Prezent (nie)urodzinowy
Od kilku dni czujesz się inaczej. Wiesz, że coś się zmieniło. Liczysz, przeliczasz „ta” data już minęła a @ się nie pojawiła. Kupujesz test, chwila niepewności, podekscytowania i … widzisz II grube kreski. Szok, zaskoczenie, wielka radość. Taki prezent (nie)urodzinowy. Wszelkie możliwe i niejednokrotnie skrajne uczucia kłębią się w Tobie. Po chwili, kiedy organizm dochodzi do siebie, zastanawiasz się jak ogłosić tę wiadomość partnerowi. A może już dawno wymyśliłaś scenariusz tej chwili?
Ze mną było jak we wstępie. Instynktownie czułam, że coś się zmieniło. Mimo że nie do końca dopuszczałam taką myśl do siebie, a może nie chciałam zapeszać, czułam, że ktoś zamieszkał pod moim sercem. I tak mijały kolejne dni, burza myśli w głowie, przypuszczenia i marzenia. Mimo że byłam jeszcze przed terminem spodziewanej @, w końcu zdecydowałam się na kupno testu.
Mąż akurat odsypiał nocną zmianę. Zrobiłam … zobaczyłam jedną kreskę i po chwili … cień tej drugiej. Serce zaczęło mi łomotać. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam, to zasiadłam do komputera i w wyszukiwarkę wpisałam – test ciążowy cień II kreski czy coś w tym stylu. Bo chyba nie do końca uwierzyłam w to, co zobaczyłam. A tam, fora i wypowiedzi dziewczyn potwierdzające, że to może być oznaka ciąży, zdjęcia podobnych wyników do mojego itp.
Przez cały dzień miałam motyle w brzuchu, ale nie pisnęłam nic mężowi, mimo iż tego dnia miał urodziny. W prezencie dostał tylko zestaw śrubokrętów 😉 Bałam się mu pokazać test, żeby nie zapeszyć, a może, żeby się nie rozczarować.
Na drugi dzień, po mojej nocnej zmianie, z samego rana, pojechałam na badanie krwi, w kierunku Beta HCG. Mężowi powiedziałam, że coś się ostatnio dziwnie czuję i chcę zrobić sobie badania. A że akurat wybieraliśmy się na krótki wypad na ryby – mąż jest zapalonym karpiarzem (nie mylić z wędkarzem, bo to kolosalna różnica;-)), po wyniki wstąpiliśmy po drodze. Odebrałam wynik i bałam się otworzyć kopertę. Wsiadłam do auta … patrzę … i … Beta HCG 241!!!!! Zerknęłam na przedziały normy, chociaż już doskonale wiedziałam co taki wynik oznacza.
Ruszyliśmy i pytam się męża jak bardzo mnie kocha, on na to, że najbardziej na świecie. Na co ja, że go kocham bardziej, bo … podwójnie (ten tekst miałam już wcześniej zaplanowany ;-)) W pierwszej chwili nie zrozumiał, ale moja mina, mój uśmiech i iskierki w oczach pozwoliły mu się domyślić. Mimo to powtórzyłam, że kocham go bardziej, bo podwójnie i że jestem w ciąży. Nacisnął na hamulec, zatrzymał samochód na środku drogi i przytulił mnie bardzo, bardzo mocno. Teraz i on miał te iskierki w oczach 😉 I tak w trójkę pojechaliśmy na urlopik. Całe szczęście, że akurat droga była pusta ;-)))
Może moja historia zachęci Was do zastanowienia się i przypomnienia, jak Wy poinformowałyście przyszłych tatusiów o ich nowej roli. A może jacyś tatusiowie napiszą nam jak się dowiedzieli o tym ważnym wydarzeniu. Zachęcam do podzielenia się z nami Waszym pomysłami. Może posłużą innym i będą inspiracją dla przyszłych mamuś i tatusiów. Prezent (nie)urodzinowy
ja po prostu pokazałam mężowi test, byliśmy oboje w szoku, bo długo staralismy się i kiedy nic nie wychodziło zdecydowalismy, ze odpuszczamy i nie będziemy sie starać i nagle, wynik tych „niestarań” raczkuje po pokoju i wspina się gdzie tylko może 😉 nie zapomnę nigdy wyrazu twarzy męża obawa, radość i podekscytowanie…
Wzruszyłam się i przypomniałam „naszą” chwilę 🙂 ciąża planowana, ale przez trzy miesiące była zawsze 1 kreska. Gdy zrobiłam TEN test i wyszły 2 kreski a było wcześnie rano i mąż jeszcze spał, pobiegłam go obudzić i choć nie mogłam nic powiedzieć z podekscytowania, pokazałam mu test – zapytał co to oznacza 😛 powiedziałam co i jak i potem długi czas musiałam leżeć w jego objęciach i uspokajać oddech, bo tak się przejęłam! Oboje wiedzieliśmy, że wszystko będzie dobrze!
Mało oryginalne, ale nie potrafiłam poczekać na bardziej odpowiedni moment 🙂
Po prezencie urodzinowym w postaci śrubokrętów ,byłbym sceptyczny…chyba,że to był super wypasiony zestaw 😉
Tu akurat mąż miał farta, bo całość była wypasiona;-) Nie były to same śrubokręty, ale rewelacyjny zestaw, na temat którego nie będę się rozpisywać. A w tekście nie on stanowi meritum sprawy, więc maksymalnie skróciłam jego określenie.
Ja sie dowiedziałem w siedemdziesiątym ósmym ubiegłego wieku 😉
Raczej wtedy nie było testów ciążowych ,a juz na bank nie było wtedy wypasionych zestawów śrubokrętów.
Może sie załapię na taki zestaw w 33 rocznicę ślubu? 😉
Takie wiadomości nie znają granicy czasu, przynoszą radość i szczęście. No to trzymam kciuki, oby taki zestawik trafił w Pana ręce;-) Trzeba coś żonie szepnąć)) A swoją drogą gratuluję pięknej rocznicy.
Wtedy byliśmy 3 miesiące po maturze(po LO) czyli ani przyszłej małżonce ,by ten zestaw nie przyszedł do głowy(nawet gdy by był na rynku),ani ja bym nie wiedział, po co mi on 😉
Reasumując tragedii nie było ,zwłaszcza patrząc z perspektywy lat minionych.
No zdecydowanie nie można tu mówić o tragedii. Został Pan ojcem, teraz 33 razem z małżonką. Wszystko dobrze się ułożyło, mimo młodego wieku.
piękna historia 🙂 Ja miałam przygotowany w mojej główce plan, kolacja, buciki, itp. Jednak kiedy przyszło co do czego to nie mogłam czekać, by podzielić się tą informacją z całym światem :). Akurat mój M był na wyjeździe, więc wysłałam mu zdjęcie sms, a po chwili zadzwoniłam 🙂 marzyłam, żeby zobaczyć jego reakcję – ale Jego głos mi wystarczył- był dumny 🙂
Ja opcję z bucikami miałam przygotowaną dla babć i dziadków. Chciałam kupić parę niebieskich i różowych. Każda rodzinka dostała by wymieszany komplet – jeden różowy, drugi niebieski. Ale w praktyce wyszło tak, że trzeba było powiedzieć w pracy, a lepiej żeby dziadkowie dowiedzieli się od nas, niż od osób trzecich. I skończyło się na telefonie:-(
Po pracy zrobiłam test wyszły 2 kreseczki, mąz jeszcze był w u siebie pracy. Poszłam do sklepu i kupiłam chłopięce skarpetki brązowe w paseczki miałam p rzeczucie że synek będzie :P) Wiedziałam że jak mąż wróci do domku to usiądzie przy komputerze wiec połozyłam je na klawiaturę. Szczęsliwy Test zapakowałam i położyłam w łazience. „Spostrzegawczy” maż nie zwuważył testu w łazience, wieć jeszcze czekałuy skarpetki 🙂 Niespieczyło mu się jedna k do komputera. Pod jakimś tam pretekstem zmusiłam go by zasiadł. Odsunał pólke z klawiatura a tam… maluske skarpeteczki, spojrzał na mnie pytającym wzrokiem i powiedział czy… to co myślę.… Czytaj więcej »
:)))) wlasnie kroi mi sie usmiech na twarzy gdy przypomne jak to bylo ze mna. My staralismy sie 1,5 roku, @ pojawial sie co miesiac nie regularnie mimo tego testu nie uzylam az do tamtego dnia. 1,5 roku wyczekiwania spowodowalo,ze stracilam nadzieje i totalnie odpuscilam i wtedy wlasnie zdarzyl sie cud. Bylam w ciazy nie wiedzac o tym. Pamietam,ze mialam ogromny pociag do alkoholu jak nigdy przedtem, albo ogormny apetyt albo wcale ale nie przyszlo mi do glowy ze moge byc w ciazy. Mialam taki zastrzyk energii. Robilam porzadki wokol domu wazac taczki z kamieniami, ech jak pomysle, jak bardzo… Czytaj więcej »
Madziu śietna wiadomość. Czytając cieszyłam się razem z Tobą (z Wami). Zmusiłaś mnie do wspomnień. U mnie było podobnie jak u Ciebie. Minowicie miałam przeczucie, które towarzyszyło mi jakiś tydzień. Każdego dnia chciałam kupić test, ale miałam obawy. Towarzyszyły mi motyle w brzuchu, ekscytacja…ale ciągle testu nie kupowałam. Wkońcu nie wytrzymałam, zrobiłam test…bardzo się zawiodłam, gdyż kreseczka nie pojawiła się od razu. Zostawiłam test w łazience, poszłam zrobić sobie śniadanie. Jeszcze jeden rzut okiem na test, ale on milczał nadal…ehhh no cóż…do kosza….i nad koszem, w innym świetle patrzę, a tam cień drugiej kreseczki 😀 Ależ byłam szczęśliwa! Mężowi nic… Czytaj więcej »
Ja miałam plan jak przekazać tą cudowną wiadomość mężowi ale „niestety” mężuś nie dał mi szansy by zrobić to tak jak chciałam 😛 Pamiętam ten poranek w lipcowy czwartek 😉 kiedy zrobiłam test i ujrzałam w końcu dwie kreski! 🙂 Cały dzień chodziłam zakręcona 🙂 Nie chciałam mówić tego samego dnia mężowi o pozytywnym wyniku bo bałam się że to „błąd” i miałam zamiar powtórzyć test następnego dnia. Jednak kiedy mąż wrócił z pracy,pierwszym jego wypowiedzianym zdaniem było -” Kupiłem test,może jutro zrobisz?” Na co ja szeroko się uśmiechnęłam 🙂 i powiedziałam że -już zrobiłam 🙂 Mąż zapytał -„No i… Czytaj więcej »
mi wiadomość że jestem w ciąży przekazał mąż:) po 3 latach starań gdy znów okres spóźniał się 3 miesiące ja nic sobie z tego nie robiłam zawsze tak bylo. mąż kupił w aptece test i „zmusił” mnie do zrobienia. usiadłam na kibelku zrobiłam test dałam mu i wyszłam. za 5 minut mąż mówi do mnie: kochanie jesteśmy w ciąży. na dowód zrobiliśmy drugi i wizyta u lekarza: tak jest pani w 9tc
Fantastycznie czyta się Wasze opowieści;-)) Dziękuję za każdą jedną, bo uśmiech sam ciśnie mi się na buźkę;-)
U nas również miała być niespodzianka dla męża z uroczystą kolacją, bucikiem, kiedy tylko się dowiem ale oczywiście wyszło inaczej. Pamiętam jak robiłam swój pierwszy test ciążowy po miesiącu starań o dzidziusia. Byłam pewna, że jestem w ciąży-okres się spóźniał aż jeden dzień :), miałam swoje zachcianki 🙂 i tak bardzo pragnęłam mieć dziecko. Byłam niestety sama w domku kiedy go zrobiłam i wcale nie było kolorowo bo zamiast dwóch kresek ujrzałam jedną. Rozpacz była okropna. Mąż w pracy, telefony od niego „pocieszające”, że przecież dopiero zaczęliśmy się starać, że jeszcze troszkę cierpliwości a się uda, wcale mnie nie postawiły… Czytaj więcej »
Jak to się stało, że zobaczyłam II kreski na teście opisałam tutaj: https://wrolimamy.pl/2011/09/05/mama-pcos/ , ale napiszę jak ja sobie wcześniej „wymarzyłam” obwieszczenie tej wiadomości (a miałam kilka scenariuszy ;)): dawno, dawno kupiłam małe, śliczne butki, chciałam je ze sobą zabrać, ładnie zapakować i wręczyć prezent na kolacji umówionej na mieście. Ale oczywiście było inaczej. Napisałam sms czy jesteśmy gotowi (jakby coś to teraz miało zmienić ;))- wiadomość zwrotna z potwierdzenie ;). Kiedy Tatuś wrócił z pracy, poszedł się wykąpać, a ja chodziłam od ściany do ściany i nie wiedziałam co ze sobą począć. Zrobiłam mu golonkę na obiad i kiedy… Czytaj więcej »
My staraliśmy się trzy miesiące ale ja byłam przekonana że się nam tak szybko nie uda. Myślę sobie ja stresująca praca jak cholera mąż również zapracowany na maxa „Jak takich dwoje zabieganych może zostać rodzicami?” To sie nie uda tak łatwo tak myślałam. Akurat zrobiliśmy sobie kilkudniowy wypad do spa (długo wyczekiwany). Ja podziębiona łykałam aspirynę i inne świństwa i czekałam na @. Nie przyszła na czas ale łączyłam to z przeziębieniem itd. Następnego dnia rano w spa podczas śniadania zrobiło mi się słabo – myślałam że zemdleję więc szybko wyszliśmy. Nadal nic nie podejrzewałam. I tak żyłam w nieśwaidomości… Czytaj więcej »
My staraliśmy się o dzidziusia 3 miesiące. W pamiętnym miesiącu przeczuwałam że może się udało, ale bałam się rozczarowań tak jak było poprzednimi miesiącami… Nie mówiąc nic mężowi (bo inaczej musiałby być przy teście) zrobiłam test jak tylko wyszedł z pokoju. Spojrzałam na test I kreska i nie pojawia się druga, byłam zdziwiona i zrobiło mi się smutno że jeszcze nie teraz. Mimo to test schowałam do kieszeni i poszłam zrobić sobie herbatę. Potem poszłam do komputera i zerknęłam jeszcze raz na test a tam II jasna kreska! Moja radość nie do opisania! Lekarz powiedział mi że mogę mieć problemy… Czytaj więcej »
bede mało oryginalna. zanim pojawiły sie 2 kreski kilka testów zrobiłam. o każdym mąż wiedział.kiedy pojawiły sie 2 kreski po prostu pokazałam test i sie przytuliłam. mąż nie był jakoś specjalnie zaskoczony przeczuwał tak jak i ja;) najlepsze jednak były miny teściów jak powiedzieliśmy że będzie nas więcej ;D
o matko łzy mi poleciały 😛 a u mnei było na odwrót… mąż przyjechał pomnie jak wracałam od rodziców czekał z kwiatami a ja zdziwiona ale z jakiej to okazji..? a on no jakto z jakiej? no będziesz mamusią uśmiechnełam się i pojechalismy do domu nie chciałam robić testu bo nie wierzyłam że już… ale kupiliśmy po paru dniach nic nie wyszło… za 2 dni znowu zrobiłam ale rano wczesniej robiłam w ciagu dnia i od razu wielkie 2 czerwone kreski! on oczywiście pierwszy oglądał 😉 poszłam do lekarza i byłam już w 7 tygodniu ;))
U nas było inaczej bo nie mieszkaliśmy wtedy razem .. Chcieliśmy dziecka , a wiadomo skąd ono się bierze 😉 jeszcze tego samego dnia wróciłam do domu no i zaczęły się wymioty .. Myślałam że to przez podróż autobusem ponieważ mam chorobę lokomocyjną .. no ale na drugi i trzeci dzień było to samo .. w końcu przyjaciółka namówiła mnie na test .. zrobiłam go no i pojawiły się dwie kreseczki 🙂 mąż , a wtedy jeszcze chłopak , nie dowiedział się od razu , nie chciałam mu mówić przez telefon , a ze względu na jego pracę wtedy nie… Czytaj więcej »
a zapomniałam dodać że mąż do tej pory nosi test w portfelu 😉