Kolory życia. Opowieści niosące nadzieję – Praca zbiorowa
Tytuł: Kolory życia. Opowieści niosące nadzieję
Autor: Praca zbiorowa
Wydawnictwo: Zwierciadło
Ilość stron: 300
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Książka „Kolory życia. Opowieści niosące nadzieję” to zbiór ośmiu opowiadań, którymi autorkami są między innymi: ukochana przeze mnie Kasia Enerlich, znana mi także Natasza Socha, czy Agnieszka Lingas – Łoniewska. Reszty nazwisk, przyznaję, nie znałam.
Każda z opowiedzianych historii jest inna, porusza odmienne emocje. Przyznaję, że nie jestem miłośniczką krótkich historii, ponieważ nie pozwalają mi dobrze wejść w buty bohatera. Ale od czasu do czasu pozwalam sobie na taki „skok w bok”, by zanurzyć się w coś innego. Poza tym wiedziałam, że moja ulubiona autorka stworzyła jedną z opowieści i oczywiste było dla mnie, że choćby z tego powodu muszę przeczytać ten zbiór.
„Kolory życia. Opowieści niosące nadzieję” otwiera mocne opowiadanie Nataszy Sochy pt. Pokraka, które zapadło mi szczególnie w pamięć. Mnóstwo tu trudnych emocji, a zarazem siły bohaterki. Aż w oczy kłuje jej dobitne stwierdzenie, które powtarza się tam często — nie kocham mojej matki. Proces rozliczenia toksycznego związku emocjonalnego z rodzicem nigdy nie należy do łatwych, ale tylko zamknięcie jednego etapu pozwala wejść bez zbędnego bagażu w kolejny. Przykład bohaterki opowiadania doskonale to obrazuje.
Drugie opowiadanie to wkład Kasi Enerlich, która mnie nie zawiodła. Historia zawarta w „A po burzy” jest bardzo w kasinym stylu, który uwielbiam ponad wszystko, więc rozsmakowałam się w niej z przyjemnością i Wam również polecam. Ponadto znalazłam w zbiorze opowiadania: „Obłęd w ciapki” Liliany Fabisińskiej, „Między nami cisza” Magdy Knedler, „Twoje sprawki, moje sprawy” Agnieszki Krwaczyk, „Giselle” Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, „Przemijanie” Magdy Stachuli, oraz „Cala” Małgorzaty Wardy.
Nie będę Wam streszczać treści wszystkich opowiadań, bo mija się to z celem. Każde z nich po prostu musicie sami przeczytać, poczuć, i stwierdzić, które najbardziej trafiło do serca czy wyobraźni. Ja podałam Wam moje ulubione dwa, ale nie oznacza to, że pozostałe nie są warte uwagi. Wręcz przeciwnie, części autorek nie znałam i z przyjemnością odkrywałam próbki ich możliwości.
Choć każde z opowiadań niesie ze sobą inną historię, to zgodnie z tytułem mają wspólną cechę. Pokazują, że niezależnie od tego, w którym miejscu się znajdujemy, jakie traumy i doświadczenia nas ukształtowały, zawsze trzeba mieć nadzieję na zbudowanie lepszego życia. Ten przekaz jest wyczuwalny i myślę, że może trafić nie tylko do tych osób, które w znajdują się na życiowym zakręcie. Czasem potrzebna jest inspiracja i motywacja do zmian. One nie są łatwe, ale trzeba pamiętać, że szczęście leży głównie w naszych rękach. Konieczna jest odwaga i upór, by wreszcie po nie sięgnąć.
Jeśli szukacie kojącej lektury, która pozwoli oderwać myśli od problemów, to tu ją znajdziecie. Jeśli potrzebujecie, by ktoś Wam przypomniał, że jeszcze będzie pięknie, to również to poczujecie. Co prawda nie ocenia się książki po okładce, ale właśnie ona stanowi piękną zachętę do tego, by się w niej zanurzyć w opisanych historiach i poczuć je w pełni. Lektura okazała się bardzo przyjemna i czas przy niej upłynął aż za szybko. Niewykluczone, że jeszcze po nią sięgnę, bo dobrze jest w gorszych chwilach otoczyć się dobrą energią.
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Zwierciadło