Promocyjne zestawy CONCERTINO BABY


Na półkach sklepowych pojawiły się limitowane zestawy hipoalergicznych środków piorących CONCERTINO BABY. Przy zakupie żeli do prania otrzymujemy gratis w postaci olejku do kąpieli, natomiast proszki do prania oferowane są w pakiecie z nowym produktem CONCERTINO BABY – hipoalergicznym odplamiaczem, proponowanym za połowę ceny.

CONCERTINO BABY to linia hipoalergicznych proszków i żeli do prania, płynów do płukania oraz odplamiaczy, przeznaczonych do czyszczenia odzieży oraz bielizny dziecięcej, niemowlęcej, alergików, a także osób o wrażliwej skórze. To produkty przetestowane dermatologicznie, wolne od substancji szkodliwych dla zdrowia i środowiska, które ze względu na swoją delikatną recepturę mogą być używane do pielęgnacji ubranek nawet najmłodszych domowników.

Już od kwietnia 2013 roku środki CONCERTINO BABY proponowane są w wyjątkowych zestawach promocyjnych – hipoalergiczne żele do prania (opakowania 2-litrowe, w wersji do białego i koloru) można zakupić w pakietach z gratisem w postaci olejku do kąpieli. Z kolei proszki do prania (opakowania 1,6 kg, w wersji do białego i koloru) pojawiły się w zestawie z odplamiaczami, oferowanymi za 50% ceny. – Odplamiacze CONCERTINO BABY to nasza nowość na 2013 rok. To produkty niedostępne wcześniej na polskim rynku, a jednocześnie – niezwykle pożądane przez rodziców, szukających hipoalergicznych środków odplamiających, które można w sposób bezpieczny, a zarazem skuteczny używać przy praniu odzieży i bielizny dzieci oraz niemowlaków – podsumowuje Marta Torzyńska z CONCERTINO BABY.

Sugerowane ceny zestawów CONCERTINO BABY to 17,99 zł za komplet: hipoalergiczny żel do prania oraz olejek do kąpieli oraz 23,99 zł za pakiet: hipoalergiczny proszek do prania oraz odplamiacz.

Źródło: www.concertino-baby.pl

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
Informacje prasowe

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Mało? To może sprawdź kolejny tekst :)

Wiesz, jakie masz ciśnienie krwi?


Bóle i zawroty głowy, krwawienia z nosa, zaburzenia widzenia, bezsenność, obrzęki łydek – to pierwsze symptomy, mogące świadczyć o problemie z nadciśnieniem krwi. Należy wiedzieć, że zignorowane, a zatem także – nieleczone, może prowadzić do nieodwracalnych zmian. Ważna jest nie tylko diagnoza i terapia lekowa, ale także – odpowiednia profilaktyka.

W przeciwieństwie do zbyt niskiego ciśnienia, które zwykle nie nastręcza większych problemów, ignorowanie stanu odwrotnego, czyli nadciśnienia, prowadzi do niezwykle poważnych konsekwencji zdrowotnych. Nie tylko może przyspieszyć rozwój miażdżycy, ale także zwiększyć ryzyko wystąpienia choroby wieńcowej, udaru czy zawału serca. A zmiany, które następują w układzie sercowo-naczyniowym czy nerkach często są nieodwracalne.

Sprawdź czy jesteś w grupie ryzyka!

Podwyższone ciśnienie krwi najczęściej spotyka osoby otyłe, palące czy nadużywające alkoholu. Częściej „ciśnieniowcami” są mężczyźni niż kobiety, ale wiele zależy od uwarunkowań genetycznych. Jeżeli w naszej rodzinie są osoby, które chorują lub chorowały na nadciśnienie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że problem ten dotknie także nas. Podwyższone ciśnienie może wiązać się też z prowadzeniem stresującego lub niehigienicznego trybu życia, przyjmowaniem leków zawierających sterydy czy niektórych tabletek antykoncepcyjnych.

Jak zdiagnozować nadciśnienie?

Nadciśnienie możemy stwierdzić na podstawie kilkukrotnych pomiarów ciśnienia tętniczego. Powinny być one dokonywane o różnych porach dnia, zawsze w stanie spoczynku.

Optymalne wartości to 120 mm/Hg dla ciśnienia skurczowego i 80 mm/Hg dla rozkurczowego. O nadciśnieniu mówi się, gdy pierwsza z wartości przekracza 140mm/Hg, a druga 90mm/Hg – tłumaczy Natalia Henczke, doradca ze sklepu medycznego Twoja-Apteczka.pl.

Na początek warto mierzyć ciśnienie kilka razy dziennie, aby sprawdzić jak zmienia się w różnych sytuacjach, np. rano po wstaniu, podczas pracy, po wysiłku fizycznym, podczas oglądania telewizji, przed przyjęciem leków lub w kilka godzin po ich zażyciu.

Konsekwencja pozwala na możliwość dokonywania porównań wyników pomiarów. Jeżeli wartości ciśnienia wskutek leczenia ulegają normalizacji i są jednakowe, wystarczy kontrolować ciśnienie na przykład raz w tygodniu – dodaje Natalia Henczke.

W domu czy u lekarza?

Ciśnienie powinniśmy mierzyć nie tylko w czasie okresowych wizyt lekarskich, ale także w domu, przy pomocy ciśnieniomierza. Pamiętajmy, że dokonując wyboru odpowiedniego aparatu powinniśmy znaleźć kompromis między budżetem do dyspozycji, a jakością wykonania, z czym wiąże się trwałość wybranego modelu i precyzja pomiarów.

Ciśnieniomierze zegarowe, czyli mechaniczne, wyposażone są w pompkę ręczną, zegar i stetoskop. Dokładność pomiaru zależy przede wszystkim od umiejętności posługiwania się takim urządzeniem i umiejętności odczytu, zatem interpretacji otrzymanych wyników.

Ciśnieniomierze naramienne lub nadgarstkowe, czyli automatyczne, przeznaczone są do użytku domowego. Tego typu aparaty wyposażone są w elektroniczny wyświetlacz oraz szereg dodatkowych funkcji, jak np. zapisywanie wcześniejszych pomiarów.

Na koniec pamiętajmy, że profilaktyka to nie tylko regularne kontrolowanie ciśnienia krwi, ale dodatkowo – prowadzenie zdrowego trybu życia, aktywność fizyczna i zbilansowana dieta. Wiedzmy, że nawet najdokładniejszy samodzielny pomiar, najdroższym urządzeniem, nigdy nie zastąpi wizyty u lekarza!

Źródło: www.twoja-apteczka.pl

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
Informacje prasowe

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

To co? Jeszcze jeden artykuł?

Projekt TRIPP & TRIPP – 10 maja – 9 czerwca 2013, Kraków


Na wystawie, prezentowanej w hallu Instytutu Goethego, można zobaczyć oryginalne rysunki Franza Josefa Trippa, wybitnego ilustratora książek dla dzieci, uzupełnione pracami jego syna –  znanego niemieckiego malarza i rysownika, Jana Petera Trippa.

Franz Josef Tripp jest autorem opracowania graficznego bestsellerowych książek dla dzieci, które na stałe weszły do kanonu dziecięcej literatury nie tylko w Niemczech.  Dzięki niemu w wyobraźni milionów dzieci na całym świecie postaci z książek: „Kuba Guzik i maszynista Łukasz” Michaela Endego, „Rozbójnik Hotzenplotz” oraz „Mały Duszek” Otfrieda Preußlera wyglądają tak samo. Bohaterowie tych historii towarzyszą kolejnym pokoleniom (w 2012 r. obchodzona była 50. rocznica pierwszego wydania „Rozbójnika Hotzenplotza”). Na ich popularność wpłynęły adaptacje filmowe i teatralne oraz tłumaczenia na wiele języków, m. in. na język polski. „Rozbójnik Hotzenplotz” oraz „Mały Duszek” Otfrieda Preußlera ukazały się nakładem wydawnictwa Bona, zaś  wydawnictwo Znak wydało powieść Michaela Endego „Kuba Guzik i maszynista Łukasz”.

Wspomniane książki zawdzięczają swoją sławę również doskonałym grafikom F.J. Trippa, który zdobył rozgłos dopiero trzydzieści lat po śmierci. Oryginały ilustracji przez wiele lat uchodziły za zaginione. Teraz można je podziwiać na podwójnej wystawie „Tripp & Tripp”. Rysunki formatu A 4 zostały zestawione z wielkoformatowymi pracami węglem syna ilustratora, znamienitego niemieckiego malarza i rysownika Jana Petera Trippa. Twórczo manipulując wspaniałą spuścizną, J.P. Tripp  powiększył oryginały i wykorzystał ich motywy i postaci w formie cytatów w swoich własnych obrazach.

Część wystawy zostanie zaprezentowana szerokiej publiczności podczas 3. Targów Książki dla Dzieci w Krakowie (7-9 czerwca b. r.).

W ramach projektu odbędzie się również uroczyste otwarcie wystawy i dyskusja panelowa z udziałem Jana Petera Trippa (14 maja b. r.); a także cykl warsztatów dla dzieci.

Organizatorami wystawy są Instytut Goethego w Krakowie i wydawnictwo Bona. Partnerami projektu są Thienemann Verlag i Targi Książki dla Dzieci w Krakowie; patronat honorowy nad wydarzeniem objęła Polska Sekcja IBBY. Patronami medialnymi są: Radio Kraków, „Ryms”, Qlturka.pl oraz CzasDzieci.pl.

Projekt współfinansowany ze środków Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.

stopka_logotypy-tripp

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
Informacje prasowe

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Sprawdź nasz kolejny artykuł

Jaki koń jest, każda widzi


To przecież oczywiste. Wielki, piękny i strzyże uszami. Nie wiem ile z Was drogie mamy jeździ konno, ale dla tych które po cichutku o tym marzą, ja głośno stukam w klawiaturę “NA KOŃ”! I to nie żart. Nie trzeba być Amazonką aby czerpać przyjemność z obcowania z naturą, z wiatrem we włosach, muszkami w zębach i zawrotnej prędkości. Z tymi muszkami to oczywiście nie przymus – wystarczy mieć zamkniętą buzię, bo ja jestem z tych gadatliwych, więc wiem co nieco o powyższym 😉

Na pierwszy rzut kobiecego oka, to sport dla mężczyzn, bo dość karkołomny i mało pachnący, na dodatek latem przy akompaniamencie bzyczenia wszędobylskich much. Dobrze jednak, że możecie rzucić okiem na sprawę raz jeszcze, bo gorąco was zachęcam do zmiany nastawienia i wykupienia na sam początek lekcji jazdy u profesjonalisty.  Bez tego (na szczęście!) się nie da, koń to nie zwierzę pozbawione rozumu i emocji, któremu powie się “wiśta wio”, a ten ruszy do przodu. Poza tym co oczywiste, porusza się również na boki, potrafi zawracać oraz tak zarzucić zadem, że ta która mocno wodzy nie trzyma, może polecieć przez jego łeb.

Na sam początek, zanim usadowimy się wygodnie w pachnącym skórą siodle, pamiętajmy że nie możemy się zwierzęcia bać, ono szybko to wyczuje i nie usłucha żadnej naszej komendy. Z kolei nadmiar pewności siebie i ułańska fantazja kończy się dla początkującego jeźdźca upadkiem z wierzchowca. Najbardziej pożądany jest respekt przed zwierzęciem, poparty obserwacją tego co chce nam przekazać i własną stanowczością, która nie pozwoli na samowolę kopytnemu. Proste prawda? To na początek, dalej pójdzie z kopyta 🙂

Grunt to dobry trener, który pokaże co i jak, zadba o nasze bezpieczeństwo, nauczy czyścić i karmić konia, a przede wszystkim nauczy poprawnie jeździć. Bo w siodle naprawdę liczy się poprawna postawa i technika jazdy, ale to już pozostawię specjalistom, gdyż sama kilka razy dostałam palcatem po plecach, żeby się nie garbić.

Pozwolę sobie tu opisać kilka moich osobistych błędów popełnionych podczas jazdy i wpadek, które pewnie nie tylko ja jedna zaliczyłam.

  • strój – żadnych stringów!!!! Widziałyście albo przyrządzałyście kiedyś tatar, prawda? Tak wyglądały po kilku godzinach w siodle moje “cztery litery”. Do tej pory mam blizny. Proponuję wygodne majtasy, mogą być z szafy  babci, a już na pewno takie które nie podrażnią skóry szwami.

  • zapomnijcie o jeansach – od szwów na bokach wewnętrzna strona ud i kolan wyglądały jak wyżej. Bryczesy są najwygodniejsze do jazdy, ja swoje kupiłam na pewnym portalu z aukcjami i do tej pory mi służą, gdzie ubiór do jazdy z racji mocnego “zapachu” prany jest po każdym wyjeździe w teren. I nie wydałam na nie majątku.

  • Jeśli nie stać was na oficerki do jazdy, kupcie specjalne ochraniacze – czapsy – może to i nie wygląda super profesjonalnie, ale na wygodnych “adidasach” dobrze chronią łydkę przed otarciami. Ja mam i sobie chwalę.

  • Nie muszę przypominać, że konia nie wolno zachodzić od tyłu, z boku też różnie to bywa, a ja wolę nie przekonywać się jak szybko łamie się kość w nodze od ciężaru i rozmachu okutego kopyta.

  • Uważajcie na łeb zwierzęcia, lubi sobie bez ostrzeżenia naprawdę mocno się zamachnąć! Widziałam człowieka – doświadczonego koniarza – z połamanymi kośćmi twarzy. Sam jego widok sprawił mi ból, więc zapamiętałam to do końca życia.

  • A jak już mocno siedzicie w siodle, pamiętajcie o zachowaniu dystansu między poruszającymi się końmi. Jak doświadczenie mnie nauczyło, obserwować należy nie tylko mijane widoki, ale od czasu do czasu zad jadącego przed nami, bo te zwierzęta nachodzą na siebie. Czasem odnosiłam wrażenie, że idą, nie patrzą 😉

  • Konie bywają płochliwe, nie krzyczmy im nad uchem, wataha ujadających psów również może skłonić zwierzę do zerwania się z miejsca.

  • Trzeba uważać na to co się dzieje wokół,  bo jak przewodnik ruszy konno, a my dopiero szukamy cugli i pakujemy nogi w strzemiona, możemy się zdziwić jak szybko zlecimy na ziemię, bo koń nie proszony pójdzie za “szefem”  Taką naukę odebrałam osobiście bardzo boleśnie. Koledzy postanowili zażartować ze mnie, akurat poprawiałam się w siodle, obaj na raz pogonili zwierzęta, ja nie miałam szans na długie wiszenie z boku konia w pełnym galopie, i ostatecznie z siodła wypadłam po paru minutach, gdy moja klacz zdecydowała się przeskoczyć przez rów. Nie muszę chyba pisać jak bardzo się poturbowałam?

Może powyższe nie jest najwspanialszą reklamą hippiki, ale myślę że warto nakreślić to że jazda konna to nie tylko cudowny relaks na łonie natury, ale sport który wymaga pełnej świadomości i odpowiedzialności, gdyż konsekwencje ich braku bywają tragiczne. A jak wam się jeszcze nasunie na myśl coś, o czym warto wspomnieć na zachętę, pozostawiam do dyspozycji komentarze.

Na ten moment to chyba wszystko z moich osobistych doświadczeń, choć w głowie kłębi mi się kilka innych końskich historii których byłam świadkiem bądź uczestnikiem. Choć tak sobie skrycie myślę, że jeśli drogie mamy będziecie chciały tego więcej, to na pewno dacie mi znać. A póki co…siodłać konie i jazda w teren, do szukania zaginionej wiosny 😉

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
Żaklina Kańczucka

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Joanna Pawlińska
Joanna Pawlińska
11 lat temu

Moja córa jeździ, ja też w czasach swej młodości jeździłam więc wielu błędów udało mi się uniknąć. Przede wszystkim umiałam wybrać dobrego trenera, co wcale nie jest taką łatwą sztuką. Po zwiedzeniu różnych możliwych stajni docelowo zdecydowałam się na stajnię w Magnicach niedaleko Wrocławia, która serdecznie polecam. Bardzo fajny dojazd jest AOW. Strój przede wszystkim wygodny, moja córka jeździ w leginsach, na bryczesy się już trochę czasu namierzamy ale zawsze coś wypada. Pierwszym zakupem były buty do jazdy konnej i czapsy. Buty bardzo pomagają we właściwym ułożeniu nogi a czapsy chronią łydkę a i grzeją. Sport nie należy do najtańszych,… Czytaj więcej »

Żaklina Kańczucka
11 lat temu

Kask, cenna wskazówka, przyznam bez bicia, o niej zapomniałam- nie ma się czym chwalić, bo jeżdżę bez 😉 Podpisuję się pod wszystkim, co Pani napisała. Sport do najtańszych nie należy, ale kto spróbuje, szybko przepada i w kontakcie z końmi, rekompensujemy „zainwestowane” pieniądze 🙂

Joanna Pawlińska
Joanna Pawlińska
11 lat temu

Odpowiem słowami trenera, który kiedyś rzekł takie słowa: Jeżdżę dobrze, pewnie i długo, rzadko zdarza mi się spadać a i tak jeżdżę w kasku. Od tego samego trenera usłyszałam jak jego siostra, również instruktor, spadła i koń nadepnął na kask, kask się rozpadł na pół ale dziewczynie to uratowało życie. Od razu dodam, że sytuacje kiedy koń nadepnie na człowieka, który spadł są bardzo rzadkie, zazwyczaj koń przeskoczy przeszkodę. Zresztą koń ma od 1,50m wzwyż głowa zazwyczaj jest na wysokości 2m i wyżej. Wyobraźni waszej pozostawiam resztę. Ja jestem zwolenniczką zapinania pasów, noszenia kasków i założenia, że i tak jak… Czytaj więcej »

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close