[Wpis konkursowy] Matka! Jest tylko jedna!
Wiele mam w Polsce zajmuje się prowadzeniem blogów i z roku na rok przybywa blogujących matek. Ideą konkursu jest promowanie blogów pisanych przez mamy oraz uhonorowanie i nagrodzenie autorki najciekawszego wpisu.
Oto praca konkursowa jednej z mam blogerek.
Autorka: Sedna
Blog: Matka! Jest tylko jedna!
Kiedy lekarz mi powiedział, że z takim cyklem, jaki mam, prawdopodobieństwo, że zajdę w ciążę jest bardzo nikłe, kiedy zaczął mi tłumaczyć, że powinnam się zacząć starać, bo mogę się próbować nawet dwa lata, a potem to już tylko in vitro, a gdy skończył już swe wywody i wręczył mi skierowanie na badanie jajników, ja już wiedziałam – będę się starać o dziecko. I myślałam, że starać się będę „obiecane” dwa lata. A traf chciał, że zamiast badania jajników miałam pierwsze w swoim życiu badanie USG ciąży.
I szok. Bo w zasadzie to ja nie jestem przygotowana, w sumie nawet nie chcę, przecież ja nawet dzieci nie lubię za bardzo… No i nie zdążyłam papierosów rzucić. Jak ja mam tak nagle pożegnać się z fajkami? Na szczęście szybko mi się to udało.
Czy roniłam łzy i uśmiechałam się czule za każdym kopniakiem, ruchem, uśmiechem zapisanym na dyskietce z USG? Nie. Czy roztkliwiałam się, jakie to maleństwo słodkie przyjdzie, jak ja go czekam, jak tęsknię, jak kocham? Nie. Czy wyobrażałam sobie, jak będzie cudownie, jak słodko? Nie. A nawet jeśli jakaś cieplejsza myśl mi przeszła przez głowę, zaraz ulatniała się w długaśnej kolejce, w której stałam jak zapłodniona maciora z wielkim brzuchem, wielkim koszem, obszczekana przez starszą panią, dla której byłam „siksą, co se postać może”.
I tak przechodziłam dziewięć miesięcy w kompletnym otumanieniu, pogrążona w pesymistycznych myślach, wyobrażając sobie potwora małego, który przyjdzie i roztrzaska mój świat na kawałki. MÓJ ŚWIAT. Wielki brzuch torował mi drogę, ale i przeszkadzał, uwierał, nie pozwalał spać, zwracał pokarmy i utrudniał nawet zawiązanie butów.
Niemniej z zainteresowaniem co i rusz oglądałam filmiki z USG, patrzyłam się na odciski nóżek na brzuchu, raz po raz przeglądałam przygotowane już ubranka, dziwiąc się, że takie małe toto może być.
Ale to chyba te pesymistyczne myśli mnie uratowały, bo kiedy Kosmyk wylazł wreszcie z brzucha ze zdumieniem odkryłam, że on wcale nie ma rogów, wcale nie jest brzydki i ten poród to całkiem ciekawe przeżycie było.
I jakoś mnie nie odrzucały śmierdzące pieluchy, nocne niespanie, płacz, ślinienie, sikanie, rzucanie, wrzaski przy ubieraniu. Przecież mam dziecko – nie może być inaczej!
A na pytanie – jak się czujesz w roli mamy, otwierałam szeroko oczy i pytałam ze zdumieniem – a jak mam się czuć? Normalnie się czuję!
Bo ja nie czuję się w żadnej roli i żadnej nie chcę przybierać. Ja po prostu jestem kobietą, której dziecko robi kupę, ślini się, płacze, rzuca, wypluwa, sika, rozwala, wrzeszczy, ale też uśmiecha się, przytula, mówi mama i tata, robi „a kuku”, do tego z cudowną naiwnością wsadza ci do buzi klocek i przekonany, że zjadłeś, kiwa potakująco głową, a gdy wreszcie nauczy się chodzić, biegnie do ciebie, jakbyś była najważniejszą osobą na świecie. I jesteś. Dla niego jesteś.
I dlatego dla mnie bycie mamą, to bycie przez najbliższe lata najważniejszą osobą na świecie dla mojego syna. Taka moja rola. Rola mamy.
Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, zagłosuj na niego! Głosować możesz klikając “Lubię to” lub “Google +” pod wpisem.
Weź udział w konkursie
Przeczytaj pozostałe prace biorące udział w konkursie
Ale się uśmiałam! 🙂 Bardzo fajny tekst!
A ostatnie zdanie – piękne! 😉
I to jest szczere właśnie, nie żadne słodko-pierdzące ach i och. Matka jest tylko jedna, jej imię to Sedna! Yeah.
Ale przecież „słodko-pierdzące ach i och” również może być szczere.
To że jedna mama nie wychwala w niebiosa ciąży i macierzyństwa, nie znaczy że inna nie może tego robić – szczerze i prosto z serca.
jeah. Mocno trzymam kciuki!
Moc-cynamonu – AguQ
i mój głosik jest, widzę, że duuuuża szansa na nagrodę publiczności, powodzenia 😀
zgadzam się, że matka jest dla dziecka najważniejszą osobą na świecie, kocha ja bezkrytycznie i bezsprzecznie, dopóki nie zacznie dorastać, bardzo szczery i niebanalny wpis, pozdrawiam serdecznie
Matka tylko jedna górą! Uwielbiam tego bloga!:)
No właśnie! NORMALNIE się czułam, czuję… Bo to nie żadna rola, tylko samo życie! Tu nie można się odwrócić na pięcie i uciec. Masz dziecko, to już je masz do końca życia i jak amen w pacierzu 😉 Nie ma zmiłuj, ale tyle jest wspaniałych chwil, że one wszystko rekompensują 🙂
Odrobinkę mam wrażenie, że autorki bloga „W roli mamy” bardzo chciały jeszcze bardziej go wypromować tym tematem prac konkursowych, prawda? Ale to nic nagannego! Ogólnie pomysł świetny, a i konkurs jest ok!!!