Ciąża 27 września 2011

Brzuszek w miejskiej dżungli – „Autobus”

Okres ciąży to dla wielu z nas najwspanialsze w życiu chwile – jednak zdarzają się też momenty kipiące, jak gotujące się mleko, niedogodnościami. Życie w biegu, milion spraw do załatwienia i ludzka obojętność, prawie codziennie doświadcza nas i nasze brzuchy!
Jest wiele miejsc i sytuacji  nieprzyjaznych dla „dwu-paków” między innymi „Autobus”

Zazwyczaj  starałam się unikać porannego szczytu w miejskiej komunikacji – po co się denerwować i męczyć? Niestety tym razem było inaczej, trzeba dojechać na miejsce na czas i kropka.

Kiedy podjechał autobus westchnęłam ciężko i postanowiłam się jednak do niego wtoczyć- wtoczyć, ponieważ zanim ja się zaczynałam, zaczynał się brzuch – był już całkiem spory, no powiedzmy, że średniej wielkości pingwina – więc wierzcie mi na słowo nie dało się go nie zauważyć.

Jestem w środku i nie mam żadnego pasażera na gapę na moich plecach – więc można również śmiało powiedzieć, że to już spory sukces! Teraz tylko usiąść… i oto następuję cud… za sprawą jakiejś nieznanej mi klątwy, wszyscy siedzący pasażerowie autobusu zapadają w nagłą i nieuleczalną śpiączkę…

-Przecież nie można tak przejść obojętnie obok bliźniego w potrzebie – myślę sobie- poratuję biedaków, bo jeszcze nie daj Boże prześpią swój przystanek!

Ale co to… w moim oku pojawia się błysk – nie tak daleko ode mnie, w tej czerwonej puszce sardynek, jest wolne miejsce – no, prawie wolne… Młoda kobieta, chciałoby się rzec dziewczyna stoi sobie grzecznie a na krzesełku trzyma kolorową siateczkę… Cel namierzony… odpalam…

-Przepraszam uprzejmie – i szybko dodaje niezobowiązujący uśmiech – chciałabym usiąść- mówię i zastanawiam się czy moja informacja jest czytelna i czy Pani wszystko usłyszała, bo dzieli nas mój pingwin i trochę autobusowego gwaru.

To była chwila pełna napięcia… Kobieta spojrzała na mnie jak na kosmitkę, przeskanowała spojrzeniem, jak gdyby szukała szczegółowej informacji o produkcie… po chwili odpowiedziała, a na jej twarzy można było wyczytać oburzenie powodowane jakąś nieznaną mi jeszcze oczywistością… na szczęście nie trzymała mnie długo w tej niepewności i odpowiedziała:

-Chyba bym sama usiadła???!!! Ale ciasto mi się pogniecie!!!

To było to! Powiedzcie Kochane, i jak tu dyskutować z takim argumentem?!

Jeśli z kolei mogę pozwolić sobie na drobne rady dla Was przyszłe mamy, chciałabym zamieścić je na końcu tej krótkiej historyjki z mojego życia.

Pamiętajcie, że warto zabiegać i egzekwować swoje prawa będąc w ciąży – zasługujecie i wymagacie odmiennego traktowania. Nie chodzi tu tylko i wyłącznie o wygodę lecz o BEZPIECZEŃSTWO – Wasze i waszych maleństw! Duży brzuszek często kusi nas, żeby nie siadać- bo nie koniecznie jest nam wygodnie z małą nogą w wątrobie i pupą wepchnięta w równie atrakcyjne miejsce naszego ciała, jednak ZAWSZE SIADAJCIE, NIE RYZYKUJCIE NIEPOTRZEBNIE!!! Oczywiście po wielokroć jest tak, ze gdy maluch jest już spory rozpiera nas energia, a gdy nikt nie nawet jeszcze nie podejrzewa odmiennego stanu po naszym wyglądzie – jesteśmy najbardziej zmęczone, pochorowane i z rewolucjami żołądkowymi przy każdym drgnięciu – Nie bójcie się i najzwyczajniej w świecie zwróćcie uwagę, lub po prostu powiedzcie: źle się czuję, czy może pan/i ustąpić mi miejsca? Zazwyczaj działa jak należy… no chyba, że traficie na ciasto:)

 

Ps.: Drogie Czytelniczki, prawdę mówiąc do dziś się zastanawiam jakiej wielkości ciastowa kompozycja utworzyłaby się na mojej pupie, gdybym zdecydowała się dać owej pani małą lekcję:)

Subscribe
Powiadom o
guest

21 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Bombel
Bombel
12 lat temu

Sytuacje tego typu śmieszne nie są,raczej żenujące! Ale mimo to uśmiałam się niemal do łez 🙂 A na kolana powalił mnie tekst „-Chyba bym sama usiadła???!!! Ale ciasto mi się pogniecie!!!” Obłęd w ciapki normalnie!!!!!
Cieszę się że sama nie musiałam podróżować komunikacją miejską kiedy byłam w ciąży!!

Smykowa
Smykowa
12 lat temu

Mam ochotę być znowu w ciąży i usiąść komuś na ciasto!!! 😀 Może lekarze powinni rozdawać takie plakietki w stylu „Dzielny pacjent” tylko z napisem: „Kobieta w ciąży” ?

Magda Kupis
12 lat temu

a ja sie zastanawiam, cóż to było za ciasto! i na jaką okazję, że takie cenne- gdybyśmy to wiedziały, to pewnie nie dziwiłoby nas dlaczego podróż spędza na fotelu.

A tak na serio to zapytałabym, czy kupiła dla tego ciasta bilet, skoro zajął on miejsce siedzące, czy jedzie na gapę 😉

Bombel
Bombel
12 lat temu
Reply to  Magda Kupis

Hehehehe Dobre z tym biletem!!! 🙂 😀 😀

ivona85
ivona85
12 lat temu

Ja bym pewnie odpowiedziała, że „mi się dziecko pogniecie na stojąco”. Szkoda, że nie usiadłaś 😀 to byłoby takie wymowne 😀 ale rozumiem – szkoda ubrania:) na szczęście autobusy i tramwaje wspominam przyjaźnie:)

Acekiera
Acekiera
12 lat temu

Aż trudno uwierzyć, na prawdę:( Taktujesz tę sytuację z dużym poczuciem humoru,- gratuluję! ja bym się bardzo zirytowała:/ juz sie zirytowałam samym czytaniem!
Ja nie narzekam, czy jadę sama z brzuchem czy z brzuchem i z moim hałaśliwym 2,5latkiem to jednak prawie zawsze ktoś mi ustępuje miejsca. Raz się nawet pokłóciłam na żarty ze starszym panem który NAKAZAŁ mi usiąść i nie gderać 😀
A raz nam się trafiła pani obok której chcieliśmy usiąść i przywitała nas niemiłym ” uwaga na moje białe spodnie” 🙂 ale w porównaniu z tekstem o cieście ot był pikuś 🙂

Magda
Magda
12 lat temu

Uśmiałam się do łez 😀 😀 😀

Agusiak
Agusiak
12 lat temu

Ja na szczęście nie miałam tego typu sytuacji, ale to może dlatego że w ciąży chyba z 4 razy korzystałam z komunikacji miejskiej i albo autobus był prawie pusty, albo ktoś zawsze zaproponował mi miejsce. To samo w tramwaju. Ale autorka tekstu ma rację, że tu nawet nie tyle chodzi o wygodę co przede wszystkim o bezpieczeństwo. Kiedyś odmówiłam miejsca bo powiedziałam, że wygodniej mi stać. Kiedy opowiedziałam to mamie, to upomniała mnie, żebym zawsze siadała kiedy jest miejsce i taka możliwość, bo wiadomo jak jazda w środkach komunikacji wygląda. Gwałtowne hamowanie i wszyscy pasażerowie, łącznie ze mną i moim… Czytaj więcej »

divette
divette
12 lat temu

w ciazy niechętnie jeździłam autobusami. do szkoły dojeżdżałam w sobote rano i wracałam wieczorewm. wsiadałam na poczatkowym przystanku więc nie było problemu. ale niestety nie chęsto się zdarzało, że w szczycie usiadłam. raz w „wyścigu” po mioejsce pewna „pani” tak mnie popchnęła, że udeżyłam brzucem o barierkę- zamarłam i popłakałam się… nikt tego nie widział. stałam całą drogę. teraz kiedy mam dziecko „na rękach”- jestem jak to napisała pewna przxyjaciółka „wózkowym talibem” i nie lubię takowych 😉 prawie zawsze mogę usiąść. jestem bezczelna, głosno mówię o chamstwie i przeważnie to działa jeśli nikt nie zauważa mnie 😉 teraz cześciej siadam… Czytaj więcej »

Paulina2209
Paulina2209
12 lat temu

ja na szczęście w ciąży poruszałam się samochodem a ciasto mnie powaliło:)

Iwonaba85
Iwonaba85
12 lat temu

na takie zachowanie ludzi to sama nie wiem czy płakać czy się śmiać
podobnie jest w przychodni gdzie ciężarne powinny być przyjmowane poza kolejnością ale to też trzeba się wykłócić

Paulina Korpus
12 lat temu

Ja byłam przekonana w ciąży, ze ludzie będą łaskawsi dla mnie, ale grubo się myliłam. Mieszkam na wsi i jedyna komunikacja (jak się nie ma własnego samochodu) to prywatne busy. Jeździłam do miasta (30km- 30 min męczarni) tylko w potrzebie – przeważnie 2-3 razy w miesiącu- na zakupy i do lekarza. Ale przez całą ciążę tylko jeden raz ustąpiono mi miejsca! jeden raz! Ludzie jakby mojego brzucha nie widzieli i do szału mnie to doprowadzało jak widziałam małolaty które zajmowały pół busa! Nawet sugestie do nich nie docierały – niestety jestem osobą nieśmiałą i nie umiem żądać swoich praw. Tak… Czytaj więcej »

Monika190
Monika190
11 lat temu

Z tym ustępowaniem miejsca niestety nie jest dobrze. Ja będąc w ciąży poruszałam się tylko autobusem i to dość często. Na palcach jednej ręki mogłabym wyliczyć ile os ustąpiło mi miejsca. Najbardziej utkwiło mi w pamięci jak wsiadłam do autobusu ok (8 mc – brzuch gigant), wszystkie miejsca zajęte, więc stoję. Autobus rusza, nikt mnie nie zauważa. Na miejscu dla inwalidów siedziała staruszka, taka babuleńka o kulach, kobieta cała się trzęsła, rozejrzała się i powiedziała do mnie, żebym usiadła, na początku nie dosłyszałam. Kobieta zaczęła wstawać z wielkim wysiłkiem, bólem – Ja spojrzałam na nią i powiedziałam, że w żadnym… Czytaj więcej »

Ikonka M
Ikonka M
11 lat temu

Błagam, jak będziecie miały okazję usiądźcie na cieście i koniecznie opiszcie minę „paniusi” albo chociaz o bilet dla ciasta zapytajcie:D:D
U mnie nie było najgorzej, bo mimo, że dużo jeździłam komunikacją miejską, to nigdy nie były zatłoczone i jakieś miejsce było. Mnie bardziej denerwowały osoby palące na przystankach…

Beata Kowalczyk
11 lat temu

Szok, no z ciastem to nie ma szans dyskutować;) Wiem po sobie,że często zdarzają się sytuacje gdzie nie koniecznie chcą zauważyć kobietę w ciąży i nie ma jakiejkolwiek pomocy z ich strony. Jest jeden sklep w którym gdy jest długa kolejka do mięsa obsługują mnie bez kolejki i na tym się kończy…w żadnym urzędzie nikt nie ma litości. Ostatnio gdy byłam się odhaczyć jako bezrobotna i zmieniły mi się dane adresowe, musiałam latać za urzędniczkom z pokoju do pokoju i przekazywać informacje, dodam,że byłam wtedy już w 7 miesiącu ciąży,Jakby sama nie mogła tego zrobić a mi pozwolić usiąść-wszędzie stałam… Czytaj więcej »

Agnieszka Fimiak
11 lat temu

Mam to szczęście, że nie korzystam z miejskiej komunikacji i szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie tego z brzuszkiem 🙂

Katarzyna Jaroszewicz
11 lat temu

Będąc w ciąży (dwukrotnie) często korzystałam z komunikacji miejskiej. Z wielką przykrością stwierdzam, iż kobiety ok. 40-50 bardzo rzadko zauważały kobiety w ciąży lub matki z małymi dziećmi:( Z czago to wynika? Nie mam zielonego pojęcia. To właśnie mężczyźni i to dosyć często młodzi chłopcy wstawiali się za mami z brzuszkiem i z dzieckiem na ręku lub torowali drogę wózkom dziecięcym. Dzięki Panowie!

KAROLA
KAROLA
11 lat temu

Cześć dziewczynki ja jestem obecnie w drugiej ciąży i znoszę ją gorzej ponieważ w takich miejscach jak autobus czy centrum handlowe to dla mnie wielkie wyzwanie.Robi mi się momentalnie ciemno przed oczami ,duszno i nic nie słyszę oprócz długiego pisku w uszach.I tak cały czas już 24tygodnie(koszmar) .Mam synka ,którego muszę odwozić do przedszkola i w ciągu 20minutowej trasy muszę wysiadać po drodze,bo czuję ,że zaraz zemdleję a jak to bywa u nas w państwie siatki na zakupy i gimnazjaliści męczą się najszybciej i muszą siedzieć więc nie ma szans na dobre wychowanie tylko na znieczulicę.Pozdrawia Wszystkie Czytelniczki

Iza Kasparek
11 lat temu

chyba bym wzrokiem zabiła!!! boziu jakie bezmózgi chodzą po tym świecie. ale wiecie co owa Pani mam nadzieję przypomni sobie tą sytuacje jak sama będzie z 2 strony. punkt widzenia zależy od punktu siedzenia…

Emocje 26 września 2011

Co to znaczy mieć dziecko?

Szpital, trzydniowa Klaudia w szpitalnej “mydelniczce” leciutko posapuje przez sen. Na łóżku obok sąsiadka próbuje przystawić do piersi synka, urodzony wczoraj, drze się. Ciągle się drze. Kolejny dzień to samo. Następny też. Ojciec smyka patrzy na Klaudię i mówi:

–        Kiedy nie przyjdę to ona śpi, ona nie płacze?
–        Nie płacze.
–        Nigdy?
–        No nigdy, po co ma płakać?

Patrzy na mnie jakby nie wierzył. Po chwili wzdycha:

–        Ty to masz bezobsługowe dziecko…

Tydzień później w przyszpitalnej przychodni znowu się spotykamy. Klaudia leży w gondoli, patrzy na świat oczami dwutygodniowej damy. Nie wiem ile widzi, wystarcza żeby ją zająć.

–        I co? I ona sobie tak leży i nie płacze? I w domu też?
–        Też.

Widzę, że mi nie wierzy, przecież takich dzieci nie ma!

Klaudia ma dwa miesiące, pogoda ładna, śpi w wózku. Ja z koleżanką i jej roczną córeczką bawimy się na kocu na trawie. W pewnym momencie wózek zaczyna się ruszać i koleżanka nerwowo mówi:

–        Idź do niej, będzie płakała.
–        Nie będzie.

Spokojnie się podnoszę i idę do mojej córeczki. Leży z otwartymi oczkami i oczywiście nie płacze bo i po co?

Półroczna Klaudia bawi się grzechotkami w wózku, we czwórkę ze znajomymi pijemy kawę. Mniej więcej  po kwadransie koleżanka nie wytrzymuje:

–        Ona tak długo będzie ci się bawiła i nie płakała?
–        No jak zgłodnieje to może zamiauczy.
–        Ehhh, moja nigdy taka spokojna nie była…..

Dzwoni telefon. Siostra, jej córeczka jest parę miesięcy młodsza od Klaudii.

–        Słuchaj, co robilaś jak Klaudia miała pleśniawki?
–        O Boże, a co to są pleśniawki???

Spotykamy znajomych na spacerze. Mają synka rok starszego od Klaudii.

–        To co? Ząbki idą i nie śpicie po nocach?
–        No żartujesz chyba, na górze wyszły cztery naraz, nie wiem kiedy. Śpimy jak zawsze.

Nie wierzą mi, widzę to po nich.

Wracamy ze spaceru, Klaudia ma koło roku. Spotykamy koleżankę z dwuletnią córeczką.

–        To co? Nie usnęła ci na spacerze to będziesz ją musiała ululać?
O matko, co ona do mnie mówi?
–        Co będę musiała?
–        No ululać?
–        Jak to ululać?
–        No ululać, uśpić no, no żeby spała, nie rozumiesz?
–        Nic nie będę lulać, położę do łóżeczka i uśnie, a jak nie to się będzie bawić.
–        Położysz i uśnie??? Tak po prostu??? Bez płaczu???
–        No tak…

Koleżanka, matka trójki dzieci patrzy na mnie jak na kosmitkę

–        TY NIE WIESZ CO TO ZNACZY MIEĆ DZIECKO!!!

Siedzę sobie na łóżku po turecku, tak jak lubię najbardziej. Półtoraroczna Klaudia wdrapuje się do mnie, moooocno przytula, daje pięknego buziaka i mówi:

–        Kokam bańdzo bańdzo

A potem znowu się przytula, mooooocno :))

Jakiś milion razy dziennie słyszę:

–        mamusiamamusiamamusiamamusia

Dwuletnia Klaudia przynajmniej raz na godzinę  przychodzi i mówi:

–        kochamcię:))

I że niby ja nie wiem co to znaczy mieć dziecko??? Świetnie wiem!!!

Subscribe
Powiadom o
guest

16 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Bombel
Bombel
12 lat temu

Świetny text!!!!! Czytałam z uśmiechem na twarzy!! 🙂 A na koniec się wzruszyłam!! 😛

Magda Kupis
12 lat temu

Nasz Tatuś zawsze powtarza „tylko spokój nas uratuje” i chyba ten spokój jest receptą na spokojne dziecko. U nas też płacz rzadko zagląda, chyba że źle się czuje, ale to chyba normalne. I też często słyszę: i ona się tak sama bawi? ojej, jak sobie grzecznie siedzi w wózku. Rany, ona sobie tak grzecznie siedzi na kolanach i się rozgląda. Nocy nieprzespanych nie pamiętam, najwięcej wstałam do niej dwa razy w nocy na jedzenie. Wydaje mi się, że dziecko czuje czy rodzic jest zdenerwowany, niepewny i samo na to reaguje 🙂

Sylka
Sylka
12 lat temu

Skąd ja znam te zdziwione miny i pytania, a on tak zawsze sam zasypia, bawi się, do każdego uśmiecha, nie płacze jak wstanie tylko czeka aż przyjdziesz??? Każde dziecko jest inne, ale kazda mama wie jak to jest mieć dziecko 😀

Marta
Marta
12 lat temu

Nasz ma prawie 8 miesiecy i tez nie jest taki rozbrykany, jest prawdziwym aniolkiem, bardzo zywym i wesolym dzieckiem, do kazdego sie usmiecha, od pewnego czasu przesypia cale noce, tak wiec mamy czas tylko dla siebie, nie placze duzo, a dzis rano obudzil nas placzem, ale zaraz ucichl az maz poszedl sprawdzic co sie dzieje, a on sobie siedzial w lozeczku, tulil sie do swojego misia nucil i rozmawial z nim po swojemu :). Pieszczoch z niego straszny, tuli sie i do mnie meza, jeszcze nie mowi 'kocham cie’, ale za to w jego gestach, w tym tuleniu sie, usmiechu… Czytaj więcej »

Agusiak
Agusiak
12 lat temu

Artykuł bardzo fajny. Czytając go czułam się trochę tak jakbym go sama napisała 🙂 Ostatnio świętowaliśmy Roczek synka szwagierki. Nasza czteromiesięczna córcia zaczęła troszkę marudzić, powiedziałam, że jest zmęczona więc ją położę do łóżeczka. Oni mają małe mieszkanko więc łóżeczko było w pokoju gdzie wszyscy siedzieliśmy, Zebrani tam goście czekali jak zaczniemy ją usypiać, myśleli, że może będą musieli wyjść z pokoju na jakiś czas. Ja położyłam małą w łóżeczku dałam jej pieluszkę flanelową i siadłam z resztą gości. – Ja kto tak, nie usypiacie jej? I ona Wam uśnie? – Tak, zaśnie sobie sama. Nie lubi jak się jej… Czytaj więcej »

Bombel
Bombel
12 lat temu

Te texty w stylu „To Wy nie wiecie co to znaczy mieć dziecko..” są co najmniej śmieszne.

Ja też mam grzeczne dziecko,wszystkim zawsze to powtarzam i wszyscy powtarzają to MI 🙂
I uważam że tym bardziej wiem co to znaczy mieć dziecko! 😉

Magda
Magda
12 lat temu

Ja mam 3 dzieci. Pawelek ma prawie 3 miesiace i jest taki grzeczny placze tylko na karmienie juz mi mawet całe noce przesypia. Ja bardzo czesto wst aje do syna 18 miesiecznego ale jest chory od urodzenia. Bardzo ladny artykul i ja wiem ze dzieci czuja kiedy rodzice sie denerwuja wtedy sa niespokojne.

Edyta Wilk
12 lat temu

🙂 Bezobsługowe dziecko… padłam:)))))))))))))

Anka
Anka
12 lat temu

zawsze chcialam miec dziecko teraz moj problem rozwiązuje klinika http://www.fertilitycenter-crete.gr kapitana kadra

Gosia
Gosia
11 lat temu

dosłownie jak opowieść o moim synku , też nigdy nie płakał ..

aguska798
aguska798
11 lat temu

Mam tak samo z moją Natalcią i też wszyscy mówią, że nie wiem, co to znaczy mieć dziecko, Podobno z drugim dzieckiem jest gorzej- płacze za dwoje hehe:) Pozdrawiam- mama 2 letniej Natalii:)

Joanna Pawlińska
Joanna Pawlińska
11 lat temu

Moja też była bezobsługowa, właściwie identycznie za wyjątkiem spania 🙂 zasypiała kiedy jej prąd wysiadał, ewentualnie się zagapiła i zasnęła przypadkiem. No i jedną noc przy zębach miałam zarwaną, jedną jedyną na prawie 13 lat. Dalej nie wiem co to kolka, pleśniawki i inne wynalazki. Nadal jest bezproblemowo, chociaż to już nie dziecko 🙂 Nie wiem co to są problemy z dzieckiem i mam za co dziękować Bogu. Widziałam rodziców, którzy naprawdę mają problemy z dziećmi, ciężko chorymi dziećmi. Widziałam dzieci spędzające swoje całe życie w szpitalu, wychodzące na przepustki i wiecie co? To rodzice tych dzieci często nie wiedzą… Czytaj więcej »

Katarzyna Świerczyńska

Jak byłam jeszcze w szpitalu to jako nowo upieczona i przerażona mama patrzyłam na wciąż płaczące dziecię sąsiadki i sama płakałam mężowi w rękaw że nasza taka cichutka bo PEWNIE Z NIĄ COŚ NIE TAK 🙂 🙂 🙂 nerwy były jak na postronku bo urodziła się w zamartwicy z 5 punktami, ale potem się okazało (i po półtorej roku nadal to widzę ) że jest zdrowa jak konik i jak krzyknęła to cała okolica wiedziała

Monika Pujanek
11 lat temu

piękne 🙂

Magpie
Magpie
11 lat temu

mysle, ze to, ze masz spokojne dziecko sprawia, ze i ty jestes spokojna. i tak w kolko- to i dziecie jest spokojne… i wszyscy zyja dlugo i szczesliwie. napewno wiesz, co to znaczy miec dziecko, ale nie wiesz, jak ciezko potrafi byc w niektorych momentach- i dobrze, nie wszyscy musza dostawac w kosc. wypijmy zdrowie tych, ktorzy maja lekko z dziecmi 🙂 to tez duzo zalezy od samego dziecka. a rodzice chyba czasem za bardzo chca byc idealni, albo zeby bylo idealnie. a dziecko czuje napiecie. no tak to juz jest. pozdrawiam i troche zazdroszcze! 🙂 bo u nas nerw… Czytaj więcej »

Ciąża 20 września 2011

Czekanie na wywołanie porodu

W oczekiwaniu na ten jeden dzień tworzyłam w głowie różne scenariusze. Zastanawiałam się, kiedy i gdzie zaskoczą mnie pierwsze skurcze i czy rozpoznam, że to już te porodowe? Czy czasem podczas zakupów nie odejdą mi wody? Czy mąż będzie akurat w domu, czy w pracy? Czy zdążymy dojechać? I tak mijały kolejne miesiące, kolejne wizyty i kolejne prawdopodobne daty rozwiązania.  Wywołanie porodu

Na około 3 tygodnie przed planowanym terminem porodu, mój lekarz podczas wizyty kontrolnej mówi mi – Pani Madziu już możemy się tu nie zobaczyć. Mimo że moje ciało było kompletnie pozamykane na cztery spusty:-) I tak za dwa tygodnie kolejna wizyta, na którą dotrwałam w 2paku. I słowa lekarza – Pani Madziu, zapraszam za tydzień, ale nie sądzę, żeby Pani się u mnie zjawiła. A jednak tydzień później widzimy się ponownie. Tu już stwierdzenie, że jeśli do tygodnia nic się nie wydarzy mam się zgłosić na oddział. Oczywiście po tygodniu zawitałam na izbę przyjęć swojego szpitala ze skierowaniem na oddział. I tam badania potwierdzające pozamykane wszystkie moje zamki. No cóż – zostaje Pani na oddziale przedporodowym – usłyszałam. Jak się później dowiedziałem, ten dzień był najbardziej owocny w porody. Oczekując na badania nasłuchałam się odgłosów dobiegających z wszystkich sal porodowych. Jednakże wcale mi one nie przeszkadzały, nie przestraszyły, było to coś zupełnie naturalnego.

I tak trafiłam na 6`osobową salę. Wybrałam sobie łóżko pod oknem, z widokiem:-) zapoznałam z dziewczynami, które tam zastałam i oczekiwałam na jakieś działania ze strony lekarzy, mające na celu sprowadzenie Majki na świat. A tu … rozczarowanie, pierwszy dzień  minął i nic się nie działo. Godziny trwały wieczność. W głowie jedna myś l– jutro będzie mój lekarz, jest ordynatorem i na pewno zaproponuje kroplóweczkę i po sprawie. Z takim nastawieniem jechałam do szpitala. Dziś przyjęcie – jutro wywołanie i Maja będzie z nami. Rzeczywistość jednak okazała się daleka od moich wyobrażeń.

Wtorek – poranny obchód, badania, jest mój lekarz i… szyjka podobno zgładzona, ale niepodatna, czyli bez rewelacji. Jednak pełna nadziei czekam na „werdykt”. A tu niespodzianka, wszystkim dziewczynom leżącym na przedporodowym serwują lewatywę. Że niby ruchy jelit mają wywołać akcję porodową. No więc było ciekawie. Posiedziałyśmy na kibelkach w oczekiwaniu na wywołanie porodu i… cisza. U żadnej nie przyniosło to efektu. Moja wytrzymałość psychiczna była już mocno nadwyrężona i osłabiona. No cóż, czekamy co przyniesie środa. Ma być mój doktorek i nadzieja na kroplówkę wciąż we mnie była bardzo żywa.

Środa –  poranny obchód, badania, jest mój lekarz i … podobno jakiś centymetr się pokazał. Moje nadzieje na kroplówkę wzrastają. Jednak pada decyzja o założeniu mi cewnika Foleya. Wychodząc z gabinetu zabiegowego miałam już łzy w oczach. Po wejściu na salę ryczałam już jak bóbr. Tu przyszło załamanie. Chciałam już mieć przy sobie, już tulić moją Małą Księżniczkę! A tu tylko mi się towarzystwo zmieniało, dziewczyny przychodziły i wychodziły z dzieciaczkami, a ja … ciągle nic. Położne przychodziły się pytać co się dzieje, a ja ryczę. Po rozmowie z mężem trochę się uspokoiłam, bo w końcu jestem tu dla maluszka. Gdzieś na korytarzu złapałam mojego doktorka i szczerze z nim porozmawiałam. On ma takie podejście do pacjentek, że każdej życzę takiego lekarza. Uświadomił, mi co będzie najlepsze dla dziecka, po co to robią. Jak to wszystko wygląda od strony medycznej. Dopiero po tej rozmowie zawzięłam się w duchu i myślałam tylko o mojej Kruszynce, która czuje mój niepokój i smutek, a takich uczuć nie chciałam jej serwować. Cewnik miał mi wypaść sam, co oznaczałoby rozwarcie minimum na 4 centymetry. Cóż … w czwartek rano ciągle tam był. Chociaż wieczorem czułam skurcze, co 10 minut, całkiem spore według KTG. Ale noc smacznie przespałam i czekałam na dzień następny.

Czwartek – wizyta, badania, nie ma mojego lekarza 🙁 Oczekiwanie na wywołanie porodu dawało się we znaki, po czym… wyciągają cewnik rozwarcie 3-4 centymetry 🙂 Moja radość sięga zenitu. Od rana znowu pojawiły się skurcze, z nadzieją czekałam, aż coś się zacznie dziać. Zapada decyzja o podaniu kroplówki, uśmiech i pełnia szczęścia :-), świat zaczął wirować. Dziś nareszcie zobaczę moją córeczkę 🙂 Zmykam do sali, żeby pochwalić się moim „współlokatorkom”. Po czym przychodzi położna i z pretensjami w głosie – dlaczego Pani jeszcze niespakowana. Ja wielkie oczy na nią, a ona – no dziś rodzimy ;-)))

14.04.2011 stał się najszczęśliwszym dniem w moim życiu – dniem narodzin mojej córki.

Patrząc z perspektywy czasu na te wszystkie „procedury” i oczekiwanie na wywołanie porodu jestem szczęśliwa, że właśnie tak się to wszystko potoczyło. Była ze mną na sali dziewczyna, która miała 2 centymetry rozwarcia, od razu podano jej kroplówkę z oksytocyną, cały dzień się męczyła i nic. Urodziła dopiero po tygodniu wywoływania. Lekarze wiedzą, co robią, warto im zaufać i pozwolić podejmować decyzje. Nasze plany niestety, w niektórych przypadkach, nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Życie buduje swoje scenariusze, w których jesteśmy tylko aktorami i nie mamy wpływu na odgrywaną rolę.

Drogie czytelniczki, będąc w podobnej sytuacji, idąc do szpitala nie nastawiajcie się na jakieś konkretne rozwiązanie. Na takie, które najbardziej Wam odpowiada. Niektórych spraw nie da się przyśpieszyć, przewidzieć. Nie warto przeżywać rozczarowania, smutku, żalu i zniecierpliwienia. Pamiętajcie, że wszystko to czuje istotka żyjąca pod Waszym sercem. A za cierpliwość otrzymacie najwspanialszą nagrodę – Wasze upragnione, wytęsknione dziecko 🙂


Fot. Camylla Battani/Unsplash
wZywołanie porodu
Subscribe
Powiadom o
guest

16 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Baby_55
Baby_55
12 lat temu

to czekanie jest baaardzo trudne ale warto 🙂 byłaś bardzo dzielna 🙂

Magda
Magda
12 lat temu

Jak doszłam do połowy tekstu, to już nie mogłam się doczekać kiedy „urodzisz” 😉 świetnie się czyta 🙂 Ja nie dotrwałam do terminu. Wróciliśmy z zakupmi (jak na długie głodowanie) minęły dwie godzinki i trach….odeszły mi wody 🙂 My też długo przed porodem „planowaliśmy”. Ale dziecko zadecydowało inaczej 😀 Teraz wspominam ten dzień bardzo miło. Wtedy byłam przerażona, bo Krzyś przyszedł na świat dwa tygodnie wcześniej. Urodził się silny i zdrowy :*

Magdalena446
Magdalena446
12 lat temu
Reply to  Magda

Krzyś jest fantastyczny. Taki poród z zaskoczenia – super. Wydaję mi się, że w takiej naturalnej kolejności. Bez udziału „wspomagaczy”. A dwa tygodnie mieszczą się w normie.

Bombel
Bombel
12 lat temu

Czekanie na coś zazwyczaj wybitnie się dłuży! Co potrafi dobić człowieka,szczególnie ciężarną kobietę 😉 Dobrze Madziu że w końcu się doczekałaś 😉

Magdalena446
Magdalena446
12 lat temu
Reply to  Bombel

Doczekałam się, ale ile było przy tym niepotrzebnych nerwów i stresu.

Marta
Marta
12 lat temu

Ja trafilam do szpitala w 29 tygodniu i zoztalam az do porodu, ale nasz synek pchal sie na swiat i urodzil sie w 36 tygodniu. My walczylismy o kazdy nastepny dzien u mnie w brzuszku, bo to zwiekszalo jego szanse az tu nagle o 2 w nocy pojawily sie skurcze i odeszly wody i pare godzin pozniej byl z nami. Swietny tekst :), widac, ze coreczce bardzo dobrze bylo w Twoim brzuszku i jakos nie chcialo jej sie go opuszczac :). Ja jestem przeszczesliwa, ze nasze male dotrwalo w moim brzuszku chociaz do 36 tyg, a wszystkie te tygodnie, kiedy… Czytaj więcej »

Sylwia
Sylwia
12 lat temu
Reply to  Marta

U mnie było podobnie z tym czekaniem i walką o kolejny dzień w brzuszku od 32 do 36 tc.
Czekanie czy na poród czy na jak najdłuższe przetrzymanie maluszka w brzuszku zawsze się dłuży.

Magdalena446
Magdalena446
12 lat temu
Reply to  Sylwia

Dziewczyny, dobrze że udało się wyczekać do 36 tygodnia. Wasze dzieciaki są silne i zdrowe, a to najważniejsze.

Acekiera
Acekiera
12 lat temu

gratulacje narodzin córeczki! ja się może dowiem za kilka dni jakiej płci jest mój kochany „lokator” 🙂

Barbara Heppa-Chudy
12 lat temu
Reply to  Acekiera

Daj nam koniecznie znać, jak się dowiesz! A kiedy termin porodu?

Magdalena446
Magdalena446
12 lat temu

Koniecznie czekamy na wiadomość, kogo nosisz pod serduszkiem. I Ogromnie gratuluję@

(nie)Magda(lena)
(nie)Magda(lena)
12 lat temu

Mi się poszczęściło i urodziłam kilka dni przed terminem, ale bardzo się bałam że będę siedziała na walizkach i czekała na jakiś znak od Małej 😀

Ewaszwan
Ewaszwan
12 lat temu

Bardzo dobrze Cię rozumiem, mój Maluszek wyszedł na świat 16 dni po terminie (też leżałam w szpitalu). Z powodu braku miejsc na porodówce nie chcieli wywoływać i cały czas to odkładali, aż wreszcie Martusia sama zdecydowała że wychodzi i środki farmakologiczne nie były potrzebne 🙂 Pozdrawiam trzymajcie się zdrowo.

Magdalena446
Magdalena446
12 lat temu
Reply to  Ewaszwan

Dobrze, że wszystko zakończyło się szczęśliwie))

Marienka
Marienka
12 lat temu

Madzia, niesamowite… Ja wprawdzie rodziłam 4 dni po terminie, ale obeszło się bez leżenia w szpitalu czy innych atrakcji 🙂 już prawie dwa lata zbieram się do tego, by opisać jak to było, może nareszcie teraz się zdecyduję a wy się dowiecie, jak się rodzi w Czechach 🙂

Barbara Heppa-Chudy
12 lat temu
Reply to  Marienka

Marienka, trzymamy Cię za słowo i czekamy z niecierpliwością na relację z porodu zza południowej granicy 🙂 Pozdrawiamy!

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close