Podróże 3 sierpnia 2018

Parawaning nad Bałtykiem. Polacy-Cebulacy, czy smutna konieczność?

Temat parawanów na plaży to dyżurny temat w sezonie ogórkowym. Ja co prawda na brak weny nie cierpię, ale temat mnie bawi na tyle, że chętnie się wypowiem. Tym bardziej że właśnie wróciłam znad Bałtyku, gdzie wszystko widziałam na własne oczy.

Zwolennicy parawanów mówią o zabezpieczeniu przed wiatrem i piachem, przeciwnicy o zasłanianiu widoku. Są jeszcze teorie mówiące o prywatności na plaży, co moim zdaniem można między bajki włożyć. Na publicznej, gęsto zaludnionej plaży, prywatności nie ma. I szmata wysoka na metr na pewno jej nie zagwarantuje. Jak ktoś takowej pragnie, to niech jedzie szukać jezior mazurskich w jakiejś niedostępnej głuszy. Znam takie miejsce, ale go Wam nie podam, bo jeszcze mi tam tłok zrobicie 😛

Zadaniem parawanu jest ochrona przed wiatrem. Tego nikt nie kwestionuje. Ja też nie. Wiatr nad Bałtykiem potrafi być zimny nawet w ciepły dzień, dlatego ten parawan jest jakby niezbędny. To także zabezpieczenie przed niesionym przez wiatr piaskiem. No innymi słowy, nie da się bez parawanu.

W słoneczny, bezwietrzny dzień parawan nie jest potrzebny. Ba, on nawet przeszkadza, bo wtedy na kocu można się dosłownie ugotować. Niemniej jednak…

​Próbowałam nie używać parawanu, bo przecież jest ciepło. Efekt? Dzieci i dorośli biegający w klapkach (kto normalny biega po plaży w klapkach??) skutecznie zasypywali nas piachem, dwóch wyrostków na oko nastoletnich uznało, że nasz koc będzie najlepszy, by się wokół niego ganiać. No tak dwa na dwa metry, idealny, czyż nie? Ale wisienką na torcie byli posiadacze koca obok. Tatuś z synkiem na oko ośmioletnim, zaczęli wierzgać nogami niczym w wannie z wodą, przy okazji usypując na naszym kocu górę piachu i całkowicie zasypując moje spodenki. Szczęście, że nie miałam w nich zegarka ani telefonu. Na moją uwagę, że zabawa zabawą, ale to już chyba przesada, tylko wzruszyli ramionami. Serio, serio, żadnego przepraszam, nic. A rozumieli, co mówię, bo wcześniej słyszałam ojczystą mowę z ich ust. No, chyba że poziom umysłowy u nich mocno odbiegał od normy, wtedy faktycznie mogli nie rozumieć. Decyzja podjęła się sama – rozkładamy parawan. Okazało się, że parawan nad polskim morzem chroni nie tylko przed piachem i wiatrem, także przed głupotą. Nie ugotowaliśmy się tylko dlatego, że dolna krawędź parawanu zatrzymała się około 10 cm przed piachem.

W Gdyni nie spotkałam się z czymś takim jak grodzenie połowy plaży. Nikt tam nie ma takich głupich pomysłów i szczerze mówiąc, myślałam, że te opowieści, które czytam w necie, są mocno przesadzone. Przejrzałam na oczy we Władysławowie. Tam faktycznie parawany odgradzają fragmenty plaży wielkości pokoju, jaki udało się nam wynająć. I ja się nie dziwię, jak odgradzają mniej, to jest zwyczajnie duszno. Niemniej jednak takiego parawaningu nie pochwalam. Plaża jest dla wszystkich, a koc leżak i dmuchańce da się zmieścić na niedużej powierzchni, nie trzeba rezerwować pola golfowego na plaży.

We Władysławowie spotkała mnie jeszcze jedna dziwna rzecz. Znalazłam dla nas miejsce blisko wody, dosyć duże, tak ze trzy metry szerokości. No idealne. Zaczęliśmy rozkładać koc. Przyszła jakaś paniusia i oświadczyła, że tu nie możemy się rozkładać, bo tu jest przejście i ona spod wydm musi mieć jak dojść. Metr, który zostawiliśmy z jednej strony koca, to dla niej za mało… no ludzie kochani! Ja wszystko rozumiem, ale może bez przesady z tym zawłaszczaniem publicznej plaży? To chyba nagminna procedura stosowana we Władysławowie, bo zaraz potem przyszli inni ludzie, którzy chcieli położyć się tak na skos przed nami i zapytali, czy tu czasem nie ma przejścia, bo z innego miejsca ich przegonili. Powiedziałam im, że to publiczna plaża. Tak dla ścisłości. Akurat tego dnia były sinice i frekwencja na plaży była żadna. Między kocami i parawanami można było nie tylko swobodnie chodzić, ale nawet biegać.

I tylko tak się zastanawiam, naprawdę po to moi rodacy jeżdżą nad morze, żeby się bić o miejsce na plaży? Ja do rannych ptaszków nie należę, ale nawet na małej i ciasnej plaży w Gdyni nigdy nie miałam problemu ze znalezieniem miejsca blisko wody. A potrafiłam przyjść na plażę w południe, kiedy teoretycznie się szpilki nie wetknie. Problem nie leży w braku miejsc na plaży, problem leży w ludzkiej mentalności. Ja Kargul, ty Pawlak, a tu stoi płot. To moje, to twoje i nie waż się miedzy przekroczyć. W sumie naprawdę mnie to bawi.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
milena Kaminska
milena Kaminska
5 lat temu

Ja parawan rozkladam bo nie nawidze ludzi którzy widzą tylko swój czubek nosa nie patrzą na innych i biegając sypią mi piach na twarz. Potrafią także przejść brudnymi nogami po kocu i zero przepraszam.

Wioleta Świerczynska
Wioleta Świerczynska
5 lat temu

Ja parawan też rozkładam i do tego parasol.Robię to z innego powodu -nie mogę zbyt długo być na słońcu, a ciężko na plaży o cień.

Doris
Doris
5 lat temu

Ja nie rozkładam parawanu za to namiot plażowy. Nie mogę się opalać ale dzieci uwielbiają zabawę w morzu. Ja się skrywam przed słońcem w namiocie a one szaleją.

Robert
Robert
1 rok temu

parawan w polskich realiach jest nieodzowny, wysmaruj sie opalaczem połóż na kocu i niech koło ciebie zacznie biegać stado dzieciakow, wyobrazasz to sobie ? (: jest jakis sens takiego opalania /plażowania ? (: Nie rozumiem tego narzekania na parawaning i ze jestesmy tacy zasciankowi bo u Niemca nie dosc ze prawie wszyscy nago biegaja to jeszcze parawanow tam jak na lekarstwo, a czy tam sa inne dzieci niz w Polsce, czy wogole nie ma dzieci na plazach biegajacych i sypiacych wszedzie dokola piaskiem ? Nie wiem ja kochampolskie morze realia jakie mamy, wychowalem sie w Polsce i z łezką w oku… Czytaj więcej »

Zabawa 2 sierpnia 2018

Na plaży z dzieciakami nie musi być nudno!

Dorośli najczęściej marzą o chwili, gdy na plaży będą mogli rozłożyć się na ręczniku i skorzystać z promieni słonecznych lub wskoczyć w fale Bałtyku. Niestety ten, kto ma małe dzieci wie, że te czynności pozostają najczęściej w sferze marzeń.

Dzieci zazwyczaj rozpiera energia i ciągle są w ruchu. Gdy znudzi im się wchodzenie do wody, na kocu długo nie posiedzą. Wiem coś o tym – ja często spędzam czas na plaży z trójką dzieci, ale szczęśliwie mam już opracowane patenty na to, żeby towarzystwo się nie nudziło. I chętnie się z Wami nimi podzielę:

Jeśli wypoczywacie na plaży, która cieszy delikatnym, złotym piaskiem, zachęćcie dzieci, by    zbudowały zamek. Ale nie taki, jak w piaskownicy, ale wielką fortecę. Najlepiej, byście zaczęli od dokopania się do głębszych warstw piasku, jeśli nie możecie budować na mokrym piasku, który łączy się z linią morza. Możecie też wziąć się na sposób i podobnie jak moje dzieci, przygotować sobie wodę w wiaderkach i zmoczyć nią obficie piach. Uwierzcie mi, dzieciaki uwielbiają ganiać z wodą w wiaderkach, nawet i po kilkanaście razy w te i we wte!

Plaża gwarantuje ogrom zabawy przy zakopywaniu drugiej osoby. Żeby zakopywanie poszło  skutecznie, najpierw musicie wykopać dół, do którego położy się delikwent, a później zasypać go, omijając głowę. Raz widziałam tę czynność, ale bez wykopywania dołu – bardziej nazwałabym efekt zabawy usypywaniem kopca, niż zakopywaniem pod piaskiem 🙂  I jeszcze muszę podpowiedzieć, że zrobienie orzełka latem na plaży jest równie sympatyczne, co wykonanie go zimą na śniegu. Spróbujcie :).

Zabranie ze sobą piłek czy frisbee pozwoli na odrobinę ruchu. Ale nie liczcie na to, że przy silniejszym wietrze, który lubi wiać od morza, ta zabawa będzie możliwa. Lekkie rzeczy są po prostu ściągane w różnych kierunkach i trudno przewidzieć tor ich lotu.  

Ale gdy wieje, będziecie mieli idealne warunki do puszczania latawców. W przypadku gdy nie macie ze sobą tej zabawki, możecie nabyć je u sprzedawców, których na plażach  zatrzęsienie. Myślę, że latawce i puszczanie baniek to zabawa na długi czas. Może nawet poleżycie chwilę na kocu?

Moi chłopcy do perfekcji opanowali szukanie przy brzegu różnych skarbów. Co prawda nie  zdarzyło się nam jeszcze znaleźć bursztynu (najlepiej szukać go po silnych sztormach), ale znaleziska takie jak muszelki równie mocno ucieszą dzieciaki. Ja  wczoraj przyniosłam do domu z plaży piękny, czarny kamień, który mnie po prostu zauroczył. Widać, że woda długo gładziła jego brzegi. Teraz służy jako element ozdobny.

Możecie również pobawić się w kontrolowane poszukiwanie i samodzielnie schowajcie jakiś przedmiot przed dzieciakami. Dajcie im wskazówkę – np. zróbcie w domu mapę skarbów i niech szukają 🙂

A gdy już naprawdę znudzą się Wam kąpiele, budowanie i szukanie, rozejrzyjcie się za latarnią morską lub muzeum. Zazwyczaj znajdują się rzut beretem od morza, a taka wycieczka z plaży na szczyt latarni zachwyci dzieciaki. Muszę jeszcze w temacie lokalnych atrakcji powiedzieć, że u nas  kursuje wąskotorówka, czyli specjalna kolejka kursująca z Gryfic po wybrzeżu. Cieszy się ona długą tradycją i sympatią mieszkańców. Co prawda objazd wybrzeża kolejką wąskotorową trwa dość długo, ale widoki są piękne. Dorośli się odprężą, dzieci pocieszą jazdą otwartymi wagonami kolejki.

Jak widzicie, plażowanie z dziećmi może być ciekawe. Jeśli macie inne pomysły na zajęcia na plaży, koniecznie się podzielcie pomysłami.  

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Uroda 1 sierpnia 2018

Serwatka – cenny produkt uboczny. Tego o niej nie wiesz

Parę dni temu dostałam kilka woreczków mleka krowiego – zwykłego pasteryzowanego, nie UHT. Data przydatności takiego mleka jest krótka, raptem kilka dni, dlatego trzeba było szybko je zużyć. Długo się nie zastanawiałam, od razu pomyślałam, że zrobię z niego twaróg. W ten oto sposób trzy dni później miałam własnej produkcji ser i… sporą ilość serwatki, która powstała w procesie kwaszenia się mleka. Wylać ją szkoda, toć to samo dobro natury, trzeba je więc wykorzystać. Jak? Ano jest na to co najmniej kilka sposobów. 

Można np. użyć serwatkę w kuchni do wypieku chleba, czy gotowania warzyw, kaszy bądź ryżu. Można podlewać nią kwiaty, pić lub podawać zwierzakom do picia, jest bowiem lekkostrawna, wpływa pozytywnie na procesy trawienne i przyspiesza perystaltykę jelit.  Można również wykorzystać ją w kosmetyce, do pielęgnacji urody – wspaniała dla skóry i włosów!

W czym tkwi jej sekret? Ano w bogatym wnętrzu oczywiście. Nie wiem czy wiecie, ale serwatka jest cennym źródłem witamin z grupy B (B1, B2, B5, B6, B12), biotyny oraz składników mineralnych takich jak: fosfor, wapń, sód i jod. Zawiera również różnorodne białka, które pomagają uregulować poziom cukru we krwi, wzmacniają błonę śluzową żołądka, wykazują również właściwości przeciwgrzybicze, antybakteryjne i przeciwwirusowe.

Ponadto spożywanie serwatki korzystnie wpływa na system immunologiczny organizmu oraz na układ sercowo-naczyniowy. Zawarte w niej peptydy regulują ciśnienie tętnicze krwi i zmniejszają stężenie cholesterolu, natomiast aminokwasy wykazują działanie antynowotworowe.

Białka serwatki ze względu na swoje wszechstronne działanie, znajdują zastosowanie w leczeniu miażdżycy, cukrzycy, choroby Parkinsona, czy Alzheimera. Przydatne są również w zwalczaniu infekcji bakteryjnych.

Z punktu widzenia kosmetyki najważniejsze są wspomniane już białka – strukturalnie bardzo podobne do białek ustrojowych człowieka. Są np. wśród nich takie, które pochłaniają wodę i ją magazynują, co ma bardzo istotny wpływ na nawilżenie skóry i włosów. Z jednej strony nawadniają je od środka – przenikając do głębszych warstw – z drugiej zaś strony, zapobiegają utracie wody zabezpieczając skórę i włosy na ich powierzchni.

Poza tym serwatka wykazuje właściwości antyoksydacyjne, dzięki czemu chroni przed wpływem wolnych rodników, a to z kolei przekłada się na opóźnienie procesów starzenia.

W swoim domowym zaciszu można wykorzystać serwatkę m. in. do… :

– kąpieli – wlać do wanny i pozwolić skórze wchłonąć cenne składniki,

– mycia włosów – zamiast tradycyjnego szamponu,

– tonizowania skóry – wystarczy zwilżyć płatek kosmetyczny i przetrzeć skórę,

– wzmacniania paznokci – wymieszaj serwatkę z kilkoma kroplami olejku, np. jojoba i mocz dłonie przez około 10 minut.

– peelingowania skóry – można zmieszać serwatkę z dowolnym produktem złuszczającym, np. sodą, mąką, cukrem, kawą czy z otrębami,

– domowej maseczki – np. łyżkę płatków owsianych, wymieszać z dwiema łyżkami serwatki i połową zblendowanego jabłka. Nałożyć na skórę, zostawić na 15 minut, zmyć letnią wodą.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Zuzia
Zuzia
3 lat temu

Bardzo uroczy blog. Aż miło popatrzeć na tak świadome myśli innych ludzi:)

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close