Oczy ciemności – Dean Koontz
Tytuł: Oczy ciemności
Autor: Dean Koontz
Liczba stron: 383
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2020
Wydawnictwo: Albatros
Kto czytuje powieści, których autorem jest Dean Koontz, ten zapewne spodziewa się co najmniej porządnego dreszczowca, a najlepiej smakowitego horroru. A tu niespodzianka.
Ciężko mi jednoznacznie sklasyfikować tę książkę, bo właściwie mamy tu wszystko: wątek romansowy, wątek kryminalny, zjawiska niewytłumaczalne i typowe dla thrillera wzrastające napięcie. Trudno zgadnąć, czy autor eksperymentuje z różnymi gatunkami literackimi, czy też dopiero szuka swojej drogi, bo książka wbrew pozorom nie jest nowa – powstała blisko czterdzieści lat temu. I nie da się ukryć, że to widać – w czasach gdy technologia była dopiero w powijakach, książki też pisało się zupełnie inaczej. Co nie znaczy, że gorzej.
Oczy ciemności to misternie skonstruowana powieść o dramacie matki, która rok wcześniej na skutek nieszczęśliwego wypadku utraciła syna. Jak to często bywa w takich wypadkach, śmierć dziecka pociągnęła za sobą rozpad małżeństwa. Tina została zupełnie sama. Nie poddała się jednak, stanęła na nogi, zaczęła pracować, odniosła nawet pewien sukces. Powoli rozpoczynała nowe życie. I pewnie wszystko byłoby dobrze, gdyby w domu nie zaczęły się dziać dziwne rzeczy. W pokoju jej syna na tablicy pojawiło się hasło: Nie umarł. Zaraz potem Tinę zaczynają dręczyć dziwne sny. Wisienką na torcie jest spotkanie z całkiem skądinąd sympatycznym prawnikiem, który proponuje jednoznaczne rozwianie wątpliwości: otwarcie trumny jej syna. Tina nigdy nie widziała jego zwłok, które ponoć były bardzo zmasakrowane. Wówczas zakład pogrzebowy mocno jej to odradził. Teraz Tina chce raz na zawsze rozprawić się z przeszłością. W tym momencie wydarzenia nabierają tempa, Tina i jej nowy przyjaciel wyruszają w podróż, która po części jest ucieczką, po części próbą odpowiedzi na pytanie: Co tu się do diabła dzieje?
A dzieje się naprawdę dużo. Ale co, to już Wam nie powiem. Powiem tylko, że spokojnie można przeczytać tę książkę do poduszki, nie jest przerażająca. To raczej klasyczna powieść sensacyjna z drobnym wątkiem zdarzeń niezrozumiałych, ot tyle. Dobrze się czyta i warto po nią sięgnąć, ale nie spodziewajcie się horroru, który trzyma za gardło od początku do końca. To nie ten Koontz, nie ten czas. Ale mnie się bardzo podobał. Polecam miłośnikom literatury sensacyjnej i lekkich horrorów.
Dziękuję Wydawnictwu Albatros za przekazanie egzemplarza recenzenckiego