Mama Bloguje 17 lutego 2013

[Wpis konkursowy] kiddie and more

Wiele mam w Polsce zajmuje się prowadzeniem blogów i z roku na rok przybywa blogujących matek. Ideą konkursu jest  promowanie blogów pisanych przez mamy oraz uhonorowanie i nagrodzenie autorki najciekawszego wpisu.

Oto praca konkursowa jednej z mam blogerek.

Autorka: aeidenn
Blog: kiddie and more

***Noszę Twe serce z sobą

Noszę twe serce z sobą (noszę je w moim
sercu) nigdy się z nim nie rozstaję (gdzie idę
ty idziesz ze mną; cokolwiek robię samotnie
jest twoim dziełem, kochanie)

i nie znam lęku

przed losem (ty jesteś moim losem) nie pragnę
piękniejszych światów (ty jesteś mój świat prawdziwy)
ty jesteś tym co księżyc od dawien dawna znaczył
tobą jest co słońce kiedykolwiek zaśpiewa

oto jest tajemnica której nie dzielę z nikim
(korzeń korzenia zalążek pierwszy zalążka
niebo nieba nad drzewem co zwie się życiem; i rośnie
wyżej niż dusza zapragnie i umysł zdoła zataić)
cud co gwiazdy prowadzi po udzielnych orbitach

noszę twe serce z sobą (noszę je w moim sercu)

e.e.cummings

Ten wiersz chodzi za mną, we mnie i ze mną od lat. Chociaż jest to wyznanie miłosne do kobiety, idealnie odzwierciedla dzisiaj moje odczucia związane z macierzyństwem.

Kiedy moja córka przyszła na świat usłyszałam od mojej mamy znamienne zdanie: „teraz już zawsze i na zawsze będziesz mamą, a ona Twoim dzieckiem”…

Pępowina mentalna nigdy nie zostanie odcięta.

Noszę serce mojej córki ze sobą i nigdy się z nim nie rozstaję.
Odkąd się pojawiła na świecie wiele codziennych decyzji, począwszy od tych najprostszych podejmuję przez pryzmat jej obecności.

Budzę się z myślą o niej, lub literalnie – z nią skaczącą po mnie. Zasypiam słuchając jej równego oddechu.

Kiedy wyjeżdżam, wciąż jest ze mną w mojej głowie, jak niewidzialny bagaż i ukryty skarb.

To jej obecność i jej charakter zmieniły mnie i kształtują nadal jako człowieka. Planowana i oczekiwana z niecierpliwością i tak wybuchła jak supernowa wrzucona w sam środek poukładanego życia. Bo, jak mawiają bohaterowie skeczu Monty Pythona: „nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji”…

Ten ukochany inkwizytor zawłaszcza sen, czas, sposób spędzania dnia, myśli, kieszeń, łóżko, przestrzeń.

Czasem jestem wykończona, czasem zirytowana, czasem czuję się ubezwłasnowolniona i wyzuta ze swoich potrzeb. Gdy padam zmęczona, gryzę się jednocześnie, że nie spędzam z nią aktywnie czasu.
Zresztą czasu mam tak mało, że teorie o praktycznym egoizmie matki, która powinna zaspokajać i swoje potrzeby by być szczęśliwa i spełniona, nie mają w moim życiu racji bytu. Nie mam czasu na realizację nawet podstawowych zadań.

Noszę więc serce mojej córki ze sobą. Często w biegu, między jednym spotkaniem i mailem firmowym a drugim, w kolejce w sklepie, na przystanku, kiedy przytupuję z zimna.

Miłość do córki jest rośliną, która każdego dnia pnie się coraz wyżej i rozrasta jak dziki ogród. Czasem piękny, czasem tajemniczy, czasem nieprzewidywalny, czasem groźny.

Noszę jej  serce z sobą (noszę je w moim
sercu) nigdy się z nim nie rozstaję

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, zagłosuj na niego! Głosować możesz klikając “Lubię to” lub “Google +” pod wpisem.

Weź udział w konkursie
Przeczytaj pozostałe prace biorące udział w konkursie

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Mama Bloguje 16 lutego 2013

[Wpis konkursowy] Mamuśka24.pl

Wiele mam w Polsce zajmuje się prowadzeniem blogów i z roku na rok przybywa blogujących matek. Ideą konkursu jest  promowanie blogów pisanych przez mamy oraz uhonorowanie i nagrodzenie autorki najciekawszego wpisu.

Oto praca konkursowa jednej z mam blogerek.

Autorka: Mamuśka
Blog: Mamuśka24.pl

Walentynki

Dziś walentynki a u mnie walą w tynki i to dosłownie. Spółdzielnia zafundowała w moim budynku prezencik w postaci remontu balkonów. To nic, że wróciła zima. Panowie rąbią od ósmej do piętnastej od tygodnia. Nie straszne im mrozy, wiatry i śniegi, chyba chcą żeby ich podziwiać a może medale sprezentować.

Ja od tygodnia dwa razy dziennie maszeruje z synem, żeby się chłop wyspał bo w domu się nie da. Zahartowany będzie jak trzeba. Córeczka oczywiście w domu, bo po ostatniej chorobie ma kwarantannę i nakaz spacerowania. Niestety w przedszkolu od października dzieci nie wychodzą na dwór, bo zimno i ubierać ciężko. Wydymam usta ze zdziwienia bo zima z reguły jest zimno i na dodatek czasem nawet śniegu po pachy. Szkoda gadać. Swoją drogą ciekawe czy panie w sklepie też stoją tylko przy kasie a dobre duszki rozładowują im towar i rozkładają na półki. Panie w przedszkolu wiedzą chyba, że ciężko o miejsce dla dziecka i już się nie starają, bo po co. Jak nie moje dziecko to inne bardziej wdzięczne że ma miejsce. Się porobiło w naszym kraju.

Generalnie mamuśka przez to całe walenie w tynki i spacerki w zaspach śniegu doigrała się antybiotyku. A bo przecież takie smaczniutke są i zamiast winka karmiąca sobie wrzuci przez tydzień. Na dodatek mój ślubny Walenty przez ostatnie trzy dni miał delegację a mamuśka ryła nosem po ziemi ze zmęczenia. Co nas nie zabije to nas wzmocni.

Wczoraj myślałam, że wyjdę z siebie jak maszerowałam po schodach na drugie piętro zasupłana w szale z córką i młodym w wózku. Pot cienką strużką spływał mi do majtek a mój uprzejmy sąsiad, mijając mnie na schodach spytał czy mi ciężko. Z nadzieją w głosie odpowiedziałam że strasznie a on przytaknął, przeprosił i minął na wąskich schodach mamuśkę. Witki mi opadły, tacy uczynni ci dzisiejsi panowie.

Co do dzisiejszego amerykańskiego szaleństwa, do tego roku dla mnie nie istniało. Niestety trzeba edukować dziecko, więc zakupiłam serce z piernika i tłumaczyłam ideę szaleństwa. Osobiście uważam, że miłość powinno się wyznawać minimum raz w tygodniu. Wypadałoby choć przy cotygodniowym seksie, żeby było romantycznie i takie tam. Kwiat można dostawać bez powodu lub chociażby z powodu skruchy. Ja z reguły dostaję jak Walenty coś przeskrobie, ale dostaje więc nie narzekam. Prezent też można kupić ot tak. Mój mąż tak o mnie dba, ze sprezentował mi szczoteczkę elektryczną. Widać, że chce ulżyć mojej nerwicy po całym dniu z dziećmi, więc zafundował mi taką bez przypominacza o końcu mycia. Codziennie rano i wieczorem odliczam więc do stu dwudziestu tak dla relaksu, bo przecież paszczę należy myć dwie minuty. I tak go kocham.

Mamuśka

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, zagłosuj na niego! Głosować możesz klikając “Lubię to” lub “Google +” pod wpisem.

Weź udział w konkursie
Przeczytaj pozostałe prace biorące udział w konkursie

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Agata Boogdow-Kuc
11 lat temu

Lubię, lubię, bardzo lubię 🙂

Justyna
Justyna
11 lat temu

polecam 🙂 rewelacja !

aguska
aguska
11 lat temu

fajny tekst:)

Mama Bloguje 16 lutego 2013

[Wpis konkursowy] Jestem Mamą po krakowsku

Wiele mam w Polsce zajmuje się prowadzeniem blogów i z roku na rok przybywa blogujących matek. Ideą konkursu jest  promowanie blogów pisanych przez mamy oraz uhonorowanie i nagrodzenie autorki najciekawszego wpisu.

Oto praca konkursowa jednej z mam blogerek.

Autorka: Mama Ola
Blog: Jestem Mamą po krakowsku

W roli mamy

–        W najnowszej inscenizacji „Życia” występuje pani w roli Mamy?

–        Tak, zgadza się. Zaskakująco dla otoczenia, ale i dla siebie, po krótkim zastanowieniu, przyjęłam ten angaż.

–        I?

–        I? Jak to co? Występuję w roli Mamy! A rola ta niełatwa, bo z jednej strony pierwszoplanowa, a z drugiej improwizowana.

–        Improwizowana, to znaczy nie ma scenariusza?

–        A skąd! Taka awangarda. Na deski teatru wkroczyłam, mówiąc kolokwialnie, zielona i od razu wskoczyłam na głębokie wody. Zupełnie nieprzygotowana, z kilkoma stereotypami o tym kim jest i co robi Mama, stanęłam przed publiką, aby występować. A widownia pełna! Rodzina, znajomi, nieznajomi. Nawet mąż. Wszyscy uważnie patrzą, śledzą ruchy, gotowi wytknąć najmniejszy błąd, najbłahsze potknięcie.

–        Skąd takie przypuszczenia?

–        Proszę pana, najbliżsi to najostrzejsi krytycy. Właśnie ci, co w roli Mamy nigdy nie wystąpią, gotowi są wysuwać najcięższe oskarżenia.

–        I zdarzyło się to pani?

–        Niestety, tak. Nie raz usłyszałam gorzkie słowa, połączone z „cennymi” wskazówkami, jak inaczej powinnam zagrać w danej scenie czy nawet całym akcie.

–        I jak to pani przyjęła?

–        Na początku, do wszystkiego podchodziłam bardzo emocjonalnie. Byłam wyczerpana ciągłym graniem, a na krytykę reagowałam płaczem. Myślę, że w tym czasie otarłam się o depresję.

–        Potem było lepiej?

–        Tak. Zaprzyjaźniłam się z moją rolą, uodporniłam. Potrafiłam już asertywnie zareagować na niesprawiedliwe słowa. Pomyślałam sobie: „Ta rola jest moja. To ja decyduję jak gram. Być może innym się to nie podoba, ale nie mogą mi mówić, co mam robić a czego nie.” Początkowo publiczność zareagowała gwizdami, wrogością, a nawet otwartą agresją. Potem jednak, z czasem, przyznano mi rację. Rola Mamy wymaga siły, i poniekąd odwagi. Słabość pozostawiłam daleko za sobą.

–        Proszę powiedzieć: jaka jest Mama?

–        To trudne pytanie. Mama to bogata postać, a jej rola wymaga różnych umiejętności. Przede wszystkim to opiekunka, troszcząca się o swoje Dziecko, z czułością jakiej do tej pory nikomu nie okazywała. To też przyjaciółka: gotowa w każdej chwili wysłuchać, przytulić, pocieszyć. Piosenkarka, a jakże! Jako pierwsza zapoznaje Dziecko z muzyką. Potrafi całymi godzinami nucić i śpiewać różne kołysanki i piosenki. Atletka, codziennie dźwigająca swoje maleństwo, które z każdym dniem traci na maleńkości. Żywicielka, której Dziecko ufnie powierza egzystencję. Do tego Mama obdarzona jest bezgraniczną cierpliwością, co czyni ją podobną do Matki Teresy z Kalkuty, poczuciem humoru niczym Benny Hill, i precyzją sapera, bo ona przecież nie może się mylić.

–        Czyli dobrotliwa, kochana…

–         Ale, nie tylko! Mama potrafi też pokazać kły, szczególnie gdy w grę wchodzi dobro jej Dziecka. Gwarantuję panu, że wtedy ani dobra, ani kochana nie jest. Raczej najeżona i gotowa do ataku. Lecz tego wymaga rola.

–        Czy musiała Pani coś poświęcić, aby zagrać Mamę?

–        Jak mówię: na scenie trwa nieustająca improwizacja. W czasie grania, na bieżąco okazuje się, co w danym momencie powinnam robić. Czy coś dla tej roli specjalnie poświęciłam? Myślę, że nic. Na pewno nie było sytuacji, gdy pomyślałam: „O, teraz będę grać Mamę, więc rezygnuję z tego i tego.” Po prostu – naturalnie wślizgnęłam się w tą postać. Mogę natomiast powiedzieć, czego niekiedy mi brakuje: chwili oddechu dla mnie samej, odrobiny czasu, który jest tylko i wyłącznie dla mnie. Być może ktoś określiłby to mianem egoizmu. Faktycznie, jakby nie spojrzeć Mama to pełną gębą altruistka, która od czasu do czasu tęskni za nieodpowiedzialnym „ja”. Ale tylko od czasu do czasu.

–        Padło słowo „nieodpowiedzialna”…

–        Niedojrzałość, nieodpowiedzialność – tego nie ma w tej roli. Mama całą sobą odpowiada za Dziecko – głównego bohatera spektaklu. Bez niego, bez Dziecka sens istnienia Mamy gdzieś niknie. Bez Dziecka nie ma Mamy.

–        Czyli odpowiedzialność za Dziecko. A dokładniej?

–        Wie pan, to zabrzmi górnolotnie, ale właściwie za wszystko. Za uśmiech, za spokojny sen, za pierwsze słowa, próby siadania, za radość z sukcesów, akceptację porażek, dobrych przyjaciół, mądre wybory… Za płacz i problemy też. W tym wypadku rola Mamy sprowadza się do tego, by było ich jak najmniej.

–        Czy nie miała Pani pokusy, aby zrezygnować z grania?

–        Nigdy. Mama kształtuje Dziecko od samego początku. Nie tylko ma wpływ na to, jak rozwija się fizycznie, ale też jak umysłowo i społecznie. Myślę, że właśnie rola Mamy jest w tym wypadku największa. A jak to robi? Buduje jedyną w swoim rodzaju więź między sobą a Dzieckiem. Jedyną, bo okraszoną bezwarunkową miłością. Zaczynając grać taką rolę, nie można się wycofać, nie można tak po prostu przestać i zrezygnować. Na scenie, patrzę na Dziecko i czuję wdzięczność, że otrzymałam tę rolę. Wszystkie wątpliwości odchodzą daleko, a ja nie tylko gram. Ja po prostu jestem Mamą. I jestem szczęśliwa.

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, zagłosuj na niego! Głosować możesz klikając “Lubię to” lub “Google +” pod wpisem.

Weź udział w konkursie
Przeczytaj pozostałe prace biorące udział w konkursie

 

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Bombel
Bombel
11 lat temu

Pięknie to Pani ujęła! 🙂

MamaMia
MamaMia
11 lat temu

Święte słowa! Bardzo mi się podoba Pani wpis:) czas zagłosować!

Tatiana
Tatiana
11 lat temu

Dobry wywiad. I dużo tu prostej prawdy, trochę trywialnej czasem, trochę górnolotnej momentami, ale… taka jest rola Mamy. Wpis mi się podoba – nie jest banalny i forma interesująca 🙂

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close