Na tapczanie siedzi leń, nic nie robi cały dzień…

Jak powiem, że kobieta niezależnie od tego czy pracuje zawodowo, czy zawodowo zajmuje się domem, w mniemaniu wszystkich (poza Nią samą) SIEDZI w domu, to chyba Ameryki nie odkryję..?
I powiem Wam, że ja to właśnie tak sobie siedzę w tym domu już jakiś czas. Siedzę i nic nie robię. Jedynie ładnie wyglądam i całkiem przyjemnie pachnę. No dobra, jeszcze od czasu do czasu jakiegoś manicure`a sobie strzelę, a w przypływie emocji gratisowo pedicure.
Cała reszta, czyli ogólnie rzecz ujmując – dom, ogarnia się sam. I z przykrością stwierdzam, iż mój świętej pamięci prywatny Ojciec był w błędzie powtarzając mi za młodu – „Samo się nigdy nic nie zrobi!”. A jednak….
Podłoga o powierzchni plus / minus stu metrów kwadratowych, najpierw sama się odkurza, później myje, czasem nawet pastuje. W kuchni sam gotuje się obiad, z tych zakupów co to wcześniej same przypełzły ze sklepu rzecz jasna. Następnie wszystkie zbrudzone naczynia, gęsiego wskakują do zlewu tudzież zmywarki, po czym czyste i błyszczące, z gracją i wdziękiem układają się na kuchennych półkach.
W tak zwanym międzyczasie, brudna odzież powędrowała ochoczo do łazienki, wskoczyła do pralki, nastawiła tryb pracy, wyprała, a później wiadomo – sama się rozwiesiła na suszarce. I jakby tego było mało, wszystko się pięknie wyprasowało, poskładało w idealną kosteczkę i zaniosło do garderoby.
Nie mogę nie wspomnieć o cudownej łazience, która również, każdego dnia sama przywraca się do porządku – muszla klozetowa bez zbędnego marudzenia usuwa to brązowe, co się czasem do niej przyklei, bądź to żółte co lubi pryskać na całą deskę sedesową, a umywalka razem z brodzikiem cierpliwie zmywają ślady mydła oraz wszelkie inne brudy, które mają zaszczyt niezwykle często u nich gościć.
Okazjonalnie, okna zmywają ślady obtłuszczonych lub „obczekoladowanych” małych rączek, śmieci same się segregują a potem wędrują do kolorowych kubłów, kwiatki same się podlewają, a dziecko samo się wychowuje. Idąc tym tropem myślenia, śmiało mogę stwierdzić, iż moje klientki także same się upiększają i w zasadzie to ja nikomu do niczego nie jestem potrzebna.
Nie wiem tylko, czemu po całym dniu totalnie bezproduktywnego leżenia jestem tak zmęczona? Chyba się starzeję.
Zastanawia mnie tylko jeszcze jedna kwestia. Czemu w nowoczesnym – samodbającym o siebie domu, przepalone żarówki nie potrafią się same wymienić? Kupiona dobre pięć miesięcy temu lampa nie chce się powiesić? A upaćkana (przez malutkie rączki) ściana nie zamierza się pomalować?
Hmmm, to może w końcu zamiast tak wiecznie narzekać, że ciągle brudno, że nikt nie pilnuje i nikt nie szanuje, zejdę z tej kanapy i wezmę się do roboty? Sama przykręcę tę lampę w łazience, najwyżej trochę mnie prąd popieści, a co mi tam! Czułości nigdy za wiele!
P.S. Z pozdrowieniami dla Tych, którzy każdego dnia (bez wyjątku) dbają o to bym się nigdy, ani przez chwilę nie nudziła i zbytnio nie odpoczęła.. A może raczej o to bym nie poczuła się niepotrzebna..? ;-)
Źródło zdjęcia: Flickr
Hihih :)
Skąd ja to znam! :)
Witam w klubie:), całe dnie pusty dom a na pytani ekto to zrobił slysze krasnoludki brudza, a JA HOME MENAGER – to typowy kanapowiec :) który lezy oglada TV pachnie… :)
u mnie też się samo robi wszystko a ja siedzę nic nie robię
u mnie zmywa tylko maz, bo ja nie lubie :)
Całe szczęście że mamy zmywarke ;)