Nieoczekiwane skutki reformy edukacji
Ostania reforma edukacji (przynajmniej tak mi się wydaje, że to ostatnia, trochę nie nadążam za zmianami) przywróciła stary porządek, czyli sześciolatki zostają w przedszkolach, do szkoły idą siedmiolatki. I słusznie. Popieram. Jednak skutki reformy edukacji są chwilami zaskakujące.
Przede wszystkim szkoły odczuwają nagły brak kandydatów do klas pierwszych. A jeszcze bardziej niż szkoły, odczuwają to nauczyciele klas trzecich, dla których w przyszłym roku po prostu zabraknie uczniów. Nie, nie żartuję. U Duśki w szkole jest pięć trzecich klas, tymczasem pierwsze klasy będą prawdopodobnie trzy, z czego jedna to eksperymentalna klasa „jakiej jeszcze nie było”. Łatwo policzyć, że dla dwóch nauczycielek zabraknie w przyszłym roku pracy. Do kompletu do szkoły wraca jedna nauczycielka z urlopu zdrowotnego, pani z dużym doświadczeniem, nauczyciel dyplomowany, dla której praca znaleźć się musi, ma pierwszeństwo i tyle. Czyli… pracy zabraknie dla trzech nauczycielek. Trzy rodziny mają poważny problem. Trudno bowiem przypuszczać, że znajdą pracę w innych szkołach, reformowy niż demograficzny dotknął wszystkie szkoły jednakowo.
Co to jest „klasa, jakiej jeszcze nie było?” To jedyny i prawdopodobnie niepowtarzalny eksperyment. Otóż reforma edukacji wraz z cofnięciem sześciolatków do przedszkoli dała rodzicom dzieci, które poszły do szkoły właśnie jako sześciolatki, szansę na oddanie dzieciom tego zabranego roku. Czyli rodzice mogą podjąć decyzję, że ich dzieci zostają na drugi rok w pierwszej klasie. Powody takiej decyzji mogą być bardzo różne. Niekoniecznie na pierwszym miejscu rozpatruje się wyniki w nauce. Dużą wagę przykładano także do rozwoju emocjonalnego dzieci oraz do tego, co je czeka w przyszłości. Niektórzy rodzice nie chcieli na przykład, by ich dzieci szły rok wcześniej do gimnazjum. Inni podnosili rozwój fizyczny, udowadniali, że dzieci rok młodsze zawsze będą przegrywały we wszelkich konkurencjach sprawnościowych. Efekt? W szkole Duśki dwadzieścioro pięcioro dzieci powtórzy pierwszą klasę z woli rodziców. Krążą plotki, że znaleźli się rodzice, którzy postanowili przedłużyć dzieciom edukację wczesnoszkolną w klasie drugiej, ale tu nie mam danych, nie wiem ilu drugoklasistów powtórzy klasę.
Powyższe skutki reformy edukacji to jeszcze nic. Mam dla Was wisienkę na torcie. Większość dzieci, które z woli rodziców powtórzą rok, pochodzi z dwóch klas pierwszych. Czyli jakby zabraknie dzieci w tych klasach. W jednej zostanie trzynaście (to klasa Duśki) w drugiej piętnaście maluchów. Jakby mało co? Powstał pomysł, żeby te dwie klasy połączyć w jedną. Do tej klasy miałyby też dołączyć dzieci powtarzające drugą klasę. Czyli istnieje ryzyko, że będzie ich tam razem, lekko licząc, około trzydziestki. Jakby dużo, prawda? Co prawda, w takiej sytuacji jest szansa, by w klasie pojawił się nauczyciel wspomagający, czyli byłoby dwóch nauczycieli, ale to nadal jest duża klasa. Walczymy, by do tego połączenia nie doszło. Ale czy gmina, która zarządza szkołą, zrozumie nasze racje i zgodzi się na dwie stosunkowo małe klasy? Przeważą względy ekonomiczne czy społeczne? Na dzień dzisiejszy nic nie jest przesądzone. Czekamy. Co obstawiacie?
Skutek referomy jest jeszcze jeden. W związku z tym, że sześciolatki zostają w przedszkolach to nie będzie wolnych miejsc dla Maluchów zarówno w przedszkolach i żłobkach. Grupa obecnych 5 latków zostaje w przedszkolu i znów będzie najstarszą grupą, także nie zwalniają się miejsca, a więc nie ma nowego naboru. Tak samo sytuacja wygląda ze żłobkami. Także reforma ok, tylko jak zawsze nie przemyślana w pełni.
Nasze przedszkole liczy ok 130 dzieci, do szkół pójdzie 24 dzieci, natomiast nie będzie grupy 3latków w przyszłym roku. Współczuję tym rodzicom, którzy liczyli na miejsce 🙁
Akurat dziś spotkałam nauczycielkę z przedszkola Duśki i wzięłam na spytki 😉 Z najstarszej grupy tylko troje dzieci idzie do szkoły…
Mirella, a nie było u Was grupy odroczonych 6latków? Nie chcę skłamać, ale z naszej grupy (zerówka 5latków) idzie 2 dzieci, więc reszta to rocznikowe sześciolatki.
U nas w przedszkolu zostaje 12 pięcio latkow reszta do szkoły. Rok temu dwie grupy trzy płatków w tym półtorej do naszych 4 dodają 10 trzy latkow
No właśnie nie było grupy odroczonych, rok temu z Duśki grupy odroczony był jeden chłopiec, reszta poszła do szkoły
U nas szkoła nieduża bo liczy ok 340 uczniów ( przekrój od 2.5 roku do 18 lat ). Drugiej klasy z woli rodzicow nikt nie bedzie poprawiał, pierwszą 9 tylko na 2 obecne klasy i z zerówki idzie 3 tylko. Jak zwykle zamieszania narobili zmieniając spowrotem.
u nas w miasteczku we wszystkich szkołach są 24 klasy trzecie – pierwszych będzie 7 czyli 17 nauczycieli będzie bez pracy, niektórych tychże n-li wczesnoszkonych którym się etat należy ze względu na staż pracy dyrekcja ośwaty przerzuca do przedszkoli, wobec czego przedszkolni z krótszym stażem tracą etat;? paranoja bo moje dziecko ma wspaniałe panie w przedszkolu z dużym zapałem i zaangażowaniem i już pewnym doświadczeniem i straci te panie na poczet nauczycielki z 1-3 która przyjdzie do przedszkola jak gdyby za karę i czy to się nie odbije na tych naszych przedszkolakach? ja wiem że kadra się często zmienia niezależnie… Czytaj więcej »
Na moje oko klasa niemal 30 osobowa nie może istnieć gdyż wg przepisów klasa nie może liczyc więcej jak 25 uczniów. Dyrekcja nie może omijać przepisów. U nas w 40 tys.miescie nie zatrzymano 3 latkow w żłobku. Mój syn właśnie należy do tej grupy i bardzo trudno było o miejsce w przedszkolu. Nam się akurat udało, ale jest wielu trzylatkow którzy zostali w czarnej dziurze, opuszczają żłobek a nie dostali sie do przedszkoli. To jest dramat.
U nas tez cyrk skoro klasa liczy 18 osób 3 powtażają rok a resztę rozbija na inne klasy nasza pani traci prace a dzieciaki od nowa będą się przyzwyczajac czysta porażka bo miastu sie za etat niechce płacic bo niby klasa zamala 🙁
Szkoda,że mysli pani o nauczycielkach szkoły ,a nie mysli o nauczycielkach przedszkola ,którym przedtem zabrano dzieci do szkoły i obcieto etaty (nie wszedzie maluchy zapełniły wakaty).
Szczerze mówiąc z tym problemem się nie zetknęłam, może dlatego, że w moim mieście jest tylko jeden żłobek na 50 tysięcy mieszkańców i z frekwencją w przedszkolach nigdy nie było problemów, brakowało miejsc, nigdy maluchów.
reforma zrobiła sporo zamieszania, moja 6-letnia córka idzie do drugiej klasy, nie widzę powodu aby ją zostawiać w klasie 1. jednocześnie nie wiem do końca jak to jest z nauczycielami… ja dostałam pracę w szkole podstawowej w klasie 1 bez żadnych problemów kadrowych, zaczynam od września…(nie pracowałam wcześniej w szkole) jednocześnie w każdej szkole jest tzw zerówka dla dzieci 6-letnich… więc?
Moj syn poszedl wczeniej do szkoly i to nie przez moje chore ambicje tylko przymus szkolny (ktos powie ze niemozliwe bo wtedy jeszcze nie bylo przymusu jednak w naszej szkole byl) dzisiaj konczy szosta klase. Od poczatku uwazalam ze nie byl gotowy emocjonalnie choc z nauka bardzo dobrze sobie radzil. Dzisiaj nadal uwazam po szescioletniej obserwacji wszystkich klas ze wczesniejsze rozpoczecie nauki nalezy traktowac bardzo idywidualnie a nie wszystkich wrzucac do jednego wora i myslec o wszystkim tylko nie o dobru dziecka