Krąg Polarny – Liza Marklund
Tytuł: Krąg Polarny
Autor: Liza Marklund
Oprawa: miękka
Liczba stron: 368
Rok wydania: 2022
Wydawnictwo: Czarna Owca
Nie wiem, na czym to polega, ale akcja wszystkich skandynawskich kryminałów, które trafiły do moich rąk, toczyła się zimą. Mroźną, śnieżną, czarną i ogólnie zniechęcającą do czegokolwiek. Nie mogę zrozumieć, czemu wszyscy autorzy tak chętnie podkreślają, że zimowa noc na północy jest bardzo długa, a kompletnie lekceważą lato, w czasie którego słońce zachodzi zaledwie na kilka godzin.
Krąg Polarny pod tym względem nie zaskoczył. Jeśli mają być odnalezione zwłoki to oczywiście zimą, przed Bożym Narodzeniem, w czasie najkrótszych dni w roku, jakby w Szwecji zimowe dni kiedykolwiek były długie. Być może dlatego sceptycznie podchodzę do skandynawskich powieści.
Tytuł Krąg Polarny może wprowadzić czytelnika w błąd. Wbrew pozorom bowiem akcja nie dzieje się za kołem podbiegunowym, tylko w maleńkiej szwedzkiej mieścinie. Sam Krąg jest kółkiem dyskusyjnym założonym przez pięć ambitnych młodych uczennic, które dyskutują na temat przeczytanych książek. Przez rówieśników są postrzegane trochę jako odmieńcy – kto normalny czyta książki i jeszcze o tym rozmawia? Przecież lepiej zapisać się na jakieś praktyczne zajęcia, np. gotowanie albo szycie. Swoją drogą obraz szwedzkiej szkoły z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku mocno mnie zaskoczył, ale raczej negatywnie. Miałam wrażenie, że czytam o komsomolskiej młodzieży, która szykuje się do wejścia w dorosłość z praktycznymi umiejętnościami. Wykształcenie było traktowane trochę po macoszemu.
Krąg Polarny stworzyło pięć młodych uczennic, które trudno nazwać przyjaciółkami. Wiele było między nimi kontrowersji i niedomówień. Sama idea kółka czytelniczego niejako wpisywała się w szkolne obowiązki, stąd też skład nie był do końca wymarzony dla żadnej z dziewczyn. Nie obyło się bez sprzeczek, zazdrości, jawnych kłótni i rywalizacji o chłopaków. Pewnego dnia jedna z dziewczyn zniknęła…
Mija blisko czterdzieści lat, w czasie remontu miejscowego mostu zostają odnalezione zwłoki. Dzięki temu, iż zostały zabetonowane w pylonie, ich stan jest zaskakująco dobry. Brak głowy nie przeszkadza w identyfikacji – to zaginiona w latach osiemdziesiątych Sofia – jedna z członkiń Polarnego Kręgu. Odpowiedź na pytanie, co się z nią stało i czemu tak nagle zniknęła, jest oczywista. Rodzi się za to następna wątpliwość: kto jej to zrobił?
Śledztwo poprowadzi niejaki Wiking Stormberg, szef miejscowej policji, a prywatnie szkolny kolega dziewczyn. Pod jego komendą pracuje też Carina, jedna z członkiń Kręgu Polarnego. Jak to w małej miejscowości – wszyscy się znają i dobrze pamiętają wydarzenia z połowy lat osiemdziesiątych. Mało tego, wszyscy mają jakieś tajemnice, niedokończone sprawy z dawnych lat, o których woleliby zapomnieć, a które przy okazji śledztwa trzeba na nowo wystawić na światło dzienne. Wkładanie kija w mrowisko nie jest najlepszym pomysłem, niestety często jedynym słusznym.
Autorka bardzo zgrabnie przedstawiła zarówno bieżące wydarzenia, jak i retrospekcję. Kolejne części książki pozwalają na poznanie punktu widzenia wszystkich dziewczyn po kolei, łącznie z samą zamordowaną. Jednak nazwisko mordercy nie zostanie podane na tacy, a odgadnąć je samodzielnie wcale nie będzie łatwo. Mamy tu też subtelny wątek homofobicznej, niespełnionej miłości. Tak trochę na fali aktualnej mody, a trochę dla pokazania, że jednak przez te trzydzieści kilka lat sporo się zmieniło. Niegdyś przyznanie się do odmiennych skłonności groziło ostracyzmem, dziś, szczególnie w tolerancyjnej Szwecji, można być tym, kim się chce.
Krąg Polarny to książka z bardzo misternie skonstruowaną intrygą, jednak sposób jej przedstawienia, przynajmniej w moim odczuciu, pozostawia wiele do życzenia. Jest typowo po skandynawsku. Oszczędnie w emocje i uczucia, chłodno, rzeczowo, na granicy obojętności. Krótkie, niemal urywane zdania nie ułatwiają zagłębienia się w akcję. Tym samym lektura wzbudziła we mnie bardzo sprzeczne uczucia – z jednej strony chciałam się dowiedzieć, kto zabił (czyż nie po to czyta się kryminały?), z drugiej bardzo mi brakowało emocji w książce. Chwilami wręcz miałam wrażenie, że czytam jakiś raport. Nie wiem, czy to wina samej autorki, czy też tłumaczenia, ale czegoś mi w tej książce zabrakło. Może faktycznie lepiej by się czytało w mroźny zimowy wieczór niż latem na plaży. Przynajmniej atmosfera byłaby podobna.
Dla kogo jest Krąg Polarny? To powieść z pogranicza sensacji i kryminału, więc na pewno dla miłośników gatunku. Też dla osób, które nie marzą o przeżywaniu silnych emocji w trakcie czytania. Na pewno dla fanów samodzielnego rozgryzania trudnych zagadek. Łatwo nie będzie. Mimo dość brutalnego morderstwa nie ma w tej książce wiele przemocy. Są za to problemy typowe dla dorastających nastolatków, dlatego bez oporu dałabym tę książkę młodzieży licealnej.
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca