Ciąża 7 października 2018

Anemia w III trymestrze ciąży – jak jej zaradzić? Podpowiadamy

III trymestr to kolejny etap ciąży, w którym kobieta może się zmagać z wieloma uciążliwymi dolegliwościami. Poza bólami kręgosłupa, obrzękami i zaparciami często pojawia się anemia. Takiego stanu nie można bagatelizować – należy jak najszybciej skonsultować się z lekarzem i podjąć odpowiednie działania. Sprawdź, co możesz zrobić.

III trymestr to kolejny etap ciąży, w którym kobieta może się zmagać z wieloma uciążliwymi dolegliwościami. Poza bólami kręgosłupa, obrzękami i zaparciami często pojawia się anemia. Takiego stanu nie można bagatelizować – należy jak najszybciej skonsultować się z lekarzem i podjąć odpowiednie działania. Sprawdź, co możesz zrobić.

Zapotrzebowanie przyszłych mam na żelazo jest większe niż kobiet niebędących w ciąży – wiąże się to m.in. ze znacznym wzrostem liczby erytrocytów oraz transportem żelaza do płodu i łożyska. Niedostateczna rezerwa pierwiastka sprzed zapłodnienia przy jednoczesnym braku suplementacji w okresie ciąży prowadzi najczęściej do niedokrwistości spowodowanej niedoborem tej ważnej substancji.

Zapotrzebowanie na żelazo – normy
Zgodnie ze stanowiskiem Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) całkowita ilość potrzebnego żelaza wynosi dla pojedynczej ciąży 835 mg[1]. Jeżeli stężenie ferrytyny w surowicy krwi sięga 30 μg/l przy poczęciu, rezerwa żelaza pozwalająca na wspieranie ciąży to ok. 120 mg. Oznacza to, że całkowite zapotrzebowanie wynosi ok. 715 mg.

Szacuje się, że dzienne zapotrzebowanie na żelazo u kobiet ciężarnych o masie ciała 55 kg przekracza w II trymestrze 6 mg – taką ilość pierwiastka organizm powinien otrzymywać mniej więcej od 27.-28. tygodnia ciąży. W ostatnich 6-8 tygodniach zapotrzebowanie zwiększa się do 10 mg[2]. O anemii można mówić, gdy stężenie hemoglobiny wynosi po 28. tygodniu mniej niż 11 g/dl.

Anemia – jak ją rozpoznać?
Anemia to wśród przyszłych mam bardzo powszechna dolegliwość. Jej rozpoznanie odbywa się przede wszystkim w oparciu o wyniki badań, na które kobieta powinna regularnie się zgłaszać. Można także wskazać kilka charakterystycznych objawów, które świadczą o niedostatecznej ilości żelaza i spadku poziomu hemoglobiny.

Na niedokrwistość mogą wskazywać takie symptomy jak:

osłabienie,
bóle głowy,
uczucie ciągłego zmęczenia,
szybsze męczenie się,
problemy z zapamiętywaniem,
zawroty głowy,
kłopoty z koncentracją.

Jeżeli anemia ma ciężki przebieg, pojawia się m.in. tachykardia (przyspieszona akcja serca), zaburzenia czucia i widzenia, bóle brzucha oraz niedociśnienie.

Skuteczne sposoby na walkę z anemią
Walka z niedokrwistością powinna koncentrować się na wyeliminowaniu przyczyny problemu. Łykanie bezpiecznych środków przeciwbólowych, odpoczynek i unikanie intensywnego wysiłku fizycznego mogą przynieść tylko chwilową poprawę.

Niezależnie od tego, czy anemia dotknęła Cię w 28. tygodniu ciąży czy na kolejnych etapach III trymestru, możesz zastosować się do poniższych wskazówek.

  • Prawidłowo zbilansowana dieta

W utrzymaniu właściwego poziomu żelaza we krwi pomoże odpowiednio skomponowany jadłospis. W okresie zwiększonego zapotrzebowania na ten pierwiastek należy przede wszystkim zwrócić uwagę na produkty spożywcze dostarczające największą jego ilość. Jak wskazuje EFSA, stosunkowo wysokie stężenie żelaza zawierają ryby, mięso, fasola, zboża, orzechy, ciemnozielone warzywa, ziemniaki i żółtka jaj.

Warto także pamiętać, że wchłanianie niehemowego żelaza poprawia witamina C, dlatego w codziennym menu nie powinno zabraknąć m.in. natki pietruszki, czerwonej papryki, brokułów, brukselki, pomarańczy, kiwi i czarnych porzeczek.

  • Niezbędna suplementacja

W związku z tym, że wchłonięciu ulega zaledwie ok. 10-15% żelaza z pożywienia, kobiety ciężarne dziennie dostarczają sobie średnio 12-16 mg tego pierwiastka. Najczęściej taka ilość jest zbyt mała, by ustrzec się przed niedokrwistością – szczególnie jeśli organizm nie zgromadził dostatecznej rezerwy żelaza przed ciążą.

Aby uniknąć anemii oraz jej negatywnych skutków, warto sięgnąć po suplementację – zaleca ją Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) oraz inne instytucje naukowe i zdrowotne. Rekomendowana dzienna dawka wynosi 30 mg[3] i nie należy jej zwiększać bez konsultacji z lekarzem.

Suplementacja obowiązuje wszystkie przyszłe mamy – także te, u których badania nie stwierdzają niedoboru tego składnika mineralnego.

  • Unikanie pokarmów zmniejszających wchłanianie żelaza

By nie dopuścić do rozwoju anemii w 28. tygodniu ciąży i na jej kolejnych etapach, nie wystarczy spożywać posiłków bogatych w żelazo – należy też unikać produktów mogących zmniejszać jego ilość. Z codziennego jadłospisu warto zatem wykluczyć m.in. otręby, kakao i przetwory mleczne.

Pamiętaj o rutynowych badaniach

W ramach działań profilaktycznych ciężarna kobieta powinna regularnie zgłaszać się na badania laboratoryjne. Istotną rolę odgrywa jednak nie tylko morfologia, ale również oznaczenie poziomu ferrytyny.

[1] https://www.efsa.europa.eu/sites/default/files/2017_09_DRVs_summary_report.pdf
[2] https://ciaza.mp.pl/przebiegciazy/61951,zapotrzebowanie-na-zelazo-u-ciezarnych
[3] https://ciaza.mp.pl/przebiegciazy/61951,zapotrzebowanie-na-zelazo-u-ciezarnych

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Rozwój 5 października 2018

Czy wiesz, co powinno umieć roczne dziecko? Ja, szczerze mówiąc, nie mam pojęcia

Nadmiar internetu powinien być zakazany. Tak sobie, z łaski na uciechę, z nudów, dla odmóżdżenia, zrobiłam test o tym, co umie moje roczne dziecko. Co prawda moje dziecko ma lat dziewięć, ale może to nawet lepiej. Wynik testu kazał mi iść do lekarza, bo z moim dzieckiem na bank jest coś nie tak. Hmmm…

Sam test wydawał mi się mocno nieprecyzyjny. Na przykład na pytanie o to, co zrobi moje dziecko, jak je posadzę na podłodze, zgodnie z tym, co pamiętam, odpowiedziałam, że nic. Dobrą chwilę nie robiła nic. Aktywizowała się potem. Autorom testu nie podobała się moja odpowiedź. Trudno. Nie było moim celem zadowalanie ich. A piszę Wam o tym, żebyście brali poprawkę na tego rodzaju testy.

Mam w domu całkiem normalną dziewięciolatkę. Ani fizycznie, ani umysłowo nie odstaje od rówieśników. W jej klasie są dzieci, które, tak jak ona, poszły do szkoły jako sześciolatki, są takie, co poszły w wieku siedmiu lat. Są też dzieci, które nie zdały i mam wrażenie, że różnica między najstarszym i najmłodszym w klasie dzieckiem wynosi ponad dwa lata. I wiecie co? Nikt nie pyta, kiedy dziecko pierwszy raz usiadło, stanęło, zaczęło chodzić, mówić, korzystać z nocnika. Nawet o tym, które dziecko już na starcie nauki znało wszystkie literki i cyferki, jakoś się milczy. Tymczasem internet robi wszystko, by młodych rodziców nastraszyć. Nie wiem, po co. Komuś się bardzo nudzi.

Jeśli więc Droga Mamo, masz w domu roczniaka, nie panikuj.

– Twoje dziecko ma prawo nie chodzić. To, że „nie podeptało roczku” nie jest powodem do niepokoju. Delikatnie możesz zacząć się martwić pół roku później, ale do tego pewnie nie dojdzie. Sporo dzieci zaczyna samodzielnie chodzić dwa – trzy miesiące po pierwszych urodzinach.

– Twoje dziecko nie musi komunikować się za pomocą słów. Nawet dwóch czy trzech. Jednak powinnaś się zaniepokoić, jeśli nie gaworzy.

– Twoje dziecko nie musi tuż po pierwszych urodzinach mieć silnie rozwiniętego poczucia własności i krzyczeć „moje, moje”, gdy ktoś dotyka jego zabawek. Na dobrą sprawę w ogóle nie musi przechodzić tego etapu. Tak, jestem pewna, Duśka ten „obowiązkowy” punkt programu ominęła. Za to dziś dobrze wie, co jest jej i czym chce się dzielić, a czym nie.

– Twoje dziecko nie musi budować wieży z klocków. Przy dobrych wiatrach zrobi to za pół roku. Za to chętnie będzie uderzało klockiem o klocek.

– Twoje dziecko nie musi korzystać z nocnika. Tak naprawdę mało roczniaków to potrafi. Dopiero dzieci półtoraroczne zaczynają rozumieć, co w trawie piszczy, a i to nie wszystkie. Jednak zanim na dobre skończy się okres pieluchowania, miną dwa, czasem nawet trzy pierwsze lata życia dziecka. I nie ma w tym nic nienormalnego.

Dziecko sąsiadki robi wszystko, co powyżej, a nie ma jeszcze roku? No super. Tylko co to zmienia? To nadal nie oznacza, że Twoje dziecko rozwija się nieprawidłowo. Ono rozwija się w swoim tempie i dopóki widzisz postępy, nie ma powodu do zmartwień. Oczywiście, jeśli Twoje roczne dziecko nie tylko nie chodzi, ale także nie siada, nie raczkuje, nie umie zrobić „papa” i klasnąć w dłonie, kompletnie nie reaguje na Twój głos, masz prawo być zaniepokojona.

​Nie ogarniasz siatek centylowych? Ja też nie. Nigdy ich nie rozumiałam. Ze słów naszego rodzinnego lekarza wynika, że Duśka mija się wagowo i wzrostowo. Jest albo za wysoka, albo za chuda 😛

Jeśli koniecznie musisz, poszukaj wiedzy w internecie, ale trzymaj się z daleka od wszelkiego rodzaju forów i miejsc, gdzie mamusie prześcigają się w licytowaniu, czyje dziecko pierwsze zrobiło to i tamto, albo przestało to i tamto robić. Napisać można wszystko. Uwierzysz, jeśli Ci powiem, że Duśka miała pół roku, jak pokazywała palcem literki? Nie? No i słusznie! Jak była w tym wieku w domu nie było żadnych alfabetów edukacyjnych. Chyba w ogóle nie było zabawek edukacyjnych.

Pierwszy rok życia dziecka jest równie emocjonujący, co dołujący. Przebywające non stop z dziećmi matki powoli tracą kontakt z rzeczywistością. Ich świat kurczy się do wielkości słoiczka z kaszką. Spragnione uwagi, kontaktu z dorosłymi, wyżywają się w internecie, przechwalając, jak cudowne jest ich dziecko. Zauważyliście, że taki stan rzeczy, nie trwa dłużej niż dwa lata? Jakoś nie zauważyłam obwieszczania z dumą, czyje dziecko umie jeździć na hulajnodze, rowerze, rzucać piłką, robić babki, kopać w piaskownicy, samodzielnie huśtać się na huśtawce itp. Bo wiecie co? To po prostu nie ma znaczenia. Serio. Dlatego odpuśćcie sobie nerwowe ocenianie Waszego dziecka przez pryzmat umiejętności innych dzieci. Dorośli ludzie różnią się między sobą niemal na wszystkich płaszczyznach. Dlaczego więc od dzieci wymaga się, by były identyczne pod każdym (no może poza wyglądem) względem?

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Emocje 4 października 2018

Momo – kolejny chory wytwór ludzkiej wyobraźni

Wczoraj, w internecie, natknęłam się na post ostrzegający rodziców przed Momo. Od razu pokazałam to mężowi, bo postać Momo już wcześniej przewinęła się przez rozmowy z najstarszym synem – i nie były to rozmowy szczególnie sympatyczne. A dlaczego?

A dlatego, że Momo to kolejny chory wytwór ludzkiej wyobraźni. Wytwór, który może wyrządzić dziecku realną krzywdę. Momo jest postacią, którą można napotkać m.in. na filmikach na You Tube i zdjęciach w sieci. Wygląda przerażająco, co mnie uderzyło, a moje dziecko przestraszyło. Akurat miałam otwartą stronę z jej wizerunkiem i jak Bartek ją zobaczył, stracił rezon i nie miał ochoty na nią dłużej patrzeć. On się boi Momo, podobnie jak wiele innych dzieci. Boi się nie tylko ze względu na jej wygląd, ale przede wszystkim dlatego, że Momo ma w zwyczaju – wg. krążących o niej informacji – mordować dzieci, które nie śpią o północy. Ponoć jeśli ktoś zaryzykuje rozmowę przez komunikator z Momo (z tego, co widziałam na filmiku, ktoś się w nią wciela, żeby dzieci straszyć), musi wypełnić jej polecenia, inaczej Momo zemści się, mordując rodzinę dziecka!!! Od mojego Bartka wiem, że o Momo nie wolno nikomu powiedzieć, bo ona się pojawi i zrobi coś strasznego.

My możemy pukać się w głowę i olać temat, ale dziecko ze strachu, ze swoją naiwnością i plastyczną wyobraźnią, może zrobić coś głupiego, nieodwracalnego. Poza tym strach, wręcz przerażenie towarzyszące dziecku nie jest czymś dobrym.

W rzeczywistości Momo to rzeźba japońskiego artysty, który swą nietypową wizję ziścił. Nie miała ona ona celu straszyć i nakłaniać do robienia dziwnych lub niebezpiecznych rzeczy. Tymczasem chory człowiek (ludzie) do jej niemiłego wyglądu dorobili chorą ideologię, zachęcając dzieci do wykonywania poleceń pod groźbą kary śmierci dla bliskich. Niewiarygodne i zatrważające, że ktoś bawi się kosztem psychiki dzieci. 

I nic, że moje dzieci ostatnimi czasy  (od kilku tygodni wcale) nie korzystają z internetu – mają znajomych, którzy chętnie dzielą się informacjami na temat Momo. Rozmawiałam z Bartkiem o Momo, on wie, że ta postać nie istnieje, że to tylko rzeźba, ale mimo tego widzę w jego oczach niechęć do tematu, strach. „Laleczka” zrobiła więc swoje 🙁

Mam nadzieję, że takie treści krążące po necie będą piętnowane, a rodzice uważniej przyjrzą się temu, co oglądają ich dzieci.  

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close