Kulinaria 20 marca 2014

Po prostu Tyraj Misiu

Parę lat temu, była prawdziwa mania na Tiramisu, a dziś możemy przebierać do woli w przepisach w internecie. Znalazłam zakamuflowany przeze mnie wycinek z gazety i choć zazwyczaj trzymam się sprawdzonych przepisów (przeze mnie lub znajomych), tym razem dałam szansę niesprawdzonemu dotąd tiramisu. W ten sposób przetestowałam i przerobiłam po swojemu. Czy wy też skusicie się by go wypróbować?

Składniki:

  • 2 serki mascarponne
  • paczka podłużnych biszkoptów
  • kubek mocnej zaparzonej kawy (może być rozpuszczalna)
  • 4 jajka
  • 8 łyżek cukru pudru
  • szczypta soli
  • 2-3 łyżki ciemnego kakao
  • kieliszek z %

Przygotowanie:

  1. Kubek z zaparzoną kawą przelewam do szerokiej miski, potem dolewam kieliszek % (rum, wódka, likier), choć można też z tego zrezygnować.

  2. Podłużne biszkopty moczę w kawie z % i wykładam nimi dół tortownicy (26cm), można także wykorzystać salaterki.

  3. Następnie posypuję biszkopty lekko kakao.

  4. W osobnej misce ubijam 4 żółtka z 6 łyżkami cukru pudru. Na koniec dodaję serki mascarpone i dokładnie mieszam.

  5. Białka z 4 jajek wraz ze szczyptą soli ubijam na sztywną masę. Potem dodaję 2 łyżki cukru pudru i dalej ubijam.

  6. Ubite białka wkładam do pierwszej masy i delikatnie mieszam.

  7. Część masy przekładam na ułożone w tortownicy biszkopty, przykrywając je. Posypuję masę kakao i układam  kolejną warstwę biszkoptów. W skrócie przekładam biszkopty/kakao/masa/kakao/biszkopty/kakao/masa/kakao.

  8. Ostania powinna być masa posypana kakao.

  9. Tak przygotowane ciasto wkładam do lodówki na min.2 godziny, im dłużej tym lepiej. Do masy można także dodać odrobinę żelatyny, lub jasnej galaretki, co sprawi, że masa nie będzie się rozpływać.

Tiramisu

Zdjęcie: Rachela

Subscribe
Powiadom o
guest

24 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Magdalena Marczuk Romanowska
Magdalena Marczuk Romanowska
10 lat temu

Ale mi się słodko na wieczór zrobiło;)

Paulina Garbień
Paulina Garbień
10 lat temu

mmmmm ale pychotka 🙂

Magda
Magda
10 lat temu

Najbardziej podoba mi się tytuł! 😀

Rachela
Rachela
10 lat temu
Reply to  Magda

Po takiej bombie pozostaje tylko Tyraj…. 🙂

Budująca Mama
10 lat temu

Świetny przepis Kochana! Dzisiaj dostałam wypasiony mikser, i będę go wykorzystywać 😀 😀 😀

Rachela
Rachela
10 lat temu
Reply to  Budująca Mama

To niech mikser Tyra za ciebie… 🙂

Milena Kamińska
Milena Kamińska
10 lat temu

ja kiedyś spróbowałam swoich sił ale to ciasto za bardzo mi nie wyszło 🙁 a je bardzo lubię

Agata G-ska
6 lat temu

My dziś wieczorem pieczemy tort ☺️

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Agata G-ska

Podziwiam! Z biszkoptu?

Agata G-ska
6 lat temu
Reply to  Agata G-ska

Tak. Pokażę jak zrobię ☺️

Agata G-ska
6 lat temu
Reply to  Agata G-ska

Nasz tort

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Agata G-ska

Piękny!

Aneta Wnuk
6 lat temu

Dzisiaj nic ale jutro będę robiła torcik bo mamy z mężem rocznicę ślubu

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Aneta Wnuk

No to już gratuluję i życzę kolejnych lat w szczęściu, zdrowiu a trosk tyle co uniosą dwa motyle.

Aneta Wnuk
6 lat temu
Reply to  Aneta Wnuk

Dziękujemy bardzo ??

Anna Maćkiewicz
6 lat temu

Ja rogaliki drożdżowe z budyniem i dżemem

W roli mamy - wrolimamy.pl

Poproszę przepis 🙂

Edyta Leśniowska
6 lat temu

Ja wczoraj miałam zachcianke

W roli mamy - wrolimamy.pl

A gdzie przepis?

Edyta Leśniowska
6 lat temu

Wieczorem jak do domu wrócę?

Edyta Leśniowska
6 lat temu

Obiecany przepis?

W roli mamy - wrolimamy.pl

?

Karolina Mich
6 lat temu

Ciasto zrobiłam „kremówki papieskie” ale z pudełka i samorobne lody waniliowe

Anna Gawedzka
6 lat temu

Mòj maż bardzo lubi tiramisu, wiec sprawdze przepis w nastepny weekend 🙂 skopiowane

Dom 18 marca 2014

Zalany sąsiad

Dzwonek do drzwi, najpierw jeden, za chwilę kolejne. Trudno, odstawiam dziecko od piersi wyzywając w duchu tego, kto mi tak upierdliwie do drzwi się dobija. Szybki rzut okiem w judasza, otwieram patent, a tu sąsiad…

– Dzień dobry sąsiadko, a nie cieknie u was przypadkiem? Łazienkę mi zalało…

Patrzę jak na dziwnego, dziecię oderwane od piersi mruczy z niezadowolenia.

– Nic nie wiem w temacie, wydaje mi się że jest ok, ale sprawdzę. W łazience, tak?

Drzwi otwarte, robi się przeciąg, dziecko mruczy. Patrzę z przerażeniem po mieszkaniu a tu jak po przejściu tornada. Do diaska nie miałam kiedy posprzątać, to znaczy miałam, ale wolałam położyć się z małym.

– Niech sąsiad wejdzie, tylko ostrzegam jeszcze dziś nie sprzątałam.

Od razu po głowie kołacze się myśl “idiotko, trzeba było się nie odzywać, może nie zauważy”. No pewnie, to skrzypienie piachu pod kapciami, bo kuźwa mąż był rano z psem na łące i tonę piachu naniósł a do tego suche liście nie wiadomo skąd, skoro wiosnę już mamy. Szybki rzut okiem w lewo – jedną ręką przymknęłam drzwi do sypialni, akurat przez szybę nic nie widać. Szybki rzut okiem w prawo… Fuck, mogłam trzymać gościa na korytarzu, bo w salonie to miałam już wszystko na podłodze, łącznie z pieluchą, ale kiedy do jasnej Anielki miałam się jej pozbyć, skoro młody od razu do cyca po spaniu??? Sąsiad wszedł i widziałam kątem oka jak się rozgląda po tym syfie… Mi aż gorąco, nic że go zalaliśmy, nic że szkody, za to trauma, że ja, swojska wersja Perfekcyjnej Pani Domu, raz kiedyś poszłam spać i nie ogarnęłam chaty. A teraz mam za swoje. Syf, kiła i mogiła.

Dziecko zaczyna płakać głodne i wystraszone, sąsiad oferuje się, że zanurkuje w otchłań pajęczyn w zabudowanym pionie (nie wierzę że ktokolwiek sprząta w tym betonowym zaułku).

– To może pierwsza zerknę.

Jasne. Patrzę i nie wiem gdzie i na co mam patrzeć. Sąsiad przezorny, ma latarkę, trudno niech nurkuje.

– No nie wiem… nie widzę… aha! Jest, widzi pani skąd tak cieknie?

Dalej nie widzę niczego. Ale jak sąsiad widzi to znaczy że ja się nie znam, bo on facet to zna się na pewno na rurach i ciemnej otchłani.

– Zakręcę u pani zimną wodę bo u nas dalej leci i trans…. (coś tam) mi spaliło, a jakby nie było nas w domu to wszystko mogłoby pójść z ogniem.

Boże, niedobrze! Padł na mnie blady strach przed pokryciem szkód z własnej kieszeni  i przylgnięciem miana podpalaczki. A może zatapiaczko – podpalaczki. A ci sąsiedzi to takie miłe ludzie są. I dzieci skaczące nad głowami nie przeszkadzają, i zawsze kilka zdań zamienią. W niczym mi nie wadzą, a ja ich topię i podpalam. Dziecko na ręku już nie mruczy, nawet nie płacze, wyje. Spojrzał  na sąsiada i drze się z przerażenia. Jeszcze tego brakowało…

– Wie pan, przykro mi że tak się stało, złośliwość rzeczy martwych, zadzwonię do męża, jak wróci z pracy od razu do pana podejdzie bo ja się zupełnie na tym nie znam.

– Nie trzeba, bo pani wie, że to w pionie, ( co z tego, że wiem jak nie kumam do końca) tylko trans…. (coś tam) spalone….

– Dobrze, to ja poproszę męża….

W tył zwrot, dziecko łka, sąsiad do drzwi, dziecko płacze jakby ciszej. Jeszcze na odchodnym, sąsiad zwraca się do malucha:

– Nie płacz, ja ciebie nie zauroczę, bo co jak co ale paznokcie to mamusia ma ładnie zrobione, czerwone…

No tak, w chacie syf, dziecko głodne się drze, zapach zupy rybnej i zużytej pieluchy roznosi się po mieszkaniu, ale na paznokcie miała czas… Czy może być piękniej? Ano, może… Nie dodzwoniłam się do ślubnego, więc jeszcze nie wiem, ile godzin spędzę bez bieżącej wody w kranie. Ne zapytam więcej, czy może być jeszcze piękniej 😛

Subscribe
Powiadom o
guest

6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
10 lat temu

A czy było piękniej? A było- przyszła tez sąsiadka 😛

Magda
Magda
10 lat temu

A woda w kranie już jest? I tak to czasem bywa w życiu, porządki odkładamy na później a ktoś przychodzi w nieodpowiednim momencie…. Moja teściowa złego słowa nie powie odnośnie mojego wychowywania dziecka wręcz przeciwnie jeszcze chwali ale co do moich porządków w domu to często ma zastrzeżenia, nie to żebym nie sprzątała ale czasem naprawdę są takie dni gdzie człowiek nie ma już sił po całym dniu i zwyczajnie w świecie chce choć chwilę odpocząć zamiast sprzątać w kółko to samo …. 🙂

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
9 lat temu
Reply to  Magda

Woda była, ale ciepła, zimna do czasu naprawy była tylko marzeniem. A co do „tymczasowego bałaganu” to chyba nie ma osoby która zawsze byłaby gotowa przyjąć najdziwniejszych gości, tym bardziej z dziećmi pod ręką. Niby nie ma co się przejmować, ale zawsze lekki wstydek i myśl że czemu akurat teraz coś lub ktoś się dzieje pozostaje.

Milena Kamińska
Milena Kamińska
10 lat temu

🙂 super tekst z życia wzięte, jestem osobą która nie lubi bałaganu, staram się sprzątać na bieżąco ale tego jednego dnia było inaczej gdy: – dzieci z salonu zrobiły sobie sale zabaw,( pozwoliłam na to bo źle się czułam a one było cicho) , -stos naczyń w zlewie, – sterta prania do prasowania -nierozpakowane zakupy ja w samej bieliźnie leżę na łóżku i odpoczywam .Nagle otwieram oczy i w moim salonie stoi jakaś zjawa, przeciez nikt nie pukał nikt nie mówił dzień dobry otwieram szeroko oczy a to sołtysowa za wodę zbiera , szok chwile pomyślałam – no ale przecież… Czytaj więcej »

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
9 lat temu

sołtysowa 😀 to zacna persona jest 😉 teraz fama pójdzie „w miasto” że Milena nie tylko goła i wesoła, ale i pyskata 😉

Uroda 16 marca 2014

Mamo zabiorę cię do dentysty

Ząb mnie rozbolał. Nagle i złośliwie. I wrednie. Przecież dostał lekarstwo i miałam się zgłosić za tydzień! A tu już wczoraj wieczorem wiedziałam, że jest źle, gorzej – jest bardzo źle. Leki przeciwbólowe nie chciały współpracować. Noc przespałam z lodem na twarzy – cztery kostki lodu zawinięte w chusteczkę do nosa przynosiły ulgę na mniej więcej dwie godziny. Po tym czasie lód się topił i budził mnie koszmarny ból. Szłam do lodówki po nowy okład  i tak kilka razy w nocy.

No dobrze, noc się skończyła, coś by trzeba zrobić.

Udałam się do mojej przychodni. Bardzo miła recepcjonistka poinformowała mnie, że stomatolodzy będą dopiero po południu i na pewno któryś mnie przyjmie, przecież jestem z bólem. Po południu? Jak ja już po ścianach chodzę? Niby mogłam jeszcze kilka godzin pocierpieć, jakoś bym dała radę, ale w czym innym problem. Akurat mojemu mężowi wypadł dzień obowiązkowej wizyty w urzędzie skarbowym, nie ma zmiłuj, skarbówka spóźnień w składaniu deklaracji nie lubi. Nie wiem czemu, dziwna jakaś, no ale nie lubi, zaraz kary przywala. Gdzieś w głowie zahuczała mi świadomość, że po południu absolutnie nie mam z kim zostawić dziecka, nie mam i koniec. Sympatyczna pani Monika z rejestracji zaproponowała, że skseruje mi kartę i mogę spróbować w innej przychodni. Uczepiłam się tego pomysłu jak tonący brzytwy. O święta naiwności! W dwóch kolejnych przychodniach również usłyszałam, że lekarze będą po południu. Co oni się nagle wszyscy tacy drugozmianowi zrobili?! Zawsze musiałam zrywać się rano (przynajmniej z mojego punktu widzenia) marudziłam, że mogliby trochę później pracować i nagle co? Postanowili się do mnie dostosować? Wszyscy???

Wróciłam do domu i naradziłam z mężem. Nie bardzo było o czym dyskutować, decyzja mogła być tylko jedna, po południu zabieram Duśkę ze sobą. Jakoś to będzie…

Chwila na dygresję. Drogie przyszłe mamy, jeśli macie w swoim życiu jakiekolwiek niezałatwione sprawy czy to zdrowotne czy inne, załatwcie je teraz, nigdy nie zakładajcie, że “jakoś” to będzie. Tak naprawdę bardzo trudno to “jakoś” poukładać, jeżeli nie ma się kogoś pewnego do pomocy. Ja nie mam. Od początku wiedziałam, że będziemy zdani tylko na siebie i w sumie mnie to nie przerażało. Na co dzień jest w porządku, ale w sytuacjach ekstremalnych „jakoś to będzie” nabiera zupełnie innego wydźwięku. Planujecie wizytę u lekarza, w urzędzie, remont, przeprowadzkę, czy cokolwiek innego większego kalibru zróbcie to teraz, póki nie macie dzieci, żeby potem nie musiało być “jakoś”. I nigdy przenigdy nie zakładajcie, że Wasze dziecko będzie jak te słodziaki na reklamach pampersów, bo różnie w życiu bywa. Zdecydowanie lepiej wszelkie rewolucje życiowe przeprowadzić przed przylotem bociana.

Zapakowałam do torby pięć książeczek, Duśka wzięła w rękę ulubionego (akurat tego dnia ulubionego, bo to się zmienia jak w kalejdoskopie) pluszaka, no i w drogę. Zazwyczaj to mama zabiera chore dziecko do lekarza, ale u mnie zawsze coś musi być inaczej niż standardowo. To Duśka zabiera mnie.

Nasza przychodnia jest nieduża, nie ma obszernej poczekalni, ale jest bardzo przytulna i przyjazna. Pod gabinetami lekarskimi mały stolik dla dzieci, dwa krzesełka, kartki, kredki, klocki i karty do gry „Zagadki Smoka Obiboka”. Atrakcji wystarczyło, aby dziecko nie nudziło się czekając. Miło, że pomyśleli, przecież to nie przychodnia dla dzieci, mali pacjenci czasem się zdarzają, ale są tu rzadkimi gośćmi.

No dobrze, ale przecież nie mogłam zostawić dziecka w poczekalni i sama wejść do gabinetu. Takiego zaufania do świata to ja nie mam, o nie!

I tu okazało się, że nasza przychodnia w pełni zasługuje na nazwę „Rodzinne Centrum Zdrowia”. Mną zajęła się pani stomatolog a moją córką jej asystentka. Posadziła dziecko przy swoim biurku, dała kartkę, udostępniła wszystkie mazaki jakie tam stały i … została zagadana na śmierć 😀 O tak, moje dziecko to potrafi. Głośno komentowała wszystko co rysowała, a wiadomo, że jak dziecko komentuje, to nie sposób nie reagować 😉

A ja? Kolejny rentgen, kolejna zagadka stomatologiczna. Ale ze mną to zawsze tak, im bardziej nietypowy przypadek tym większe prawdopodobieństwo, że to mnie się przytrafi. Tak do końca to nie wiadomo, który ząb i czy w ogóle ząb powoduje, ze boli mnie pół twarzy. No może ćwiartka – Prawa strona od żuchwy do kości policzkowej. Myślę, że podobnie bym się czuła gdybym dostała pięścią w twarz.

Moje leczenie jeszcze trochę potrwa, jutro ciąg dalszy, Duśka już umówiła się z panią Żanetą na kolejne wspólne rysowanie.

I taka refleksja mi się nasunęła – wybierając przychodnię trzeba brać pod uwagę nie tylko odległość od domu, dostępność lekarzy, ale i indywidualne podejście do pacjenta w ekstremalnych sytuacjach. No i taki drobiazg jak rejestracja pacjentów. W naszej przychodni odbywa się przez telefon, dla mnie wstawanie o piątej rano po numerek jest reliktem przeszłości, inne przychodnie nadal to praktykują. Skąd brać tyle zdrowia na chorowanie???

Ja już wiem, że wybrałam dobrze. A wybrałam przychodnię położoną w moim rejonie najdalej od domu.

Subscribe
Powiadom o
guest

9 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anna Maćkiewicz
Anna Maćkiewicz
10 lat temu

Az mnie zab rozbolal panikara dentystyczna jestem

Mirella
Mirella
10 lat temu

To idź do dentysty zanim się dorobisz tak jak ja 😉 Nie ma strachu, dają znieczulenie na NFZ 😉

Milena Kamińska
Milena Kamińska
10 lat temu

przypomniało mi się jak po porodzie zrobiła mi się zgorzel, wielki ból spuchnięta twarz ja na szczęście miałam z kim zostawić dziecko i pojechałam do stomatologa , niestety blisko mnie nie ma tak pro rodzinnej przychodni 🙁

Mirella
Mirella
10 lat temu

Ja już teraz wiem, że mam ósemkę do usunięcia, bo za nią robi się jakaś dziwna kieszeń gdzie się radośnie gromadzą bakterie beztlenowe i to one mnie tak załatwiły. Czekam na następny wolny dzień męża i jadę na chirurgię szczękową.

Agnieszka
Agnieszka
10 lat temu
Reply to  Mirella

A nas spotkala troche przykra sytuacja ostatnio. meza strasznie rozbolal zab i pojechalismy wszyscy do przychodni bo i z dzieciakami akurat wtedy tez szlam do lekarza, a u dentysty z bólem oczywiście go przyjęli odrazu ale dowiedzieliśmy się że na fundusz robia tylko zęby do trójki za pozostałe trzeba płacić.

Mirella
Mirella
10 lat temu
Reply to  Agnieszka

Może zależy jak jest umowa podpisana? Za leczenie kanałowe rzeczywiście płaciłam, za plombę nie.

bezaczek7
bezaczek7
9 lat temu
Reply to  Mirella

„u mnie” na południu PL robią wszystkie zęby na nfz, ale raczej się trzeba umówić wcześniej, a jak pilnie, to raczej tylko prywatnie. ponadto dziś dopytałam: jak to jest, że umawiam się na nfz, a i tak płacę za plombę? otóż na nfz plomby są srebrne lub szare, nieestetycznie wyglądają, odznaczają się od zęba, a w przednich są białe, ale nie utwardzane światłem, po prostu bez dodatku srebra, przez co też i mniej wytrzymałe. ja mam bardzo słabe zęby, mam 25 lat a już 4 martwe, jeden jedyny ząb bez plomby został(ósemka), a dziś się dowiedziałam, że aby uratować martwą… Czytaj więcej »

Mirella
Mirella
9 lat temu
Reply to  bezaczek7

Moja plomba na NFZ jest biała, fakt, że nie była utwardzana światłem, ale nie odznacza się od zęba. Widać co przychodnia to obyczaj.

Irenlit
Irenlit
9 lat temu

Wybitnie odlotowy post, ciekawe wpisy polecam wszystkim lekturę

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close