tekst nie ma charakteru, ani nawet nie miał na celu – nikogo obrażać i mieszać z błotem, ale żeby to zrozumieć (i tak go nie odbierać) trzeba wykazać się odrobiną DYSTANSU do siebie i świata oraz POCZUCIEM HUMORU.
Tego Wam wszystkim życzę…..
Pozdrawiam
Najmocniej przepraszam, źle przeczytałam ale nie miałam na celu wkładania czegokolwiek w czyjekolwiek usta.
Ciężko zachować dystans gdy czteroletnią pracą w pewnej instytucji przypłaciłam ciężką depresją i załamaniem nerwowym, głównie ze względu na ciągłe nieuzasadnione obelgi wysłuchiwane po wielokroć przez cały dzień pracy i możecie wierzyć lub nie – tylko dzięki mojemu poczuciu humoru nigdy nie zachowałam się niekompetentnie czy niegrzecznie.
Tak dodam, żeby nie było że za Wasze pieniądze w godzinach pracy na internecie siedzę – obecnie w urzędzie już nie pracuję, a na własny rachunek pracuję.
Chciałabym trafiać w urzędach (i nie tylko) na takie osoby jak Ty. Póki co, mam „szczęście” do bardzo nieprzyjemnych ludzi, przez co mój obraz urzędników jest taki, a nie inny. Mam nadzieję, że powyższym wpisem, mimo wszystko, Cię nie uraziłam – nie taki był mój zamysł. Raczej chciałam otworzyć oczy co poniektórym…. Wiem, że ludzie bywają okrutni, na czym może ucierpieć czyjeś zdrowie i pracownik urzędu może mieć tego dość, ale tak jak już (chyba) wspominałam – ja nikogo nie traktuję źle, przychodząc do danej placówki. Zawsze podchodzę do pracownika z grzecznością i uśmiechem i chciałabym by było to odwzajemnione.… Czytaj więcej »
Ja mam z ludźmi do czynienia na co dzień. I przerabiam takich ludzi, którzy sra&^ą wyżej niż d^%$ę mają. I zawsze muszę być opanowana i uśmiechnięta. A te ĆMOKI w urzędach to już chyba nawet swoje urzędy Zas*&&%i!!!
Satysfakcji, czasu i spokoju dla własnych dzieci również
Praca z klientem/petentem w każdej branży jest trudna. Nie raz klient ma zły dzień innego dnia urzędnik. Z własnego doświadczenia wiem, że o petencie można myśleć wszystko, ale będąc profesjonalistą-nawet mając zły dzień- zachowuje kulturę. Może to jest recepta na wzajemne dobre relacje :)
Tylko że niektórzy mają tę kulturę a inni za chiny się jej nie nauczą!
polecam film animowany 12 prac asterixa ;) a jesli chodzi o konkursy na pracownikó Urzedu to w dużej mierze kryterium jest nazwisko
Z ciekowości obejrzę
:(
Konkursy na stanowiska w urzędzie są tylko z nazwy. Tak naprawdę to już przed jego ogłoszeniem wiadomo kto konkurs „wygra”. To się nazywa nepotyzm. Znalezienie osoby uprzejmej w jakimś urzędzie naprawdę graniczy z cudem, niestety …
Uprzejmość i kompetencja to dwa nieodzowne elementy jakimi powinna się odznaczać zwłaszcza osoba która ma kontakt z klientem. Kochana, jak ma być ktoś kompetenty jeśli pracę ma po tzw. znajomości, co z wiedzą jaką powinna owa osoba mieć nazajmowanym stanowisku, ma niewiele albo nic wspólnego. Bardzo często jak słusznie napisałaś to petenci, klienci mają większą wiedzę niż urzędnik.
Dużo zależy od kultury osobistej „urzędasa”. Osobiście zawsze staram się być maksymalnie przygotowana- wcześniejszy wywiad środowiskowy i grzebanie w internecie o ewentualnie potrzebnych rzeczach się przydaje- staram się skracać czas przebywania w urzędzie do minimum. Nigdy jednak nie zapomnę, jak będąc w 7 miesiącu ciąży, poszłam załatwiać sprawy związane ze zmianą dowodu osobistego. Dostałam od babeczki mega zjebkę- niestety trafiła na podły typ- odpowiedziałam tak, że aż jej w pięty poszło. Zrobiło jej się głupio i na szczęście przeprosiła. W takich sytuacjach warto pamiętać, że to urzędnik jest dla nas, a nie my dla urzędnika. Hasła „chciałabym rozmawiać z pani/pana… Czytaj więcej »