Kulinaria 8 stycznia 2014

Strudel – zapach dawnych Austro-Węgier

Na Śląsku Cieszyńskim, nie od dziś wiadomo, kto był najukochańszym cesarzem. Z opowieści mojej babci jasno wynika, ze to oczywiście Franz Josef, czyli Franciszek – nie mylcie z papieżem 🙂 Podobno były to dobre czasy dla tamtego regionu, wiele kultur, obyczajów i tradycji przenikało się nawzajem. Tym co łączy do dziś to niezwykle kruche ciasto, w nim pyszne jabłka, a wszystko podane na ciepło z lodami, bitą śmietaną albo z sosem waniliowym. Można rzec: niebo w gębie. Pieczenie strudla jabłkowego to już wielopokoleniowa tradycja w wielu domach na cieszyńskich terenach. Przepis powędrował ze mną do centralnej Polski, gdzie gości na naszym stole. Dziś dzielę się z Wami kawałkiem swojej rodzinnej historii.

Składniki

Nadzienie:

0,5 kg drobno pokrojonych jabłek
sok z 1 limonki lub cytryny
2 łyżki cukru
pół szklanki rodzynek
10 łyżek płatków migdałów – lekko podsmażonych
2 kieliszki rumu -opcjonalnie
4 łyżki cukru
2 łyżeczki cynanomu

Ciasto:

1 ½ szklanki mąki
150 ml mleka
1 jajko
1 łyżka oleju
szczypta soli

Ponadto niezbędne będą:

cukier puder na posypkę
bułka tarta lub okruszki do posypania ciasta

Przygotowanie:

  1. W misce mieszam wszystkie składniki na ciasto oraz dokładnie je zagniatam. Przekładam do małej miseczki i smaruję olejem. Tak gotowe ciasto odkładam na 30 min. Można zawinąć je w folię spożywczą dla utrzymania temperatury.
  2. Drobno pokrojone jabłka mieszam z sokiem z limonki lub cytryny, rodzynkami, migdałami, 2 łyżkami cukru oraz rumem. Polecam wcześniej zalać rodzynki rumem, dzięki temu będą one zdecydowanie lepsze.
  3. Na stolnicy rozkładam czystą bawełnianą ściereczkę i posypuję lekko mąką. Dopiero wtedy zaczynam wałkowanie ciasta – czasem pomagam sobie dłońmi i rozciągam do granic jego możliwości. Ciasto ma być cieniutkie.
  4. Następnie smaruję je olejem i posypuję lekko bułka tartą lub okruszkami chleba, oraz wykładam gotowe nadzienie z jabłek.
  5. Przed zwijaniem strudla, posypuję jabłka cynamonem i pozostałym cukrem. Ścierka idealnie się nadaje do zwinięcia strudla i przeniesienia na blachę. Ścierkę możecie położyć na bambusowej macie, podkładce i w ten sposób ułatwić sobie zwijanie strudla.
  6. Na koniec sklejam brzegi strudla, smaruję go roztopionym masłem- lekko ciepłym i wkładam do nagrzanego pierkarnika (220C) na ok 25 min.

Strudel posypuję cukrem pudrem, kroję na grube plasterki – obowiązkowo podaję go na ciepło wraz z lodami… brakuje tylko widoku ośnieżonych Alp.

strudel 2

strudel 3

strudel 4

strudel 5

Zdjęcia: Rachela

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
tomek q (jakchcemy.pl)

Może to zabrzmi dziwnie, ale ja z owocami to tak trochę na bakier jestem. Od zawsze.

Jednak jak patrzę na takie coś, na taki sobie strudel to zjadłbym coś takiego i z owocami .. no. 🙂

Rachela
Rachela
10 lat temu

a ja w drugą stronę – nie mogę się odpędzić od owoców, po prostu je uwielbiam. Zachęcam do wypróbowania 🙂

Uroda 6 stycznia 2014

10 rzeczy, które kobieta powinna mieć w swojej szafie

Znacie problem, gdy stając przed szafą nie macie co na siebie włożyć?

Nowy rok to doskonała okazja by przyjrzeć się zawartości swojej garderoby. Pewnie, tak jak ja i Wy co jakiś czas robicie przegląd swoich ubrań. Jest to dobry moment by zrobić porządki, przejrzeć swoje rzeczy i trochę odchudzić szafę. Mam zasadę, że gdy jakiegoś ciucha nie założyłam przez rok lub dany sezon, to jest to najwyższy czas by się go pozbyć. Często jest tak, że posiadając bardzo wiele rzeczy, jednocześnie nie mamy się w co ubrać. Tymczasem kupując nowe ubrania warto stworzyć bazę, która stanie się podstawą do tworzenia różnych ciekawych zestawów.

Spróbowałam stworzyć listę ubrań, które w mojej szafie są niezbędne. Myślę, że bez względu na wiek, tryb życia i zawód ta baza u każdej z nas powinna być podobna:

  1. Dżinsy – o kroju odpowiednim do naszej sylwetki. Niezastąpione, by czuć się wygodnie na co dzień. Idealne do sportowych butów i bluzy, gdy wybieramy się na spacer z psem, a w zestawieniu z koszulą i butami na obcasie, stają się częścią eleganckiego stroju.
  2. Spodnie – klasyczne na kant, a może rurki – zależy od tego w jakim kroju czujesz się dobrze.
  3. Spódnica o długości, w której nogi wyglądają najlepiej.
  4. Koszula – idealna na każdą okazję, sprawdza się zarówno , gdy chcemy wyglądać elegancko, jak i na luzie (wszystko zależy z czym ją zestawimy i jakich użyjemy dodatków). Najbardziej kobieco wyglądają koszule dopasowane do sylwetki zaszewkami.
  5. Skórzana kurtka – najlepiej o klasycznym modelu, który nie wyjdzie z mody. Może z powodzeniem zastąpić marynarkę, dodaje stylizacji charakteru.
  6. Bluzki – każda z nas ma pewnie kilka modeli, w których czuje się najlepiej. Najbardziej uniwersalne są gładkie, z dekoltem odpowiednim do naszej figury. Do tej grupy dodam też t-shirty – nie tylko obowiązkowe w sportowych zestawieniach, ale element wielu zestawów na co dzień.
  7. Marynarka – ważny element biurowego dress code’u, który można także łączyć np. z dżinsami i szpilkami tworząc nieformalny codzienny zestaw. Znów ważne by była dobrana dobrze do naszego typu sylwetki, dopasowana modelującymi zaszewkami. Jeśli ma wisieć w naszej szafie w jednym egzemplarzu – powinna być w neutralnym kolorze (czarny, granatowy, beżowy), by pasowała do wielu różnych stylizacji.
  8. Kardigan – prosty jednokolorowy rozpinany sweterek pasuje najczęściej do wszystkiego – do eleganckich spodni, spódnic, dżinsów, a nawet dziennych sukienek. Sprawdzi się noszony zamiast marynarki, narzucony na t-shirt, założony na koszulę.
  9. Sukienka typu „mała czarna” – choć ja osobiście nie posiadam klasycznej czarnej (nie noszę w ogóle czarnego koloru). Ale chodzi o to by mieć sukienkę o prostym fasonie, którą można wykorzystać podczas różnych okoliczności dobierając do niej odpowiednie dodatki.
  10. Buty – trochę temat rzeka, bo jest wiele różnych modeli przeznaczonych do konkretnych zadań. Ja chciałam w tym miejscu zwrócić uwagę na to, by niekoniecznie iść na ilość, ale wybierać jakość. Ważne by nasze stopy miały się dobrze! No i by pośród balerin, trampek, sandałów itp. nie zabrakło choć jednej pary klasycznych szpilek.

A poza tym TOP 10 jeszcze kilka słów o torbie – podobnie jak z butami stawiam na jakość. Koniecznie klasyczna, skórzana, średniej wielkości, by zmieściły się wszystkie niezbędne rzeczy. Taka torba sprawdzi się  na co dzień –do dżinsów, jak i do formalnego stroju.

Podsumowując – starajmy się nie gromadzić tony ubrań, które w ogóle nie pasują do naszej figury lub w kolorach w których nie czujemy się dobrze. Skupmy się na modelach uniwersalnych ale dopasowanych do naszej sylwetki i nie zapominajmy o dodatkach, dzięki którym możemy w prosty sposób tworzyć ciekawe stylizacje.

Subscribe
Powiadom o
guest

18 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Agnieszka Wodecka
Agnieszka Wodecka
10 lat temu

No to chyba jednak powinnam zaszaleć i wprowadzić jakiś ład i porządek w moich ciuchach. Bo oczywiście te 10 podstawowych rzeczy mam, nawet razy 3 szt. A do tego dojdzie jeszcze ogrom tych zbędnych co się dostało lub kupiło i nigdy nie ubrało… a żal oddać lub wywalić. Tak czy siak Nowy Rok to może i czas na Nową Szafę? 🙂 Zabiorę się za porządki i zobaczymy co z tego wyjdzie. Coś bym jednak dodała, taka ze mnie czasem mało ogrzana istota a znam wiele osób, którym wiecznie zimno, no i chyba taki swetr cieplutki, rozpinany czy golfik, jaki kto… Czytaj więcej »

Barbara Heppa-Chudy
Barbara Heppa-Chudy
10 lat temu

Rzeczy, które leżą i się kurzą mimo, że są ładne i całkiem nowe najlepiej dać do przeglądu osobom bliskim – siostrze, przyjaciółce itp. Ja tak robię. Jeśli coś wybiorą, to się cieszą z nowego nabytku, a mi nie żal, że musiałam się pozbyć fajnej choć przeze mnie nie noszonej rzeczy.

Agnieszka Wodecka
Agnieszka Wodecka
10 lat temu

Faktycznie oddanie innym to jest pomysł i sama staram się tak robić, niestety z pośród koleżanek i rodziny jestem ta szczuplejsza i to na mnie pasują ich rzeczy a gorzej z moimi, no ale są też inne osoby więc oddaję po znajomych i jakoś to się dalej rozchodzi, ale przyznam po zrobieniu porządków, że miałam o wiele za dużo;)

Barbara Heppa-Chudy
Barbara Heppa-Chudy
10 lat temu

„miałam o wiele za dużo” – skąd ja to znam 🙂

Milena Kamińska
Milena Kamińska
10 lat temu

oj tak przydałby się taki przegląd 🙂 u mnie dżinsy są i jest ich najwięcej bo spódnic i sukienek nie noszę 😉 niestety jest wiele takich rzeczy w których nie chodzę ale szkoda wyrzucić bo może kiedyś się ” zmieszczę 😉 ” moja szafa podzielona jest na ubrania w których wychodzę ” do ludzi” i ubrania wygodne po domu (typu dresik )

Barbara Heppa-Chudy
Barbara Heppa-Chudy
10 lat temu

Mam podobnie – w domu lubię czuć się na luzie. Nawet chodzi mi po głowie wpis na ten temat, więc może niebawem…

Aleksandra Greszczeszyn
Aleksandra Greszczeszyn
10 lat temu

Dla mnie przede wszystkim dżinsy, t-shirty, sweterki i koszulowe bluzki. Marynarek nie cierpię, więc mam może z 3. W sukienki ostatnio się wzbogaciłam i nawet zaczęłam je nosić 🙂 Jednak ultra kobiecy look nie jest dla mnie. Wygoda na 1 miejscu.

Barbara Heppa-Chudy
Barbara Heppa-Chudy
10 lat temu

Jak na to, że nie cierpisz marynarek, to 3 sztuki to i tak niezły wynik 🙂

Aleksandra Greszczeszyn
Aleksandra Greszczeszyn
10 lat temu

Wszystkie darowane, po kimś 😉

Agnieszka Kukurudza
Agnieszka Kukurudza
10 lat temu

oj…chyba mam problem z moją kobiecością:P 1. kardigan nieobecny, chyba, że taki do kolan się liczy to mam, chociaż do sukienek nie będzie pasował i też nie jest zapinany:/ ok, jeden minus:) (jużnie mówiąc o tym, że dopiero miesiąc temu dowiedziałam się co to jest kardigan, wr….a nie można po prostu powiedzieć sweterek rozpinany tylko na każdy ciuch dawać inną nazwę:P) 2. Spodnie na kant mam ale… za małe:P czyli kolejny minus 3. Spódnicy też nie mam, takie sportowe znalazłabym, ale wyjściowej brakuje. Musiałabym kupić sobie taką do kostek, żeby moje nogi wyglądały w niej atrakcyjnie:P 4. skórzanej kurtki też… Czytaj więcej »

Barbara Heppa-Chudy
Barbara Heppa-Chudy
10 lat temu

Na zdjęciu w „małej czarnej” wyglądasz jakbyś się śmiała ze swojego dowcipu „o spódnicy do kostek” 🙂

Marta Sobczyk-Ziębińska

Żakiet, mała czarna, szpilki – zestaw klasyczny wyjściowy musi być 🙂
Dżinsy, top plus powyższy żakiet i szpilki – zestaw spacerowy codzienny musi być 🙂

Regina Adamiec Babula

Boyfriendy – są uniwersalne, można stworzyć z nich look na co dzień jak i od święta
Cygaretki – jak wyżej
Biały i czarny t-shirt – wiadomo do wszystkiego
Sweter oversize – dobry na 4 pory roku
Koszula dżinsowa
Marynarka
Klasyczny trencz
Conversy – koniecznie białe
Sztyblety
Baleriny
PS. Klasyczny zestaw: Mała czarna i bajecznie drogie czarne szpilki też są, ale na spodzie szafy 😉

Natalia Chempińska
9 lat temu

U mnie za to nie może zabraknąć leginsów pasują do wszystkiego . Uwielbiam w zestawieniu z ładną bluzeczką i balerinkami.

Natalia Kapczuk
9 lat temu

Mała czarna, marynarka, czarne i czerwone szpilki 🙂

Aneta Warszawska
9 lat temu

ja mam sporo ciuchów, nie ukrywam, ale b często nie mam się w co ubrać 😀 to chyba nasza natura 🙂

Aneta Warszawska
9 lat temu

2, 3, 4 (chyba, że jeansowa), 7 oraz 9 u mnie w szafie są zupełnie niepotrzebne! Choć oczywiście posiadam, a jakże, tak jak z 10 par szpilek 😀 Których nie noszę 🙁 Mam taką pracę, że podstawą jest wygoda, a jak nie pracuję, to spędzam czas z niemal 5cioeltnim synkiem. Noszę jeansy i spodnie dresowe, T-shirty, bokserki, sportowe buty / tenisówki (nienawidzę baletek!!!), ciepłe buzy teraz i te lżejsze, gdy jest ciepło, kurtka skórzana się jedynie sprawdza 🙂 Bo pasuje niema do wszystkiego. Reszta z tego zestawienia mi niepotrzebna, bo tak na prawdę nigdzie nie wychodzę. Praca, dom, praca, dom…… Czytaj więcej »

Aneta Warszawska
9 lat temu

heh bokserki, czyli bluzki takie 😀

Emocje 3 stycznia 2014

Pięć lat minęło…

Nie wiem dlaczego z końcem roku, albo początkiem nowego, pojawiają się na blogach podsumowania minionego roku, ale widać bakcyl jest zaraźliwy bo i mnie trafiło. Ale ja sobie podsumuję ostatnią pięciolatkę. Dlaczego? Mniej więcej pięć lat temu zaszłam w ciążę, przestałam pracować, niejako zostałam uziemiona – tak zaczęła się moja przygoda z internetem. Nie żebym wcześniej nie używała, ale służył mi głównie do sprawdzania poczty i pisania ze znajomymi na GG.

Pierwsze co mi przychodzi na myśl, to że dramatycznie spada poziom wypowiedzi internautów. Kiedyś jak się czytało komentarze pod obojętnie jakim artykułem, to trzymały one poziom, wypowiedzi były merytoryczne i napisane po polsku nie po polskiemu. Z roku na rok systematycznie robi się coraz gorzej. Czemu? Moja osobista teoria jest taka, że za często korzystamy ze smartfonów i tabletów, a pisać na takowym ustrojstwie ciężko. Pojawiają się komentarze pisane bez polskich znaków (żałosne), bez znaków przestankowych, bez wielkich liter, bez ładu, składu i sensu. Albo w ogóle brak komentarzy za to mnóstwo „lajków” i „plus jedynek”, bo łatwiej kliknąć niż coś napisać. Mnie jako blogerki to nie satysfakcjonuje, zdecydowanie wolę, jak zostawiacie pod wpisem coś więcej.

Jak byłam w ciąży i mniej więcej przez pierwszy rok życia Duśki namiętnie grywałam w gry online na Kurniku i Interii. Niestety, poziom kultury graczy spadł tak samo szybko jak poziom wypowiedzi internautów na portalach informacyjnych, już tam nie gram, szkoda mi zdrowia i nerwów. Przyznaję trochę żal, pyknęłoby się czasem partyjkę w domino, ale wolę sobie postawić pasjansa w komputerze niż szukać gracza, który mnie nie nawyzywa od najgorszych jak go ogram. Nie przesadzam, spotkałam się z tym nie raz.

Jestem blogerką parentingową, ale tak naprawdę niewiele blogów parentingowych czytam. Dlaczego? Hmm, bo są mało porywające? Subskrybuję tylko cztery: Gula, Ciepełkowo, Matka Sanepid i Zaradna Mama. Resztę czytam wyrywkowo z nadzieją, że trafi się kolejna perełka do kolekcji, ale jakoś się nie trafia. Czemu? Eehh, mało blogów jest napisanych po polsku, mało jest naprawdę ciekawych, wybaczcie koleżanki blogerki, ale relacja z wizyty na placu zabaw nie jest porywająca. Nigdy nie wracam na blogi, gdzie obowiązuje zatwierdzanie komentarzy. Cenię sobie wolność słowa i jeśli ktoś ma ocenić czy pokazać moją wypowiedź ogółowi czytelników czy nie, to ja za taką znajomość dziękuję. Nie żebym była za pozwalaniem na wszystko jak leci, komentarze wulgarne lub obraźliwe można, a nawet trzeba usuwać, ale kulturalna, konstruktywna aczkolwiek opozycyjna wypowiedź moim zdaniem zasługuje na publikację. Kilka razy się przekonałam, że tylko moim.

Jako wegetarianka namiętnie czytam i subskrybuję blogi kulinarne wegetariańskie. Sojaturobie jest moim faworytem, ale Weganie czy forum Wegedzieciak też są godne pochwały, codziennie na nowo dostarczają mi argumentów, którymi przekonuję moich znajomych, że bez mięsa da się żyć. Siebie już nie muszę przekonywać, od dziewiętnastu lat nie jem mięsa 😉

Nie samym chlebem, nawet wegetariańskim, człowiek żyje. Mówiłam Wam już, że jestem użytkowniczką Linuxa (tak tak, to już czwarty rok, kiedy to zleciało?), więc czytam i subskrybuję blogi linuxowe. Tutaj od lat nic się nie zmienia, Przystajnik pisany przez Salvadhora ciągle jest numerem jeden. Co prawda ostatnio Salvadhor oscyluje w kierunku Linux Manjaro, kompletnie obcej mi dystrybucji, jednak ciągle pisze o nowościach programowych i przydatnych kruczkach w Linux Mint i Ubuntu. Salvadhor, wielki ukłon w Twoją stronę, gdyby nie Ty, na moim dysku nie byłoby takiej ilości programów graficznych. Dla niezorientowanych w temacie: wszystkie te programy są darmowe 😉

Nie samym netem człowiek żyje, niezależnie od zainteresowań czytam blogi moich przyjaciół z reala, niezależnie od tematyki. Lubicie szydełkować? Moja przyjaciółka z pewnością się ucieszy jeśli odwiedzicie jej pracowite szydełko.

Moim ostatnim odkryciem jest blog  Michała Szafrańskiego o oszczędzaniu pieniędzy. No moim jak moim, to Żaklina wrzuciła linka do bloga na naszą grupę. Żaklina, w tym miejscu oficjalnie i publicznie Ci dziękuję! Blog jest wart uwagi nie tylko ze względu na tematykę, to co mnie najbardziej urzekło, to fantastyczny sposób budowania zdań wielokrotnie złożonych, co uwielbiam. Nie cierpię zdań, które po trzech słowach kończą się kropką, dla mnie to slogany reklamowe, nie prawdziwe wypowiedzi. Poza tym Michał naprawdę wie o czym pisze, zna się na rzeczy, jest to chyba najbardziej merytoryczny blog jaki czytam.

Dla rozrywki czytam blogi Marka Niedźwiedzkiego i Krystyny Jandy. Fantastycznie jest poczytać ludzi, którzy umieją się wysławiac po polsku, mają swoje zdanie i nie próbują się dopasować do czytelników.

Co jeszcze robię w internecie? Zamawiam książki w bibliotece 😉 I tu duży plus dla bibliotek, które się komputeryzują, dla matek “siedzących” w domu to naprawdę spore ułatwienie. Wystarczy zamówić książki, które mam ochotę przeczytać, z mojego miasta odbieram sama, z Warszawy przywozi mi mąż. A nie ma co ukrywać, Warszawa miasto bogate, biblioteka jest naprawdę dobrze zaopatrzona, gdyby nie możliwość zamawiania przez internet nie miałabym dostępu do wielu książek. A molem książkowym to ja jestem od zawsze.

Wbrew ogólnej modzie nie jestem fanką portali społecznościowych, korzystam z nich tylko i wyłącznie w celach służbowych (moje redakcyjne koleżanki wiedzą co to znaczy 😉 ) Nie czuję potrzeby obnażania się publicznie, nie wrzucam swoich zdjęć, a tym bardziej zdjęć dziecka na Facebooka czy Google+. Znawcy twierdzą, że Nasza Klasa niedługo całkiem padnie, tak samo jak padło Grono.net, więc nawet nie mam powodu żałować, że nie mam konta na nk.pl  Za to nauczyłam się, że GG nie jest najlepszym komunikatorem, coraz częściej korzystam z Google Talk i z Jabbera. Jestem też stałym gościem na czacie linuxiarzy.

W ostaniach latach zmieniłam przeglądarkę, Opera przegrała z Google Chrome. Założyłam sobie konto na YouTube i zaczęłam tworzyć playlisty, głównie dla dziecka. Nigdy nie zaprzyjaźniłam się bliżej z popularnym Liskiem. Jakoś nie mogliśmy się dogadać, chociaż niewątpliwie ma on swoje zalety.

Od kliku lat wypełniam ankiety za punkty, ale jestem coraz bliższa zaprzestania tego, zaczynam czuć się wykorzystywana, różne firmy prowadzą badania rynku rzucając ankietowanym kompletne ochłapy. Kiedyś gdy zapraszano mnie na takie badania, dostawałam bon zakupowy jako podziękowanie i rekompensatę za poświęcony czas. Teraz w internecie muszę poświęcić tego czasu około dziesięć razy więcej, aby uzbierać punkty odpowiadające tej kwocie.

Powoli zgadzam się z internautami, którzy twierdzą iż artykuły na portalu wp.pl piszą gimnazjaliści. Przyzwyczaiłam się do śledzenia pogody na sat24.com. Aktualnie rozważam założenie konta na portalu bilblionetka.pl.

Można by zapytać Qvo Vadis Mirella? Ano nie wiem… pięć lat temu internet był tylko przelotną rozrywką, powoli staje się miejscem pracy, myślę, że to dobry kierunek.

Subscribe
Powiadom o
guest

13 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
tomek q (jakchcemy.pl)

Mamą nie jestem, ale tutaj zdarza mi się zaglądać.
Dzięki przede wszystkim za nowe miejsca do śledzenia, czytania, zaglądania.
I ciekawe co napiszesz za kolejne 5 lat 😉

Mirella
Mirella
10 lat temu

Też jestem ciekawa!
Miło, że do nas zaglądasz, zapraszamy częściej 😉

malgorzayta stryjecka
malgorzayta stryjecka
10 lat temu

Ja przyznaje jestem z wami od niedawna , bakcyla zalapalam i tez prowadze bloga 🙂

Mirella
Mirella
10 lat temu

Cieszymy się, że działamy zaraźliwie 😀 Pochwal się, gdzie Cię można znaleźć 😉

Edyta Wilk
10 lat temu

Od jakiegoś czasu regularnie tu zaglądam i dziś się wtrącę: ” Eehh, mało blogów jest napisanych po polsku, mało jest naprawdę ciekawych, wybaczcie koleżanki blogerki, ale relacja z wizyty na placu zabaw nie jest porywająca.” Część blogów piszą mamy z potrzeby serca, by zostawić coś po sobie dla dzieci. Większość z nich nie ma za sobą studiów polonistycznych i mieć nie musi. Pisze jak potrafi. Kiedyś być może takie zapiski dla danego dziecka będą najcenniejsze na świecie. Mam wrażenie, że wielu blogerkom zrobiło się przykro po tych słowach… Dziewczyny piszcie jak umiecie. Trening czyni mistrza!

Mirella
Mirella
10 lat temu
Reply to  Edyta Wilk

Edyta, zgoda, ale z potrzeby serca też można pisać ładnie, składnie, z zachowaniem zasad poprawnej pisowni. Dla mnie pisanie bez używania klawisza Alt jest niechlujstwem, niestety często spotykanym. Wszechobecna we wszelakich edytorach tekstu funkcja korekcji błędów pozwala wyłapać większość literówek, a jednak pojawiają się dosyć często niestety. Nie wiem skąd wziął się zwyczaj pisania „z resztą” zamiast „zresztą” ale jest nagminnym błędem internetowym ostatnich czasów. Zaglądam na różne blogi, niektóre są wizualnie nie do przyjęcia: napchane banerami do granic możliwości a tekst czcionką numer jeden pisany, bo już nic innego się nie zmieści. Dla równowagi dodam, że widuję też wiele… Czytaj więcej »

Edyta Wilk
10 lat temu
Reply to  Mirella

Każda z nas ma inną przeszłość i doświadczenia przez co inaczej patrzymy na każdy problem czy sprawę. Mi w pamięci kołata pewna osoba, która skończyła tylko cztery klasy podstawówki a zostało mi po niej kilka kartek, na którym jest błąd na błędzie. Zgasła przedwcześnie a to co po Niej zostało jest jednym z moich Skarbów. Dlatego zawsze będę mówić – pisz jeśli tego potrzebujesz. Z drugiej strony fakt, że wiele osób z lenistwa nie sprawdza pisowni czy ma gdzieś interpunkcje to już inna bajka… Sama piszę bo lubię i kiedyś moje Oszołomki dostaną książkę z bloga pełną pogubionych przecinków i… Czytaj więcej »

Mirella
Mirella
10 lat temu
Reply to  Edyta Wilk

O widzisz Edytko, doszłyśmy do sedna, jeśli ktoś pisze tylko dla siebie, proszę bardzo, niech robi co chce, ale jeśli wystawia swojego bloga na widok publiczny, zaprasza do czytania obce osoby, to wypadałoby zadbać o poziom. Ja też piszę bo lubię, ale mam nadzieję, że kiedy pokażę to za kilkanaście lat mojej córcie to mi nie powie: „mamo ale byków nasadziłaś”, bo zwyczajnie byłoby mi przed nią wstyd. Te kilka karetek, o których mówisz, zapachniało mi przeszłością, czyżby to Twoja Babcia? Szczerze mówiąc, moja ledwo pisała i czytała, ale kiedyś czasy były inne i dostęp do szkolnictwa też. Myślę, że… Czytaj więcej »

Edyta Wilk
10 lat temu
Reply to  Mirella

O Babci wspominałam…
To mniej więcej o to samo nam chodzi 😉

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close