O bezpieczeństwie nad wodą
Wystarczyła sekunda, może dwie, może zabrakło wyobraźni a może to był głupi wypadek, który nie miał prawa się zdarzyć, a zdarzył się? Internauci już wydali wyrok, winny ojciec. Internauci zawsze wszystko wiedzą najlepiej… Czasem im tej wszechwiedzy zazdroszczę.
O czym mówię? O wypadku w Kałuszynie, gdzie dziewięcioletni chłopiec utonął na strzeżonym kąpielisku. W tym momencie obalamy pierwszy mit, że na strzeżonym jest bezpiecznie. Guzik z pętelką! To tak samo jak na przejazdach kolejowych, na niestrzeżonych ludzie są ostrożniejsi, co nie znaczy, że namawiam do pływania na dzikich kąpieliskach. Chociaż mnie samej zdarzało się pływać w takich miejscach, to nigdy przenigdy nie poszłabym z Duśką na dziką plażę. Nie bo nie i koniec i kropka. Zresztą sama też bym już nie poszła, chodziłam przed ciążą, przed cesarką i przed operacją, miałam kondycję i umiałam pływać. Teraz nie mam siły przepłynąć kilometra więc nie chodzę tam gdzie niebezpiecznie, proste.
Wróćmy do chłopca. Tata kazał mu płynąć do brzegu i chłopiec płynął. Jakim cudem więc trafił pod pomost i zaplątał się w tajemnicze sznurki? A któż to wie? Może chciał tacie kawał zrobić i się schować? A może ktoś go popchnął? A może zastanówmy się co za baran tam tych sznurków namotał? Nic mnie nie obchodzi po co one tam były, skoro można się w nie zaplątać, to nie powinno ich być. I tyle. Faktycznie, gdyby ojciec nie spuścił dziecka z oka do wypadku by nie doszło. A teraz niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie spuścił z oka dziewięciolatka. Proszę, czekam.
Ja bym chętniej rzuciła w ratowników, którzy powinni NATYCHMIAST kazać wszystkim wyjść z wody. Powinni też wiedzieć, które miejsca są najbardziej niebezpieczne i sprawdzić je w pierwszej kolejności. Po prostu powinni znać swoje miejsce pracy.
Kiedyś rozmawiałam z kuzynką nad jeziorem. Mimochodem chlapnęłam, że można by przepłynąć pod pomostem okalającym kąpielisko na drugą stronę. Pamiętałam, że kiedyś ludzie tak robili i jest to wykonalne. Na co usłyszałam:
– Nie da się, założyli tam siatki, żeby ludzie nie wypływali na środek jeziora. Kiedyś chciałam przepłynąć i się zaplątałam. Na szczęście mam mocne płuca dałam radę wyplątać włosy zanim straciłam przytomność.
No super, ktoś chciał zadbać o bezpieczeństwo w ten sposób? To może lepiej byłoby założyć te siatki przed pomostem a nie za? Zapamiętałam z tej rozmowy dwie rzeczy, po pierwsze nie wpływa się pod pomosty bo nigdy nie wiadomo kto tam co namota „dla bezpieczeństwa”, po drugie nigdy przenigdy nie można pływać z rozpuszczonymi włosami.
Taka scenka rodzajowa nad morzem: moja Duśka i dziewczynka z koca obok idą do wody. Obie w kółkach dodatkowo Duśka z rękawkami. Nie same, spokojnie, idą z nimi dwie dorosłe osoby. Ja sobie siedzę na kocu i patrzę, co te dwie panienki robią. Bawią się grzecznie przy nogach dorosłych, woda do kolan. Ładnie. Dorośli o czymś tam dyskutują, w pewnej chwili odwracają się i pokazują sobie jakieś statki. Dziesięć sekund? Wystarczyło, panienki nagle uciekły z wody na koc, bez żadnego ostrzeżenia i tłumaczenia się opiekunom. Widzę to więc jestem spokojna, już są przy mnie. Dorośli się odwracają i w miejscu po dzieciach widzą tylko wodę. Ich miny bezcenne 😛 Na szczęście nic się nie stało, ale reprymendę wywaliłam ostrą, nie robi się tak i tyle. Na dzieci w morzu patrzy się non stop. I nic mnie nie obchodzi, że woda do kolan. A gdyby tak poszły nie na brzeg tylko w drugą stronę? Duśka pchała się do wody bez opamiętania, miała koło i czuła się bezpieczna. Jak zobaczyłam jej brawurę to natychmiast kazałam założyć rękawki. Koło duże, dziecko może się wysunąć, to są sekundy.
Do końca sierpnia będą upały. Na pewno będziecie odpoczywać nad wodą. Może na kąpieliskach, może na basenie, a może na miejscowych dzikich plażach. Gdziekolwiek będziecie nie dajcie się zwieść poczuciu bezpieczeństwa. Pilnujcie dzieci tych małych i tych dużych. Nie spuszczajcie z oka. Nie pozwólcie by głupich kilka sekund zadecydowało o przyszłości Waszych dzieci lub… jej braku.
Bardzo mądry i dobry tekst. Brawo popieram w 100%
Dziękuję 🙂
Ostatnio spędzałam urlop nad jeziorem. Ludzi mnóstwo wiadomo jak to w upalne wakacyjne dni. Były dwie „strefy”. Jedna z czerwonymi bojkami dla dzieci nie umiejących pływać oczywiście z opiekunami, za nimi kolejna strefa zakończona bojkami żółtymi dla dzieci pływających i dla dorosłych. Proszę mi wierzyć ile się naoglądałam zupełnego braku wyobraźni, po prostu głupoty dorosłych to szok. Przykład: ojciec z może 4-letnim synkiem w strefie żółtej gdzie woda miała ok. 4 m głębokości, dziecko miało motylki na rączkach i co z tego, że miało, ojciec w ogóle go nie trzymał, po prostu dziecko nie miało prawa się tam znaleźć. Dopiero… Czytaj więcej »
świetny tekst! udostępniam
Dziękuję!
Super tekst zgadzam się w 100 % moja rada gdy widzimy że ktoś się topi najpierw zawołajmy o pomoc osoba która tonie wspina się po nas i podtapia nas. Niestety miałam taka sytuacje na basenie, moja koleżanka topila się ratownicy gadu gadu gadu a ja zaczęłam ją ratować ale nic z tego uczepila się mnie i zaczęła mnie topić. Ostrożność, rozsądek najważniejsze
Fakt, ratować też trzeba umieć, dzięki za zwrócenie na to uwagi 🙂