Emocje 4 maja 2017

Bądź otwarta na siebie i innych

Gdy patrzysz w lustro, zapewne widzisz doskonale znaną sobie twarz, ciało. Dotykasz ust, poprawiasz włosy, patrzysz sobie w oczy i myślisz, że sama siebie chyba nie jesteś w stanie już zaskoczyć. Pijesz tę samą kawę, kupujesz w tym samym sklepie te same produkty, rozmawiasz z tymi samymi ludźmi.
Zapewne są chwile, gdy działasz tylko według schematu, krocząc bezpiecznie utartą ścieżką codzienności. Ale jeśli wydaje ci się, że wcale tego nie chcesz, pomyśl, jak wiele możesz zyskać, patrząc inaczej na różne sprawy.

Bądź otwarta na doświadczenie

#otwórzsięna nowe pomysły, działania, które pozwolą ci czuć, myśleć i robić wiele rzeczy inaczej. Nieważne w jaki sposób i co zechcesz zmienić, bądź twórcza, mądra, miej otwarty umysł. Mów o tym, czego ty potrzebujesz, słuchaj tych, którzy chcą ci coś powiedzieć.

Zamknij oczy smakując potrawy, skup się na doznaniach innych niż dotychczas. Pójdź inną  ścieżką na spacerze, obserwuj mijanych ludzi, uśmiechnij się do tych, którzy być może nie spodziewają się czegoś pozytywnego od nieznanej osoby. Poprawisz humor sobie i innym, bo uśmiech jest zaraźliwy i rozjaśnia nawet najbardziej ponury dzień. A jeśli w codziennym biegu zwolnisz, będziesz w stanie dostrzec to, czego do tej pory nie widziałaś i czego usłyszeć nie zdołałaś. Wiosna sprzyja odkrywaniu, więc działaj z otworzsiena.pl.

Ucz się otwartości

I daj innym przykład. Przeprowadzono badania, które mówią, że aż 90% respondentów stwierdziło, że chce być otwarta na zacieśnienie więzi z partnerem, a 78% Polaków stara się ze sobą szczerze rozmawiać. Może nie do końca wiemy, jak to zrobić, ale chcemy żyć pełniej, poznawać, zmieniać przestrzeń i dawać impuls do zmian na lepsze, także najbliższym. Chcemy rozmawiać, nie tylko być obok, ale z większym zaangażowaniem towarzyszyć w codzienności bliskim. Rodzina jest naszą siłą i o tym pamiętamy. Dbamy o wspólny czas, relacje, pielęgnujemy więzy, nawet, gdy nie możemy być fizycznie blisko.

Pamiętaj, że robiąc coś dobrego dla innych, powinnaś  zrobić to również dla siebie. Zatrzymaj się na chwilę, zresetuj myśli, uporządkuj przestrzeń wokół siebie i otwórz się na dobro, które cię czeka. Dowiedz się kim jesteś i czego pragniesz. Doświadczaj, poznawaj i ciesz się życiem. Nie stój przed zamkniętymi drzwiami, przecież życie masz tylko jedno.  

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Dom 3 maja 2017

Filmowa propozycja na deszczowe dni – film Praktykant – lekki, ciepły i przyjemny

Pogoda ostatnio nie dopisuje. Wiosna zamiast mnie zachwycać i podkręcać wewnętrzne baterie, serwuje taki pokaz paskudnej pogody, że pomału zapominam jaką porę roku aktualnie mamy. Coraz częściej łapię się na tym, że nic mi się nie chce, a mój nastrój przypomina jesienną chandrę.

Kiedy więc kolejny dzień z rzędu leje deszcz i słońce ani myśli pokazać choć kilka swych promyków, mam ochotę wyłożyć się wygodnie na kanapie. Pod ciepłym kocykiem, z kubkiem ciepłej herbaty lub lampką wina, czipsami i czekoladkami, ciekawą książką, albo filmem.

Dziś wybieram film bo przy książce od razu zamykają mi się oczy. Potrzebuję czegoś lekkiego, przyjemnego, co pozwoli mi się zrelaksować i wyłączyć – żeby choć przez chwilę o niczym nie myśleć.

Wybór pada na “Praktykanta” (2015 r.) i szybko okazuje się dobrym wyborem. W rolach głównych występują Robert De Niro i Anne Hathaway.

Kim jest tytułowy praktykant? To 70-letni Ben (w tej roli De Niro), wdowiec, który nie odnajduje szczęścia w byciu na emeryturze, w związku z czym szuka dla siebie zajęcia. W ten oto sposób trafia na staż do firmy prowadzącej portal internetowy, zajmujący się modą. Ben okazuje się być najstarszym stażystą, a jego szefową zostaje młoda i bardzo ambitna Jules (A. Hathaway). Mimo początkowej niechęci do leciwego praktykanta, który notabene zostaje jej asystentem, Jules szybko przekonuje się, że Ben jest nie tylko dobrym pracownikiem, ale też wspaniałym mężczyzną i przyjacielem.

Bo choć Ben zdecydowanie odbiega wiekiem od wszystkich pracowników i jako jedyny nie ma konta na facebooku, to tylko on zna “starą szkołę”, dzięki której wie, że do pracy przychodzi się elegancko – w garniturze – i punktualnie. A właściwie to powinno się przychodzić przed szefem i wychodzić dopiero po jego wyjściu.

Ben to też wymierający już gatunek, który został wychowany na prawdziwego dżentelmena. I wśród swoich nowych znajomych tylko on wie, z jakim szacunkiem należy traktować kobiety, że wypada otwierać im drzwi, puszczać przodem i zawsze nosić dla nich czystą chusteczkę w kieszeni, na wypadek gdyby uroniły łzy.

Wszystko to sprawia, że Ben staje się ulubieńcem w młodym zespole i w pewnym sensie  inspiracją dla nich. Zaprzyjaźnia się ze swoją szefową i poznaje nową miłość – pierwszą po stracie żony. Jego postać jest niezwykle ciepła, troskliwa, fascynuje spokojem oraz wielką mądrością jaka z niego bije.

Film jest bardzo lekki i przyjemny. Rzec by można, że przedstawia bardzo prostą historię, niczego nie wnoszącą do świata kina, pewnie wielu uzna go nawet za nudny, ale moim zdaniem jest wart obejrzenia. Po pierwsze dlatego by się trochę odmóżdżyć – nie trzeba zawsze oglądać psychologicznych thrillerów czy wyciskających łzy dramatów. Po drugie, porusza kilka istotnych tematów i wartości życiowych – nie jest więc bezużyteczny. A po trzecie daje możliwość w pełni się wyciszyć i zrelaksować, a takie było moje założenie na kolejny szary i ponury dzień… 

Subscribe
Powiadom o
guest

15 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ania Pająk
7 lat temu

Znamy 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Ania Pająk

Podobał ci się? 🙂

Ania Pająk
7 lat temu
Reply to  Ania Pająk

Uwielbiam ! Lekki film , który odpręża 🙂

Ania Pająk
7 lat temu
Reply to  Ania Pająk

Uwielbiam ! Lekki film , który odpręża 🙂

Magdalena Chilmanowicz

Nie widziałam. Jeśli się uda to dzisiaj obejrzę

W roli mamy - wrolimamy.pl

Ostatnio lubią go puszczać na hbo.. – jeśli masz? 😉

Magdalena Chilmanowicz

No niestety nie mam. Mieszkam w Niemczech. Poszukam w internecie, ?

Justyna Adamska
7 lat temu

Super film

Barbara Heppa-Chudy
7 lat temu

Oglądałam 🙂

Katarzyna Henkel
7 lat temu

Widziałam już 5 razy i to napewno nie ostatni 😉
De Niro ❤

Monika Wilkuszewska
6 lat temu

Uwielbiam takie filmy

Marta Lemańska
6 lat temu

Świetny film!

Marzena Marcinkiewicz

Paktykant super. Polecam „w starym dobrym stylu”

Igor Krawczyk
6 lat temu

Zajebisty film praktykant

Angelika Damian Snopek

Fajny fajny

Ciąża 2 maja 2017

„Jak zachwyca, kiedy nie zachwyca” – o ciąży, co nie jest stanem błogosławionym

Społeczeństwo nakazuje, kieruje, zakazuje – co każda kobieta spodziewająca się dziecka powinna czuć. Co odczuwać, myśleć, czy nawet reagować i się wypowiadać. A jeśli, nie daj Boże, wyłamuje się ze schematu cieszącej się matki z błogosławionego stanu, od razu jest krytykowana i skierowywana na margines życia publicznego.

Ja, nie boję się mówić i wypowiem się w imieniu tych wszystkich kobiet, co dziecka się spodziewają, spodziewały, bądź spodziewać się będą — że ciąża tak naprawdę nie dla wszystkich jest „stanem błogosławionym”. A stanem, który za wszelką cenę próbują po prostu przetrwać.

Mam ukończone 22 lata i moje dziecko nie było wpadką. Razem z mężem doszliśmy do wniosku, że jak dane nam będzie posiadanie dziecka już w tak młodym wieku, to nie będziemy rozpaczać, ale otoczymy je miłością, jak najlepiej będziemy umieć. Stanie się częścią naszego życia, a nie nieprzyjemną konsekwencją naszej pomyłki. To była zgodna decyzja, nasze wspólne podejście do życia. Nie wpadka! Nie pomyłka!

Wstyd przyznać, że mimo iż dziecko gdzieś tam w zakątkach mojego serca było wyczekiwane, to i tak pojawił się szok, strach oraz nieopisany lęk, kiedy zobaczyło się w końcu te dwie, czerwone – tak niewymownie potwierdzające kreseczki. Już. Udało się. Ale co teraz? Czy faktycznie chcę tego dziecka? I wtedy pojawiły się pierwsze wątpliwości. Wątpliwości i łzy. Zamiast radości, śmiechu… to takie smutne uczucia wolały zagościć. Przecież już nic nie będzie takie samo.

TRYMESTR I

Co tu wiele pisać? W tym okresie nie nadawałam się do funkcjonowania jak każdy normalny człowiek. Nie byłam w stanie wykonać najprostszych czynności, a co dopiero dojechać komunikacją miejską na uczelnię, czy brać czynny udział w wykładach, ćwiczeniach. Owe miesiące zagwarantowały mi takie atrakcje jak ciągłe mdłości, czy emocjonalną huśtawkę nastrojów. Byłam jak drzewo, sponiewierane przez najróżniejsze wichury – zwane normalnymi dolegliwościami ciążowymi. I ten ciągły strach, czy ciąża przebiega prawidłowo, czy jej nie stracę, czy przypadkiem czymś jej nie zaszkodzę. Im dalej, tym ciemniej. Nie było promyka nadziei, co by nakierowywał, tylko dalej pogłębiał wątpliwości. Bo żadne pomocne odpowiedzi typu: „będzie dobrze”; „tyle kobiet sobie poradziło to i ty sobie poradzisz”, nie pomagały.

TRYMESTR II

Zmiany, zmiany, zmiany, nad którymi nadążyć nie mogłam. Nikt nie zapytał mnie o zgodę czy chcę taki brzuch, czy podobają mi się nowe piersi. I czy nowa karnacja mi odpowiada. I nie podobało mi się bardzo, że „ktoś” tak mocno i brutalnie ingerował w mój wygląd. Jak się czułam? Zła to mało powiedziane. Byłam wściekła, niemal agresywna z pełną pretensją przede wszystkim do męża — jak on mógł mi „to zrobić”. Przecież to nie u niego pojawiały się rozstępy tak szerokie, wąskie, dziwacznie proste, krzywe – jak u tygrysicy. Przecież to nie on zmagał się z codziennymi obowiązkami, które były niczym wyprawą na Moun Everest. I te ciągłe pytania – czy zaraz rodzę? Jak będę rodzić? Czy będę karmić piersią? Czy chłopak, czy dziewczynka…? I to bezceremonialne dotykanie brzucha, jakby było świętym Graalem dającym nadludzkie szczęście do końca życia.

TRYMESTR III

Aktualnie jestem niemal na finiszu. Brawo JA! Dotrwałam. Jeszcze tylko poród i będzie koniec. Może uda mi się wrócić do formy sprzed ciąży… i już wyliczam oraz wymyślam sposoby, aby dziecko jak najszybciej urodzić. Bo jestem na wykończeniu fizycznym, a o psychicznym to już nawet nie wspomnę. Pozostało tylko urodzić i cieszyć się z posiadania dziecka. A tu na około wszyscy powtarzają, że jak ty możesz tak podchodzić do całego stanu? Czy ty nie wiesz, że dla dziecka najważniejsze jest jak najdłuższe przebywanie w twoim brzuchu?! To dziecko decyduje, kiedy jest gotowe do przyjścia na ten świat! Jak możesz wymagać, że urodzi się wcześniej?! I powiedźcie, jak tu kobieta — zmęczona całą ciążą ma nie zwariować? Jak tu jej ocena nie ma spaść na ujemne kreski? Przez całą ciążę pojawiały się wyrzeczenia. Cały czas starała się być jak najlepsza, mimo że dla wszystkich, jest jedynie inkubatorem dla przyszłego potomka. A to przecież dopiero początek.

I moim zdaniem idealnie stan ciążowy opisuje cytat z książki Witolda Gombrowicza „Ferdydurke”: „Jak zachwyca, kiedy nie zachwyca”. Może całe otoczenie przyszłej matki jest w zachwycie, że pojawi się nowy członek rodziny, lecz ona sama tym zachwytem się nie upaja. Oczekiwanie na dziecko wcale nie jest bogate w uśmiechnięte buzie mam, w łagodne przejścia z trymestru na trymestr czy bezkomplikacyjne badania — jak to mówią ludzie, jak to ukazują w filmach czy reklamach. Jest to koniec z wieczornym winem do kolacji. Koniec ze spontanicznymi wyjazdami w środku nocy wraz z mężem. O szalonym seksie na kuchennym stole trzeba także zapomnieć. A kiedy kobieta stara się znaleźć pocieszenie w swoich bliskich, jakieś słowa wsparcia – to częściej są to słowa krytyki niż zrozumienia. Nie raz czułam się niewdzięczna i wyrodna w oczach ludzi, którzy mieli ze mną do czynienia. Zmieniałam się. Przestałam być kimś, kim byłam, a w nową rolę jeszcze nie zdążyłam wejść. Bo jak jej się nauczyć w tak krótkim czasie? Nie potrafię podzielić się swoją historią, podzielić się swoimi emocjami, nie słysząc od kogoś frazesów w stylu: „nie przesadzaj”, „źle się nastawiasz”, „wymyślasz”, „jak możesz, tyle kobiet chciałoby być na twoim miejscu!” lub „może jednak nie dojrzałaś do bycia matką?”.

Tak jak dla 90% kobiet ciąża jest czymś pięknym, wyczekiwanym i błogosławionym to dla 10% jest katorgą, która najlepiej by było, aby skończyła się jak najszybciej. Ja mieszczę się w tych 10%, gdzie ciąża nie była stanem błogosławionym. I mam nadzieję, że osoby czytające te słowa nauczą się zrozumienia dla tych przyszłych mam, którym nie dane było łagodnie przejść wszystkie te trymestry. Że będzie zrozumienie, jak i wsparcie, a nie surowa krytyka, wspierana kolejnymi kłodami rzucanymi im pod nogi.

Zapraszam: https://www.facebook.com/plussizebyhro/

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Kasia Górska
7 lat temu

Czulam sie rewelacyjnie-w obydwu ciazach. Od poczatku do konca zero niedogodnosci zwiazanych z tym stanem❤

Katarzyna Piórkowska

Bez względu na złe samopoczucie,wymioty,czy Bóg wie co jeszcze był to najpiekniejszy okres w moim życiu zakończony największym cudem na świecie

Bea Wawrzynowicz
7 lat temu

2 ciaze i 2 razy nie bylo kolorowo

Wisienka 1987
Wisienka 1987
7 lat temu

Ja rowniez mieszcze sie w tych 10% jestem juz na koncu tej drogi i marze o tym zeby juz byl czerwiec 🙂 (cala ciaza przelezana w lozku) ale mimo wszystko uwazam ze to cud ze w moim brzuchu rozwinal sie malutki czlowiek bedacy 50% z mamy i 50% z taty 🙂 glowy do gory dziewczyny, nie my pierwsze i nie ostatnie.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close