Album rodzinny – Tomasz Jastrun
Tytuł: Album rodzinny
Autor: Tomasz Jastrun
Wydawnictwo: Czarna Owca
Kategoria: poezja
Liczba stron: 208
Wiersze nie cieszą się taką popularnością jak proza, a mimo to wciąż pojawiają się nowe publikacje prezentujące twórczość poetów. Przyznam się, że nie jestem miłośniczką zagłębiania się w cudze utwory poetyckie, bardziej wolę od czasu do czasu napisać coś od siebie. Jedyną słabość do tej pory czułam w stosunku do wierszy Iwaszkiewicza, które to w dwóch tomach dumnie prezentowały się na półce z książkami w rodzinnym domu. To chyba kwestia sentymentu.
Tym razem w moje ręce trafił Album rodzinny, czyli zbiór wierszy napisanych na przestrzeni dziesięcioleci przez familię Jastrunów. Jak pamiętacie (oby!) bardzo szanuję prozę Tomasza Jastruna, który ma dar do podawania czytelnikowi migawek z mało optymistycznej codzienności i jeszcze mniej przyjemnego procesu starzenia się, przemijania. Co tu dużo gadać — Jastrun to Jastrun, bystry obserwator, mistrz ciętych uwag i groteski. Właśnie tak go widzę i za to uwielbiam. Oczywiste więc było, że nie odpuszczę kolejnego dzieła, choć z prozą nie ma nic wspólnego.
Album rodzinny to niezwykły zbiór fotografii i wierszy. Znalazła się tu twórczość Tomasza, autora tejże pozycji, oraz jego ojca Mieczysława (pisarza, poety, eseisty, tłumacza, historyka literatury — aż musiałam wziąć oddech!) i matki Mieczysławy (poetki, pisarki, tłumaczki). Nic dziwnego, że autor, tak „obciążony genetycznie” poszedł w ślady rodziców. Był na to skazany.
Przyznam przy okazji, że zanim trafiłam na książki Tomasza Jastruna (mam tu jeszcze sporo do nadrobienia!), nie znałam twórczości jego rodziców. Teraz to się zmienia, co jest ogromną zasługą autora. To druga publikacja (przynajmniej o tylu wiem), która zaprasza czytelników do rodzinnego życia Jastrunów, bo pierwszą była Dom pisarzy w czasach zarazy, którą też miałam przyjemność czytać.
I cóż znalazłam w wyborze wierszy Jastrunów? Chciałabym udzielić bardziej ambitnej odpowiedzi, ale do głowy przychodzi mi tylko tyle — emocje i wzruszenia. Cudownie jest móc zagłębić się w inne światy, bez obciążenia koniecznością szkolnej analizy wierszy, zastanawiania się, co autor/ka miał/a na myśli. To było niespieszne czytanie, zagłębianie się słowo po słowie w cały ten ciężar historii, myśli i uczuć, które autorzy przelali na papier. Otuliłam się nimi niczym ciepłym kocem, zagłębiłam bez przymusu i z niekłamaną przyjemnością, choć wprawiały mnie też w zadumę. Najmocniej w pamięć zapadł mi wiersz Mieczysława Miejsce nie uświęcone pamięcią, poświęcony, jak wynika z dopisku, pamięci siostry autora. Być może moje historyczne ciągoty sprawiły, że po ostatnich lekturach o Auschwitz akurat te kilka wersów do mnie szczególnie przemówiło.
Nawiązań do wydarzeń historycznych jest w albumie więcej, ale nietrudno też zauważyć, że sporo uwagi poświęcono dzieciom, nie unikano też tematu starości i umierania. Wiersze są na tyle różnorodne, że próba wrzucenia ich do osobnych worków może okazać się skazana na porażkę.
Skoro Tomasz Jastrun chciał dać w albumie świadectwo historii „[…] tej dużej i małej, rodzinnej […]”, nie mogło zabraknąć fotografii i kilku słów komentarza od autora. Zdjęcia są w większości czarno-białe, cudne, klimatyczne, osobiste. Można podejrzeć ślubne ujęcie dziadków autora, migawki z życia rodziców, jego samego oraz żon i dzieci. To sprawia, że cały Album rodzinny jest spójny i bardzo przyjemny w odbiorze. Zapewne wrócę do niego jeszcze wiele razy.
PS, jeśli zapytacie mnie, czy polecam, odpowiem: tak, z całą mocą.
Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca
Zobaczcie także inne recenzje książek Tomasza Jastruna
Kolonia karna. Sceny z życia małżeńskiego