[Wpis konkursowy] kiddie and more
Wiele mam w Polsce zajmuje się prowadzeniem blogów i z roku na rok przybywa blogujących matek. Ideą konkursu jest promowanie blogów pisanych przez mamy oraz uhonorowanie i nagrodzenie autorki najciekawszego wpisu.
Oto praca konkursowa jednej z mam blogerek.
Autorka: aeidenn
Blog: kiddie and more
***Noszę Twe serce z sobą
Noszę twe serce z sobą (noszę je w moim
sercu) nigdy się z nim nie rozstaję (gdzie idę
ty idziesz ze mną; cokolwiek robię samotnie
jest twoim dziełem, kochanie)
i nie znam lęku
przed losem (ty jesteś moim losem) nie pragnę
piękniejszych światów (ty jesteś mój świat prawdziwy)
ty jesteś tym co księżyc od dawien dawna znaczył
tobą jest co słońce kiedykolwiek zaśpiewa
oto jest tajemnica której nie dzielę z nikim
(korzeń korzenia zalążek pierwszy zalążka
niebo nieba nad drzewem co zwie się życiem; i rośnie
wyżej niż dusza zapragnie i umysł zdoła zataić)
cud co gwiazdy prowadzi po udzielnych orbitach
noszę twe serce z sobą (noszę je w moim sercu)
e.e.cummings
Ten wiersz chodzi za mną, we mnie i ze mną od lat. Chociaż jest to wyznanie miłosne do kobiety, idealnie odzwierciedla dzisiaj moje odczucia związane z macierzyństwem.
Kiedy moja córka przyszła na świat usłyszałam od mojej mamy znamienne zdanie: „teraz już zawsze i na zawsze będziesz mamą, a ona Twoim dzieckiem”…
Pępowina mentalna nigdy nie zostanie odcięta.
Noszę serce mojej córki ze sobą i nigdy się z nim nie rozstaję.
Odkąd się pojawiła na świecie wiele codziennych decyzji, począwszy od tych najprostszych podejmuję przez pryzmat jej obecności.
Budzę się z myślą o niej, lub literalnie – z nią skaczącą po mnie. Zasypiam słuchając jej równego oddechu.
Kiedy wyjeżdżam, wciąż jest ze mną w mojej głowie, jak niewidzialny bagaż i ukryty skarb.
To jej obecność i jej charakter zmieniły mnie i kształtują nadal jako człowieka. Planowana i oczekiwana z niecierpliwością i tak wybuchła jak supernowa wrzucona w sam środek poukładanego życia. Bo, jak mawiają bohaterowie skeczu Monty Pythona: „nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji”…
Ten ukochany inkwizytor zawłaszcza sen, czas, sposób spędzania dnia, myśli, kieszeń, łóżko, przestrzeń.
Czasem jestem wykończona, czasem zirytowana, czasem czuję się ubezwłasnowolniona i wyzuta ze swoich potrzeb. Gdy padam zmęczona, gryzę się jednocześnie, że nie spędzam z nią aktywnie czasu.
Zresztą czasu mam tak mało, że teorie o praktycznym egoizmie matki, która powinna zaspokajać i swoje potrzeby by być szczęśliwa i spełniona, nie mają w moim życiu racji bytu. Nie mam czasu na realizację nawet podstawowych zadań.
Noszę więc serce mojej córki ze sobą. Często w biegu, między jednym spotkaniem i mailem firmowym a drugim, w kolejce w sklepie, na przystanku, kiedy przytupuję z zimna.
Miłość do córki jest rośliną, która każdego dnia pnie się coraz wyżej i rozrasta jak dziki ogród. Czasem piękny, czasem tajemniczy, czasem nieprzewidywalny, czasem groźny.
Noszę jej serce z sobą (noszę je w moim
sercu) nigdy się z nim nie rozstaję
Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, zagłosuj na niego! Głosować możesz klikając “Lubię to” lub “Google +” pod wpisem.
Weź udział w konkursie
Przeczytaj pozostałe prace biorące udział w konkursie