Syrop z pędów sosny
Będąc na majówce u teściów, pewnego razu wybraliśmy się na wycieczkę do lasu w poszukiwaniu pędów sosny. Z góry byliśmy przekonani o naszym sukcesie w polowaniu, bo przecież teściowie mieszkają w górach i pełno tu lasów iglastych. Niestety same świerki. Nie poddawaliśmy się i oto ukazał nam się mały zagajnik z sosnami. Szybko dopadliśmy pędy sosny, które spełniały wymogi – muszą być do ok. 12 cm.
Plusy: To jest świetna zabawa z dzieckiem, możliwość poznania otaczającej nas przyrody, syrop niezastąpiony w okresie przeziębień – po co przepłacać w aptece, jak można mieć syrop własnej produkcji. Idealny, jako dodatek do herbatki, lub bezpośrednio na łyżeczce.
Minusy: zbieranie pędów wymagało obecności wysokiego taty, następnym razem zabieramy małą drabinkę. Pamiętajmy także by po powrocie dobrze się poprzyglądać mężowi i dziecku, bo razem z nami wróciły cztery kleszcze- dwa na tatusiu i dwa na naszym synku. Na szczęście nie zdążyły się wgryźć.
Składniki na syrop z pędów sosny:
ok. 3 garście młodych przyrostów sosny (do 12cm)
ok. 2 litry wody
800g – 1kg cukru
Przygotowanie:
1. Po powrocie do domu, 3 garści pędów opłukaliśmy w wodzie, a następnie przełożyliśmy je do dużego garnka. Kolejnym krokiem jest zalanie ich ok. 2l wody i poddanie obróbce cieplnej czyli gotowaniu przez około 2 godziny.
2. W tym czasie można przygotować sobie słoiki, ale nie za dużo, bo z jednej porcji wyjdzie nam ok. 1,5l syropu. Po dwóch godzinach należy przecedzić wywar na drobnym sitku, lub gazie. Przyznam, że początkowo kolor wywaru odstraszył mnie, ale przecież to połowa roboty. Następnym etapem jest już właściwy krok, którego nie wolno przerywać. Do naszego wywaru dodajemy cukier – ok. 800g, ale dla uwielbiających słodszych można i nawet 1kg. Całość gotujemy na niewielkim ogniu przez ok. 2-3 godziny. Mieszać należy często, do momentu, aż zgęstnieje i nabierze pięknego bursztynowego koloru.
3. W dalszej kolejności przelewamy go do wyparzonych wcześniej słoików, zakręcamy, odstawiamy do góry dnem. Podobno można go przechowywać w ciemnym pomieszczeniu nawet 8 lat – moje nigdy nie dotrwały kolejnej wiosny.
Zdjęcia: Rachela
Źródło zdjęcia: Pixabay
W moim ogrodzie rosną sosny, taka odmiana niska, więc nie trzeba drabiny alni wysokiego męża. Może zrywać nawet dziecko. Jak dotąd nie miałam pojęcia, co zrobić z tymi przyrostami, a je obrywałam, żeby uformować roślinę. Zerwane wkładałam do miseczki i stawiałam w domu, jako zapach.
W tym roku spróbuję z syropem – dzięki za pomysł.
W tym roku choroba nie pozwoliła mi na wycieczki po lesie, a mam takie miejsce gdzie z powodzeniem mogę nazbierać pędy. Na przyszły sezon z pewnością spróbuję.
W maju warto zrobić syropek z sosny mleczu brzozy i pokrzyw
Nam takie syropki robi mama męża, ale rzadko kiedy się ostaną tak długo – świetny specyfik 🙂
Polecam syrop z sosny. Tylko ja nic nie gotuje tylko zasypuje obficie cukrem pędy w słoiach i stoją na słońcu nawet kilka miesięcy a po zlaniu syropu zalewam te pędy alkoholem i jest świetna nalewka z sosny: )
Witam, mam pytanko, czy mozna jeszcze z obecnych pedow sosny zrobic taki syrop, czy jest juz za pozno? Pozdrawiam, M.
Raczej nie. Najlepszy okres to przełom kwietnia i maja. Gotowe syropy z pędów sosny są także dostępne w niektórych aptekach lub sklepach że zdrową żywnością.
Pozdrawiam
Jak myślisz za ile mozna się wybrać na pędy?
Bo Moja potrzeba sloikowania jest wielka 🙂
U mnie dopiero ok. 3 cm, więc jeszcze poczekam, niech podrosną 🙂
Dokładnie dałabym im tydzień
Jest jeszcze za,zimno. W zeszłym roku o tej porze pędy sosny już byly poprzerastane. Ja zrobiłam dwa słoiki, ale zasypalam tylko cukrem i po dwóch tygodniach w ciepłym miejscu zlalam malutki słoik soku. Trzymałam w lodówce ale niestety sfermentowal. W tym roku zrobie z twojego przepisu