Smutna jesień
Podchodzę do okna, wita mnie szarobury, pochmurny dzień. Niebo zachmurzone bez przebłysku promieni słonecznych, 2 stopnie na plusie, bezwietrznie. Zaglądam do pokoiku synka, smacznie śpi, to pora Jego drzemki. Korzystam z okazji i znoszę na parter klatki wózek. Jak synek wstanie pójdziemy na spacer, to taki Nasz codzienny rytuał. Szybko szykuję się do wyjścia, by być gotową, gdy mój śpiący królewicz wstanie. Robię drugie śniadanie, w trakcie szykowania słyszę, że synek wstał. Idę do pokoiku, biorę Kubusia, który zjada ze smakiem płatki ryżowe z owocami, siedząc w swoim krzesełku . Dziecko najedzone,mogę odhaczyć ten etap. Teraz tylko ubrać do wyjścia, tu trochę oporu przed założeniem kombinezonu. Na szczęście level drugi także zakończony powodzeniem.
Wychodzimy na dwór, wita nas zimne powietrze i przejmująca cisza. Pusty plac zabaw. Smutna huśtawka, na której nikt się nie buja, samotny konik i drabinki, po których nikt się nie wspina. Mijamy ten przygnębiający obraz. Idziemy do parku nieopodal naszego bloku. Drzewa ogołocone z liści, puste ławki. Jesteśmy sami nie licząc ptaków… i pary staruszków. Smętny widok, jestem jedyną mamą spacerującą po parku. W lecie park tętnił życiem, na nieopodal położonym placu zabaw było słychać radosne okrzyki dzieci. A dziś…. Co się zmieniło? Tylko pogoda, albo aż… Spacerując sama po parku mam wrażenie, że gdy tylko aura staje się mniej sprzyjająca wszystkie mamy zamykają się ze swoimi maluchami w domowej otchłani. Czyżby udzielał im się nastrój depresyjny i nie chce im się wyjść na spacer? A może to pogoda odstrasza, boją się chorób. Sama już nie wiem. W lecie ledwo mogłam znaleźć miejsce by przysiąść i nakarmić synka w spokojnym, ustronnym miejscu a dziś wszędzie otacza mnie pustka.
Nasza Polska Złota Jesień jest smutna. Boję się pomyśleć jak będzie wyglądała śnieżnobiała, mroźna zima.
Nam nie straszna jest ponura, mglista, pluchowata pogoda. Ciepło ubrani, spacerujemy do pory obiadowej. Staram się by codziennie wychodzić i zahartowywać malucha. Spacery to sama radość. Pokazuję synkowi otaczający Nas świat: spadające liście z drzew, przemykającą gdzieś szybko kuropatwę czy polującego kota. Huśtamy się na huśtawce i korzystamy z ostatnich jeszcze w miarę ciepłych dni.
Ciekawa jestem Drogie Czytelniczki, czy u Was podobnie wyglądają place zabaw. Są opustoszałe i smutne, czy nadal tętnią życiem? Często wychodzicie na spacerki ze swoimi pociechami, mimo nie sprzyjającej aury?
U nas na placu zabaw pustki ale na szczęście w parku zawsze kogoś spotkamy:)
Też to zauważam, zastanawiam się czy może nie chodzi o to, że dzieci są w przedszkolach/szkołach kiedy my spacerujemy? Ale ogólnie zauważam znaczny spadek obecnych na ulicach ludzi, nie tylko spacerujących. Ci przypadkowi rzucają jeszcze zimniejsze spojrzenia niż odczuwalna temperatura na dworze, jak widzą moją huśtającą się córkę czy zbierającą listki. Dwa dni temu pani zaczepiła mnie i ze zdziwieniem powiedziała „ona jeszcze nie śpi?”- była 12, po pierwszej drzemce (jak się okazało i ostatniej tego dnia) więc dlaczego ma spać? Patrzyła na płynący strumyk 🙂
Ja miałam czasem wrażenie, że inni zjadają mnie wzrokiem, za to że moje dziecko w wózku nie było po uszy opatulone. Nie miał kombinezonu i grubeko kocyka. Temp. ok 10 st. synek miał kurtkę jesienną, spodenki (pod spodem body, bluzę, rajstopki) i adidaski a wszystkie babcie patrzyły na mnie jakbym dziecko matretowała dziecko. Wychładzała jak conajmniej na mrozie -20. Ładna pogoda słonce świeci, synek nie zgrzany to czemu mam go maltretować zimowym ubraniem.
Mnie też się wydaje, że statystyki „psują” dzieci szkolne i przedszkolne…ale poza tym są też mamy bądź babcie z małymi dziećmi i nie będę pisać, że wszystkie, ale zdarza mi się spotkać taką na spacerze z wózkiem 😀 bo spod kocyków, śpiworków, osłonki itp. nie widać nawet nosa dziecka!!! Czemu niby służy taki spacer?! Gdy pada lub mocno wieje nie wychodzimy, bo to żadna przyjemność…ale staramy się być na dworze codziennie. A i zdarza się, że odwiedzimy opustoszały plac zabaw ku uciesze mojego synka 🙂 Nie będę komentować życzliwych uwag na temat ubioru mojego dziecka 😉
Też spotkałam sie z wypowiedziami „życzliwych” starszych pań, które uważały, że powinnam synka przyryć jeszcze dwoma kocykami i zaciągnać mocniej budkę bo przecież jest tylko 8 stopni !!!! moja propozycja, żeby same owineły się kocem i tak chodziły na zakupy nie spotkała się ze zbyt przychylnym spojrzeniem… zupełnie nie wiem czemu 😉
Ja jeszcze nie spotkałam się z taką uprzejmością innych, ale musze przyznać, że włos mi się jezył na głowie, gdy wychodząc na spacer mijałam Mamusie ubrane w wersji wiosennej( w cieplejsze dni nawet w samych sweterkach) wiozące w wózku swoje pociechy zagotowane jak weki, w dwudziestu warstwach puchatych ubrań róznej maści.
W mojej miejscowości również jest ten problem, plac zabaw mam za oknem jest wiecznie pusty. Czyżby rodzinny z dziećmi się teleportowały ? Czasem znajdzie się jakaś duszyczka bawiąca się ale teraz to rzadkość a w lecie zawsze wrzawa. Czy troszkę zimna zagraża dziecku bądź matce, ojcu, babci ? A będąc na spacerze bardzo rzadko mijamy wózki… Co się takiego wydarzyło ? Również ludzie dziwnie spoglądają na mnie i mojego syna. Gdy się huśta ludzki wzrok nas potępia lub omija… Tak samo się dzieje gdy Mateusz idzie koło wózka czy nawet w nim siedzi. Czy ja naprawdę jestem złą matką bo… Czytaj więcej »
U mnie plac zabaw jest już zamknięty do 1 kwietnia 🙁 a szkoda…bo było jeszcze tyle ciepłych dni w listopadzie a mój synek uwielbia się tam bawić. My teraz siedzimy w domu (przez chorobę) na szczęście już przechodzi i wczoraj skusiłam się na spacerek 🙂 Ja wychodzę z małym jak tylko mogę chociaż na godz… ale i u mnie jest tak jak piszesz… mało dzieci… pusto i szaro 🙁 gdzie ta wiosna ?? 😉
U nas tez pustka na placach, spotykam tylko Babcie z wnukami i wtedy się czuje troszkę dziwnie. Ale nie wszyscy mają ten komfort i do południa maja czas dla swych pociech. Zanim wrócą z pracy i coś przekąszą już jest popołudnie za oknem półmrok i coraz niższa temperatura. Ja staram się z hartować mojego synka i wychodzić jak najczęściej, ale w taka pogodę to nawet ja ma gorsze dni, kiedy patrze przez okno i stwierdzam „dzisiaj nikt mnie na zewnątrz nie wyciągnie”:)
pozdrawiam
próba
Wy kochane moje, przynajmniej macie place zabaw, u mnie, na wcale nie małym osiedlu został zlikwidowany kilka lat temu, bo ludzie narzekali na hałas bawiących się dzieci! Jeszcze przed wyborami mieszkańcy podpisali petycję za przywróceniem placu na osiedlu, i niby ma powstać, czekam więc z niecierpliwością ja i wiele innych mam. Póki co brak placu rekompensuję Bartkowi codziennymi wycieczkami z psem do lasu, praktycznie niezależnie od pogody i temperatury ( z pominięciem nawałnic oraz syberyjskich temperatur 😉
U nas tzn. w Dublinie jest plac zabaw i to piękny tuż przy ogromnym kilkuhektarowym parku więc jest gdzie spędzac czas z maluchem 🙂 dzieci z rodzicami jest duzo codziennie, oczywieście jesli nie leje, bo nawet wiatr jest niestraszny 🙂 jest wszechobecny i dość częsty więc trudno byłoby go uniknąć 😉
U mnie na szczęście plac zawaw jest co krok przy każdym bloku. Przy pobliskim parku są 2. Fajna sprawą jest umieszczenie w praku przyrządów do ćwiczeń (rowerki, atlasy, stopery itp) dla dorosłych i dzieci. W lecie mnówstwo rodziców i dzieci razem ćwiczy 🙂
na pobliskim placu zabaw w polsce mieliśmy również takie przyrządy ale nikt dorosły nie ćwiczył, tylko dzieciaczki się tam bawiły…
Podobnie u nas. Puste place zabaw. Niewiele rodzicow z dziecmi. My staramybsie wyjsc dwa razybdziennie nawet po 1,5-2 godz. Ostatnio moja mama wziela wnuka na spacer i po dwoch godzinach wrocila do domu, bo „przymarzla do wozka” 🙂 a maly caly czas slodko spal.
Pewnego zimowego dnia, gdy śnieg sypał baaardzo, pewna Pani powiedziała mi, że oszalałam wychodząc z dzieckiem w taką pogodę…cóż…
dzieci mniej to prawda ale jest plus że mamy zawsze wolną huśtawkę na placu zabaw a to dla mojej córci najważniejsze, musi być buuuu czyli buju i basta