Mama Bloguje 18 lutego 2013

[Wpis konkursowy] Projekt Londyn 2014

Wiele mam w Polsce zajmuje się prowadzeniem blogów i z roku na rok przybywa blogujących matek. Ideą konkursu jest  promowanie blogów pisanych przez mamy oraz uhonorowanie i nagrodzenie autorki najciekawszego wpisu.

Oto praca konkursowa jednej z mam blogerek.

Autorka: Ja
Blog: Projekt Londyn 2014

W roli mamy – wszystkie odcienie macierzyństwa

Rola mamy ma mnóstwo kolorów i ich odcieni. Czasem jest różowo, czasem szaro-buro. A i te odcienie szarości bywają różne.

Różowo-niebieski

To był czas… Pierwsza ciąża, oczekiwana, planowana, wszystko zgodnie z kalendarzem ciąży, wszystkie badania (moje i dzidziusia) ok. Ja mimo znacznej tuszy, unosiłam się pół metra nad ziemią – szczęśliwa i dumna, że będę mamą. Miewałam też niepohamowane napady śmiechu. Nie przejmowałam się niczym w pracy i generalnie bardzo wyluzowałam.

Czarno-szary

Zaczął się pod koniec ciąży, gdy siły już były nie te, woda zatrzymywała się litrami w organizmie, dzidziuś mimo terminu, wcale nie spieszył się do wyjścia, a żaden szpital nie chciał nas bez akcji porodowej przyjąć. Na dodatek położna, z którą byliśmy umówieni na współpracę porodową – dostała od ordynatora zakaz stawania do porodów. Czarna rozpacz….

W końcu jednak, po ponad tygodniu czekania coś drgnęło. Zaczęło się. Poród trwał ponad 12 godzin  -niby nie rekord, ale i tak skończył się cesarką. Urodził się śliczny dzidziuś. Po 24 godzinach od cesarki – postawiono mnie na nogi, dano zawiniątko i kazano się zajmować.

Dzidziuś ciągle płakał… A ja miałam za mało pokarmu. Miał być dokarmiany, ale po 12 godzinach – pielęgniarki stwierdziły, że już nie trzeba. A on darł się w niebo głosy. Kiedy mieliśmy już wychodzić do domu – okazało się, że musimy zostać, a dzidziuś ma dostawać antybiotyk, bo poród trwał za długo i wywiązała się chyba infekcja. 5 dni i pójdziecie do domu. Ja już tam nie mogłam wytrzymać, bo byłam głównie sama, a jeszcze kazali mi 5 dni siedzieć!!! Koszmar. Chłonęłam każde 5 minut, kiedy dzidziuś spał i nie płakał. W końcu okazało się, że posiew czysty, infekcja mija. Wyszliśmy do domu uff.

Biały

Biały to wtedy, kiedy mnie zupełnie nie ma. Kiedy nie liczą się zupełnie moje potrzeby. Tylko dzieci, dzieci, dzieci. Dać im jeść, pić, czytać im (nie sobie, broń Boże!!!), bawić się, grać, prać, prasować (bo przecież to alergicy z wrażliwą skórą, więc ubranka powinny być prasowane), sprawdzić zadanie, czy plecak do szkoły, na piłkę, na basen spakowany, mundur na zbiórkę zuchową zabrany, itd., itp. Mnie nie ma. Nie istnieję…

Zielony

Dzidziuś się obudził. Jest uśmiechnięty. Wyciąga do mnie rączki…

Dzidziuś już nie jest dzidziusiem, tylko kilkuletnim chłopczykiem i mówi „Mamusiu, kocham Cię jak wędlinkę”.

Chłopczyk ma siostrzyczkę – już też kilkulatkę. I ona mówi: „Mamusiu, jesteś kochana. Baldzio kochana” i mocno, mocno tuli za szyję.

Brązowy

Wychodzimy rano do pracy, szkoły i przedszkola. Tik-tak, tik – taki… Ubierz się – mówię do chłopczyka. Tik-tak, tik-tak… Brak reakcji. Ja z jedną nogawką rajstopy naciągniętej na nogę biegnę pomóc dziewczynce wybrać bluzeczkę. Tik-tak, tik-tak… Jaki ma być rękaw – krótki czy długi? A ona jęczy. Tik – tak, tik – tak… Co się stało? Coś Cię boli? Jęk… Tik – tak, tik – tak…Dziewczynko, powiedz mi, co Ci jest to będę mogła Ci pomóc. Jęk… Tik – tak, tik – tak…Dziewczynko, albo sama wybierzesz koszulkę, albo ja to zrobię. Płacz, coraz głośniejszy, wycie. A tu: Tik – tak, tik – tak…Nie wytrzymam. Chłopczyk już prawie ubrany, ale jak zwykle zamiast myć zęby, to obgryza szczoteczkę. Budzi się we mnie bestia. Zieję ogniem i zabijam wzrokiem, lepiej zejść mi z drogi…

Purpurowy

Przychodzę do przedszkola odebrać chłopczyka, a tu Pani na mnie wyskakuje i mówi: „jaki on samodzielny, jaki wesoły, jaki fajny. Jak ładnie mówi, jaki kulturalny” – no rozpływa się nad nim niemożebnie. A ja  – purpurowieję z dumy 🙂

Jestem już w szkole chłopczyka na zebraniu – świetne wyniki z testów matematycznych, z polskim też sobie radzi. Jestem z niego dumna.

Chłopczyk złamał rękę. Jest w szpitalu, konieczna operacja. Niby powinno być szaro, wręcz czarno, ale jak widzę jego odwagę cywilną i to, jak dzielnie znosi całą chorobę, jaki jest wyrozumiały, to zamiast szaro jest mi znów purpurowo – jestem z niego bardzo dumna.

Niebieski

Zmarła moja mama. Czarny, czarny okres w moim życiu. Ale mam obok moje dzieci, które wzruszają mnie swoim zachowaniem, swoim bardzo dorosłym pojmowaniem śmierci bliskiej osoby, mimo tak młodego wieku.

Chłopczyk, który chce wziąć udział w pogrzebie ukochanej Babuni. Przywiózł jej przecież prezent z kolonii zuchowej i nie zdążył wręczyć. Teraz układa w grobie obok urny z prochami. Nie bardzo wie, jak to zrobić. W końcu znajduje odpowiednie miejsce.

Dziewczynka, która ni stąd ni zowąd zapytana, czemu jest smutna mówi, że tęskni za Babunią. Albo przy obiedzie – podaję danie, które kiedyś przygotowywała moja mama. Dziewczynka nie powinna w ogóle tego pamiętać, bo to było z rok temu, a ona jeszcze nie miała trzech lat. Ale mówi – „O to takie, jakie jadłam u Babuni”.

Gdy płaczę – oni od razu wiedzą, o co chodzi – że ja też tęsknię za swoją mamą. I od razu są przy mnie, żeby mnie przytulić. To tak wiele znaczy…

Żółty

Urodziny chłopczyka. Szykuję mu grę miejską na warszawskiej Starówce. Potem pizza. Początek listopada, więc pogoda średnio sprzyja spacerom. Ale udaje się. Trzy grupy siedmiolatków krążą po Rynku poszukując wskazówek. Liczą, wypatrują, sprawdzają. Na koniec muszą odszyfrować miejsce ponownego spotkania. Potem pędem na pizzę. Pizzeria przeżywa jakoś najazd aktywnych siedmiolatków. Na koniec słyszę: „Mamusiu, to były najlepsze urodziny, jakie miałem”. Jestem dumna. Z siebie – w roli mamy.

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, zagłosuj na niego! Głosować możesz klikając “Lubię to” lub “Google +” pod wpisem.

Weź udział w konkursie
Przeczytaj pozostałe prace biorące udział w konkursie

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ewela Ewel
Ewela Ewel
11 lat temu

piękne, takie prawdziwe i szczere od serca 😀 lajk i plusik ode mnie 😀

Ja
Ja
11 lat temu
Reply to  Ewela Ewel

Dzięki Ewelina – ja też już u Ciebie głosowałam, tylko ten paskudny smartfon nie chciał mi komentarza dodać na Twoim blogu 😉

aguska798
aguska798
11 lat temu

Piękne! I jakie prawdziwe:) like, like, like:)

Ja
Ja
11 lat temu
Reply to  aguska798

Dzięki 🙂

Zaradne Matki
Zaradne Matki
11 lat temu

Wzruszajace… chwyta za serca.

Mama Bloguje 18 lutego 2013

[Wpis konkursowy] Gadki Szmatki Matki Karmiącej

Wiele mam w Polsce zajmuje się prowadzeniem blogów i z roku na rok przybywa blogujących matek. Ideą konkursu jest  promowanie blogów pisanych przez mamy oraz uhonorowanie i nagrodzenie autorki najciekawszego wpisu.

Oto praca konkursowa jednej z mam blogerek.

Autorka: Tequla
Blog: Gadki Szmatki Matki Karmiącej

Dieta, dieta, efekt jo-jo, dieta, dieta, efekt jo-jo

Boże. Co za figura. Długie, zgrabne nogi. Talia jak u osy. Szczupłe, lekko zarysowane mięśniami ręce (żadnych tam kurde felek, pieprzonych, zwisających motylków). Tyłek jak orzeszek. Oglądający się faceci na ulicach… Ehh dobra, koniec marzeń. Owszem, chodzą po świecie takie ideały, ale ja bynajmniej nie należę do tej grupy kobiet. I tak wierzę uparcie, że aby pochwalić się nieskalaną tłuszczem figurką, trzeba łykać codziennie na śniadanie jajo tasiemca, zapomnieć o smaku czekolady, nigdy, ale to przenigdy nie pić piwa (równowartość ilu pączków?!) no i golonka na Sylwka, to też tylko w marzeniach. Codziennie ostry trening, gdzie wypaca się hektolitry potu…zakwasy…potówki…ble.. Czy to warto się tak katować?

Ja to aktualnie jestem matka karmiąca i o dziwo, myśląc, że po porodzie będę miała do zrzucenia jakieś 100 kilo nadwagi z czasów ciąży, to nadprogramowe kilogramy zniknęły zaledwie w tydzień, a potem to jakiś cud się stał. Pomimo, że dawno mój żołądek zapomniał co to jest dieta związana z karmieniem (przynajmniej na początku zapomnij o uczulającej czekoladzie, smażonej jajecznicy czy NIE DAJ BOŻE lazani z serem wywołującej kolki) i jem dosłownie wszystko, nie wyłączając z diety obowiązkowych pączków na śniadanie, czekoladki na deser czy (przepraszam Cie córko) coca-coli do filmu…(lajt 😉), to co się dzieje??? no więc ja zamiast tyć- chudnę 😉 dziękuje Ci Boże za zbawienny wpływ właśnie karmienia piersią. Córka dosłownie wysysa ze mnie znienawidzone kalorie…nie zmuszając do dodatkowych ćwiczeń. Chociaż przy kilkumiesięcznym dziecku nie trudno o nieświadomą siłownię. To ziuzianie z elementem lekkiego przysiadu (tylko to uspokaja moje dziecko), to zajęcia siłowe z podnoszenia ciężarów (to już 6 kilo) oraz długie dystanse szybkim marszem podczas spacerów. Jak ja ich nienawidzę podczas zimy. Zakładanie czapki i całego kombinezonu na moją córkę kosztuje mnie dodatkową szklankę potu, bo gdy już jesteśmy wreszcie gotowe do wyjścia jestem mokra jakbym dostała z wiadra wody.

Także póki co diet żadnych nie stosuję i tak naprawdę, właściwie nie wiem co to jest. Nigdy do końca nie potrafiłam odmówić sobie przyjemności jedzenia smacznych posiłków. Nawet kosztem puchnących pośladków…
Za to mam koleżanki, które w swoim życiu katowały się dietami, między innymi Dukana, czy dietami 1000 kalorii. Jestem pełna podziwu dla ich wytrwałości, ale niestety po jakimś czasie wszystko wracało. Tak zwany efekt jo-jo. Można za przeproszeniem w tyłek się ugryźć. W ten znowu gruby tyłek. Po tylu tygodniach, a czasem miesiącach wyrzeczeń, tylko jedna, mała czekoladka…no może tabliczka… zjedzona ukradkiem w nocy kiełbaska, piwko do bigosiku i chlast, chlast. Nie dość, że kilogramy wróciły to jeszcze drugie tyle gratis…

Ja tam wychodzę z założenia, że najlepiej to pogodzić się ze swoim wyglądem, no chyba, że nadwaga ma już zły wpływ na nasze zdrowie. Chociaż jak w koło, w reklamach, na tabloidach, w telewizji widzi się te szczupłe (na pewno fotomontaż) modeleczki, no to siłą rzeczy marzy się, żeby też tak wyglądać.
Wniosek taki: karmić swoje dzieci jak najdłużej. A jak już dziecko będzie za duże na cyca, otworzyć firmę „Mamka” i karmić obce dzieci, których mamusie same naturalnie karmić nie mogą. Szybko się zbije kokosy, a jak już przejdzie się na szybką emeryturkę (proponuję w wieku 40 lat), trzeba będzie sobie zrobić nowe cycki..bo po tych latach karmienia to nie chcę sobie nawet wyobrażać jakby one wyglądały…

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, zagłosuj na niego! Głosować możesz klikając “Lubię to” lub “Google +” pod wpisem.

Weź udział w konkursie
Przeczytaj pozostałe prace biorące udział w konkursie

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Obserwatorka zycia
Obserwatorka zycia
11 lat temu

Super sie czyta.Gratulacje za podejscie z humorem do niektorych tematow.
Szkoda tylko, ze zycie nie zawsze jest latwe.

czytelniczka
czytelniczka
11 lat temu

Super tekst. Pelen wielkich uczuc. Gratulacje!

Mama Bloguje 18 lutego 2013

[Wpis konkursowy] Babytesterki

Wiele mam w Polsce zajmuje się prowadzeniem blogów i z roku na rok przybywa blogujących matek. Ideą konkursu jest  promowanie blogów pisanych przez mamy oraz uhonorowanie i nagrodzenie autorki najciekawszego wpisu.

Oto praca konkursowa jednej z mam blogerek.

Autorka: Marcelka
Blog: Babytesterki

 

 Mama wie wszystko nawet jak tego nie wie!! 

Każda przyszła mama ma pewne wątpliwości, obawy, a już na pewną zastanawia się jak zmieni się jej świat po przyjściu na świat maluszka.

Zastanawiałam się i ja!

Dopytywałam koleżanki czy kuzynki, które już zostały mamami jak to jest być mamą. Pytałam też o to jak obsługiwać małego człowieka. Miałam wiele wątpliwości, co do przewijania, ubierania, karmienia.. źycia.

Pewnego dnia kuzynka męża Ewa powiedziała mi:

„Pamiętaj jak mała Tosia się urodzi będziesz wiedziała wszystko. Ciężko to wytłumaczyć, ale instynkt tak działa, że każda mama wie najlepiej jak postępować z maluszkiem.”

Po usłyszeniu tych słów zrobiło mi się lepiej. Poczułam nawet ulgę. Czekałam cierpliwie na chwilę, kiedy Tosia pojawi się na świecie żeby zweryfikować słowa kuzynki.

Drogie mamy te słowa powinna usłyszeć każda przyszła mama, która ma wątpliwości. Mama, która nawet nie ma wątpliwości, ale ma pytania jak to będzie. Dzisiaj to ja mam zamiar powtarzać te słowa każdej kobiecie w ciąży. Nawet jak teraz nie wiesz wielu rzeczy to jak dzidzia się urodzi to będziesz wiedziała, co robić.

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, zagłosuj na niego! Głosować możesz klikając “Lubię to” lub “Google +” pod wpisem.

Weź udział w konkursie
Przeczytaj pozostałe prace biorące udział w konkursie

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close